sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 30

Uwaga! Yaoi!
~~~~~~~~~~

Uczniowie zebrali się przed salą, w której niebawem miała się odbyć lekcja tansmutacji dla szóstego roku Gryfonów i Ślizgonów. Wszyscy stali i czekali na przybycie nauczycielki, lecz tylko jedna dziewczyna zauważyła zniknięcie dwóch chłopców z domu Slytherina. Uważała, że to nie jej sprawa gdzie są i co robią, ale nie mogła pozbyć się uczucia uścisku w żołądku, który towarzyszył jej zawsze, gdy niebawem miało się stać coś niespodziewanego i niekoniecznie dobrego.

- Hermiono? - Ktoś wyrwał dziewczynę z zamyślenia. Nawet nie zauważyła, że wpatrywała się w miejsce z którego powinni zaginieni chłopcy przyjść, jakby oczekiwała na nich. - Coś się stało?

W tym momencie dziewczyna przeklinała wszystkie znane jej bóstwa za to, że odkryły w rudowłosym chłopaku zdolność obserwacji zachowań, a zwłaszcza jej samej.

- Ron - zaczęła odwracając się w jego stronę. - Czy to nie dziwne, że szliśmy razem do tej sali, a nie ma tutaj tylko Harry'ego i Malfoya?

- To nie jest wcale dziwne... - przerwał i zmarszczył brwi - odkąd trzymają się razem - dodał ciszej.

- Mam złe przeczucia. Zaraz powinna się zacząć lekcja, a ich nadal nie ma. - Hermiona na poważnie zaczęła się niepokoić. Może nie do końca odpowiadało jej to, ze Harry trzymał się z Malfoyem, ale wiedziała, że chłopak nigdy nie łamał zasad bez wyraźnej przyczyny... w większej mierze.

- To Ślizgoni, zawsze jakoś potrafią ominąć kłopoty...

- Może i masz rację, ale nie zapominaj, że kłopoty to Harry'ego znak rozpoznawczy, a jak do tej pory zawsze wychodził z nich co najmniej zraniony - przypomniała swojemu chłopakowi Gryfonka.

- Daj sobie z nimi spokój, niech robią co się im żywnie podoba. Nie ma nic czym musisz się martwić.

- Co? 

- No Harry wie na pewno co robi... - mruknął chłopak posępnie.

- Więc wreszcie. - Dziewczyna pokręciła głową z długim westchnieniem.

- O czym ty mówisz? 

- Dopadły cię wyrzuty sumienia, mój drogi.

Zawsze gdy Ron słyszał od dziewczyny te słowa, nie mógł powstrzymać swoich policzków przed dopasowaniem się kolorystyką do włosów. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i wyminąwszy go, weszła do otwartej już sali. Rudzielec nawet nie zauważył kiedy McGonagall się pojawiła i nagle zdał sobie sprawę z tego, że nie zareagowanie na słowa dziewczyny były równoznaczne ze zgodą. Postanowił zaprzeczyć, mimo że Gryfonka miała rację. Powie jej, że nie ma racji... tak dla zasady. Kiedy wszedł chwilę później, rozejrzał się po sali i rzeczywiście, miejsca, które zazwyczaj zajmowali Harry z Malfoyem były dziwnie puste. Zignorował swoją wewnętrzną świecącą na czerwono lampkę ostrzegawczą i przysiadł się do swojej dziewczyny.

- Nie masz racji - odezwał się do niej.

- Och... a z czym? -  Hermiona była zbyt zajęta wyciąganiem swoich rzeczy, by zauważyć jak spięty wydawał się przez chwilę Ron.

- O tych wyrzutach sumienia. Nic takiego nie czuję - mruknął pod nosem śledząc wzrokiem poczynania dziewczyny. Teraz wiązała swoje włosy czerwoną tasiemką, by jej nie przeszkadzały.

Po wykonanej czynności, Gryfonka zerknęła na chłopaka i westchnęła ciężko, lecz nic nie powiedziała. Po chwili nauczycielka stając przed swoim biurkiem zaczęła odczytywać listę obecności. Gdy dotarła do nazwisk Malfoy i później Potter, zmarszczyła brwi i po chwili zaczęła swój wykład na temat różnicy przedmiotów wyczarowanych, a tych transmutowanych. Hermiona chyba pierwszy raz w życiu rzuciła tyle ukradkowych spojrzeń na drzwi do sali. Na jej nieszczęście za jakimś dwudziestym razem została zauważona przez opiekunkę swojego domu.

- Coś nie tak, panno Granger?

Dziewczyna spojrzała na kobietę i rzekła:

- Nic, pani profesor - mówiąc to rzuciła wymowne, szybkie spojrzenie na pustą ławkę dwóch Ślizgonów.

Nauczycielka ledwo zauważalnie skinęła głową.

- W taki razie, proszę się skupić na lekcji.

- Tak jest.

Czas na lekcji zaczął się Hermionie niezwykle dłużyć, że aż miała ochotę krzyczeć na wskazówki zegara, które ruszały się jak dla niej za wolno. Zbyt zmartwiona nie słuchała monotonnego głosu McGonagall, która tłumaczył uczniom jakie były najczęściej popełniane błędy przez ludzi, którzy sądzili, że można stworzyć coś z niczego.

- Prawdą jest, że rzeczy wyczarowane istnieją, ale nie można ich traktować jako prawdziwe przedmioty. Powstały one z magicznego połączenia cząsteczek zawartych w otoczeniu. Te wymuszone poprzez magię połączenie, nie jest stałe, dlatego przedmioty szybko się psują i przestają działać. Takie rozwiązanie jest krótkoterminowe, ale jak zawsze istnieją wyjątki od tej reguły. Im więcej magii włożymy w stworzenie takiego przedmiotu tym trwalsze one będą. Inna sytuacja zaś przedstawia się w przedmiotach zmienionych w inne, czyli w przedmiotach transmutowanych. One są...

Dziewczyna przestała już słuchać oczekując końca lekcji, który miał być... niebawem. Gdy tylko zdążyła pomyśleć o dzwonku rozległo się jego dzwonienie, a uczniowie zaczęli wysypywać się z sali. Najdłużej zwlekała Hermiona, która miała zamiar dać znać profesorce, że Harry tajemniczo zniknął. A może na następnej lekcji się pojawi? Niebawem mają mieć obronę przed czarna magią, chłopak zdawał się lubić ten przedmiot.

- Pani profesor - zagadnęła dziewczyna podchodząc do biurka kobiety, która zaczęła porządkować materiały na następną lekcję.

- Tak panno Granger i... panie Weasley? - zapytała kobieta patrząc na Hermionę, która zauważyła stojącego nieopodal Rona.

- Martwię się o Harry'ego - zaczęła dziewczyna.

- Tak, to dziwne, że nie pojawił się na lekcji, ale ufam, że nie będzie dla niego problemu, gdy opuści jedną, czy dwie lekcje. Wiedza pana Pottera jest niezwykle rozległa, zastanawiam się tylko, gdzie była ona wcześniej... - Kobieta zaczęła trajkotać o zdolnościach magicznych i intelektualnych Harry'ego, wprawiając stojącą dwójkę Gryfonów w osłupienie. - I że Severus śmie nie być z tego chłopca dumnym... - dokończyła kobieta gładko.

- Przepraszam pani profesor, ale niezupełnie o to mi chodziło. - Tym razem kobieta zmarszczyła brwi i zamilkła. - Harry szedł tuż za nami, lecz gdy już byliśmy pod salą, on razem z Malfoyem zniknęli.

- To dwaj młodzi chłopcy, to nie powinno być wcale dziwne... - Na policzki nauczycielki wypłynęły delikatne rumieńce. - Gdy ich nieobecność będzie dłuższa niż kilka godzin, wtedy będziemy się martwić. A teraz wybaczcie, muszę przygotować materiały na następną lekcję. 

- Do widzenia, pani profesor - rzuciła Hermiona na odchodnym i zwróciwszy się w stronę Rona rzuciła: - Nie mogli tak po prostu zniknąć... ale profesor McGonagall ma rację, opuszczenie jednej lekcji to nie tragedia.

- Więc dlaczego ja nie mogę sobie jednej, czy dwóch odpuścić? - mruknął Ron posępnie.

- Bo ty nie lubisz się uczyć poza lekcjami. - Na usta dziewczyny wypłynął psotny uśmieszek i łapiąc chłopaka za rękę poprowadziła go do sali, w której miała odbyć się kolejna lekcja.


***

Dwóch chłopców błądziło po pomieszczeniu. Jeden, jasnowłosy chłopak rozsiadł się wygodnie na jednym z foteli oglądając jak drugi, ciemnowłosy przechadza się między półkami z zamyślonym wyrazem twarzy. Chłopak przez chwilę wpatrywał w grzbiet jednej z książek, po czym odwróciwszy się do siedzącego chłopaka powiedział:

- Najwyraźniej nie tylko Komnata Tajemnic należała do Voldemorta.

- Co masz na myśli?

- Zobacz. - Chłopak wskazał palcem na grzbiet wcześniej kontemplowanej przez niego książki. Draco chcąc nie chcąc musiał wstać. Gdy był już bliżej, przyjrzał się złotym literom wygrawerowanym w kształt inicjałów.

- T.M.R? - Chłopak nie zrozumiał. - Co te inicjały mają do Czarnego Pana.

- Tom Marvolo Riddle, to oznaczają te inicjały. - Harry dotknął lekko grzbietu książki. - Prawdziwe imię Voldemorta.

- Och... - Malfoy nie ukrywał zaskoczenia.

- Hej, no chyba nie myślałeś, że Lord Voldemort to jego prawdziwe imię, co nie? - Harry zaśmiał się ze zdziwionej miny partnera.

- Oczywiście, że nie! - zaprzeczył blondyn szybko. Za szybko.

- Mniejsza z tym. - Harry nadal miał uśmiech na twarzy gdy sięgał do książkę, lecz został powstrzymany przez Draco.

- Może lepiej jej nie ruszać? - Blondyn wyjawił na głos swoje obawy. - Sam dobrze powinieneś wiedzieć, że wszystko co należy do Cza... ehem... Voldemorta jest przesiąknięte czarną magią.

Były Gryfon słysząc jak Draco wymówił imię Voldemorta poczuł ogromną dumę, że w końcu odważył się na to. Po chwilowym, duchowym uwielbieniu Draco przez Harry'ego, chłopak na powrót wrócił do rzeczywistości.

- Myślę, że nic mi nie będzie, sam w sobie mam sporo Czarnej, Mrocznej, czy jak ją nazwiesz, magii.

Jak brunet powiedział, tak zrobił. Delikatnie wyciągnął książkę z półki i poczuł lekkie mrowienie. Dziwne, ciepłe uczucie rozeszło się po jego palcach, a zwłaszcza jednym, tym u prawej ręki. Chłopak otwierając tom nieświadomie potarł palec wskazujący prawej ręki, na którym przez chwilę wydawało się, ze znajduje się pierścień z ciemnym kamieniem. Draco, który zauważył ów przedmiot zamrugał, lecz gdy otworzył oczy, ręka chłopaka na powrót była normalna. Malfoy przez chwilę myślał, że mu się przewidziało, lecz nagle w jego głowie pojawiły się słowa Dumbledore'a: "Musisz odnaleźć ten przedmiot, który przelewa sygnaturę Lorda do ciała Harry'ego i go zniszczyć. ...sądzę, że to w tym przypadku będzie pierścień, albo inny przedmiot."

- Pierścień... - mruknął Draco do siebie.

- Coś mówiłeś?

- Nie, nic. - Blondyn zaprzeczył i gestem wskazał na trzymany przez chłopaka tom. - I co to za książka?

- To nie książka - podjął temat Harry. - To swego rodzaju pamiętnik. Widząc ich ilość na tych półkach i częstotliwość datowania wpisów, można dojść do wniosku, że został tutaj opisany każdy dzień z życia Toma, gdy jeszcze uczył się w Hogwarcie. Pojawiają się więc pytania: jak znalazł on tę komnatę i jak sprawił, że nikt o niej nie wiedział przez tyle czasu?

- No, ty Harry, kto jak kto, ale masz talent w odkrywaniu tajemnych komnat, tak jak ta Komnata Tajemnic na drugim roku i również ta, którą odkryłeś całkiem niedawno. 

- Odkryłem niedawno jakąś komnatę? - zdziwił się Harry starając przypomnieć jakieś fakty, ale nic mu nie przychodziło do głowy.

- Owszem, ukrytą przez szesnaście długich lat. Odkryłeś komnatę posiadającą informacje jak włamać się do mojego serca - powiedział Draco niskim tonem sprawiając, że były Gryfon oblał się rumieńcem.

- P-przestań. Onieśmielasz mnie takimi... tekstami - wydukał brunet powoli, czując jak jego serce przyspiesza, a policzki płoną.

- Kiedy ja lubię patrzeć na twoją zawstydzoną buźkę. - Malfoy uśmiechnął się perfidnie.

- Ale ja nie lubię jej pokazywać... szerszej publiczności... - mruknął Harry z błyszczącym, zielonym spojrzeniem.

- Czyli mam rozumieć, że ona jest tylko dla mnie? 

- W pewnym sensie. - Potter walczył z rosnącym pragnieniem pocałowania blondyna. By rozwiać swoje myśli spojrzał na pamiętnik i zaczął odczytywać go na głos. - Jedna z dziewczyn z mojego domu, Suzie,  jest mugolakiem... gdy dowiedziałem się o tym, miałem ochotę coś jej zrobić. Następnego dnia, znaleziono ją martwą  w jednej z mało uczęszczanych sal. - Harry przerwał czytanie i zamknął pamiętnik. - On był już wtedy prawdziwym psycholem.

- Co? Nie zrozumiałem ani słowa z tego co czytałeś. - Blondyn zapatrzył się na Harry'ego wprawiając go w konsternację.

Potter zmarszczył brwi i otwierając książkę na losowej stronie, przystawił go blondynowi pod oczy.

- Wiesz co tu jest napisane?

- Nie. Tylko jakieś dziwne mazaje. - Draco zamyślił się. - Wężomowa? 

- Nie wiedziałem, że można pisać po wężowemu... W sumie nigdy nie próbowałem. - Harry wsunął tom z powrotem na miejsce i rozejrzał się dookoła. - Musimy powiadomić o tym pomieszczeniu dyrektora. Może któraś z tych książek okaże się przydatna.

Już Harry miał odejść od półki, gdy nagle został pochwycony w pasie przez chciwe ręce partnera. W ułamku sekundy znalazł się w ramionach Draco, którego uścisk był pewny i pełen uczucia.

- Draco?

- Jesteś mój - wyszeptał chłopak.

- Co się stało, ze wspominasz tak nagle o tym?

- Po prostu... do dziś dzień się zastanawiam jak to możliwe, że mogę trzymać w ramionach tak cudowną osobę. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie poznać ciebie bliżej. Sądziłem, że jesteś nic nie wartym Chłopcem-Który-Przeżył, szydziłem z twojej sławy i uważałem, że uwielbiasz być w centrum uwagi... nie wiedziałem, że jest odwrotnie... aż do niedawna. Pozwoliłem sobie być na chwilę wolnym i powoli się w tym zatracam. Dziwię się, że mi wybaczyłeś... ja nie jestem na to godny. Jestem niegodny bycia z tobą - wyrzucił z siebie Draco, zwiększając uścisk na ciele swojego kochanka.

- A ty znów o tym... - mruknął brunet podnosząc głowę i zmuszając by chłopak na niego spojrzał. Blondyn, gdy Harry na niego spojrzał, miał minę zbitego psa, a w jego oczach lśniły ledwo powstrzymywane łzy. - Zależy mi na tobie, opiekowałeś się mną od dawna, uratowałeś mi życie, przyjąłeś mnie do Slytherina z otwartymi ramionami... mam wyliczać dalej?

Widząc psotny uśmiech Pottera, blondyn sam się lekko uśmiechnął i pochylił po pocałunek. Zetknięcie jego warg z miękkimi, czerwonymi ustami Harry'ego zapaliło w nim maleńki, ciepły płomyk, który od intensywności pieszczoty zaczął się rozrastać. Draco chwycił w pomiędzy swoje usta dolną wargę chłopaka i zaczął lekko ssać. Harry jęknął, gdy dłoń jego kochanka wędrowała od jego policzka aż na kark, by zostać tam i pieścić delikatnie, wrażliwe na dotyk miejsce. Zielonooki pochylił głowę do tyłu bardziej lgnąc do dotyku przebywających tam długich, głaskających palców. Ten gest dał do zrozumienia blondynowi, że tak wyeksponowana szyja nie może zostać przeoczona. Po chwili jego usta wędrowały wzdłuż grdyki partnera, czując przy tym ruch jabłka Adama, gdy ten przełknął ślinę starając się nawilżyć suche od jęków gardło. Dłonie bruneta błądziły szukając rąbka koszuli blondyna, by móc wślizgnąć dłonie na idealnie gładkie plecy. Widząc zabiegi chłopaka, Draco uśmiechnął się przy skórze jego szyi sprawiając, że lekkie tarcie, które przy tym powstało wyrwało z ust bruneta cichy jęk. Zielone, zamglone z pożądania oczy złapały w swoje sidła inne, tylko że szare. Spojrzenie jakie wymienili było bardzo jednoznaczne. Obaj cieszyli się z tego, że mają tego drugiego. Po chwili wpatrywania się, ich usta znów się spotkały, tym razem w bardziej intensywnym, drapieżnym pocałunku. Po chwili języki splotły się ze sobą w namiętnym tańcu, a ręce też tańczyły: szukały, łapały, ciągnęły i odkrywały. Nie potrzeba było wiele czasu, by obaj chłopcy stali całkiem nadzy spleceni ze sobą. Ich usta odrywały się od siebie tylko na chwilę, by móc zaczerpnąć powietrza. Ręce Draco nagle znalazły się na pośladkach Harry'ego, który rozumiejąc co chce chłopak przekazać, przywołał do nich materac, na który wcześniej upadli, gdy ześlizgnęli się wprost do tego pomieszczenia. Blondyn widząc materac, który pełznął w ich stronę, postanowił wyjść mu na spotkanie podnosząc bruneta, który nie czując gruntu pod nogami owinął je wokół jego bioder.

- Mógłbym wziąć cię tak jak jesteśmy teraz, ale mój kręgosłup ma swoje granice wytrzymałości. - Zaśmiał się blondyn, który starał się odczepić nogi chłopaka.

Po kilku minutach siłowania, kiedy to Harry pobudzał swoimi biodrami okolice intymne swojego kochanka, Draco praktycznie rzucił bruneta na materac, podtrzymując się na rękach. Oparł się na nich wypinając swoje pośladki w stronę Draco.

- Całkiem niezła pozycja - mruknął Draco składając mokre pocałunki na końcowym odcinku kręgosłupa bruneta. Chłopak zadrżał, gdy poczuł powiem chłodnego wiatru na tych miejscach. Jego ręce ugięły się pod nim zostawiając tylko wypięte do góry biodra. Ślizgon zachęcony tym widokiem przejechał palcem po lekko już wilgotnym rowku. - Niegrzeczny chłopiec z ciebie, Harry. Czy powinienem cię ukarać?

- Jeżeli to oznacza, że weźmiesz mnie tak jak teraz siedzisz, to proszę bardzo. - Potter jakby na potwierdzenie swoich słów poruszył biodrami, gdy palec bruneta trącał o dziurkę.

- Jak sobie życzysz - mruknął Draco wkładając delikatnie palec do środka i zaczynając od razu nim ruszać. Harry pisnął, gdy palec poruszył się blisko jego wrażliwego punktu. - Widzę, że ci się to podoba.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - wysapał były Gryfon. - A moje wyobrażenie jak to wygląda tylko potęguje moje podniecenie.

Draco uśmiechnął się pod nosem wkładając drugi palec, a po chwili trzeci. Wkładał i wyjmował palce rozciągając wejście bruneta, by móc włożyć w niego coś o wiele większego. Gdy chłopak był już gotowy, Malfoy nakierował swojego penisa na wejście i mocno pchnął od razu wchodząc cały. Harry krzyknął gdy ten ruch został ukierunkowany w jego prostatę. Draco nie czekając, zaczął od razu poruszać biodrami łapiąc za biodra kochanka. Szybkie i stałe tempo pchnięć sprawiało, że chłopak pod nim wił się i co chwilę krzyczał z przyjemności. Dźwięk uderzających ud o pośladki, był dla Harry'ego tak podniecający, że chłopak doszedł orgazmem tak intensywnym, że aż zobaczył mroczki przed oczami. Zaciskające się przy tym mięśnie wokół Draco sprawiły, że i on doszedł po kilku płytkich pchnięciach wprost w gorące wnętrze byłego Gryfona. Lekko zdyszany blondyn wyszedł z chłopaka i pomagając temu zmienić pozycję z wypiętej na leżącą, ułożył się obok niego.

- Odpoczniemy trochę i poszukamy wyjścia. Jakkolwiek tu nie jest świetnie, to jednak wolę nasze łóżko - mruknął blondyn gładząc bok leżącego przy nim bruneta.

- Co prawda, to prawda. - Potter uśmiechnął się i wychylił po pocałunek.

- Która godzina? Za daleko mam różdżkę.

- Poczekaj chwilę. - Harry zamknął oczy i nagle otworzył je zaskoczony. - Już jest po kolacji... kto by pomyślał, że tyle czasu minęło. Może tutaj czas płynie inaczej...

- No to trochę dziwne, ale będziemy się tym martwić jak się zdrzemniemy.

- Dobrze - mruknął chłopak i przywołał z odległego miejsca gruby koc.

Po chwili chłopcy zasnęli, nieświadomi co się teraz dzieje kilka pięter nad nimi.

~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję serdecznie za komentarze, które czytałam z wielkim uśmiechem na twarzy i witam po strasznie długiej (jak dla mnie) przerwie. 
Ankietę wygrała odpowiedź: "Ciekawy pomysł" z 49% głosów z 55 oddanych.
Uświadamiam, że w tym opowiadaniu raczej ciąży nie będzie (mimo, że coraz bardziej mnie ten temat intryguje), chciałam tylko poznać wasze stanowisko co do tego tematu. Jestem świadoma, że nie każdemu to by przypadło go gustu, bo właśnie homoseksualizm charakteryzuje się brakiem możliwości poczęcia potomstwa. Dobra... ble, ble, ble. Błędy pewnie są, więc proszę wołać, jeżeli ukaże się jakiś rażący, to go niezwłocznie poprawę. Chciałam dać rozdział, lecz na poprawki nie mam czasu, gdyż zbliżają się wielkimi krokami matury próbne!
Trzymajcie za mnie kciuki. 
Pozdrawiam!

P.S - mam konto na Pottermore i jestem w Slytherinie (tak o się chciałam pochwalić moim domem) :D.

8 komentarzy:

  1. No tak, powiedzenie "szczęśliwi czasu nie liczą" bardzo pasuje do tego rozdziału, który jest na prawdę świetny :) Mam nadzieję, że Draco szybko znajdzie sposób na zdjęcie i zniszczenie pierścienia Voldrmorta i już nic im nie będzie psuć więzi. Znalazłam kilka literówek, ale mnie osobiście nie zraziły. Życzę Ci powodzenia na próbnych egzaminach maturalnych i oczywiście będę trzymać kciuki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, to prawda, że pojawiło się parę drobnych literówek, ale nic okropnie strasznego :)
    jak dobrze przeczytać wreszcie rozdział porządnego Drarry! to jak powrót do domu :) przez dwa tygodnie czytałam tylko Snarry, więc byłam bardzo spragniona tego rozdziału :D
    ten długi czas pomiędzy rozdziałami jest przerażający i absolutnie okropny. Strach pomyśleć, że teraz cały czas będziemy musieć tak długo czekać :(
    dobrze, że zmieniłaś czcionkę-dla mnie to duże ułatwienie w czytaniu, choć szkodę, że nie jest ona troszkę większa :)
    jeszcze co do rozdziału, to całkiem ciekawie :P więc coś na kształt drugiej Komnaty Tajemnic? niezły pomysł. Choć dziwię się, że chłopcy dali ogarnąć się pożądaniu w takim miejscu. Bądź co bądź, Voldi tam urzędował kiedyś xd
    Hmm, czyli Draco wreszcie odkrył ten pierścień? Mam nadzieję, że o tym nie zapomniał z wrażenia. Intrygująca końcówka-ciekawe co się tam na górze bez nich działo ^^
    jasne, będę trzymać kciuki ;) to już taka tradycja chyba, że za maturzystów trzymam kciuki. W tamtym roku też to robiłam za dziewczynę, która tłumaczyła jakieś opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamiast jak najprędzej wydostać się z tego dziwnego miejsca, oni w najlepsze się zabawiają. No w sumie czemu nie, po co się spieszyć kiedy można czas spożytkować o wiele przyjemniej i pożyteczniej? Ha, pewnie seks w takim miejscu jeszcze bardziej wzmógł ich pożądanie. Ha,ha .. A no własnie? Co tam na górze się działo? Mam nadzieję, że niedługo się tego dowiem. Co dwa tygodnie? No trudno jakoś będę musiała to przeżyć. Zresztą wiem coś o tym bo nie dawno przeżywałam to samo... Matura to rzecz okropna, choć teraz z perspektywy czasu mogę cię zapewnić, że wydaje się być błaha i nic nie znacząca. Będę trzymać za ciebie kciuki i życzyć ci żebyś przebyła przez to bez problemów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Serio już 30 rozdział? Kiedy to zleciało? Na początku nie ogarniałam gdzie oni są, bo wypadłą mi z głowy końcówka rozdziału. Mądra ja :) Ogólnie to bardzo fajnie się to czyta. Hermiona i Ron nawet mi nie przeszkadzali co jest bardzo dziwnie.
    Rozdział przeczytałam już wczoraj, bo nie chciało mi się wstać po coś do jedzenia. :) W sumie to chciałam napisać od razu komentarz, ale nie wiedziałam za bardzo co. Ostatnio nie wiem co mam pisać w komentarzach.
    Streszczenie dla ciebie się piszę, ale musisz jeszcze trochę poczekać ;)
    Oczywiście będę trzymać kciuki na maturach próbnych. Na pewno dobrze ci pójdą :D
    Co do błędów to przecinki w dialogach pozjadałaś i zauważyłam jedną literówkę.
    Ściskam, weny życzę i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę literówek, czy powtórzeń, jakieś przecinki... nic strasznego, a naprawdę z rozdziału na rozdział coraz lepiej :)
    Wstawka z sytuacją "z zewnątrz", jak najbardziej przypadła mi do gustu, ładnie rozwiązana. Wydarzenia w komnacie... mrrrr, klimatyczne ;) Jestem strasznie ciekawa ciągu dalszego :D
    Oczywiście jak najbardziej trzymam kciuki :D Wiem jaki to stres, ale w sumie nie jest tak tragicznie jak się wydaje (są gorsze rzeczy:P) ;) Ewentualnie gdybyś chciała mogę się w wolnym czasie pobawić trochę w betę, zwłaszcza jeśli notka ma być raz na dwa tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    rozdział cudny, Dracon przez chwilę widział ten pierścień, ooo znaleźli się w tajnym pokoju Voldemorta, ciekawe czy Harry potrafi to czytać ze względu na to, że ma w somie moc Viodemorta...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniały rozdział, przez chwilę Draco widział ten pierścień na palcu Harrego, znaleźli się w tajnym pokoju Voldemorta, ale właśnie Harry potrafi to czytać ze względu na to, że ma w sobie moc Riddla?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. 28 yr old Account Executive Alia Marquis, hailing from Earlton enjoys watching movies like Analyze This and Ice skating. Took a trip to Shark Bay and drives a Savana 3500. katalog

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses