sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 44

Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam! Tak jak wcześniej pisałam, jestem za granicą i do całkiem niedawna nie miałam laptopa by robić cokolwiek plus... każdy wolny czas przeznaczałam na odpoczynek po pracy. Jestem nowa, jeżeli o to chodzi, więc proszę o wyrozumiałość. Cały czas myślałam o rozdziale. Zawsze było tak: jest pomysł, nie ma czasu; albo: jest czas, nie ma pomysłu. Bardzo rzadko zdarzały się oba warunki. Teraz wreszcie nadszedł! Zapraszam gorąco na rozdział!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uwaga! Treści +18!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Powiedz mi jeszcze raz: dlaczego twoja magia bardzo przypomina mroczną? - zapytała Hermiona, która siedziała na łóżku przyjaciela, który przez to, że był półbogiem  musiał przechodzić badania. Właśnie teraz był świeżo po nich, w Skrzydle Szpitalnym u madame Pomfrey.

- Tak jak mówiłem, bogowie Losu są znani z tego, że nie posiadają dobrych lub złych intencji, a magia Wysłanników nie może być ani biała ani czarna, dlatego jest podobna do tej mrocznej, pod względem aury, lecz tak naprawdę sama w sobie nie jest destruktywna jak ta należąca niegdyś do Voldemorta. - Harry wyjaśnił cierpliwie po raz kolejny swojej przyjaciółce tajemnicę magii, którą poznał zaraz po Ostatecznej Bitwie, gdy był w magicznej śpiączce. - Chyba, że osoba dzierżąca ją chce inaczej...

Dziewczyna pobladła. Czyli nawet jeśli spotkała albo spotka w przyszłości kiedyś Wysłannika, to nawet nie będzie wiedziała, czy nim jest czy nie. Nawet jeśli jego aura będzie podobna do osoby praktykującej czarną magię.

- Czyli jak można ich odróżnić od reszty? - zapytała jak zawsze z głową pełną pytań.

- Cóż... - zaczął Harry, ale po chwili usłyszał jak drzwi do pomieszczenia się otwierają, a przez nie przechodzi Dumbledore i Draco, który musiał spotkać się z matką. Wyglądał na spiętego, Harry poznał to od razu. Gdy będzie mógł stąd wyjść pewnie porozmawiają na ten temat.

Blondyn podszedł do łóżka swojego partnera i usiadł za nim, opierając plecy chłopaka o swój tors. Młody Potter zgadywał, że chłopak chciał poczuć jego obecność przy sobie. Nie miał nic przeciw temu. Wygodnie się o niego oparł i naciągnął kołdrę bardziej by i nogi Draco zostały przykryte.

- O co pytałaś? - podjął brunet głaszcząc obejmujące go ramiona. - Och pamiętam. Hmm... - zastanowił się przez moment patrząc w twarz Hermiony, która patrzyła zdziwiona na chłopaka za przyjacielem. Nic nie powiedział, tylko wszedł i zajął miejsce za swoim partnerem. W międzyczasie dyrektor przeszedł przez salę i zniknął w pokoju obok, najwyraźniej chcąc porozmawiać z Poppy. - Wierzę, że pamiętasz rozmowę z profesorem Dumbledorem na temat mojej duszy i różnicy między Wysłannikiem a Półbogiem.

- No tak, ale... to nadal taki zagadkowy temat - westchnęła Gryfonka ciężko. Tyle pytań, a odpowiedzi niewiele.

- W dworze Malfoyów posiadamy kilka ksiąg na ten temat. Gdy je znajdziemy, mogę ci je posłać byś mogła zapoznać się z tematem zaraz po nas.

- Och... to cudownie! - ożywiła się Hermiona. - A dlaczego macie te księgi? Nie powinny one ponoć należeć do ludzi o zdolnościach takich jak Harry?

- Właśnie dowiedziałem się od matki, że któryś z Malfoyów również był Wysłannikiem Losu... i prawdopodobnie dlatego ja... zakochałem się w Harrym... Moja dusza pragnie posiadania takiego partnera... - powiedział cicho, a reszta zamilkła. Cisza po tych słowach się przeciągała, aż wreszcie przerwało ją głośne westchnienie Harry'ego.

- Czy czujesz jakiś przymus, gdy jesteś ze mną? - zapytał nagle poważnym głosem.

- Nie... ale... 

- Czy czujesz się źle, gdy cię dotykam, albo ty mnie?

- Oczywiście, że nie! Harry...

- Czujesz by twoje uczucia do mnie słabły z każdym dniem?

- Wręcz przeciwnie.

- Więc nic z tego nie jest prawdą. Kochasz mnie prawdziwie, jako ty sam, a nie przez to, że ktoś w twojej rodzinie był Wysłannikiem, Draco - powiedział brunet odwracając się do chłopaka za nim. - Dlaczego sobie tak bardzo nie ufasz...? 

- Bo mój ojciec otrzymał proroctwo brzmiące: "Dziecię powite przez twoją wybrankę, do kwiata porównaną pozna co to znaczy Los i zaprzestanie zmartwień o krótkie życie swoje" - wyrecytował, a Harry zdębiał. Odwrócił się do Draco mrugając zawzięcie.

- Kiedy się o tym dowiedziałeś? - zapytał.

- Gdy szukałem księgi w gabinecie ojca, odnalazłem pergamin z tym proroctwem. Tylko Malfoy mógł je odczytać... W wakacje to miało miejsce...

Harry spojrzał w dół i nic nie mówiąc spojrzał w przyszłość ich dwóch. Nie była jasna... przez to, że przodek Draco był Wysłannikiem... jak i przez to, że obaj mieli burzliwe charaktery. Wcześniej widział wyraźnie na odległość dnia, a teraz... kilka minut w przód i tyle.

- Draco... nasza przyszłość jest niepewna... - powiedział cicho. - Nie potrafię zajrzeć w przyszłość...

- Bo połączyło nas przeznaczenie... - dodał Draco chcąc by wszystko znów było w porządku. Harry przed chwilą przekonał go o prawdziwości jego uczuć. Wierzył w tę miłość. Złapał twarz swojego pięknego narzeczonego w dłonie i spojrzał w te soczyście zielone oczy. - Miałeś rację... moja miłość nie słabnie, a rośnie. Serce raduje się, gdy tylko ciebie widzę, a dusza uspokaja się gdy jesteś przy mnie. Przeznaczone nam było być ze sobą. Czuję to tutaj - wyszeptał łapiąc dłoń bruneta by położyć ją na swoim torsie.

Harry patrzył na swoją dłoń, wyczuwając pod nią równomierne stukanie silnego serca. 

- Bije dla mnie? - zapytał szeptem, mając nadzieję na pozytywną odpowiedź. Nie wiedział dlaczego nagle stał się taki niepewny. Może przez słowa: proroctwo, przepowiednia. Miał dość życia wskazanego przez słowa jakiegoś szalonego wróżbity.

- Całkowicie... - przyznał blondyn i uniósł podbródek chłopaka by ten spojrzał w jego oczy. Jego wzrok był wypełniony miłością i uwielbieniem, co sprawiło, że jasne policzki młodego Pottera oblało gorąco. - Jesteś tylko mój, a ja tylko twój. Bardzo proste, choć wiele mówiące słowa.

Harry uśmiechnął się delikatnie i wpadł prosto w ramiona swojego narzeczonego. Ten od razu go mocno przytulił przymykając oczy.

- To takie słodkie... - wyszeptała Hermiona z rozmarzonym spojrzeniem przyglądając się tej scenie. Jej samej policzki mocno się zarumieniły. Między tymi chłopcami szalała miłość i namiętność tak wielka, że można było je wyczuć w powietrzu. - To ja... już pójdę.

Dziewczyna wstała uśmiechając się delikatnie, gdy Malfoy spojrzał na nią dziwnie, jakby sobie przypomniał o jej obecności. Spojrzał na ciemną czuprynę włosów tuż przy swoim nosie i zaciągnął się jej zapachem. Aż zamruczał. Osunął się niżej tak, że teraz obaj leżeli przytuleni do siebie. Po kilku chwilach mógł usłyszeć równomierny oddech bruneta, gdy ten zasnął. Sam przymknął oczy i pozwolił sobie na całkowite odprężenie czując ciepłe ciało tuż przy swoim.

***

W gabinecie dyrektora Dumbledore'a siedział Nathaniel Felix, jego ojciec, profesor Snape i kilku innych ludzi. Musiała zostać rozwiązana bardzo ważna sprawa. Nathaniel... przez całe swoje życie nie panował nad swoim własnym umysłem. Nikt tak naprawdę nie wiedział jak zachowuje się prawdziwy chłopak. Jego przypadek był bardzo skomplikowany. Profesor Snape podszedł do ciemnowłosego chłopaka i podał mu eliksir.

- To powinno usunąć każdą użytą na tobie magię. Pan Potter swoją cofnął sam. Śmiało... - zachęcił widząc jak młody Felix waha się przed wypiciem tego specyfiku.

- Jeżeli prawdziwy ja będzie stanowił zagrożenie, proszę, zabijcie mnie... - poprosił czując jak coś się w nim buntuje przeciwko wypiciu eliksiru. Jednym, trudnym ruchem, wypił całość i odstawił pustą fiolkę na biurko. Zamknął oczy nie chcąc widzieć oczekujących spojrzeń. Poczuł mrowienie w całym ciele, a następnie postępujące gorąco, które stawało się coraz mocniejsze. Jęknął z bólu na to uczucie. Wewnętrzny pożar opuścił kończyny zbierając się w klatce piersiowej w okolicy serca, by znów się przesunąć w górę, w stronę gardła i wyżej, do głowy, gdzie się zatrzymał i zaczął pustoszenie. Nathaniel złapał się za głowę, a umęczony krzyk opuścił jego gardło. Działanie eliksiru bolało w miejscu, które było najbardziej modyfikowane magicznie. Po kilku minutach cierpienia chłopak oparł się o krzesło bezwładnie, z nosa ciekła mu krew, a płuca spazmatycznie łapały powietrze. 

Snape znów podszedł do chłopaka i machnięciem różdżki sprawdził jego stan.

- Będzie zdrów. Jest bardzo zmęczony i wyczerpany magicznie. Trzeba go zabrać do skrzydła szpitalnego - powiedział i dotknął jeszcze czoła ciemnowłosego chłopaka.

Do przodu wystąpił jego ojciec patrząc ze zmartwieniem na nagle drobną postać swojego dziecka. 

- Czym sobie zasłużył na taki los? - zapytał biorąc Nathaniela w ramiona by własnoręcznie go zanieść do szpitala.

- Swoim dziedzictwem - powiedział nagle głos osoby, której pojawienia się nikt nie zauważył. - Gdy tylko się obudzi... wszystko wam powie... - Chłopak podszedł do nieprzytomnego i dotknął jego czoła delikatnie. - Tak... zdecydowanie... - dodał i odwrócił się by wyjść.

- Potter, poczekaj moment... czy on...? - zapytał Snape patrząc na Nathaniela przelotnie. 

- Wszystko będzie z nim dobrze... sam się pan przekona. - Po tych słowach, młody Potter wyszedł i od razu trafił w bardzo pożądanie ramiona. 

- Tu cię mam, mój piękny - wymruczał mu do ucha Draco, a schwytany chłopak uśmiechnął się pięknie i przytulił do tego ciała. 

- A ty jesteś za to bardzo seksowny - wyszeptał Harry i spojrzał w twarz młodego Malfoya. - Tak bardzo, że nagle zachciałem się z tobą kochać.

- Oj skarbie, nie tak nagle. Miałem cię całą noc... lecz zgadzam się... to za mało dla nas dwóch po tak długiej przerwie. 

- Całkowicie się zgadzam... - wymruczał brunet i objął Draco za szaję. Ten popchnął go na najbliższą ścianę i zaczął namiętnie całować, rozdzielając jego uda swoim kolanem. Jego ręce znalazły się na smukłej talii by przyciągnąć to ciało bliżej. Gdy to nie było wystarczające, chciwe ręce zjechały niżej na jędrne, krągłe pośladki, od razu je miętosząc.

- Jesteś taki zmysłowy - wyszeptał blondyn gorąco w czerwone, nabrzmiałe od mocnych pocałunków, usta. - Cały mój... na zawsze... - dodał podniecony tym faktem. Będzie mógł kochać się z pięknym chłopakiem na okrągło, gdy tylko znajdą czas. Jego ukochany jęknął podniecony i otarł się tyłeczkiem o udo, które znajdowało się między jego nogami. 

- Pragnę cię... chcę byś mnie wziął...

- Tutaj? - wyszeptał, a gorące wargi zajęły się apetyczną szyją chłopaka.

- Gdziekolwiek... byleś mnie posiadł... - poprosił młody Potter.

- Twoje życzenie moim rozkazem... - podsumował całość Draco i wziął delikatne ciało na ręce, idąc z nim do Wieży Astronomicznej. Tam jeszcze się nie zbliżali. 

Brunet przez całą drogę całował partnera po szyi, karku i obojczyku, powoli go rozbierając. Krawat już ledwo się trzymał, a koszula była już praktycznie rozpięta. Draco czuł ogień promieniujący z tego nieskazitelnego ciała. Miało swoje wady, ale dla blondyna było idealne pod każdym względem. 

Będąc już na miejscu blondyn wyczarował grube koce, na których będą mogli się położyć i dużą poduszkę. Harry zarumienił się będąc pod wrażeniem tego co widział. Było w tym coś romantycznego. Po chwili poczuł jak jego narzeczony kładzie go na prowizorycznym posłaniu, a sam Draco stał i przypatrywał się cudownej istocie. Zaczął dokańczać rozbieranie swojego bladego, wysportowanego ciała widząc jakim wzrokiem obdarza go brunet. Uśmiechnął się zadowolony.

- No Harry... rozbierz się dla mnie... - poprosił niskim od podniecenia głosem. Gdy zdjął spodnie razem z bielizną usłyszał głośno wciągane powietrze przez te różowe usta, które całkiem niedawno zachłannie całował. Ucieszył go ten odgłos, bo znał przyczynę. Spojrzał w dół swojego ciała widząc męskość w erekcji. - Mhm... chcesz go w sobie poczuć?

Energiczne kiwnięcie głową.

- Teraz? - pytał dalej.

Kolejne kiwnięcie, plus ogromny, uroczy rumieniec.

- Więc ubrania... ściągaj je... 

Harry chyba jeszcze nigdy w życiu tak szybko nie pozbywał się ubrań. Miał magię, ale... widząc tego penisa, czekającego na zabawę, nie potrafił spójnie myśleć. Nawet tego nie chciał. Liczył się on sam, Draco... i jego męskość. Niedługo potem był nagi, siedzący okrakiem na kocach. Draco pożerając wzrokiem smukłe łydki, pełne, jasne uda, płaski brzuch, różowe sutki, łabędzią szyję i piękną twarz zaczął się zniżać, aż jego twarz znalazła się na poziomie buźki Pottera.

- Jesteś piękny... - wymruczał i pochylił się po wygłodniały pocałunek. Tym samym powoli kładł chłopaka na plecy, by móc się nim porozkoszować, albo i nie. Już chciał go mieć. - Nie będziesz miał nic przeciwko jak... przejdę do rzeczy? Jestem tak twardy, że nie wytrzymam oczekiwania...

Harry miał na tyle przyzwoitości, że zarumienił się mocniej. Draco jęknął wewnętrznie na ten widok. Jego męskość zaczęła już pulsować, a nic jeszcze nie zrobił.

- Tak... jestem gotowy... - wyszeptał zachęcająco rozdzielając swoje uda. Kolejny widok, który miał w sobie ogromne pokłady erotyzmu. Ręka Draco od razu znalazła się między tymi chętnymi nóżkami. 

Młody Potter mógł poczuć palce wciskające się w jego otworek, porządnie wykorzystany po wczorajszej nocy. Palce weszły gładko i od razu zaczęły się poruszać w szybkim tempie. Pieszczony chłopak pojękiwał słodko, czując jak serce mu przyspiesza, a napięcie rośnie, pragnąc uwolnienia pod postacią namiętnego aktu seksualnego.

- Mhm... jesteś taki wrażliwy... - wyszeptał Draco z nieukrywanym zachwytem. Za każdym razem, gdy Harry słyszał ten głos od razu chciał dojść.

- Nie dręcz mnie... tylko weź...

Draco przeniósł ciężar ciała na kolana i łapiąc biodra chłopaka w silnym chwycie przysunął je bliżej swoich własnych. Penis ocierał się o różowy, napuchnięty otworek, aż wreszcie pchnął z całej siły wchodząc od razu cały. Aż jęknął głośno, gdy z ust chłopaka pod nim wyrwał się głośny krzyk. Wiedział, że trafił od razu w prostatę. Znał doskonale to ciało.

- Boli, Harry? - zapytał ledwie panując nad wypieprzeniem tego gorącego, smukłego i ciasnego ciała. Był cholernie podniecony.

- Ani... trochę... - wysapał z zamglonym wzrokiem. Chciał więcej. - Och Draco... nie czekaj...  pieprz mnie proszę...

Tylko na takie słowa blondyn czekał. Pochylił się by oprzeć się na wyciągniętych ramionach i od razu zaczął wykonywać gwałtowne pchnięcia w ciasne jak cholera wnętrze. Słyszał jak jego biodra obijają się o jędrne pośladki. Głośne pojękiwania chłopaka, którego posuwał i swoje własne posapywania z wysiłku jak i przyjemności również nie uchodziły jego uszom.

Brunet zagryzł mocno wargę gdy jego ciało przesuwało się mocno po posłaniu w górę i w dół. Od dawna pragnął po prostu się pieprzyć, by rozładować stres i napięcie z całego dnia.

- Jesteś... tylko... mój... - wywarczał blondyn zmieniając pozycję, że trzymał mocno biodra swojego partnera i ostro go posuwał. - Nikt inny... się nie liczy... Tylko ty...

Harry poczuł jak serce mocno mu wali po usłyszeniu tych cudownie egoistycznych słów. Zgadzał się z nimi. Nie obchodziło go nic innego jak Draco i ich przyszłość. Wspólna i tylko ich. Spojrzał w twarz, którą okalały jasne kosmyki i zaparł się dłońmi o podłoże by poczuć męskość głębiej. Draco jęknął głośno, bo poczuł się nagle całkowicie zatopiony w tym uległym ciele i to go sparaliżowało przez moment. Brunet czuł się bardzo podobnie.

Ich seks nie trwał długo, dlatego po osiągnięciu spełnienia kochali się jeszcze raz, teraz dłużej i namiętniej.

- Mhm... - mruknął Harry rozmarzony, leżąc na klatce piersiowej swojego narzeczonego. Dłoń Draco leniwie przeczesywała ciemne kosmyki włosów. - Jesteś niesamowitym kochankiem, panie Malfoy...

- To samo mógłbym powiedzieć o tobie, panie Potter... - odpowiedział blondyn z zuchwałym uśmiechem. - Twoje biodra jeszcze przez jakiś czas będą ci przypominać, jak dobrze cię przeruchałem...

Harry zarumienił się ogniście. Takie słowa z ust TEGO chłopaka były... niesamowicie bezwstydne.

- Chciałem tego - wymruczał zawstydzony.

- Wiem, przyszły panie Malfoy.

Chłopak uśmiechnął się szeroko. O tak. Już nie mógł się doczekać.

- Harry Potter-Malfoy...

- Dokładnie tak... chociaż... Harry Malfoy... też mógłby być... Cały mój.

- Draco... jakiś ty zaborczy.

- Za to mnie kochasz - podsumował blondyn i by to podkreślić położył dłoń na biodrze kochanka.

- O tak... twoje pragnienie posiadania mnie na własność ogromnie mnie podnieca.

- Lepiej nie mów takich słów.

- Dlaczego?

- Bo mój przyjaciel nie rozumie, że możesz być już zmęczony i może zechcieć znów się pobawić z twoją dupką... - wymruczał mu Draco do ucha, całując je czule. Harry zarumienił się ponownie. Nie wiedział dlaczego wstydził się słów, gdy ciało robiło już bardziej bezwstydne rzeczy.

Brunet gdy opanował swoje szaleńczo bijące serce ziewnął mocno i przymknął oczy. Stał się niebywale senny. Draco milcząco mu na to pozwolił naciągając na jego ciało gruby koc w kolorze zielonym. Cudownie kontrastował z tą delikatną skórą. Jego ręka głaszcząc miękkie plecy sprawiała, że Harry szybko zasnął cichutko pochrapując, co wywołało uśmiech na twarzy Malfoya.

- Nikomu cię nie oddam... jesteś mój... to mnie wybrałeś jako swojego pierwszego partnera... - wyszeptał i sam również zamknął oczy. Nawet nie zauważył kiedy zasnął spełniony i szczęśliwy z posiadania tego szczególnego chłopaka w ramionach.

***

Nazajutrz w skrzydle szpitalnym Nathaniel obudził się w miarę wypoczęty, lecz zdezorientowany. Usiadł szybko i złapał się za głowę. O Fortuno! Co on najlepszego zrobił?! Po jego twarzy zaczęły płynąć gorące łzy. Po chwili pani Pomfrey przechodząc przez salę zauważyła przytomnego chłopca.

- Panie Felix... - powiedziała z uśmiechem zadowolenia, gdy podeszła bliżej. - Jak się pan czuje?

- Okropnie, proszę pani... zrobiłem... tyle złego...

- Ale również i wiele dobrego - przyznał Dumbledore, wchodząc do pomieszczenia razem ze Snape'em, a za nimi ojciec Nathaniela i Harry z Draco.

- Fortuno... czemu taki los mi zgotowałaś? Myślałem, żeś mnie umiłowała... - wychlipał, a Harry podszedł i przytulił trzęsące się ciało chłopaka.

- Fortuno? - zapytał Snape. - Czy to oznacza...?

- Że Nathaniel jest Wysłannikiem Losu umiłowanym przez Fortunę? Tak. Dokładnie to to oznacza - wyjaśnił Harry patrząc miękkim spojrzeniem na chłopaka w ramionach. Draco poczuł coś w rodzaju zazdrości na widok jego narzeczonego obejmującego innego chłopaka.

- Wybacz mi mój Boże... - wyszeptał młody Felix, który spojrzał na Harry'ego, a potem jego wzrok powiódł po innych. - Profesorze Dumbledore, profesorze Snape... tato... przepraszam...

- Och synu... - powiedział pan Felix i podszedł bliżej, siadając po drugiej stronie łóżka syna. - To już koniec... jesteś wolny...

Dumbledore z wesołymi iskierkami w oczach obserwował to całe zdarzenie.

- Drogi chłopcze... czy mógłbyś nam opowiedzieć swoją historię? - zapytał miękkim głosem, a Harry odsunął się głaszcząc plecy chłopaka delikatnie.

- Moja bogini... mi wszystko pokazała... więc tak... mogę... - wyszeptał niepewnie, lecz po chwili zebrał się w sobie. - Nie wiem jak to się stało... ale... Voldemort... - gdy padło to imię, wszyscy zadrżeli, a Harry uśmiechnął się dumnie - on... znalazł mnie nim dowiedziałem się o swoim proroctwie... Śmierciożercy mnie znaleźli i zaprowadzili przed oblicze swojego pana. Bałem się. Groził mi, że jak mu nie pomogę zginie wiele osób, że moja ofiara pomoże ich ocalić... Podał mi eliksir, który z własnej woli wypiłem. Straciłem poczucie bycia sobą. Czułem się jak marionetka...

- I właśnie nią zostałeś, przyjmując Mroczny Znak - dodał Snape, a Nathaniel zarumienił się zawstydzony swoją naiwnością.

- Tak... to moja wina. Wpoił mi, że jest najpotężniejszym człowiekiem i powinienem mu służyć. Miał rację. Zostałem powołany by komuś służyć, czułem to, ale... dopiero potem dowiedziałem się, że nie miał być to on. W dniu moich szesnastych urodzin poczułem to. Usłyszałem... głos Boga Losu, narodzonego pół roku po moich własnych narodzinach. Moje działania stały się chaotyczne. Moja dusza była rozdarta między dwoma panami. Dopiero spotkanie z Harrym pozwoliło mi otworzyć oczy chociaż w jakiejś części. Jestem Wysłannikiem Losu... nasze czasy wymagały narodzin i Półboga i Wysłannika - powiedział patrząc w twarz bruneta siedzącego obok.

- Jesteśmy radzi, żeś przeżył - powiedział z uśmiechem.

- Kto? - zapytał Nathaniel patrząc po zebranych.

- Fortuna i Geniusz... rodzice mojej duszy i ja, ich dziecko - powiedział z uśmiechem młody Potter. - Mam pytanie, Nathanielu...

- Tak, panie?

- Po prostu Harry - poprawił go i powiódł dłonią po zebranych. - Czy czujesz coś specjalnego?

- Specjalnego? - zapytał i spojrzał na każdego z osobna, dłużej zatrzymując spojrzenie na Snape'ie.

- Severus więc...

Snape uniósł brew nie do końca rozumiejąc co tu właśnie się działo.

- Pan Snape? - zapytał ciemnowłosy chłopak i gdy jego oczy spotkały się z czarnymi jak węgiel profesora, jego serce zabiło mocniej, a twarz mocno się zarumieniła.

Severus zdębiał. Czy to... on?

- Więc to nie była Alona?

- Nie, Severusie... to zawsze był Nathaniel...

- O co chodzi do cholery?! - Draco nie wytrzymał wreszcie. Nic z tego nie rozumiał.

- Nathaniel jako wysłannik losu został komuś przeznaczony. A ta osoba rozpozna go, gdy będzie odpowiedni czas... gdy jego dusza całkowicie się przebudzi - wyjaśnił Harry wstając z łóżka. - Severus Snape i Nathaniel Felix zostali sobie przeznaczeni przez Los.

Draco zdębiał, tak samo jak i ojciec chłopaka, który wpatrywał się nieśmiało w swojego profesora. Dumbledore uśmiechnął się miło i poklepał swojego przyjaciela po ramieniu.

- Sądzę, że powinniśmy im dać trochę czasu na osobności...

- Doskonały pomysł... - przyznał Harry ciągnąc Draco do drzwi, który oszołomiony wpatrywał się w nadal stojącego Severusa Snape'a, którego spojrzenia nie mógł nikt rozszyfrować.

Gdy drzwi się zamknęły, z sali dobiegł ich cichy dźwięk rozmowy, a potem zaskoczonego pisku, gdy chłopak został niespodziewanie pocałowany. Harry uśmiechnął się i zachęcony tym pociągnął Draco w dół do Lochów. Też chciał dostać całusa. W którym korytarzu został przyciśnięty do ściany, a jego usta zamknięte zaborczym pocałunkiem. Och... właśnie tak.

- Tutaj? - zapytał Draco, a Harry uśmiechnął się lubieżnie.

- O tak... - zamruczał zadowolony i przez jakieś pół godziny nie potrafił niczego powiedzieć.

10 komentarzy:

  1. O matko pierwsza . . . To było cudowne. Opłacało się cierpliwie czekać na ten rozdział. Nathanie Wysłannikiem Losu umiłowanym przez Fortunę i Seviś? Tego się nie spodziewałam. Co do proroctwa Draco . . . To jasne że Duchowi rodzice Harry'ego wybiorą mu kogoś odpowiedniego. Przecież oni tak strasznie do siebie pasują że to aż widać gołym okiem. Cieszę się że wszytko dobrze się ułożyło i wszyscy są szczęśliwi.
    Cudeńko na 6+.
    Serdecznie pozdrawiam Senri97

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przyjemny rozdział. Warto było czekać :)
      W prawdzie moja reakcja była ciut inna niż Draco i reszty na wieść, że Severus z Nathanielem.... U nich to był szok, a mi w tym momencie chciało się śmiać. Nie przeczę, że mogło to być spowodowane przez reakcje Severusa, który (o dziwo!) jako ostatni zorientował się co jest grane.
      Oczywiście mam na myśli pozytywny sens, także spokojnie :)
      Ja na miejscu Harry'ego bym się nie przejmowała tym, że jego i Draco przyszłość jest nie jasna. To było akurat do przewidzenia. W końcu to są dwa narwańce.. Jak nie jeden coś odpali, to drugi. Jednak zawsze Los będzie ich pchał do siebie. Czy tego chcą, czy nie. Tak przynajmniej ja uważam:)

      Pozdrawiam
      Nerra M.

      Usuń
  3. Ojej, ojej, ojejuniu...
    Cudne~! <3
    Jeju co ja się naczekałam <3 <3
    Rozdział cudowny, chociaż nie powiem, trochę mam pomieszane w głowie przez to wszystko...
    Czemu to nie mogła być np.: Hermi? :(
    Nie, dobra, nie.
    Zachciało mi się związku i nie umiem już z takim zapałem patrzeć na yaoi...
    Ale mimo to Harry i Dracuś mnie rozbrajają i mam ochotę czytać sceny z nimi bez końca <3
    Sam pomysł na ciąg dalszy bardzo ciekawy, ale jak dla mnie trochę za szybko wyjaśniony temat Felisia...
    No nic, życzę Ci pomysłów i czasu w jednym momencie oraz powodzenia w normalnym (tzn. tym bez hp) życiu.
    Pozdr~! =]
    //Rena R.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezusie Mario!!!
    Warto było czekać :)
    Notka jak zwykłe wspaniała, wszystkie emocje są świetnie opisane.
    Harry i Draco są w pozytywnym sensie nienormalni :) oni mogliby chyba wszędzie TO robić Xd
    Życzę dużo weny, multum czasu i tysiac pięćset sto dziewiecset pomysłów na sekundę ;)
    Z poważaniem Kaiko

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne to jest. Powiem, że lubię opowiadania HP/DM Draco i Harry do siebie pasują.
    Kiedyś weszłam na tego bloga, przeczytałam tyle rozdziałów ile było i się w nim zakochałam (w blogu oczywiście, żeby nie było xD). On jest cudowny. Ostatnio znów weszłam na bloga i widzę nowy rozdział. Nie wytrzymałam i musiałam przeczytać go od pierwszego rozdziału.
    Pozdrowienia i dużo weny
    Kasiali

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe :)
    Oby więcej takich :D
    Przy okazji byłabym wdzięczna za pomoc - rejestracja zajmie 1min a na start dostaniesz 5 zł :D dziennie zajmie ci to minutę a dodatkowa kasa zawsze się przyda ;) zarejestruj się proszę z tego linku: https://www.qassa.pl/2272494
    Nic Cię to nie kosztuje, a mi bardzo pomoże - wystarczy że się zarejestrujesz :) Dziękuję Ci :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    pięknie, Nathaniel jest wysłannikiem losu i jest przeznaczony Severusowi, a Harry i Draco tak naprawdę pięknie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, och Nathaniel jest wysłannikiem losu i na dodatek jest przeznaczony Severusowi, a Harry i Draco pięknie...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses