niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 9

Odgłosy towarzyszące spożywaniu posiłku powoli cichły i w chwili, gdy talerze poleciały w stronę umywalki głos dyrektora wyrwał Harry'ego z głębokiej zadumy, związanej z dzisiejszą podsłuchana... rozmową? Czy można nazwać rozmową to co słyszał?

- Harry - odezwał się starszy czarodziej - jak się dzisiaj czujesz?

- Całkiem dobrze, profesorze. - Harry odpowiedział nawet nie patrząc na dyrektora.

- Dobrze to słyszeć. Harry, dzisiaj powinieneś się wybrać na ulicę Pokątną po potrzebne na ten rok rzeczy do szkoły. Tak jak wspominałem wcześniej, będzie ci towarzyszył młody Felix.

- Tak... wiem o tym. O której ma się on zjawić?

- Licząc od teraz za jakieś trzy godziny, więc możesz w międzyczasie zająć się czymś.

- Więc pójdę do biblioteki. - Chłopak wstał  i przeciągnął się mocno, jakby dopiero się obudził z długiego snu, pokazując przy tym kawałek umięśnionego, opalonego brzucha.

- Harry? - Dyrektor zawołał chłopaka, który w tym momencie spojrzał na niego pierwszy raz tego ranka.

- Tak? - Chłopak stał przez chwilę z zainteresowaniem patrząc na dyrektora, po czym jego własne dłonie okazały się bardziej interesującym obiektem do obserwowania.

- Nic takiego. - Dyrektor również wstał i ruszył w stronę wyjścia, przy którym właśnie stał chłopak. Gdy starszy czarodziej mijał chłopaka dodał cicho: - Lepiej ci bez okularów, lecz nie powiem, że nie będę za nimi tęsknić. - Mężczyzna powiedziawszy to, poklepał lekko zdziwionego chłopaka po ramieniu i uśmiechnął się w swój typowy sposób.

Chyba nigdy nie zrozumiem tego człowieka, pomyślał Harry, westchnął lekko i nie zwlekając dłużej, wyszedł z kuchni kierując swoje kroki do własnego pokoju.

Przed drzwiami pokoju przystanął i począł rozmyślać nad planem dnia. Za niecałe trzy godziny pojawi się Felix, który miał za zadanie towarzyszyć mu w wyprawie na ulicę Pokątną. Gdy pierwszy raz Harry go zobaczył ten chłopak zwrócił na siebie jego uwagę, gdyż wydawał się przejęty jego losem, a w sumie nie powinien. Dopiero poznana osoba (i do tego chłopak!) raczej nie powinna interesować się życiem innej osoby... Nie powinna, ale to raczej w moim przypadku niemożliwe... Czarodziejski świat wie o mnie całkiem dużo..., pomyślał Harry w międzyczasie. W końcu, wszedłszy do pokoju od razu skierował się w stronę leżących na stole książek, jedna z nich była otwarta. Była to książka traktująca o historii zaklęć oraz ludziach, którzy są autorami i twórcami ich, a była otwarta na rozdziale "Zaklęcia i uroki używane za dawnych dziejów". Harry nie przypominał sobie by zostawił ją otwartą. Rozglądając się dookoła speszony, trafił wzrokiem na leżącą niby niedbale karteczkę pergaminu z zapisanym jednym zdaniem, które wprawiło go w lekki przestrach graniczący z lękiem. Na kartce było napisane: "Wiem o Tobie wszystko, Harry". Czytając po raz kolejny jedno krótkie zdanie zdał sobie sprawę, że ostatnimi czasy czuł się swobodnie, aż za bardzo, jego zdaniem, gdyż w szkole i na Privet Drive takiej możliwości nie miał. Kartka, którą miał w ręce zmieniła się w kuleczkę i poleciała przez pokój gdzie odbiwszy się od ściany z oknem upadła na podłogę.

- Ej... nie śmieć!

- Co? - Zdezorientowany obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i tuż przed jego oczami pojawiła się twarz ciemnowłosego chłopaka. Stojąc tuż przy nim wprawił Harry'ego w zdziwienie, a gdy jego twarz zbliżyła się jeszcze, że aż stykali się nosami odepchnął go na wyciągnięcie ręki tym razem zirytowany. - Co ty do diabła wyprawiasz?

- Aktualnie zwracam ci uwagę za śmiecenie. - Chłopak ruszył w stronę śmieciowej kulki chcąc ją podnieść. Gdy papierek był tuż przed jego palcami ten podźwignął się do góry, przelewitował w stronę ręki Harry'ego i w powietrzu spalił się niebieskim płomieniem.

- Wow.

- Felix, tak?

- Tak.

- Nie miałeś być czasem za jakieś... - zerknął na zegar ścienny sprawdzając szybko godzinę, była aktualnie dziewiąta trzydzieści - dwie i pół godziny?

- Taaa... przyszedłem wcześniej. - uśmiechnął się wesoło, nie szczędząc przy tym ukazania szeregu śnieżnobiałych zębów. - Hej, Harry...

- Potter. - Brunet mówiąc to obrzucił go szybkim spojrzeniem i ruszył w stronę drzwi.

- Hę? - Chłopak nie zrozumiał.

- Dla ciebie jestem Potter. Nie znasz mnie, więc nie spoufalaj się. - Harry przystanął tuż przy drzwiach i dodał: - Idziemy?

- Hę...? Ach, tak... idziemy. - Ciemnowłosemu zrzedła mina, bowiem wiedział, że droga zbliżenia się do chłopaka nie będzie usłana różami.

***

Była zaledwie godzina dziesiąta, kiedy Harry wraz z Nathanielem byli na miejscu. Dla Harry'ego dziwna była myśl, że wyszedł na miasto tak po prostu. Po tylu artykułach, że rzekomo zniknął, że się gdzieś ukrywał, że został porwany, a nawet artykuły sugerujące jego śmierć, mógł bez przeszkód chodzić po ulicach. Za nim błąkał się gdzieś Felix, który miał mu towarzyszyć. W niedługim czasie Harry zdążył już obejść wszystkie sklepy, do których miał za zadanie się udać. Będąc w księgarni stracił Felixa z oczu na dosłownie minutę, a potem chłopak pojawił się w polu widzenia jak gdyby nigdy nic. Harry zbyt zajęty zakupami zapomniał o tym tłumacząc sobie, że pewnie oglądał jakąś książkę. W końcu wyszedłszy z księgarni z naręczem książek, Harry'emu jakby mignęła w tłumie blond czupryna jedynego znanego mu czarodzieja o takim odcieniu włosów. Brunetowi jakby krew odpłynęła z twarzy, jego serce zatrzymało się na chwilę, by zaraz zacząć bić w zdwojonym tempie. Nie patrząc na ludzi i na gadającego do niego obok ciemnowłosego chłopaka ruszył w stronę, gdzie przed chwilą zdawała się być głowa blondyna. Wśród tłumu przechodniów starał się wypatrzyć jasną głowę, ale na próżno. Z wypiekami na twarzy rozglądał się nerwowo, bliski... rozpaczy, patrzył i nadal szukał. Po kilku długich minutach wypatrywania, poddawszy się upadł na kolana. Ktoś do niego mówił, nie rozumiał słow. Ktoś na niego patrzył z troską w oczach, nie zwracał na to uwagi. Ktoś podał mu rękę by pomóc wstać, odtrącił ją. Ktoś wołał na niego z lekkim smutkiem: Harry... Obejrzał się, gdyż poznawał głos. Obracał głową energicznie to w jedną, to w drugą stronę sprawiając, że obraz mu wirował i zamazywał się, ale nadal nie widząc tej osoby. Jego głowa pochylona do przodu w wyrazie rezygnacji, pochyliła się bardziej, by ukryć zażenowanie.

- Ej no! Ha... Potter! Co jest? Wstawaj! - Do jego uszu dotarł głos zdenerwowanego i zaniepokojonego ciemnowłosego chłopaka.

- Nie nic, ja tylko... poczułem się słabo. - Starał się wstać, lecz kolana ugięły się pod jego ciężarem i omal by nie upadł gdyby nie para nathanielowych rąk podtrzymujących go.

- Taaa... wyglądało to jakbyś kogoś szukał. Ktoś znajomy?

- Nie powinno cię to interesować. Puść mnie, dam rade sam stać - mruknął pod nosem brunet pąsowiejąc.

- Tak, tak. Łapię. - Nathaniel postawił go na dwóch nogach i stanął obok. - Chodźmy już.


***

Cholera... Co ja wyprawiam!, pomyślał blondyn mierzwiąc włosy i nie zwracając uwagi, że do niedawna miał nieskazitelną fryzurę. Chłopak stał, a raczej chował się w wąskiej uliczce, by przeczekać, aż Harry odejdzie. Miał mu się nie pokazywać na oczy... ale nie mógł się powstrzymać, by nie popatrzeć na niego zza szyby księgarni. Bez okularów tak bosko wyglądał, a ten Felix.... było widać, że coś knuje. Draco nie przewidział tego, że brunet pójdzie za nim i będzie go szukać w tłumie ludzi! A jego wyraz twarzy... niedowierzanie pomieszane z przerażeniem. Widok takiej mieszaniny emocji na twarzy tego chłopca bolał Draco... nie chciał sprawiać mu kłopotów wiedząc, że już teraz nie ma ich mało. Boi się mnie?, myślał nadal oparty o ścianę ciasnej, wilgotnej uliczki. Nie... gdyby się bał nie biegłby za mną. Może chciał mi coś powiedzieć...? Niby co takiego? A może chciał mnie... zobaczyć?... Ta, jasne! - Draco bił się z myślami. Co chwilę do jego głowy przychodziły kolejne i kolejne nowe pytania na które nie potrafił, nie chciał lub nie umiał sobie odpowiedzieć. Czuł się jak kompletny idiota. Zostawiał mu liściki, szpiegował go (wprawdzie to była misja powierzona mu przez dyrektora, ale sądził, że to niczego nie tłumaczy!), myślał o nim, nawet wkradał mu się do snów! Zmieszany, ośmieszony przez samego siebie spuścił głowę.

- Harry... - szepnął i nie udało mu się zapanować nad mimowolnym westchnieniem, które arystokracie nie przystoi!

- Hoho, kogo mu to mamy? - Jadowity uśmieszek wypełznął na usta przybysza.

- Ty... - syknął blondyn i drgnął na myśl, że ten mógł zobaczyć go w takim stanie. W stanie totalnej rozsypki emocjonalnej.

- Hejo, Dracuś. - Uśmieszek nic nie tracił ze swojej jadowitości, lecz wręcz stał się bardziej jadowity niż przedtem.

- Czemu tu jesteś, co? Nie miałeś się opiekować Potterem?

- Nic się nie bój, poszedł do Gringotta po więcej pieniędzy. Upatrzył sobie całkiem niezłą miotłę.

- To, że Dumbledore nie poznał się na tobie, nie znaczy, że ja tego nie zrobiłem...

- O czym ty mówisz? - Udał zdziwienie ciemnowłosy.

- Bardzo dobrze wiesz o czym ty ś... mhla... - ręka drugiego chłopaka zakryła usta blondynowi.

- Szzz... zamknij się, nic nie mów! Nie masz żadnych dowodów - syknął do Draco niebezpiecznie niskim szeptem.

- Może nie, ale je zbiorę. Mam cały rok. - Tym razem to Draco uśmiechnął się jadowicie.

- Nie bądź taki pewien, Malfoy. - Przybysz spojrzał na niego z obłędem w oczach i odepchnął mocno, po czym odwrócił się i odszedł.

- Okaże się, kto wygra - szepnął Draco do siebie, otrzepując ubrania z niewidzialnych pyłków i ruszył w stronę banku Gringotta, miał złe przeczucia.

~~~~~~~~~~~~~~~
Ta-dam! W końcu znalazłam czas na napisanie. Rozdział jest pisany pod natchnieniem bowiem mam przygotowany zawsze tylko zarys fabuły. Dziękuję pewnym osobom wspierającym mnie i pomagającym. Teraz, gdy już pewne hamujące mnie sprawy mam za sobą, mogę pisać.
Kolejny rozdział będzie moim ulubionym, bowiem bardzo długo przygotowywałam go. Tak! Może się wydawać, że mój Harry jest dziwny... ale on ma taki być... mniej więcej. Ok. Tyle.
Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Świetnie piszesz ,rozdział genialny........jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo!! Podoba mi się wszystko poza Felixem

    OdpowiedzUsuń
  3. ja na co dzień nienawidzę czytać ale zmieniam zdanie
    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczesniej anonim..
    Wiesz co?

    ...



    ..

    Nie nawidze Cie :)
    czytam to jak lektor od siodmej rano bodaj, rozdzial po rozdziale.. nie spalem cala noc.. Jestem heteroseksualnie ustawiony do zycia. Naprawde podziwiam Cie za ten pomysl. Gratulacje. No to kolejny rozdzial. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. <333
    ~ Rose Malfoy-Potter $

    OdpowiedzUsuń
  6. Grry zepsulas tym Feliksem juz go nie lubie ale kocham Harrego hehe w sumie podeslalem tego bloga swojemu chlopakowi. Zaczal go czytac i ma zamiar przeczytac cala serie hp. Jestem z niego taki dumny
    Dziekuje ci

    Twoj
    Lys :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    Draco wchodzi Harremu do snów, a to zachowanie Felixa jest bardzo podejrzane...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    co? Draco wchodzi Harremu do snów, coś to zachowanie Felixa jest bardzo podejrzane...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    wspaniale  ale że co? Draco "wchodzi" Harremu do snów? zachowanie Felixa jest jak dla mnie bardzo podejrzane...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses