sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 31

- Usiądź w końcu Severusie. - Siwobrody mężczyzna wodził wzrokiem za chodzącym w tę i z powrotem kolegą. - Nic ci nie da zamartwianie się.

- Kto tu się niby martwi? - prychnął oburzony.

- Ja również martwię się o naszych chłopców, ale wierzę w nich i jestem pewien, że nie stało się nic strasznego. Każdy ma czasem ochotę wyrwać się z monotonii, a nie wspominając, że to są dwaj młodzi i... zżyci ze sobą chłopcy. - Mężczyzna uśmiechnął się ciepło i poklepał miejsce obok siebie na kanapie w geście zaproszenia.

Młodszy czarodziej spojrzał na kanapę i na starca, potem znów na kanapę i znów na starca. Ze zmarszczonymi brwiami wlepiał wzrok w niebieskie spojrzenie dyrektora chcąc coś z nich wyczytać, lecz jak zawsze to było całkiem trudne. Z westchnieniem ruszył w stronę dyrektora, lecz zamiast zająć miejsce na kanapie, usiadł na jednym z dwóch foteli. Dyrektor jakby na starcie wiedząc, że tak się stanie, uśmiechnął się do ciemnowłosego mężczyzny pobłażliwie.

- Ten Potter... - zaczął nauczyciel eliksirów - on zawsze potrafi sprawić by cała szkoła została postawiona na nogi...

- Oj Severusie, to raczej nie jest dziwne. Przecież ty sam niejednokrotnie...

- Albusie! - przerwał mu Snape pospiesznie, oburzony, że starzec ma czelność wywlekać na wierzch dawne dzieje. - Nie chcę o tym rozmawiać... to było bardzo nieodpowiedzialne z mojej strony i chcę o tym zapomnieć.

- Ależ, mój drogi chłopcze, przecież to mogło się zdarzyć każdemu... cóż... nie spodziewałem się tego po tobie, ale nie mam ci niczego za złe.

- Powiedziałem dość! - W czarnych oczach Mistrza Eliksirów pojawił się złowrogi błysk, który niejednego by przeraził. - Nie. Chcę. O. Tym. Rozmawiać - wycedził siląc się na najbardziej lodowaty ton, na jaki było go teraz stać.

- Nie zmienisz tego co było, Severusie - mruknął dyrektor cicho, a widząc już otwierające się usta Snape'a dodał: - A co do Harry'ego to wiem, że nic mu nie będzie. To jest zdecydowanie interesujący młodzieniec.

***

Po korytarzach biegali prefekci i nauczyciele, niebywale zdenerwowani zniknięciem dwójki uczniów. Zza rogu wyłoniła się profesor McGonagall i zagadnęła do dziewczyny, która dziwnie przypatrywała się ścianie jednego z korytarzy łączących lochy z wyższymi piętrami, na które wchodziło się przez ukośne schody.

- Panno Granger - odezwała się, lecz zmarszczyła brwi, gdy dziewczyna drgnęła wyrwana nagle z głębokiej kontemplacji.

- Och! Pani profesor, w czym mogę pomóc? - Gryfonka odzyskała rezon i kiwnęła głową z szacunkiem na powitanie kobiecie.

- Co pani tu robi, panno Granger? - Kobieta zmierzyła spojrzeniem dziewczynę i zerknęła na ścianę, która jakoś specjalnie niczym się nie wyróżniała. - Coś nie tak z tą... ścianą?

- Tak tylko się zastanawiam, dlaczego ułożenie kamieni w tej części - wskazała gestem niedawno naruszoną szczelinę między kamieniami - jest nagle przerwane i tworzy lekką, prawie niewidoczną szczelinę? Trzeba podejść naprawdę blisko by to zauważyć.

- Co pani opowiada? - Opiekunka domu Lwa podeszła do ściany i dotknęła szczeliny, przez którą mogła wyczuć delikatny powiew wiatru. - Och! Nigdy nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Musimy powiadomić o tym jak najprędzej dyrektora. Jeżeli za tą ścianą znajduje się coś równie okropnego jak Komnata Tajemnic, to boję się o naszych uczniów.

- Ależ nie trzeba się fatygować Minerwo - rozległ się męski głos za plecami kobiet. Odwróciły się szybko i stanęły twarzą w twarz z dyrektorem i stojącym lekko za nim Severusem Snape'em. - Już o wszystkim wiemy. - Mężczyzna pokazał gestem na lewitującego lekko nad nimi patronusa, którego dopiero teraz zauważyły.

- Czyj tu patronus, profesorze? - zagadnęła Hermiona.

- Ufam, że Harry'ego, panno Granger.

- Przecież jego patonus to jeleń - zaprzeczyła Gryfonka.

- Kiedyś owszem.

- Tutaj jesteś Hermiono! Wszędzie cię szukałem! - Do osób stojących przy ścianie przybiegł zdyszany rudowłosy chłopak. Przystanął tuż przy dziewczynie i wskazał na sowę. - Czemu Malfoy jest w animagicznej formie?

- Twoja ignorancja nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, panie Weasley - mruknął Severus cicho przez co otrzymał oburzone spojrzenie opiekunki Gryffindoru. - To jest patronus.

- Ale patronus Malfoya wygląda inaczej, dlaczego zmienił formę?

- Ten należy do Pottera - wtrąciła profesor McGonagall.

- Ale patronus Harry'ego to...

- Tak, panie Weasley, wiemy. - Teraz to dyrektor się odezwał. - Na to wygląda, że zmienił formę.

- Ale dlaczego w formę animagiczną Malfoya? - zdziwił się Ron, nadal nie rozumiejąc.

Nikt nie raczył mu odpowiedzieć. Obie kobiety zarumieniły się, tylko że Hermiona bardziej. Dyrektor uśmiechnął się dobrodusznie, a Snape prychnął. 

- Na to wygląda, że za tą ścianą jest jeszcze jedna ukryta komnata i po raz kolejny odkrył ją dla nas Harry. - Profesor Dumbledore uśmiechnął się i wskazał na ścianę. - Mógłbyś, Severusie?

- Bombarda - wypowiedział ciemnowłosy mężczyzna jedwabiście, a ściana zapadła się do środka i zsunęła po ślizgawce. Kolejnym machnięciem różdżki wyczarował schody i nie czekając na nikogo ruszył nimi w dół.

***

- Pchaj mocniej!

- Myślisz, że to coś da?

- Chyba...

- Jak to chyba?! - zbulwersował się blondyn.

- Nie krzycz - jęknął Potter zakrywając uszy dłońmi. - A może wyślę patronusa? - zaproponował po chwili.

- A umiesz to zrobić?

- Co? Wyczarować patronusa?

- Nie, wyczarować go bez różdżki?

- Nie próbowałem jeszcze. - Harry starał się ukryć swoje zażenowanie.

- Więc droga wolna, mam już dość szukania igły w stogu siana. - Blondyn zaczął czuć się zmęczonym przez tę całą sytuację. - Naprawdę wolałbym już nasz pokój i łóżko. Dlaczego nie ma stąd wyjścia? Jak Voldemort stąd wychodził? Nie wie..

Wywody Draco zostały przerwane przez usta bruneta, które swoim entuzjazmem potrafiły sprawić, że Ślizgon stawał się miękką masą, którą można do woli formować. Gdy namiętne wargi bruneta odczepiły się od jego, blondyn odnalazł siłę w dopiero co wymęczonym zmysłowym tańcem języku i odezwał się:

- Co ty tak nagle, Harry?

- Za każdym razem gdy wymawiasz imię tego gada czuję ciepło i mam wielką ochotę cię pocałować...

- Eee... czy to nie jest nieco dziwne? - uśmiechnął się Malfoy półgębkiem.

Między brwiami Pottera pojawiła się urocza zmarszczka, a potem nagle jego policzki przybrały odcień karmazynu.

- O Merlinie... - Chłopak zakrył twarz dłońmi w geście zażenowania. - Chodziło mi o to, że twoja odwaga przed wypowiadaniem imienia Voldemorta mnie rusza - wymówił nadal ze schowaną twarzą w dłoniach.

- Spokojnie. - Blondyn zabrał ręce Harry'ego od twarzy i uścisnął je. Zarumieniona i pełna zawstydzenia twarz bruneta rozczuliła Draco. - Skup się na patronusie, Harry.

- Ach tak! Zapomniałbym. - Zaśmiał się Potter.

Zamknął oczy i mocno się skupił na szczęśliwym wspomnieniu, którym stała się od niedawna ich wspólnie spędzona noc. Poczuł lekkie mrowienie i wokół jego rąk zaczęła pojawiać się biała poświata. Dla wzmocnienia efektu wypowiedział inkarnacje mocnym głosem:

- Expecto Patronum.

Harry wyczuł, że czar zadziałał, więc uwolnił ręce z uchwytu dziwnie drżących dłoni blondyna i otworzył oczy. Zmarszczył brwi nie widząc swojego patronusa, którym był dumnie stojący jeleń, był pewien, że czar zadziałał. Powiódł wzrokiem po pomieszczeniu, lecz nie widząc niczego, poza jasnym kształtem, zerknął na stojącego nieruchomo blondyna. Draco nie odzywał się, tylko wpatrywał szeroko otwartymi oczami w jasną, lewitującą masę.

- Czy to... sowa? - zapytał zdziwiony Ślizgon.

- Gdzie? - Teraz i Harry wpatrywał się w jasne... coś.

- A czy twoim patronusem nie był przypadkiem jeleń? Dlaczego teraz przybiera kształt... jednej z moich form animagicznych?

- Jak to jednej z form? Nie ma się tylko jednej? I dlaczego nie mówiłeś, że jesteś animagiem? - Harry zadawał pytania z szybkością karabinu maszynowego.

Czekając na odpowiedź blondyna brunet wpatrywał się w kształtującą się formę, która zaczęła coraz bardziej przypominać sowę. Chwila, czy ta sowa czasem nie przypomina...

- Hej, czy to nie jest czasem ta sowa, która przyniosła wiadomość dla pana Weasleya o zmianie miejsca przeniesienia mnie? - Brunet wyrzucił z siebie pytanie i teraz ze zmarszczonymi brwiami czekał na odpowiedzi na pytania.

- Daj mi wytłumaczyć. - Blondyn ruszył w stronę materaca, na którym całkiem niedawno się kochali i usiadł ciężko. - Pamiętasz jak ci tłumaczyłem we śnie warunki utworzenia więzi?

- Tak. Zaklęcie, sytuacja i... uczucia.

- Dokładnie. Wtedy właśnie dopełnił się warunek sytuacji. Uratowałem ci życie... poniekąd - mruknął Draco cicho.

- Nadal nie rozumiem jak. - Harry usiadł tuż obok partnera i spoglądał na niego z ukosa.

- Moja forma animagiczna nie jest określona. Przybieram różne kształty w zależności od danej sytuacji i moich wewnętrznych uczuć. Jak do tej pory to był wąż, sowa i... biała fretka - przerwał gdy Potter zaczął chichotać. Rzucił mu urażone spojrzenie i podjął temat: - Tego feralnego dnia, kiedy był napad na Norę, ja pełniłem tam wartę w postaci animagicznej. Severus podał informacje Dumbledore'owi, że ma tam się zjawić kilku nowych śmierciożerców, którzy musieli poprzez ten atak dopełnić inicjacji.

- Byłeś sam w tak niebezpiecznym miejscu? - zdziwił się Harry lekko przestraszony. - To profesor Dumbledore dał ci ten rozkaz?

- Tak, to był rozkaz dyrektora. Byłem wtedy pod postacią węża, więc mnie nie zauważyli. Było ich chyba czterech. Po podpaleniu Nory dwóch od razu się aportowało, jednego unieszkodliwiłem, a drugim był... Felix. - Blondyn przerwał czekając na wybuch bruneta. Nic jednakowoż się nie stało, a we wzroku Pottera zabłysnął chwilowo ogień.

Teraz Harry wiedział, że Felix był prawdziwym śmierciożercą, a na jednym z obrazów, które jakiś czas temu po prostu pojawiły się w jego głowie, był właśnie on: niski zakapturzony śmierciożerca - jego nemezis i człowiek, który jakimś sposobem chciał zaszkodzić Draco.

- Co było dalej? - odezwał się Harry uśmiechając się zachęcająco do Malfoya.

- Przez chwilę walczyłem z Felixem, ale gdy nieopodal pojawili się aurorzy i ojciec Felixa - jako jeden z nich - prędko się aportował. Zaraz po tym pojawił się Severus, dyrektor i Lupin. Powiedziałem im co się działo, ale milczałem odnośnie Felixa, najwidoczniej nikt nie znał prawdy o nim. Postanowiłem to później zbadać - przerwał wypuszczając z ust westchnienie. - Dumbledore naprędce napisał notkę, którą ja w formie animagicznej sowy przyniosłem Weasleyowi.

- Niezła historia. - Śmiech byłego Gryfona poniósł się po pomieszczeniu. - Jestem wdzięczny za pomoc. Ale zastanawia mnie jedno. Czemu zmienił się mój patronus?

- To tak jakby... deklaracja. - Blondyn pochylił się do przodu chcąc zakryć rumieńce.

- Deklaracja czego? - Brunet również pochylił głowę chcąc spojrzeć w teraz jasnoszare oczy Ślizgona.

- Miłości... - mruknął cicho ciepłym, głębokim głosem.

- Więc dlaczego chowasz twarz? To raczej dobry znak - powiedział poważnie brunet, lecz nic nie mógł poradzić na własne rumieńce.

- To nie byle jaka miłość. To musi być niezwykle potężne uczucie... Siła twoich mnie tak onieśmiela.

Blondyn podniósł wzrok na bruneta. Siedzieli tak blisko siebie, że wystarczyło się tylko pochylić. Ich policzki płonęły, że nawet nie zauważyli, że sowa posłuchała podświadomego nakazu Pottera i zniknęła. Brunet wstał i usiadł okrakiem na blondynie wczepiając dłonie w jego włosy. Tak jedwabiście gładkie w dotyku praktycznie same nakazywały się gładzić. Harry pochylił się w stronę Malfoya i złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Niespiesznie poruszające się usta ukazywały czułość, jaka między nimi się wywiązała. Po chwili także i języki zaczęły swój zwyczajowy taniec. Wargi od ocierania się o siebie stawały się coraz bardziej czerwone i chętne. Niedostatek powietrza zmusił chłopców do zaprzestania pochłaniania się nawzajem. Piękny delikatny rumieniec bruneta tak bardzo urzekł Draco, że pocałował oba policzki zjeżdżając ustami powoli na szyję. Lekkie, mokre pocałunki składane na odkrytej części ciała wprawiały Harry'ego w drżenie. Nagle rozległ się głośny huk, a z wejścia posypał się kurz i kawałki ściany.

- Co to było? - zapytał cicho blondyn błądząc rękami po plecach zielonookiego, a ustami po krtani.

- Chyba ktoś rozwalił ścianę... - Brunet jęknął, gdy Draco przejechał językiem po przestrzeni za jego uchem.

- Hmm... - mruknął Malfoy w odpowiedzi nie rozumiejąc co się do niego mówiło.

W ciszy rozległy się ciche kroki. Ze ślizgawki zaczęły pojawiać się schodki, a razem z nimi ludzie. Najpierw wszedł Snape, zaraz za nim Hermiona i Ron, a po chwili profesor McGonagall i Dumbledore.

- Harry? Jesteś tutaj?

- O rany - rozległ się jęk bruneta, który został lekko ugryziony w prawy sutek. - Przestań, Draco.

- Harry? - Dziewczyna szepnęła niepewnie i kiedy chmura kurzu zniknęła dzięki zaklęciu Snape'a, ich oczom ukazała się niebywała scena:

Na wielkim materacu siedział Malfoy z rozpiętą koszulą ukazującą bladą, umięśnioną klatkę piesiową, a na jego kolanach siedział Harry, który z przymkniętymi oczami łapał spazmatycznie oddech. Koszula bruneta również była rozpięta, lecz odkrywała znacznie więcej, zatrzymała się na ramionach, których dłonie znajdowały się w blond włosach Draco.

- Chyba mamy widownię - mruknął Malfoy całując lekko szyję bruneta.

- Tak, wyczułem ich - szepnął Harry i wstał zapinając powoli swoją koszulę. Doszedł do zapięcia kilku i odezwał się - Panie dyrektorze. Ta komnata również należała do Voldemorta.

Wszyscy zdziwieni jego szybkim powrotem do normalności gapili się na niego z szeroko otwartymi oczami. A w głowie Severusa pojawiły się słowa Dumbledore'a: "To jest zdecydowanie interesujący chłopiec" i niestety nie mógł się z tym nie zgodzić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jednak się rozdział napisał w terminie, ale nie wiem co z tego wyszło. Jak są błędy to mówić, krzyczeć, pisać... cokolwiek.
Witam nowych ludzi komentujących i zachęcam do wyrażania swoich opinii. One niezwykle mnie motywują.
Pozdrawiam!

20 komentarzy:

  1. Jejku, jejku, jejku! Taak czekałam na next'a! Tak bardzo się cieszę!
    haha najlepsza sytuacja z rozwaleniem ściany.
    *Wszyscy zdziwieni jego szybkim powrotem do normalności gapili się na niego z szeroko otwartymi oczyma.*-tak, pewnie ja bym miała gały już na wierzchu ;p
    Nie mogłam zrozumieć przemiany patronusa, dopiero jak wyjaśniłaś, to coś tam skumałam. Ciekawe.
    Proszę, miej wenę. Jak chcesz, wyślę ci swoją! ;D
    No i zdrowia ^.^
    Pozdrawia Kochi z http://historia-narina-yaoi.blogspot.com/ !
    (Nie wchodź w ten link, bo jak wejdziesz, to dostaniesz zawału, puścisz pawia po przeczytaniu pierwszego słowa na głównej i już nigdy, przenigdy, nic nie napiszesz O; -)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog-czytam go od niedawna, znalazłem go przypadkowo i prawie od razu przypadł mi do gustu;P- historia jest niecodzienna i taka inna aniżeli większość tego typu blogów. Jestem zaskoczony pomysłami, które wprowadzasz;) fajnie opisałaś poznawanie i ewolucję uczuć Draco i Harry'ego ;)
    Co do notki nie znalazłem błędów, a może nie szukałem:P

    Czekam na next i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ją chce tylko powiedzieć że che więcej... Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To zadziwiające, że Harry tak normalnie podszedł do sprawy, że ich nakryli. Czyżby miał ochotę wyjawić wszelkie sekrety, czy może już coraz bardziej ujawnia nam się jego ślizgońska natura? Ha,ha... Wyobrażam sobie minę nauczycieli gdy ich zastali w takim, a nie innym stanie. To musiało być niesamowite :-) Swoją drogą myślałam, że Hermiona będzie zdecydowanie bardziej domyślna jeżeli chodzi o Patronusa. Kto jak kto, ale ona w końcu jest uważana za najmądrzejszą czarownicę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chodzi o to, że ich dwójki, czyli Rona i Hermiony to tylko Ron wiedział o postaci animagicznej Draco. Ten wątek jeszcze rozwinę. I moje założenie jest takie, że Hermi nie wie, jakie stosunki łącza chłopaków, albo można uznać że wie, ale nie jest tego w 100% pewna. Ja nie umniejszam jej inteligencji, co to to nie!
      To tak w ramach wyjaśnień.

      Usuń
  5. Ha ha :) Nakryci w takiej sytuacji :) A i ta deklaracja miłości - fajnie pomyślane. Ciekawi mnie natomiast relacja Albusa i Severiusa,,, hm czyżby coś miało się na rzeczy? No cóż, będę cierpliwie czekać na kolejny rozdział z nadzieją, że uchylisz nieco rąbka tajemnicy :) Życzę dużo weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. pisałaś wcześniej, że możesz się nie wyrobić z rozdziałem, więc niestety nie zajrzałam już wczoraj tutaj i nie przeczytałam tego rozdziału wcześniej, a szkoda, bo baardzo na niego czekałam :) oczywiście-z mojej strony chylę głowę przed Tobą. Mając opóźnienie i tak dodałaś rozdział. To miłe widzieć, kiedy ktoś tak stara się, pisząc opowiadanie, i dodaje w terminie, mimo obowiązków.
    Co do rozdziału-czytałam z takim entuzjazmem, że naprawdę nie zważałam na to, czy są jakieś błędy :D czarująca część, naprawdę ten rozdział mnie urzekł :)
    czyli wybuchnęła panika po tym, jak oni zniknęli? jakoś mnie to nie dziwi.
    Oczywiście, troska Severusa o swoich uczniów jest zadziwiająca ;) ale nie mogę ścierpieć Rona. Ja rozumiem, że był przyjacielem Harry'ego itd. więc musi się pojawić, ale jego głupota w każdym opowiadaniu jest wkurzająca ;P
    natomiast deklaracje miłości chłopców i ich opanowanie zaskakujące!
    Mam nadzieję, że wszystko w porządku z weną i z maturą! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, nie mam zbyt dużo czasu więc wspomnę tylko jeden wątek. Najpierw Harry co chwilę się czerwieni, potem najzwyczajniej wstaje z Draco i jest taki pewny siebie. Niemniej podoba mi się to :D W sumie to ten rozdział nie podobał mi się tak bardzo jak poprzednie, był taki słodko przesłodzony i jeszcze z cukrem. A i ta scena z opiekunką Gryffindoru, była trochę zbyt sztuczna (zbyt szybko przebiegła jak dla mnie), ale ostatnia scena mi to wszystko wynagrodziła ;) Mam nadzieje, że będziesz często ujawniać takiego Harry'ego ;) Ogółem lubię czytać twojego bloga i kibicuję ci do następnych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oby częściej i więcej, bo jest super !

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero odkryłam tego bloga i wiedz, że wlaśnie zarwałam nockę żeby go przeczytać choć sama musze się rano wyrobić z własnym rozdziałem. Kocham drarry szczególnie ubóstwiam te dobrze napisane.i z przyjemnością muszę powiedzieć , że ten blog jak najbardziej do tego opisu pasuje. Piszesz cudownie, z każdym rozdziałem bardziej dojrzale i ciekawie. Chylę głowę ku twojemu talentowi. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział mam nadzieję, że pojawi się szybko ;) Może i ja kiedyś zacznę pisać drarry ? Na razie jednak wolę podziwiać opowieści innych wspaniałych autorek;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, że się z ciebie nabijają? :((
    http://blogowy-sznaucerek.blogspot.com/2013/12/mondrosci-rzyciowe-prety-w-boku-i-brak.html?showComment=1386623150953#c6376689728883404159

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ mnie takie hejciki nie ruszają. Niech piszą i robią co chcą, ja robię co do mnie należy, a oni robią swoje. Niema tam nic co miałoby mnie wkurzyć :).
      Nie martw się. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  11. Hej, wiem, że już pisałam, ale chcę cię powiadomić, że nominuję cię do Liebster Awards!
    Więcej przeczytasz tutaj:
    http://historia-narina-yaoi.blogspot.com/2013/12/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Mm... Rozdział fajny zwłaszcza końcówka :) Ale ją chce już kolejny. Chce już wiedzieć czym jeszcze zadziwi nas Harry.

    OdpowiedzUsuń
  13. Brawo!! Pisz tak dalej, kocham twoje opowiadanie!!

    OdpowiedzUsuń
  14. To sie wydarzylo .... Zostali przylapani w ciekawej chwili ..... Mrau .
    Super rozdział . A harry taki spokojny gdy ich przylapali . hermiona i ron zdziwieni .
    Czytam dalej . podam tego bloga koleżance spodoba sie jej na 100%
    Dobrej weny życze

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    świetny, no w zasadzie powinno być stamtąd jakieś normalne wyjście, przecież Voldemort musiał jakoś wychodzić, Harry bardzo szybko się ogarnął, szokując tym wszystkich, i zmienił się jego prtronus, może i Harry stanie się animagiem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda mi patronusa Harrego, ale taka była potrzeba autorki :D Naprawdę pochłaniacz czasu to Twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej,
    rozdział wspaniały, powinno być jakieś  wyjście z stamtąd, przecież Voldemort nie rozpływał się jak jakiś duch, Harry bardzo szybko się ogarnął, szkoda że zmienił się patronus Harrego, ale może stanie się animagiem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses