piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 42

Tylko mnie nie bijcie za ten przedłużony czas oczekiwania, ale proszę o zrozumienie. Pierwszy rok studiów jest po to by ukazać, czy studentom zależy na nauce. Musiałam się uczyć dwa razy więcej bo wcześniej miałam nikłe pojęcie o informatyce, która stała się moim kierunkiem studiowania. 
A co do rozdziału. Mam nadzieję, że się spodoba. Bardzo się starałam, ale to nie mnie oceniać. A teraz! Enjoy!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W Hogwarcie od jakiegoś czasu trwało przygotowywanie do bitwy, która jak sądzono powinna wydarzyć się w najbliższym czasie. Jasna strona miała taką przewagę nad Voldemortem, że mogła dociec czy Harry rzeczywiście dotarł do Ministerstwa Magii, nawet pomimo zapewnień szpiegów Mrocznego Lorda, znajdujących się w Wydziale Współpracy z Mediami, że dla bezpieczeństwa pan Potter został przewieziony w inne miejsce. Więc sprawa w istocie wyglądała tak: ogólnie było wiadomo z gazet, że Harry Potter znajduje się pod okiem Ministerstwa, a Korneliusz Knot milczy w tej sprawie, zapewne nie chcąc wywoływać paniki. I wszystko poszłoby po myśli Voldemorta, gdyby nie dociekliwość aurorów sprzysiężonych w znacznym stopniu z Dumbledorem. W efekcie tego, niby prosta i jasna informacja o zmianie miejsca docelowego Pottera, okazała się być najnormalniejszym w świecie kłamstwem. Wtedy wreszcie udało się dosłownie złapać Knota, by wymusić na nim odpowiedź. Albus Dumbledore potrafił być czasem bardzo przekonywującym człowiekiem.

- Korneliuszu... jakie masz zdanie w sprawie zniknięcia aurorskiego oddziału wraz z podejrzanym? - spytał delikatnie wyciągając opakowanie dropsów o smaku cytrynowym.

- Nie wiemy co się tam stało, Dumbledore! - warknął mężczyzna w odpowiedzi przechadzając się po pomieszczeniu nerwowym krokiem.

- Więc powiedź mi proszę, dlaczego w prasie ukazała się wiadomość, że Harry Potter znajduje się w bezpiecznym miejscu, skoro obaj doskonale wiemy, że to nie jest prawdą? - Siwowłosy mężczyzna spojrzał na Ministra spod okularów-połówek, które założył, gdy przed chwilą przeczytał wspomniany artykuł.

- Ktoś z Ministerstwa zajmujący się mediami wydał oświadczenie, by nie martwić obywateli zniknięciem chłopca-wybrańca... - odburknął Knot cały czerwony ze złości, że to akurat Dumbledore wyciąga od niego odpowiedzi. Czuł się w jego obecności jak studiowane zwierze, znajdujące się w klatce. - To był dobry pomysł, dlatego nie prostuję tego i nie wypowiadam się na ten temat.

- Możliwe, że dla ciebie to było dobre wyjście Korneliuszu i gdyby nie to, że mam zaufanych przyjaciół, to sam również nigdy bym się nie dowiedział o oddziale aurorów, który przepadł bez śladu razem z Harrym... - Starszy z mężczyzn wstał z zajmowanego fioletowego fotela i machnięciem dłoni sprawił, że mebel zniknął. - To było bardzo nierozsądne posunięcie, drogi Korneliuszu.

- Robię to wszystko dla czarodziejskiej społeczności! - wykrzyknął mężczyzna w seledynowym meloniku oburzony słowami dyrektora Hogwartu.

- Nie będę tego więcej komentował, wystarczy mi świadomość, że znasz prawdę... do zobaczenia, panie ministrze. - Mężczyzna uśmiechnął się i opuścił pomieszczenie. 

Za drzwiami gabinetu rozległ się charakterystyczny odgłos towarzyszący aportacji. Po chwili dyrektor był już przed bramą szkoły od razu kierując kroki w stronę własnego gabinetu. Hogwart przez te kilka godzin zdążył opustoszeć na tyle, że na korytarzach nie można było już dłużej zobaczyć beztrosko przechadzających się uczniów. Zdecydowana większość z nich poza siódmym i prawie całym szóstym rokiem powróciła do domów chcąc przetrwać najgorsze w towarzystwie rodziny i przyjaciół.

***

Gdy przygotowania trwały również w zamku Voldemorta, Harry zaszył się w swoich komnatach nie czując się za dobrze. Nawiedzały go prorocze wizje bitwy, która miała odbyć się już wkrótce i to nie ta pomniejsza, tylko finałowa... Ostateczna. Nagle jego uszu dobiegło pukanie, ciche i delikatne, więc machnięciem dłoni otworzył drzwi i przybrał odpowiednią, do swojego statusu w tym miejscu, postawę. Przez drzwi wkroczyła niska zakapturzona postać, a za nią jeszcze jedna, dumnie krocząca i już nie taka niska. 

- Panie? - spytała postać, która wkroczyła do środka jako pierwsza i opadła na kolana.

- Mów o co chodzi... - powiedział Harry władczym głosem. - Nathanielu. I kto przyszedł z tobą?

- Witaj... Boże... - odezwała się postać, która okazała się być kobietą, jak zdążył zauważyć Harry. Odkryła swoją twarz, a brunet zdębiał nieco zaskoczony, ale umiejętnie ukrył swój szok. 

- Pani... Malfoy... - Harry podszedł do kobiety i ujął jej wyciągniętą dłoń całując delikatnie jej wierzch. Kobieta w odpowiedzi ukłoniła się z nieukrywaną gracją i spojrzała w jego rubinowe oczy wyszukując w nich czegoś, czego najwidoczniej nie znalazła, bo uśmiechnęła się delikatnie. - Czy wolno pani tutaj być? - spytał dodatkowo zielonooki.

- Tak... Lucjusz powiadomił mnie o twoim dziedzictwie, Boże, więc skłonna jestem by zapytać o prawdziwość plotek... - powiedziała a Harry przystanął skonsternowany. Wojna zbliżała się wielkimi krokami, a ona przejmowała się plotkami? - pytał sam siebie.

- A jakie to plotki i jaki mają ze mną związek? - zapytał Potter patrząc badawczo na panią Malfoy, kobietę, która wydała na świat jego ukochanego. 

- Czy to prawda, że razem z moim synem planujecie wspólną przyszłość?  - zapytała z uprzejmą ciekawością lustrując chłopaka swoim spojrzeniem.

Harry w odpowiedzi zarumienił się nieco, ale dzielnie nie odwracał wzroku. W tej sytuacji nie wiedział co miał odpowiedzieć, bo aktualnie brunet był pomocnikiem Voldemorta. Nagle go coś olśniło.

- Skoro pani mąż i najwyraźniej pani wie o tym, że jestem półbogiem Losu... to oznacza, że jesteście państwo po jasnej stronie? - spytał będąc gotów wymazać wspomnienia tej kobiecie dotyczące ich małej rozmowy.

- Dokładnie tak - odrzekła wyraźnie Narcyza. - Ale nadal nie usłyszałam odpowiedzi na moje pytanie - zauważyła.

- Tak... planujemy wspólną przyszłość... bardzo kocham Draco i nawet jeśli nie mogę dać mu potomstwa... - zagryzł wargę. 

- Rozumiem... cieszę się - powiedziała pani Malfoy. - A co do potomstwa, to...

- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam, ale za chwilę odbędzie się zebranie wszystkich śmierciożerców... plany bitewne naszego pana - odezwał się Nathaniel, który odkrył twarz i wszedł do pomieszczenia. Harry nawet nie zauważył kiedy ten wyszedł, więc uniósł zdziwiony brew. Po chwili się opanował i skinął głową przyjmując do wiadomości słowa, właśnie... kogo? Przyjaciela?

- Dokończymy naszą rozmowę kiedy indziej, pani Malfoy... - zwrócił się brunet w stronę kobiety. Ta skinęła głową zgadzając się ze słowami chłopaka.

- Dobrze... powodzenia, Harry. - Gdy te słowa opuściły usta kobiety, wtedy stało się coś, czego chłopak się nie spodziewał. Matka Draco podeszła bliżej i przytuliła Pottera. - Wiele od ciebie zależy. A my chcemy równie mocno jak ty, by ten terror wreszcie się skończył.

Jasnowłosa kobieta odsunęła się od chłopaka i już nic nie mówiąc opuściła pomieszczenie zakładając kaptur na głowę. Gdy zniknęła chłopakowi z pola widzenia, ten spojrzał na nadal będącego w środku Felixa.

- Ty też już idź - powiedział, lecz po chwili podszedł do niego. Dotknął jego głowy i przymknął oczy. Po jakiejś chwili wypowiadanych inkantacji uchylił powieki ukazując złote tęczówki jego oczu. - Teraz znasz prawdę i wybacz, że wcześniej tego nie zrobiłem. Nie miałem takiej mocy by pokazać ci wszystko za jednym razem... Teraz idź i daj reszcie to - powiedział i podał chłopakowi woreczek pierścionków. - Schowaj je... Tom tu idzie. Idź tym korytarzem po prawej - dodał. Widząc że Nathaniel otwiera usta pokręcił głową. - Porozmawiamy kiedy inaczej. Masz misję do wykonania... nie martw się, znikną gdy się je założy... zatrzymam tutaj Toma najdłużej jak mogę. No już! - wykrzyknął, a chłopak ruszył tam gdzie Harry mu wskazał chowając po drodze pierścionki. One mają za zadanie połączenie ich razem z brunetem do umysłowego kontaktu. Wycofał się do wnętrza pokoju zamykając drzwi. Podszedł do łóżka i rzucił się na nie twarzą w dół. Po chwili rozległo się energiczne pukanie i zaraz potem skrzypienie drzwi.

- Harry? - spytał Tom wchodząc do pomieszczenia. Chłopak podniósł się do siadu i posłał mężczyźnie bardzo przekonujący radosny uśmiech. - Zaraz będzie zebranie, ale przyszedłem poinformować, że jak chcesz nie musisz w nim uczestniczyć...

- Z chęcią posłucham co masz do powiedzenia - wymruczał brunet, a usta starszego mężczyzny wygięły się w cwanym uśmiechu. Powiódł dłonią po policzku chłopaka i kciukiem rozchylił jego wargi.

- Już niedługo będziesz tylko mój... - zasyczał w wężomowie, a Harry mimowolnie zadrżał. Riddle pochylił się i wpił się agresywnie w usta chłopaka, a ten nie mógł nic poradzić jak starać się oddychać i nieśmiało oddawać pocałunki. Musiał grać, nawet jeśli cały trząsł się z obrzydzenia i gniewu. Dłoń z policzka ruszyła niżej nie zatrzymując się na niczym innym jak na kształtnym pośladu. Tom zawarczał i ścisnął dłoń na tyłku bruneta. - Co to będzie za rozkosz... kiedy brutalnie zagłębię się w twoim rozkosznym ciele. Będziesz płakał i stękał z bólu, który będzie tak rozkoszny... że będziesz błagał o więcej... a ja z ochotą dam ci więcej niż mógłbyś kiedykolwiek pragnąć... - wysyczał w upiornej parodii romantyzmu. Potter zastanawiał się, dlaczego dopiero teraz mógł odróżnić obrzydliwe warczenie od wcześniejszego zmysłowego głosu mężczyzny. Po chwili dotarło do niego, że mógł być pod wpływem magii Voldemorta dłużej niż sądził i wszystko co czuł i słyszał było dopasowane tak, by zniszczyć jego opory. Gdy Tom odsunął się od bruneta, ten z ulgą zauważył, że chociaż ciało mężczyzny było... ludzkie.

- To... co z tym zebraniem? - spytał Harry cicho sapiąc, po mimo wszystko, zapierającym dech w piersiach pocałunku.

- Mógłbym powiedzieć, że odwołuję je, by móc cię zerżnąć właśnie w tej chwili... ale... - I tutaj Harry wewnętrznie się ucieszył. Gdyby został zgwałcony przez Voldemorta, to cały trud poszedłby na marne. - Ale raczej wolę zrobić to, gdy nie będzie mi się nigdzie spieszyć... idziemy... - Złapał chłopaka za ramię i postawił na nogi. Miał już dość czekania, ale sam był sobie winien. Chciał za wszelką cenę zniszczyć Hogwart i tego przeklętego drania-Dumbledore'a.

Harry odetchnął głęboko i ruszył za mężczyzną czując bolesne pulsowanie w głowie. Musiał się przełączyć w tryb okrutnika, co nie za bardzo mu się podobało, bo musiał zwieść nie tylko Voldemorta, ale i całą resztę. W pewnej chwili brunet poczuł połączenie umysłowe z... tylko piętnastoma zwolennikami Czarnego Pana.

Dlaczego jest was tylko piętnastu? - spytał Nathaniela, który stał się jego szpiegiem numer jeden. Połączenie myśli najwidoczniej działało prawidłowo, bo chłopak odpowiedział od razu:

Powstały pewne komplikacje, panie... wprawdzie tylko tylu jest skłonnych ci służyć... reszta nie pamięta niczego związanego z twoim dziedzictwem, mój panie... - Taka odpowiedź nie zadowoliła chłopaka. Spojrzał na mężczyznę, który dumnie szedł przed nim i posłał mu mordercze spełnienie.

Gdy wreszcie dotarli do sali obrad Harry usiadł we wskazanym przez Riddle'a miejscu i założył nogę na nogę, by wyjść na bardzo pewnego siebie. Od jakiejś chwili wcale tej pewności nie czuł.

- Czemu jest was tak mało? - ryknął Voldemort, a brunet zdębiał. Przecież kilku z nich zabił bo nie chcieli na niego spojrzeć... i to jak się okazało było zbędnym trudem. No... jedyny plus był taki, że rzeczywiście liczba zmniejszyła się o co najmniej dwudziestu ludzi. Teraz było ich tutaj ze sto, plus cała masa ukrywających się w cieniach i różnych zakamarkach świata. Te osoby nie mogły czy raczej nie chciały się teraz ujawnić.

- Wybacz Tom... ale kilku z nich się... pozbyłem... przez niekontrolowany wybuch magii gdy zostałem wyprowadzony z równowagi... - powiedział Harry wolno cedząc słowa przez zęby w parodii irytacji i nikłego poczucia winy swoim występkiem.

- Dużo? - spytał tylko mężczyzna patrząc w jego stonę z uniesioną brwią.

- Około dwudziestu...

- Taką liczbę mogę zdzierżyć... za większą byś zapłacił... - wysyczał marszcząc brwi, a brunet niezauważalnie drgnął. I on uważał tego człowieka, za atrakcyjnego? Nawet jeśli było to zaklęcie, to chłopak nie mógł uwierzyć w swoje zaślepienie.

- Zapewne - sarknął uśmiechając się krzywo.

- Nie przedłużając... dobrze wiecie co macie robić... mordować i nie dać się zabić... a przynajmniej nie tak szybko... nie poddawać się do końca. Żadnych ograniczeń. Ja razem z Harrym natrzemy od razu na zamek, by zniszczyć bariery szkoły, ale nie wykluczone, że będzie potrzeba więcej mocy niż nasza. Macie również chronić nas, by krzywda nam się nie stała!  Zrozumiano? - wysyczał podnosząc się ze swojego krzesła i chwilę potem uczynił to syn Potterów. Skinięcie głowami uświadomiło Voldemorta w przekonaniu, że można ruszać. - Idziemy!

Poprawka, moi drodzy! - odezwał się chłopak w głowach swoich pomocników. - Wy macie ukradkiem pozbywać się niewiernych i przede wszystkim dać znać, że nie jesteście wrogami, a ja się za wami wstawię. Bądźcie ostrożni.

Zaraz po tej wiadomości został złapany w pasie i przyciśnięty do twardego torsu Toma. Po chwili razem z nim został teleportowany na obrzeża Zakazanego Lasu. Mężczyzna wypuścił go i uniósł jego podbródek.

- Czas się zabawić, piękny... - wymruczał upiornie całując jego powiększoną czarną bliznę na czole. Zaraz za nimi rozległa się seria aportacji, a Harry rozejrzał się ukradkiem widząc całą masę popleczników. Wydawało mu się, że będzie ich mniej. Przełknął ślinę i spojrzał na Toma.

- Mogę robić co chcę? - spytał przechylając głowę na bok.

- Tak... zabaw się. Nadmiar magii ci nie służy... a przynajmniej przed połączeniem... - skinął Tom i ruszył przez las. Harry starał się dotrzymać mu kroku. Wcześniej Nathaniel poinformował Dumbledore'a, że starcie odbędzie się przed murami szkoły. Ale niestety, nikt nie mógł jeszcze wiedzieć, co planuje Harry.

Chłopak wskoczył na drzewo czując, że powietrze pomaga mu się unieść. Więc to oznacza być bogiem? Mimo że Harry był bogiem Losu czuł, że cały świat jest z nim by mu pomóc, bo został na nim zrodzony. Uśmiechnął się gdy kroczył wokół koron drzew, które jakby same podsuwały mu swoje gałęzie, by mógł po nich bezpiecznie przejść. Gdy las się skończył chłopak schował się chwilowo za jednej z koron, by zrobić sobie wielkie wejście. Bariery zostały postawione tylko wokół zamku i części błoni. Harry dotknął mentalnie powierzchni magicznej powłoki wyczuwając wszędobylski strach i niepokój. To chyba dotyczyło mieszkańców szkoły. Nie było ich zbyt wielu, ale Harry miał nadzieję, że ta ilość wystarczy, by zająć czymś popleczników. Knot najwyraźniej nie chciał włączyć się w ten cały bajzel, bo Harry wyczuwał tylko znajomych aurorów.

- Na pozycje! - ryknął Voldemort wyjmując różdżkę i skinął na ukrytego w koronach Harry'ego, który również to uczynił, mimo, że nie potrzebował żadnej by móc czarować. Tego oczywiście nie mógł wiedzieć Tom. A różdżka nie była jego, ale niestety musiała wystarczyć. I z drugiej strony bardzo się cieszył, że nie musiał używać swojej do tak niecnych czynów.

Proszę, wybacz mi... - powiedział w myślach w stronę zamku i rzucił jako pierwszy mocne zaklęcie palące, które rozbłysło szkarłatem. Najwidoczniej uderzanie w barierę nie było krzywdzące.

- Dalej! Potrzebuję waszej mocy! - ryknął Voldemort do swoich zwolenników.

Po chwili bariera była oblegana przez setki zaklęć, które niszczyły ją powoli. Harry ubolewał nad tym, ale co miał poradzić? Musiał grać, a wojna jak zawsze potrzebowała ofiar. Uśmiechając się upiornie wplątywał w barierę zaklęcia o opóźnionym działaniu, które miały doprowadzić ich naruszycieli do krwotoku wewnętrznego, a co za tym idzie powolnej i bolesnej śmierci. To samo kazał czynić swoim zwolennikom, by i im krzywda się nie stała. Niestety Voldemort unikał tego typu zaklęć poprzez uderzanie w jedno i to samo miejsce na barierze. Po jakimś czasie magiczna otoczka pękła wydając przeraźliwy dźwięk rozrywania, a całe błonia i las ogarnął mocny podmuch magii, który ściął z nóg kilku śmierciożerców zabijając ich przy tym. Taki obrót wydarzeń był jak najbardziej satysfakcjonujący, a przynajmniej dla Harry'ego. Z zamku wyłoniła się całą masa uzbrojonych w różdżki osób, a brunet uśmiechnął się czule widząc kilka osób bliskich jego sercu. Przez chwilę nic się nie działo. Wszyscy stali jakby modląc się o jak najszybsze zakończenie bitwy, dopóki chmara popleczników Voldemorta nie wzbiła się w powietrze by zaatakować oponentów. Sam Czarny Pan przybrał swoją dawną wężową postać, doskonale wiedząc, że ten wygląd przeraża nie tylko dzieci. Bitwa rozpoczęła się. Przyzamkowy tłum rozbiegł się we wszystkie strony szukając miejsca do wyprowadzenia czystych zaklęć. Brunet odwrócił się w stronę Toma, który już wpadł w wir walki powalając dorosłych czarodziei, który zechcieli dołączyć do walki. W stronę lasu biegła grupa ludzi na czele z dyrektorem i profesorem Snape'em. 

- Tom! - ryknął Dumbledore rzucając w jego stronę mocne zaklęcie, które te umiejętnie odbił. - Gdzie więzisz Harry'ego? - spytał walcząc z weżopodobną postacią.

- Nigdzie go nie więżę, głupi starcze.... teraz jest mój i nikt mi go już nie zabierze! - warknął i spojrzał przelotnie w stronę Pottera, który zamarł widząc Draco i swoich przyjaciół pokonujących coraz to nowych wrogów.

Harry głęboko odetchnął i zeskoczył z drzewa przykucając przy tym, by móc ukryć twarz i dać sobie chwilę na opanowanie bólu jaki rozdzierał jego wnętrze. Jego nagłe pojawienie wzbudziło ciekawość młodzieży. Długie, teraz po połowy pleców włosy rozsypały się po bokach twarz chłopaka skutecznie ją zakrywając. Ubranie było nieodmiennym czarnym kaftanem tym razem ze szmaragdowymi akcentami, a butami były kozaki z epoki wiktoriańskiej, które, oczywiście buty, nawiasem mówiąc podobały się Harry'emu. Oddychając głęboko wstał odrzucając włosy w tył i ukazując swoją odmienioną twarz. Rubinowe oczy powiodły po zebranych, a usta wykrzywił okrutny grymas. Podniósł różdżkę i wskazał na swoje włosy, które zawiązały się w koński ogon czarną wstążką. Od razu lepiej.

- Harry? - zapytał kobiecy głos, a chłopak spojrzał w jej stronę. To była Hermiona. Powiódł po niej spojrzeniem i wykrzywił wargi, gdy ta drgnęła w odpowiedzi.

- Tak? - spytał lodowato.

- Jak mogłeś przejść na stronę... sam-wiesz-kogo? - spytał tym razem rudowłosy chłopak patrząc nienawistnie na bruneta.

- Nie... nie wiem o kogo ci chodzi... - zaśmiał się upiornie. - A teraz powtarzaj... Vol-de-mort - powiedział powoli a w jego oczach można było dostrzec promyki rozbawienia. - Albo Czarny Pan... ewentualnie... Tom Riddle... - dodał udając zamyślenie.

- Harry... nie wierzę, że mu... się oddałeś... nie mogłeś tego zrobić... - powiedział inny głos, więc chłopak spojrzał z uniesionymi brwiami na... młodego Malfoya. Serce zabolało bruneta, gdy wiedział bolesny wzrok blondyna. Ten darzył go ogromną miłością, więc ból był zrozumiały. Niestety nie mógł w tym momencie podejść do niego i go pocałować. Harry nie mógł tego zrobić. Nie mógł wyszeptać jak bardzo go kocha i jak bardzo za nim tęsknił. Nie mógł zapewnić go, że wszystko będzie dobrze, bo sam nie czuł pewności, że wyjdzie bez szwanku z tej bitwy.

- A ty to... Malfoy, tak? - spytał udając, że go nie poznaje. Tak miał działać czar Toma. Wszystkie pozytywne emocje miały zostać wymazane razem ze wspomnieniami, które ich dotyczyły.

- Harry... - powiedział blondyn rozpaczliwie, a Harry poczuł, że w jego stronę leci zaklęcie.

Draco chciał go ostrzec, ale to nie było potrzebne. To była tylko Drętwota, więc ominięcie jej nie powinno być trudne. Harry podskoczył i wykonał salto wysoko w powietrzu w tej sposób uciekając z pola zaklęciu, które uderzyło zaskoczonego Rona. Hermiona podeszła do niego i ocuciła go. W tym momencie brunet cofnął się i pobiegł w stronę walczących by ukradkiem pomagać jasnej stronie i okazyjnie rzucać zaklęcia w stronę tych dobrych. Uroki miały tylko na chwilę pozbawiać ich przytomności lub powodować ranki, które niestety by nadal mogły być przekonujące musiały być nieco bolesne. Harry śmiał się upiornie wirując wokół walczących z gracją. Ściągał tym uwagę większości ludzi, którzy po przyjrzeniu otwierali szeroko oczy zszokowani, że Potter walczy z jasną stroną.

- Avada kedavra - wymruczał z perwersyjną przyjemnością w stronę jednej z uczennic siódmego roku, ale czar nie dosięgnął jej tylko śmierciożercy, który wbiegł tuż przed nim. Tak jak przewidywał. Człowiek padł martwy, a Harry ze zmarszczonymi brwiami podszedł do niego i oparł nogę o zwłoki. - W domu nie nauczyli, że nie wchodzi się pod zaklęcia uśmiechające? Nie? Cóż... i taki tego skutek... - westchnął i kopnął go na koniec. - Ścierwo.

Chłopak rozejrzał się i z zadowoleniem stwierdził, że śmierciojadów było coraz mniej. Ruszył w kierunku Voldemorta chcąc wreszcie zakończyć całą tą szopkę. Nawet nie wiedział, że cały czas podążał za nim Draco, który był zaniepokojony destrukcyjnym zachowaniem bruneta. Ten najwidoczniej czerpał przyjemność... z mordowania. Przełknął głośno i śledził smukłe, poruszające się z gracją ciało Pottera. Jego ukochanego, pięknego Harry'ego.

Brunet był już blisko Toma, więc zerwał się do biegu i odbijając mocno skoczył w jego stronę by móc go powalić na ziemię tą siłą. Ten jednak najwidoczniej spodziewał się ataku, bo odwrócił się i posłał w stronę będącego w powietrzu Harry'ego zaklęcie odpychające. Ten zdziwiony nie mógł odbić tego czaru, więc został odrzucony kawałek dalej, a jego plecy uderzyły o twarde podłoże, które było usypane kamieniami.

- Cholera... - chłopak podniósł się na nogi, a jego plecy paliły boleśnie. Draco zdziwił się działaniami Pottera dlatego stanął w miejscu patrząc jak ten się podnosi. Pełen ulgi uśmiech pojawił się na jego twarzy.

Harry znów ruszył z impetem na Voldemorta, który powalił dyrektora na ziemię silnym zaklęciem, więc mógł podjąć walkę z brunetem.

- Skąd wiedziałeś?! - warknął brunet patrząc z nienawiścią na Riddle'a.

- Odkąd opuściliśmy Czarny Dwór wiedziałem, że moje zaklęcia już na ciebie nie działają... dlatego nie zabiję cię, a schwytam i posiądę... masz wielką moc, która musi być moja! - wysyczał mężczyzna, a Harry uśmiechnął się słodko.

- Więc mam ułatwione zadanie... bo ja z rozkoszą cię zabije... - powiedział pewnie i zaczął wyrzucać serię zaklęć w stronę Czarnego Pana. Ten umiejętnie je blokował, co dało szansę chłopakowi by powoli zbliżać się w jego stronę.

Lord jednak nie poddawał się za łatwo. Rzucił w stronę bruneta zaklęcie tnące, którego ten nie zdążył całkowicie ominąć. Z jego boku zaczęła się sączyć krew. Chłopak zaklęciem podleczył ranę, ale ból pozostał. Swoją wytrwałością dostał się bliżej Toma i wyciągnął dłoń by dotknąć jego szyi, ale nie udało mu się to. Dotknął zamiast tego obojczyka zanim został uderzony zaklęciem podobnym do rażenia prądem. Automatycznie wyjął swoje błoniaste skrzydła i odbił się by być poza zasięgiem gada, gdy krzyknął z bólu. Jego ciałem wstrząsały bolesne dreszcze. W tym samym czasie miejsce dotknięte przez Harry'ego na ciele Toma wybuchło, a ten z dziurą koło szyi cofnął się chwiejnie. Skierował różdżkę w coś za Harrym, który musiał podjąć wysiłek by się obrócić. Celem ataku był Draco, który walcząc nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia. Harry użył całej swojej mocy by wyczarować smoka, który miał dokończyć za niego walkę ze śmierciożercami. Na twarzy Voldemorta pojawił się okrutny uśmiech, gdy z jego ust padło:

- Avada kedavra! - Tylko to zdążył wyartykułować zanim potężny smok złapał go w swoje szczęki i z ohydnym dźwiękiem przeżuwał jego ciało. Z jego paszczy wydostawały się głośne trzaski, które świadczyło o łamiących się kościach. Klątwa uśmiercająca pognała w stronę Draco, więc Harry w panice podparł się na skrzydłach i dzięki nim odbił się ze swojego miejsca. Był wyczerpany magicznie i fizycznie. W ostatnim momencie zasłonił sobą cel klątwy z przeraźliwym krzykiem. Smok odwrócił się w jego stronę i skłaniając głowę rozpoczął pustoszenie placu z wrogich jednostek. Harry upadł bezwładnie uderzony zaklęciem. Walczył z zamykającymi się powiekami i był dumny z tego, bo mógł jeszcze zobaczyć swojego ukochanego. Jego ciało opuścił drżący oddech i po chwili chłopak przybrał swoją prawdziwą postać. Złote oczy, które po chwili zrobiły się znów zielone i jego twarz, piękna ukochana przez Draco twarz. Blondyn dopadł do Harry'ego i delikatnie obrócił go na plecy, bo upadł twarzą w dół.

- Harry?! - wyszeptał blondyn przerażony. Potter był przytomny, więc Draco uważał, że wszystko powinno być dobrze.

- Najdroższy... cieszę się... że nic... ci nie jest... - wyszeptał brunet z trudem skupiając wzrok.

- Uratowałeś mnie... dziękuję ci, ale teraz odpoczywaj... jest już po wszystkim... zaraz zabiorę cię do zamku... - powiedział Malfoy gładząc policzek chłopaka.

- Kocham cię, Draco... nie zapomnij o mnie... chcę, byś pamiętaj... kim... byłem... - wyszeptał Harry, a jego głos cichł coraz bardziej. Zielone oczy zaszły mgiełką, a ciężkie powieki opadły całkowicie je zakrywając. Z ust wydobył się ostatni, drżący oddech, a serce zaprzestało pracy.

- Harry? - spytał blondyn przerażony tym, że ciało ukochanego stężało w jego ramionach i stało się niebywale ciężkie. Ułożył chłopaka na ziemi i podsunął ucho do jego klatki piersiowej. - Nie... - wyszeptał, a jego wzrok się zamazał. - Nie! Harry! Nie! To się nie dzieje... Nie!!! - wrzeszczał wniebogłosy a z jego oczu płynęły gorące łzy. W jednej chwili cały jego świat legł w gruzach. W jego stronę biegli ludzie, zakrywając usta w grozie jaką zastali. Na ziemi leżało ciało młodego chłopaka, poranione w wielu miejscach. Chłopak się nie ruszał. Nagle tłum odgonił dyrektor prosząc ocalałych o zebranie ciał ofiar do zamku. Nikt nie chciał dłużej patrzeć na rozpacz jaka dotknęła młodego Malfoya bo również i im serce się krajało. Blondyn schował twarz w dłoniach i płakał co jakiś czas szepcząc:

- Nie... to nie prawda... nie... - Jego głos był pełen bólu. Najpierw został odseparowany od chłopaka, a teraz... on... Nie. To nie mogło nawet przejść mu przez gardło.

Obok niego pojawili się gryfońscy przyjaciele Harry'ego i za chwilę dołączyła do nich pani Pomfrey. Zbadała ciało chłopaka i z widocznym smutkiem pokręciła głową. Przez jakiś czas siedzieli przy Harrym. Hermiona płakała w ramionach Rona, który również uronił kilka łez, ale dzielnie się trzymał. Musiał być oparciem dla swojej dziewczyny. Ginny zaś wylewała łzy przytulona przez pielęgniarkę. Nad nimi stał Dumbledore, który przez chwilę uklęknął i dotknął czoła chłopaka. Podniósł się i zostawił resztę samych by mogli w spokoju opłakiwać stratę. W pewnym momencie usłyszeli odgłos głęboko wciąganego powietrza, lecz tylko Draco się tym przejął, więc odsłonił twarz i spojrzał przed siebie. Na jego ustach pojawił się szczęśliwy uśmiech a z oczu popłynęło jeszcze więcej łez.

43 komentarze:

  1. Ty....!
    Jak śmiesz mnie doprowadzać do płaczu?! xDD
    Nie no sorry ale na końcówce się poryczałam. ;_________;
    Warto było czekać tak długo *.*
    Ładnie napisane, to musze przyznać :D
    Ale, ale będzie reszta? :'(
    Pozdro =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś normalnie genialna !! Nigdy nie spotkałam tak zapierającego dech w piersiach opowiadania. Za każdym razem gdy czytam twoje opowiadanie zbiera mi się na płacz ;__; . ja chce już kolejny rozdział. Ty masz talent do pisania wykorzystaj go i zacznij pisać książki, z chęcią będę je kupować i czytać miliony razy *.* //Riki

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy więcej takich scen. ;__;
    To było świetne, czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ! ja tu sie mało nie poryczałam! a uwierz mi jestem ostatnią osobą, która mogłaby się nawet na najbardziej ckliwych scenach poryczeć ! Eh nie ładnie, nie ładnie , a teraz do konkretów.
    Cóż powiedzieć jak zawsze świetnie ! Więcej chce więcej, więcej i jeszcze więcej
    Wydaj książkę, a zapewniam Cie, że na sto procent ją kupie z resztą nie tylko ja !
    Tylko nigdy, ale to nigdy takich scen jak dzisiaj serio zeszkliły mi się oczęta ( a to u mnie jak zaćmienie )
    Pozdrawiam Lilith vel Narieen

    OdpowiedzUsuń
  5. to było świetne żądam więcej

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim momencie kończyć tak nie wolno !!! Ja chcę kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. No myślałam że cię zabije ale masz szczęście uratowalas sie
    Jestem nowa bo od noedawna czytam to opko (tak na marginesie czytałam je już z 20 razy xD) jesteś genialna i zachecam innych do czytanie tego
    duuuuuuuuuuuuuuuuużo weny i jak najszybciej pisz kolejny rozdział
    kc Margo200026

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie, zajekurwabiste, świetne. Błagam Cię dodaj szybko następny rodział bo ja tu nie wytrzymie. Nie znosze kiedy ktoś tak kończy rozdział. Mam ochotę wtedy zabić. Ale ciebie nie zabije. Była by to wielka strata dla blogspota. Zbyt wielka. Plz wstaw nn do końca miesiąca. Bo jak nie to użądze Ci taki horror, że sie zesrasz xd Wiem, że ten komentarz jest bez ładu i składu ale co tam. Pozdrawiam Księżniczka Głupoty i sorry za anonima ale jestem na telu więc wiesz xdd ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam na rozdział i jestem szczęśliwa że w końcu się ukazał i był zajebisty. Powiem szczerze że czytając końcówkę miałam łzy w oczach.
    P.S. Wszystkiego naj w nowym roku^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mogłaś?! Ja się prawie poryczałam przez ciebie! To był stres, ale pod koniec było już tylko wielkie uff. :D Rozdział zarąbisty. Pozdrawiam i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu ! Ale emocje! Ale jestes egoistką, popłakałam się na koniec, bo myślałam już o najgorszym. Wgl uwielbiam Twoje opowiadanie i cieszyłam się jak głupia jak dzis zobaczyłam wpis. Musiałam odświeżyć stronę i pomrugac , żeby sprawdzić czy to to co widzę. Błagam o następny wpis szybciej, wiem że masz studia nauka itp, wiec teraz wydaje mi sie źe nie mam serca Cię o to prosić, ale błagam, jak mozesz to pisz! Pozdrawiam i wyczekuje z niecierpliwością następny rozdział ;33

    OdpowiedzUsuń
  12. Uh! Cudne, genialne, absolutnie nie do przebicia!! A tak w ogóle... JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE!!! Zabiłabym cię, gdyby nie to, że chcę przeczytać dalej. Więc pisz szybko, bo nie wytrzymam czekania! Na Nowy Rok życzę duuużo weny!
    ~Arashi~

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam, płakałam a na końcu się wkurwiłam! Mama się mnie spytała czy w ciąży jestem że tak chumorki mi się zmieniają! Ale Rozdział CUDO! A końcówka ryczałam i krzyczałam: TAK!!!
    Jedno pytanie.... CO SIĘ KURWA STAŁO ŻE ON ODŻYŁ!

    OdpowiedzUsuń
  14. W-w-w W TAKIM MOMĘCIE?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ryczę jak bóbr ! Chciałaś mnie zabić tą końcówką ! To opowiadanie jest świetne dziś skończyłam je czytać po raz 3 i za każdym razem jestem tak samo zachwycona ! Powodzenia na studiach i mam nadzieję że w tym roku rozdziały będą pojawiać się częściej !
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  16. Oglądałem juz 4filmy które diprowadziły mnie do łez... i ścisku gardła Przez twoje opowiadanie znów mam ściśnięte gardło. Czmu tak skończyłaś?.. Fajnie by było gdyby Harry wrócił jako anioł (i sie bzykał z voldim i draco..)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałem się podpisać.. hehe.


      Klaudiusz~

      Usuń
  17. Interesujesz się serią o Harrym Potterze? My założyliśmy wirtualny hogwart, gdzie możesz sie uczyć podstaw astronomii, zaklęć, obrony przed czarną magią czy nawet tworzyć wlasne eliksiry! A może macie drodzy czytelnicy ochotę rolę nauczyciela? Jeśli macie czas i wiedzę nie ma problemu! www.ihogwart.xaa.pl Zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. WITAAM BARDZO SERASTYCZNIE!
    Dzisiaj znalazłam Twojego bloga i przeczytałam go w całości :)) jeju zakochałam się. A na tym rozdziale się popłakałam. masz szczęście, że Harry żyje ><'.
    mam w zwyczaju się rozpisywać, ale jest już późno, a jutro wcześnie wstaje. Zależało mi, żeby dać komentarz dzisiaj.
    I tak chciałam powiedzieć, że ciągle liczę na to, że Draco zgodzi się na tą propozycję Harrego ze zmianą ról. Chociaż na jedną noc. *//*

    OdpowiedzUsuń
  19. Twoje opowiadanie jest wspaniałe. Nie mogę się od niego oderwać i nie umiem przestać o nim myśleć. Dzięki niemu całymi dniami rozpiera mnie energia. Mam nadzieję że jednak wymyślisz coś by Harry jednak żył :D mam nadzieje że będą kolejne rozdziały....

    OdpowiedzUsuń
  20. W końcu nowy rozdział :) Jak zwykle świetnie ci wyszedł. Już się nie mogę doczekać kolejnego :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne, piękne, cudowne <3
    Popłakałam się...
    Chyba pierwszy raz komentuję... co nie? ale przeczytałam wszystkie rozdziały i uż się nie doczekam kolejnego. ^-^

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy będzie kolejny rozdział bo ja już tu wariuje
    Jak najwięcej weny !!!!!!!!!!!!!!!!!

    Kc Margo

    OdpowiedzUsuń
  23. Super rozdział, na końcu naprawdę się popłakałam. Będą następne ?
    #Natka

    OdpowiedzUsuń

  24. Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć!
    Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na: http://timefliesfaster.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  26. Witaj zostałaś nominowana do Liebster Blog Award . Wiecej na blogu : http://smok-i-waz-drarry.blogspot.com/ // Lilith vel narieen

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział :) Bardzo mi się podobał. Z niecierpliwością czekam na następny :)
    Zapraszam też na mój blok :) http://lost-in-dreamsss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Chyba Cię przerażę kolejną nominacją do Liebster Award. Myślałam, że to będzie jakiś swego rodzaju wyraz mojego uznania, ale chyba trochę się przeliczyłam z tym. Informacje znajdziesz na moim blogu: http://watashi-no-itami-o-toru.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html?m=1
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Do prawie ostatniej linijki bałam się, że Harry nie przeżył. Nie strasz w ten sposób ludzi ;) Ta historia była wspaniała. Jeden z lepszych blogów jakie czytałam. Mam nadzieję, że kiedyś coś jeszcze napiszesz.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dziś krótko. Cudowny rozdział, trochę zaskoczyłaś, ale wiedziałam, że nie zabijesz Harry'ego... no... przynajmniej nie na długo.xd Cieszę się, że właściwie już po wszystkim. I oczywiście zastanawiam się, co to teraz będzie z Harrym i Draco. Jak ułożą sobie życie?
    Krótko, bo mało czasu mam, ale chciałam cię jeszcze uprzejmie poinformować, że zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger Award. Szczegóły znajdziesz u mnie: http://harry-i-tom-yaoi.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger-award.html
    Pozdrawiam i weny życzę.:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zaraz sie poplacze.. Najpierw chce ci podziekowac za nowy rozdzial .:-)
    O boze ... >.< juz mam mokre oczy, zaraz bede plakac... harry TRZYMAJ SIE !! MASZ draco ktory cie kocha... Wiec sie nie poddawaj - przeciez jestes bogiem musisz życ.
    Super rozdzial . czuje sie jakbym tam była.. Tak magicznie hahah
    Nie moge sie doczekac nowego rozdzialu. Zycze dobrej weny i czasu :-).
    Pozdrawiam~Shizuo

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie czaje kilka rozdziałów wcześniej było, że jest pół Bogiem czy jakoś tak, i że jest nieśmiertelny o:

    OdpowiedzUsuń
  33. Dobra....Śledzę cię od początku, ale nie pisałam komentów.Wreszcie piszę. Wspaniały blog, genialne pomysły. Płakać nie płakałam, ale zatkało mnie przy końcówce. Z tego co zrozumiałam Draco się cieszy, że Harry nie umarł więc UFF...Życzę dużo weny i żeby szybciutko był nowy rozdział.
    Pozdrawiam Wildi

    OdpowiedzUsuń
  34. To on przeżył czy nie zaraz się porycze daj następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  35. Hey wow wczoraj rano odkryłam twój bloog i właśnie przed chwilą skończyłam czytać. Musze to powiedzieć, a wiedz, że jeszcze nikomu tego nie powiedziałam: To opowiadanie jest najlepszym jakie w moim życiu przeczytałam. To jest wielka pochwała bo czytałam niezliczoną ilość opowiadań, blogów i jednopartówek. Naprawde brak słów na opisanie twojego talentu i umiejętności w pisaniu. Nawet śmiem stwierdzić, że to jest równie dobre co prawdziwy Harry Potter. Wow, wow i jeszcze raz wow. Tylko martwi mnie, że rozdziału nie dodałaś już przez 3 miesiące. Ale mam nadzieje, że przez ten czas nie straciłaś checi do zakończenia tego fenomenalnego opowiadania. Serdecznie pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  36. O.O *Ulga.. T.T* Harry.. Ufff~
    Opo cudne, styl pisania też świetny, błędy jakie zauważyłam i pamiętam, że były, to jedynie drobne literówki... i może jakieś powtórzenie dwukrotnie obok siebie wyrazu... którymi nie warto się przejmować. Strasznie mnie fabuła wciągnęła i jak dla mnie, to była genialna. Mam nadzieję, że będzie jeszcze chociażby jakiś epilog, w końcu chłopcy mieli się jeszcze przecież pobrać. :) Ufam, że będzie to uwzględnione, poza tym jak na razie tylko Draco zauważył, że Harry... no cóż... Ożył. I jeszcze Harry miał pomóc Alonie Doer, no i w ogóle pewnie jego przyjaciołom należałoby się jakieś wyjaśnienie co do jego prawdziwej... hmm.. jakby to.. formy? osobowości? No i, miał się jeszcze wstawić za Smierciożercami, którzy przeszli na jego stronę. Chciałabym wiedzieć, co się z nimi stało..
    W każdym razie:
    pozdrawiam gorąco, życzę MNÓÓÓÓSTWAAAA WEEEENYYYY i CHĘCI na pisanie. ;) No i CZASU też...
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  37. Ahhh już myślałam, że Harry zginął. Ta ostatnia linijka sprawiła, że moje serce żyło po kilku wcześniejszych. Fabuła: niesamowita, styl: bez zarzutu. (:p) Ale najbardziej mi się podoba jak poprowadziłaś osobowość? Charakter bohaterów (kurczę nie wiem jak to określić, ale to tylko twoja wina. To opowiadanie sprawia, że brakuje mi słów.) Wszystko perfekcyjnie od A do Z. Kocham Darrego i dużo o nich czytałam, ale twój blog oddaje wszysto czego od takiego opowiadania oczekiwałam. Piszesz szybko nowy rozdział bo już od jakiś 3 tygodni codziennie sprawdzam, czy jest już rozdział i troszkę się rozczarowuje (Heh. Rozczarowywuje). Życzę dużo weny i pomysłów, abyś jeszcze pisała tą niesamowitą historię :D
    :*

    OdpowiedzUsuń
  38. Witam,
    w końcu udało mi się nadrobić wszystkie zaległości, opowiadanie jest fantastyczne, historia bardzo ciekawa, mam nadzieję, że niebawem pojawi się kolejny rozdział,
    walka się rozpoczęła, Tom już wiedział jak opuścili czarny dwór, że Harry nie jest już pod jego kontrolą... wygrał Harry, i jak to? Mam nadzieję, że przeżył...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  39. Hej ;) zapraszam do siebie na one-shot Drarry ;) Wiem, wiem, spam i w ogóle :D Przepraszam! W zasadzie pierwszy raz to robię i na pewno ostatni ;p Mam nadzieję, że kiedyś będę miała chwilę, żeby nadrobić ogromne zaległości u Ciebie! Teraz niestety mam zupełnie zwariowany czas i ledwo udało mi się wstawić coś swojego ;(
    Pozdrawiam,
    Dimi
    halfofdim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  40. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, nadrobił w końcu wszystkie zaległości, no i walka się rozpoczęła, Tom już wie, że Harry nie jest już pod jego kontrolą...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses