środa, 27 lipca 2016

Rozdział 45

Ups... jak zawsze wystawiam waszą cierpliwość na próbę. Było mi naprawdę ciężko napisać cokolwiek. Musiałam połączyć fakty. Dodać coś, coś odjąć, poprawić. Przeczytać, poprawić, znów przeczytać i tak w kółko. Przepraszam, ale... miałam ciężko w życiu. Pisanie... przez jakiś nieznany mi powód, przestało mi sprawiać przyjemność. Czuję się wszystkim znużona...
Zapraszam na ostatni rozdział. Czeka nas jeszcze epilog. Nie wykluczam możliwości, że ten fragment może zostać poprawiony, albo przerobiony, gdy wątek, który mi uciekł zostanie zlokalizowany. Rozdział sam w sobie... jakoś kiepsko mi wyszedł. Mam takie przeczucie. Chyba już się wypalam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Treści +18!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od czasu gdy wszystko zaczęło się rozwiązywać, może dla wielu zbyt szybko, minęło sporo czasu.

Nataniel po tym jak okazało się, że Severus jest jego przeznaczoną duszą, musiał wiele przemyśleć. Co źle wpływało na starszego czarodzieja. Niejednokrotnie pojawiał się w sali z czerwonym śladem na twarzy w kształcie małej dłoni. Młody Felix pomimo tego, że Snape oczarował go od razu, nie zamierzał mu się oddać tak łatwo. Nawet jeśli ich pociąg był wręcz magiczny. Planował jednak spędzić ich pierwszą noc po zakończeniu szkoły przez chłopaka, przez co połowa szkoły była świadkiem ich kłótni. Fakt, że Severus się zmienił był już powszechnie znany. Potrafił ukazywać dosadnie, ale nieprzesadnie, każdą z emocji, ale jedno pozostało niezmienne - nadal w ten sam sposób wyglądał, gdy ktoś wyprowadzał go z równowagi. A bardzo łatwo potrafił tego dokonać pewien młody chłopiec. Powód był całkiem poważny, bo... jego partner kazał mu czekać na seks... ponad rok. Nawet jeśli byli już ze sobą pół? To... całkowicie irracjonalne!

- Pomyśl o czym mówisz! Nie czytałeś nic o Wysłannikach Losu, nieprawdaż?! - zapytał młodego Felixa, stojąc z nim na błoniach. Byli w trakcie spaceru, gdy decyzja ni stąd ni zowąd wypłynęła z tych soczystych usteczek.

- Co znów masz na myśli do diabła? Że nie jestem wystarczająco mądry by być nim?! Czy może by być z tobą?! - krzyczał chłopak, który po powrocie do swojej prawdziwej tożsamości okazał się być... niezłą wredotą. Wielu mówiło, że ze Snape'em idealnie do siebie pasują.

- A ty znów o tym? - zapytał starszy czarodziej z ciężkim westchnieniem. - Jesteś mędrcem tego świata... a zachowujesz się jak ignorant! Nie wiesz co się dzieje z parami takimi jak nasza? Popadają w obłęd, gdy nie skonsumują związku! Pragnę twojego dobra, a nie tyłka!

- Acha... więc chcesz mnie bzyknąć bym był zdrowy na umyśle? Bardzo przepraszam, że nie jestem tak olśniewający jak Alona!

- Źle to ująłem. Bardzo cię pragnę i frustracja doprowadza mnie do szału. Cały czas się hamuję, byśmy mogli podejść do tego powoli. Tak jak tego chcesz - powiedział Snape miękkim głosem. Nie chciał się kłócić. Nawet jeśli uwielbiał ten bojowy charakterek. Podniecał go.

- Och, ależ doskonale to ująłeś! Cały czas byłem pod twoim nosem, ale ty mnie nie zauważałeś. Dopiero, gdy Harry powiedział, że jestem Wysłannikiem, zrozumiałeś, że twoim przeznaczeniem jest jakiś dzieciak półkrwi! - wykrzyczał Nataniel.

- Non stop byłeś w obecności Alony. Czarny Pan doskonale wiedział jak ukrywać twój dar. Nie sądziłem, że zostanie mi przeznaczony ktoś tak młody i uroczy - przyznał Severus szczerze. - A co do krwi, to jesteśmy tacy sami. Też jestem półkrwi.

Chłopiec mimowolnie poczuł jak się rumieni.

- T-to nic nie zmienia - wyjąkał młody Felix, gryząc wargę i odwracając głowę by Snape nie mógł widzieć jego twarzy.

- A ja sądzę, że zmienia to bardzo dużo - wymruczał mężczyzna, który w mgnieniu oka znalazł się tuż przy chłopaku, unosząc jego podbródek. Przyjrzał się ślicznym rumieńcom i uśmiechnął się znacząco. - A jak sądzisz, do czego doprowadziła ta twoja minka, hmm? - spytał niskim, aksamitnym głosem.

Nataniel zagryzł wargę, a jego wzrok stał się mglisty. Uroczy.

- Nie gryź tej wargi, do diabła - wymruczał Severus. - Bo nie dam rady się pohamować...

- To... tego nie rób - wyszeptał młody Felix patrząc na mężczyznę TYM wzrokiem.

- Moja sypialnia... w tym momencie - zadecydował i wziął na ręce chłopaka, idąc żwawym krokiem w kierunku lochów. Przechodził korytarzami, a uczniowie schodzili mu z drogi, bo z jego oczu buchał żar. Tylko jedna osoba potrafiła go ukoić.

Po tej pamiętnej chwili, nikt przez okrągły tydzień nie mógł skontaktować się z Natanielem, ani tym bardziej z Severusem. Byli bardzo pochłonięci... pewnymi różnymi czynnościami.

***

Harry był tuż przed zakończeniem swojego szóstego roku. Najdłuższego roku w całym swoim życiu. Nie narzekał jednak. Jego życie chyba nie mogło być piękniejsze. Każdy dzień był spokojny, pełny obecności Draco. Jego miłości i namiętności. Uczył się z przyjaciółmi, latał na miotle, a nawet uczył się to robić na swoich skrzydłach. Lekarze mówili, że są w pełni mobilne. Jednak była to ciężka praca, nie często jednak nie szło coś po jego myśli. Aż do pewnego czerwcowego dnia, gdy nastała pełnia.

Zerwał się w środku nocy spocony i rozdygotany. Błądził przestraszonym wzrokiem po komnacie i objął się ramionami. Cały drżał, zatrzymując spojrzenie na lustrze naprzeciw ich łóżka. Draco śpiący tuż obok otworzył leniwie oko, czując jakiś ruch, lecz jedno spojrzenie na partnera sprawiło, że zerwał się do siadu, od razu patrząc na bruneta.

- Harry? Co się dzieje? Koszmar? - zapytał trąc jego nagle lodowate ramiona. To był skutek przerażenia. - Hej, mój piękny?

Zielonooki chłopak rzucił się nagle w ramiona Draco, czując jego ciepło i wsparcie. Ten go objął głaszcząc czule nagie plecy. Nie zamierzał ciągnąć Harry'ego za język. Jak potrzebował tylko jego obecności tu musiał wiedzieć, że on mu nie zniknie, ani teraz, ani nigdy. Nie dopóki żyje.

- Miałem jakieś... złe przeczucie. Jakby coś... nienaturalnego się do nas zbliżało. Chyba to był... rodzaj przepowiedni. I to całkowicie niejasnej... - Brunet wyszeptał po chwili drącym głosem. - Nie rozumiem przesłania. Widziałem nas. Nasz ślub. Ciebie rozmawiającego z matką i... dziecięcy śmiech w ciemnościach.

- To... trochę niepokojące. Zwłaszcza ostatnia część.

- Wiem... chociaż był to miły śmiech. Takiego zdrowego dziecka. Lecz dlaczego nie dane mi było zobaczyć więcej? Przeraziło mnie to, bo zacząłem interpretować to jako coś złego. Jak na przykład... śmierć tego dziecka w dzień naszego ślubu.

- Przestań natychmiast myśleć o takich bzdurach. Pamiętasz, co ci mówiłem o wizjach?

- Zawsze można je zmienić, po prostu nic w ich kierunku nie robiąc.

- Jedna się zmieniła. Pamiętasz? Miałeś wtedy umrzeć, ale los chciał inaczej. Nawet jeśli jesteś półbogiem, to nadal jesteś człowiekiem. Masz ciało, duszę, uczucia. Nie zamartwiaj się, kochany - wyszeptał Draco i pocałował go delikatnie w usta, odganiając jego obawy i lęk. - Wszystko będzie dobrze. Chodź spać. Może twoja niepewność zniknie po tym jak będziesz już całkowicie mój.

- Jeszcze tylko miesiąc - wyszeptał brunet czując się nieco lepiej. Przysunął się bliżej do Draco i wtulił w jego gorące ciało.

- Aż miesiąc - poprawił go Draco zniecierpliwionym głosem, a Harry zachichotał. Uwielbiał tę jego zaborczość.

***

Aż wreszcie nadszedł ten upragniony dzień, nie tylko przed narzeczoną dwójkę, ale jak i... cały czarodziejski świat. Miał to być ślub stulecia. W dwóch oddzielnych pokojach krzątała się cała masa osób wokół narzeczonych. Hermiona z Ginny i panią Weasley pomagały Harry'emu się ubrać. Jemu przypadł biały kolor szat z odcieniami szarości na krawędziach. Wyglądał niesamowicie elegancko. Hermiona jednak dodała inne wyrażenie.

- Wyglądasz przepięknie! - pisnęła odsuwając się na kilka kroków by popodziwiać ich wspólne dzieło. - Draco będzie wniebowzięty, gdy cię zobaczy.

- Mówił, że i tak wyglądam najlepiej nago - dodał z lekkim rumieńcem, wskutek swoich słów, jak i również komplementu przyjaciółki. Nadal był nieśmiałych chłopakiem, a całe to "bogowanie", dodawało mu tylko dodatkowego stresu. Na ślub na szczęście zostali zaproszeni znajomi i rodzina. Nie miał zamiaru tolerować zdjęć robionych przez dziennikarzy. To był jego wyjątkowy dzień. Chciał się tak też czuć. U boku najcudowniejszego chłopaka na świecie. Nieco aroganckiego i wywyższającego się, ale taki był już jego urok. Na myśl o Draco aż się uśmiechnął szczęśliwy. - Jak myślicie... jak on się prezentuje? - zapytał, by myśli nie pognały za daleko.

- Na pewno cudownie. I jak sądzę po muzyce, już na ciebie czeka przy ołtarzu i magu prowadzącym - wyznała i zaruszała brwiami Hermiona.

Harry szturchnął ją zaczepnie i zachichotał. Ginny również. Znów była w doskonałych stosunkach z brunetem. Byli na powrót bliskimi przyjaciółmi. Wszystko zmieniło się na lepsze.

Do pokoju wszedł Remus Lupin, który jako najbliższa Harry'emu osoba zgodził się poprowadzić go do ołtarza. Dziewczęta zachichotały, a sam przyszły pan młody wstrzymał oddech. Mężczyzna nie rozumiał o co wszystkim chodzi i poczuł się lekko zakłopotany.

- Remusie - zaczął Harry. - Wyglądasz... oszałamiająco. Miłość ci służy! - zauważył szczęśliwy i przytulił się delikatnie do mężczyzny.

Lupin odetchnął z ulgą. Już myślał, że coś sknocił. Sam również czuł, że związek z Nimfadorą dodał mu skrzydeł. Czuł się szczęśliwy. A teraz widząc tak ważną dla niego osobę wchodzącą w nową drogę życia, czuł się jeszcze lepiej.

- Dziękuję Harry. Ty zaś wyglądasz urzekająco - wyznał i odsunął delikatnie chłopaka, chcąc mu się przyjrzeć. Tak szybko dorósł. I teraz wychodził za mąż. Niesamowite. - Chyba musimy już iść, zanim młody Malfoy zechce sprawdzić co cię zatrzymało.

- To... całkiem prawdopodobne. Jest nadopiekuńczy - mruknął Harry, szeroko uśmiechnięty.

- Po prostu bardzo cię kocha.

- Jak wariat.

- Raczej jak romantyk - sprostował Remus z cichym śmiechem, gdy szli powoli korytarzem, a za nimi Hermiona i Ginny jako druhny.

- Zwariowany romantyk - dodał Harry od siebie, biorąc Lupina pod ramię. Ten westchnął rozbawiony. Harry'ego rozpierała dziś energia, co było bardzo dobrym znakiem. Cieszył się, bo to miał być jego wyjątkowy dzień.

Brunet oglądał ciekawie pięknie ozdobiony korytarz, który prowadził do głównej sali. A tam czekał już na niego przyszły małżonek. Jego serce już mocniej biło na samą myśl, jak może wyglądać Draco. Pewnie bardzo przystojnie. Gdy wyszedł zza rogu wszyscy zaczęli wstawać. Blondyn stał odwrócony tyłem, ale gdy się odwrócił niespiesznie, jego oczy zrobiły się duże jak spodki. Jego narzeczony... wyglądał prześlicznie. Wyglądał jak kwiat, który nigdy nie usychał rozpromieniając całe pomieszczenie. Był tutaj niezaprzeczalnie bogiem. Każdego atrybutu.

Brunet zaś idąc w stronę Draco, ani na moment nie odwracał od niego spojrzenia. Oczarowany, zachwycony i szczęśliwy podziwiał jego szczupłą sylwetkę i idealnie skrojone grafitowe szaty. Idealny.

Gdy stał już przy nim złożył ręce w jego dłonie i spojrzał na maga prowadzącego, który zabrał głos. Wzrok bruneta zaś po chwili wrócił w kierunku szarych oczu ukochanego.

- Kocham cię - wyszeptał.

- Kocham cię - usłyszał w odpowiedzi, a to sprawiło, że pięknie się zarumienił.

- Zebraliśmy się tutaj by połączyć tych dwoje, znamienitych czarodziejów, świętym węzłem małżeńskim! - zawołał mężczyzna w srebrnych szatach. - Ich magia podczas tego obrzędu stanie się jednością! Będą nierozerwalnie ze sobą połączeni, aż do końca ich wieczności! Ich wyjątkowości nie trzeba opisywać, jest ona nam dobrze znana!

Wtedy zaczął czytać z księgi małżeństw tłumacząc co oznaczają pierścienie, więź, połączone sygnatury i kilka innych rzeczy o których młody człowiek wstępujący w tę drogę powinien wiedzieć. Młodzi słuchali tylko jednym uchem, będąc sobą tak zauroczeni, że nie odwracali wzroku od swojej drugiej połówki. Trwało to aż do momentu, gdy mężczyzna kazał przynieść ich różdżki i powtarzać.

- Draco Lucjuszu Malfoyu. Weź w dłoń swoją różdżkę i przykładając ją do palca serdecznego swojego wybranka potwórz za mną. Ja, Draco Lucjusz Malfoy...

- Ja, Draco Lucjusz Malfoy, pragnę połączyć moją magię i przyszłość z Harrym Jamesem Potterem, osobą którą kocham całym sercem i duszą. Ślubuję mu wierność, wsparcie, dostatek, namiętność, czułość i miłość. By nigdy nie czuł się samotny. Obiecuję, że zawsze na jego twarzy będzie gościł uśmiech, a oczy rozpromieniała radość - powiedział głośno i wyraźnie, a Harry otworzył szeroko oczy będąc pod wrażeniem.

- Twoje kolej, panie Potter - przypomniał mu mag z pobłażliwym uśmiechem.

- Ach, tak! Ja, Harry James Potter, pragnę połączyć moją magię i przyszłość z Draco Lucjuszem Malfoyem, osobą, którą kocham całym sercem i duszą. Jedyną, która pokochała mnie tak mocno i szczerze mimo wad i różnic. Ślubuję mu wierność, wsparcie, schronienie, namiętność, czułość i miłość. Obiecuję, że wszystkie moje czynności będą wykonane z myślą tylko o nim. Będę się starał by kochał mnie tak mocno jak ja jego, a jego twarz... zawsze była taka przystojna - wymruczał słodko, a po sali przebiegł szmer chichotów. Draco też nie mógł się powstrzymać przed szerokim uśmiechem.

- A teraz wszyscy razem!

- Niech tak się stanie! - wykrzyknął tłum, razem z młodymi. W tym momencie na ich palcach pojawiły się identyczne obrączki.

- Więź została zaakceptowana, a obietnice spisane i uznane jako prawdziwe! - zawołał mag prowadzący a ludzie w sali wstali, jak nakazywał obrzęd. - Teraz... nasze nowe małżeństwo może się pocałować.

Draco nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zbliżył się bez pośpiechu do młodego męża i unosząc jego podbródek wpił się wargami w jego miękkie różowe usteczka. Teraz członkowie zgromadzenia mogli zaczął gwizdać z aprobatą i oklaskiwać namiętności prezentowane w tak obrazowy sposób. Gdy para się odsunęła niechętnie, spojrzeli sobie głęboko w oczy i zeszli z podium, kierując się od razu w kierunku sali balowej, gdzie miało odbyć się wesele. Harry prawie podskakiwał ze szczęścia. Miał męża!

Na wejściu został im dany kielich z którego muszą się obaj napić, jako znak początku ich wspólnego życia. Gdy kielich został opróżniony, sam zniknął, formując się w kolczyk, który został doczepiony do ucha Harry'ego. Brunet dotknął ucha, nie rozumiejąc tego wcale a wcale. Ale jedna osoba wiedziała co to znaczy.

Nikt jednak się nie przejął tym zdarzeniem, więc rozpoczęły się tańce, które otworzyła para młoda. Młody już-nie-Potter w rękach Draco mógłby tańczyć bez końca. Jednak po kilku utworach poczuł, że musi się czegoś napić i coś zjeść. Cały dzień się stresował i nie mógł nic przełknąć. W środku ich posiłku, Draco musiał wyjść do toalety, a gdy wrócił, natrafił na swoją matkę. Uśmiechnął się do niej promiennie. Jego maski już dawno przestały być potrzebne. Dzięki Harry'emu.

- Witaj mamo, jak się czujesz?

- Czuję się bardzo dobrze skarbie, dziękuję, że pytasz, ale jest coś o czym chcę ci powiedzieć, bo może nie jesteś tego świadom. Niemniej jednak ta wiadomość bardzo mnie raduje.

- O co chodzi, mamo?

- Odkąd dowiedziałam się, że Harry jest półbogiem Losu, zaczęłam wyszukiwać na ten temat informacje. Wychodzi na to, ze Wysłannicy Losu rodzą się raz na dwadzieścia lat, a półbogowie raz na sto. Ale ci drudzy są bardziej specyficzni. Jest ich ogólnie mało, więc mogą...

- Draco! - zawołał Harry. - Zatańcz ze mną - poprosił słodko tak, że blondyn nie mógł się powstrzymać. Posłał ukochanemu uśmiech i spojrzał na swoją rodzicielkę.

- Później usłyszę resztę - powiedział i zniknął w tłumie, kierując się ku swojej drugiej połówce.

- Och skarbie... może wtedy być już za późno. Nie to, że mnie to martwi - zachichotała Narcyza i dołączyła do reszty gości przy stole. Lucjusz już tam był. Po wypadku przy boku Voldemorta, był w trakcie leczenia strun głosowych.

Uroczystość trwała w najlepsze, a wszyscy bardzo dobrze się bawili. Dzisiejszej nocy miała być pełnia, dlatego wielu astrologów stwierdziło, że to będzie doskonały dzień na ślub. Draco z Harrym zgodzili się, bo termin nie był tak odległy jak sądzili, że będzie. Postanowili, że do czasu nocy poślubnej zaprzestaną czynności seksualnych, by poczuć największe emocje w dniu ich zaślubin. Właściwie, to Harry podjął decyzję, a Draco musiał się dostosować. Wielkiego nie miał wyboru, ale również nie chciał by jego ukochany był na niego zły. Wiedział już, że to coś okropnego i nie chciał tego powtarzać.

Goście zaczęli wracać do swoich domów, a młoda para do swoich kwater, przygotowanych na czas ich wakacji. Znajdowali się w Malfoy Manor. Harry był zadowolony, że będzie mógł spędzić te beztroskie, pełne miłości dni z ukochanym, który był już pełnoprawnie jego mężem.

Wystarczyło, że drzwi się za nimi zamknęły, a brunet poczuł gorące dłonie na swoim ciele a usta na swojej delikatnej szyi. Był taki wrażliwy na pieszczoty ukochanego, więc mimowolnie zakwilił słodko.

- Och Draco... poczekaj... aż dojdziemy do łóżka - wysapał powoli się nakręcając wyczuwalną namiętnością kochanka.

Dużo czasu nie minęło, gdy był już kompletnie nagi we władzy swojego męża.

- Nie ma mowy, kochany - mruknął blondyn, od razu łapiąc jego pośladki w swoje chciwe dłonie. - Przez okrągły miesiąc kazałeś mi spać na kanapie bym nie mógł cię nawet dotknąć. Teraz czas na karę. Całonocną karę, z twoją dupką w roli głównej.

- Ach! Draco! - jęknął ciemnowłosy chłopak, gdy nagle kochanek uniósł go ponad ziemię i zaniósł do łóżka. Położył go na nim, czy raczej rzucił na miękkie posłanie i odwrócił do siebie tyłem. - Poczekaj moment... daj złapać mi oddech...

- Nie ma mowy. Przelecę cię od razu by sobie ulżyć, a potem dam ci chwilę odpocząć przed kolejną rundą. - Oddech Draco pieścił wnętrze jego ud i złączenie ich, co wyrwało z gardła bruneta zaskoczony jęk. Jego serce już mocno waliło. Zachwycone i podniecone wyczynami kochanka.

- Całą noc? - spytał nie wierząc własnym uszom. Dawno nie mieli dla siebie aż tyle czasu. A teraz dodatkowo byli wyposzczeni.

- Calutką, kochanie - wyszeptał jego ukochany i wpatrzony w wypięty w jego stronę tyłeczek, czuł jak twardnieje. To będzie cudowna noc.

Pochylił się i dotknął czubkiem języka dziureczki, kuszącej go swoim pulsowaniem. Harry podskoczył na to uczucie, ale Draco trzymał już jego bioderka mocno w miejscu, więc mu nie uciekły spod ust. Zadowolony od razu zaczął stymulację tego chętnego otworka by przygotować ukochanego na coś większego i twardszego.

Brunet drżał coraz bardziej a niekontrolowane jęki uciekały z jego ust. Oczy już były przymknięte by tylko skupić się na odczuciach towarzyszącym każdą pieszczotą ze strony Draco.

- Ach! Draco! Jak... dobrze! Dawno... mnie... nie lizałeś... - wysapał brunet starając się kręcić biodrami, ale dłonie skutecznie mu to udaremniały.

- I to był mój błąd - stwierdził jego wybranek wracając do przerwanej czynności. Ciało byłego Gryfona reagowało wręcz idealnie na jego zabiegi. To go zachęcało do działania. Jego język próbował każdej ze ścianek miękkiego wnętrza, sprawiając, że ono wilgotniało i otwierało się dla niego. Jeszcze chwilę i będzie mógł wyruchać ten otworek.

- Mhm... aaach... - Coraz to nowsze jęki uciekały z ust ślicznego bruneta, a najsłodszy uszom blondyna był jęk zawodu. Potrafił go rozpoznać, bo ukazał się wtedy, gdy Draco odsunął się od drżącego tyłeczka.

Och bogowie... jego małżonek był najlepszy. Cudownie reagował, dawał się pieścić jak tylko miał ochotę i jęczał jak dziewica za każdym razem.

Blondyn zachwycony przejechał dłońmi po bokach ciała chłopaka aż do jego sutków, które uścisnął. Harry prawie krzyknął. O tak, był niesamowicie podniecony. Jedno spojrzenie między jego nóżki utwierdziły Draco w tym przekonaniu.

- A teraz cię wezmę - ostrzegł blondyn, a widząc gwałtowne kiwanie głową partnera nie mógł się nie uśmiechnąć. Pragnął tego. Pewnie tak mocno jak on sam. Wszedł w niego od razu cały i nie czekając dłużej zaczął się poruszać. Uczucie ciasnoty zachwyciło go niesamowicie. - Och Harry... zawsze jesteś taki dla mnie gotowy. Ciasny i mokry wewnątrz. Jak ty to robisz, kochanie?

- Ja... nie wiem! - jęknął głośno Harry, gdy czuł uderzające w jego pośladki biodra kochanka. Seks od tyłu zawsze był dla niego podniecający i bezwstydny jednocześnie, bo czuł jak Draco wchodzi w niego na całą długość. I to za każdym razem! - Ach! Draaaaco!

Malfoy z lekkim uśmiechem trzymał biodra małżonka i penetrował jego wnętrze raz za razem. Czuł, że do spełnienia niewiele mu było potrzeba. Ta wstrzemięźliwość dała mu się we znaki. Chciał dojść by móc kochać swojego małżonka mocniej, dłużej i namiętniej.

- Harry... - wychrypiał niskim głosem, a jego partner wyraźnie zadrżał na ten dźwięk. Jego chętna dziurka zacisnęła się, co o mało nie doprowadziło Draco do wytrysku. O nie! Harry musiał dojść pierwszy. - Dojdź dla mnie, kochanie - polecił mu chwytając za jego różowe, nabrzmiałe sutki.

Niewiele minęło od tej chwili, gdy brunet wyginając się w zmysłowy łuk doszedł zaciskając się cholernie mocno! na Draco.

- Draco! - krzyknął gdy orgazm niespodziewanie się przedłużył. Chyba przez uczucie gorącego nasienia w jego wnętrzu, gdy niski pomruk uprzedził zdarzenie.

Blondyn przez chwilę musiał trwać w bezruchu, by mięśnie Harry'ego go wypuściły. Nie to, że mu się to nie podobało, bo podobało jak cholera. Po chwili doszedł do wniosku, że nie musi przecież wychodzić, tylko zmienić pozycję. Złapał więc tułów małżonka i posadził sobie na kolanach, gdy sam przetransportował się tak, by jego plecy oparły się o zagłówek. Słodki jęk opuścił usta bruneta, bo penis znów uderzył w jego czuły punkt wewnątrz. Zmęczony oparł się plecami o tors ukochanego i oddychał głęboko. Draco sięgnął do jego czoła i odsunął włoski w tył. Pocałował jego kark i uśmiechnął się dumnie.

- I jak? - spytał z niskim pomrukiem.

- Draco... ty bestio - wymruczał zadowolony i pogłaskał obejmujące go ramiona. - Kocham cię.

- A ja ciebie, moje słoneczko - powiedział Draco zadowolony, że ma takiego cudownego męża. - Nie kręć się, kochanie, bo mój przyjaciel się budzi. I tak mu bardzo wygodnie i ciepło. Zaraz zacznie rozrabiać.

Brunet uśmiechnął się psotnie i pokręcił się specjalnie by pobudzić Draco.

- Kochanie... bo zaraz cię wezmę - ostrzegł blondyn, przygryzając jego uszko.

Harry w odpowiedzi odwrócił się w jego stronę i posyłając mu psotny uśmiech, znów się pokręcił. Draco rzucił się na niego. Co za zboczuch. Od razu zajął się tym psotnikiem i nie wypuszczał go do rana, rozkoszując się gładkością jego skóry i dźwiękami jakie potrafił z siebie wydawać. Draco zaspokoił siebie, jak i swojego ukochanego, który mrucząc w jego ramionach zasnął około godziny piątej rano. Sam był niesamowicie zadowolony z tej nocy. Zerknął na czerwony od namiętności tyłeczek małżonka i uśmiechnął się dumnie. Gdy zamknął oczy śnił tylko o swoim pięknym chłopcu.

***

Następnego ranka, gdy zjawili się na śniadaniu, czy już raczej na obiedzie, bo Draco obudził się ze wzwodem, matka Draco uśmiechała się tajemniczo. Harry zarumieniony usiadł delikatnie na krześle a obok niego jego małżonek.

- Witajcie. Noc minęła spokojnie? - zapytała napawając się zakłopotaniem syna i zawstydzeniem Harry'ego, jej nowego syna. - A teraz mnie wysłuchasz Draco? Chociaż może być już za późno na ostrzeżenia.

- Mamo... zaczynasz mnie straszyć - powiedział Draco marszcząc brwi, a Harry patrzył niespokojnie na Narcyzę.

- Wczoraj miałam wam powiedzieć czego się dowiedziałam, bo wam się nie chciało szukać niczego na temat zdolności Harry'ego.

- Mamo... nie dręcz już nas! - zniecierpliwił się blondyn.

- Dobrze, dobrze - uspokajała ich jasnowłosa kobieta. - Wyczytałam, że półbogowie Losu dzięki swojej niezwykłości mogą dać potomka. Co miesiąc w noc pełni księżyca męski półbóg może począć dziecko. A o ile się nie mylę poprzednia noc była właśnie taką. Oczywiście do poczęcia mogło dojść tylko wtedy jeżeli do brzuszka półboga dotarło nasienie małżonka - powiedziała spokojnie i złapała za kieliszek z winem.

Harry z szeroko otwartymi oczami patrzył na swoją nową mamę. Potem na swój brzuszek i położył dłoń na tym miejscu.

- Dziecko? Mogę... być w ciąży?

- Naprawdę? - zapytał Draco zerkając na brzuszek ukochanego, potem na matkę. - Mogę zostać ojcem?

- Tak skarbie. Możesz zostać tatą - skinęła głową, a blondyn już nad sobą nie panował. Wstał z krzesła i porwał w ramiona swojego ukochanego, tuląc go do siebie mocno ze śmiechem.

- Dziecko! Będziemy mięli dziecko! - wykrzyknął, a Harry, który był do tej pory oszołomiony, zaśmiał się beztrosko. Całkiem szybko przyswoił nową informację i się nawet z nią zgodził. Miał wyrzuty sumienia, że przez związek z nim Draco nie będzie mógł mieć potomka. Sytuacja się rozwiązała na jego korzyść.

- Kochani. Mogło dojść do zapłodnienia, ale nie musiało. Jest pięćdziesiąt procent szans na zapłodnienie - ostudziła ich zapał Narcyza, ale chłopców to jakoś nie obchodziło. Cieszyli się ogólnie z takiej możliwości. To jak spełnienie marzeń. Przedłużenie rodu Potterów i Malfoyów w jednym.

W jednej chwili na Harry'ego spłynęło olśnienie.

- Moja wizja... śmiech dziecka w ciemności. Chodziło o mnie... o moją możliwość poczęcia dziecka... - stwierdził patrząc na Draco swoimi dużymi oczkami, które w tej chwili były jeszcze większe przez nadal obecny szok i niedowierzanie. Musiał się wybrać do lekarza i potwierdzić te słowa. Nie mógł na zapas się cieszyć.

- Mam nadzieję, że teraz będziecie się właściwie zabezpieczać... o ile nie doszło do poczęcia - stwierdziła Narcyza lekkim głosem.

- A co jeśli chcemy mieć czym prędzej dziecko? - zapytał Draco, już dawno pogodzony z tą wiadomością. Cieszył się jak cholera, że jego ukochany będzie nosił jego dziecko w sobie.

- Cóż... został wam siódmy rok nauki, nieprawdaż?

- Och! - odezwał się Harry. Najwidoczniej zupełnie o tym zapomniał.

Draco zaśmiał się z miny małżonka, bo ten mocno się zarumienił i spuścił wzrok. Uroczy.

- Chyba wybierzemy się do św. Munga na badania Harry'ego. Muszę mieć wszystko czarno na białym - stwierdził i usiadł znów na krześle. Zgłodniał. - Ale to po obiedzie. Usiądź kochanie.

Brunet skinął głową i posłusznie zajął miejsce. Posiłek przebiegł w przyjemnej atmosferze, ale niecierpliwość młodej pary była niemal namacalna. Gdy już mogli odejść od stołu, od razu ruszyli do szpitala. A może to tylko taki nieśmieszny żart rodzicielki Draco?

7 komentarzy:

  1. Kocham to opko, świetne
    Dużo weny
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu kolejny rozdział. Wspaniały ślub oraz reszta. Kiedy będzie epilog ???

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHA! Ale świetny rozdział (i to wcale nie dlatego, że kocham mpregi, wcale... Może troszeczkę) Ślub był piękny, a ta część z Nathanielem i Severusem... Dlaczego my nie możemy mieć takich świetnych występów na żywo?! To nie fair!
    Ponawiam pytanie, o co chodzi z tym kolczykiem?
    Żegnam i weny życzę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    ten sen Harrego, ślub, pięknie, a Severus i Felix pięknie, Harry može mieć dzieci, ich reakcja pięknie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniale, ten sen Harrego, ślub, pięknie, a Severus i Felix cudnie, Harry może mieć dzieci, ich reakcja pięknie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses