niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 12

- O! Całkiem poręczne. - Brunet popatrzył na trzymany w ręce świstoklik, który przetransportował go w to miejsce, czyli tuż przy wejściu do Grimmauld Place 12. - Cholera! - chłopak złapał się za głowę, która nagle zaczęła pulsować bólem, z każdą chwilą silniejszym, a on sam upadł na kolana zaciskając mocno oczy w oczekiwaniu aż ból zelżeje.

Ulica była opustoszała, więc była możliwość otwarcia się przejścia do domu i właśnie gdy wejście było już widoczne drzwi otworzyły się i wyszedł z nich Snape, Dumbledore i Lupin pogrążeni w rozmowie. Snape i Lupin byli ubrani w typowo mugolskie ubrania, czyli koszula i ciemne materiałowe spodnie, u tego drugiego odcień spodni był trochę jaśniejszy. Dumbledore, cóż... miał na sobie to samo co zwykle, czyli typową dla niego długą szatę.

- Albusie, nie mogłeś się ubrać bardziej stosownie?

- Ależ Remusie, doskonale wiesz, że ja nie przepadam za mugolskimi ubraniami. I przyznaj się, czy wyobrażasz sobie mnie w innym ubraniu niż te co noszę zawsze?

- Cóż... racja, ale dobrze wiesz, że nie o to chodzi...

- Moglibyśmy skończyć tą bezsensowną rozmowę? Musimy iść do... - Mistrz Eliksirów urwał przyglądając się ze szczytu schodów postaci znajdującej się dziwnie blisko wejścia do magicznego domu. Wytężając wzrok rozpoznał chłopca i o mało nie zbiegł ze schodów by to sprawdzić, więc tylko powiedział: - Potter...?

- Harry? Czemu wspominasz teraz o nim...? - Dyrektor poszedł śladem Severusa i też przyjrzał się owej postaci. - Na Merlina, toż to rzeczywiście Harry! Co on tu robi? Nie miał iść na Pokątną? Gdzie Felix...?

- Harry! - Remus praktycznie rzucił się w stronę chłopaka, a zaraz za nim szybkim krokiem ruszył Snape, za to Dumbledore ruszył z powrotem do środka domu chcąc najpewniej porozmawiać z pewnymi osobami jak i kilka innych wezwać. - Na brodę Merlina, co się stało? Harry?! - Mężczyzna o miodowych oczach wziął chłopca w ramiona i trząsł lekko. Zaraz obok niego przykucnął Snape. Jednym rzutem oka potrafił w miarę dokładnie rozpoznać co się z chłopcem teraz działo.

- Odsuń się, Lupin. - Mężczyzna spojrzał ze zdumieniem na Snape'a, lecz widząc jego spojrzenie posłusznie się odsunął. Teraz Harry znajdował się w ramionach Severusa, który wewnętrznie był zaniepokojony jego stanem. - Nic mu nie jest, ale jest... wyczerpany magicznie i miał atak paniki. Coś musiało się stać... zabierzmy go do środka.

- R-racja. Harry...? - zapytał Lupin z nutką strachu w głosie.

- Nic mi... nie jest, tylko głowa... boli... - Harry próbował wstać, lecz znów upadł przy tym śmiejąc się dziko.

- Z czego rżysz, Potter? - zapytał sarkastycznie Snape unosząc brew.

- Nie rozumiem już... samego siebie... - Brunet dusił się ze śmiechu, a jego śmiech z wesołego zamienił się w rozpaczliwy i trochę jakby nerwowy.

- Harry... Co masz na myśli? Z czego się śmiejesz? - Remus spojrzał z przerażeniem na chłopaka i potem zwrócił się do Severusa: - Czy to atak paniki?

- Najprawdopodobniej. Coś musiało się stać - powtórzył, tym razem kładąc nacisk na wyraz coś. - Coś, z czym nie może się pogodzić i co zaburzyło jego wewnętrzny system wartości. 

- Wewnętrzny system wartości? - powtórzył Remus nie do końca pewny czy rozumie.

- Tak, Lupin. To coś co się potocznie nazywa kręgosłupem moralnym.

- Ale co mogło się stać? - Pytanie zadane przez wilkołaka miało wydźwięk retoryczny, gdyż na to pytanie odpowiedź znał prawdopodobnie tylko Harry.

- Nieświadomie broni umysł, więc tego się teraz nie dowiemy. Weź go do środka i wezwij Pomfrey. Ona będzie wiedziała co robić.

Z tymi słowami Snape zniknął tak jak stał, a Remus nadal patrząc w miejsce, jeszcze niedawno zajmowane przez drugiego mężczyznę, powiedział:

- Coś z czym nie może się pogodzić. Co to jest, Harry...?

- Hahaha... - Histeryczny śmiech wydobył się z gardła bruneta, lecz widząc zmartwione spojrzenie mężczyzny o miodowym spojrzeniu opanował się lekko i powiedział. - Zabiłem, Remusie. Właśnie to się stało...

- O czym ty mówisz...? Nawet nie żartuj w ten sposób. - Spojrzenie Remusa ze zmartwionego zmieniło się w przerażone, gdy postawił Harry'ego na nagach i prowadził ku wejściu do domu.

- Żarty...? To byłoby... dobre. - Z tymi słowami chłopak, który słaniał się na nogach stracił przytomność pod wpływem bólu głowy i natłoku emocji dotąd mu zupełnie obcych.

- Harry...? - Teraz gdy chłopak był nieprzytomny Remus mógł za pomocą magii zanieść go do jego pokoju. Widząc lecące ciało chłopca kilka osób przebywających teraz w kwaterze pobiegło w jego stronę. Na pierwszym miejscu przybiegł Ron, a tuż za nim Hermiona.

- Remusie, co z Harrym? - zapytała dziewczyna patrząc na bruneta i idąc w tym samym czasie za mężczyzną do pokoju chłopca.

- Ronie, Hermiono. Sam do końca nie wiem co się stało, ale chodźcie ze mną, Harry będzie potrzebował waszego towarzystwa. Nie jest z nim za dobrze, według mnie.

- Co masz na myśli? Co z nim? - Tym razem to Ron się odezwał z lekką paniką w głosie.

Remus milczał niezdolny do powiedzenia co Harry mówił całkiem niedawno, gdyż nie chciał w to wierzyć. Potter nigdy w życiu by nie żartował z zabicia kogoś, nawet jakby był w podłym humorze co zdarzało się ostatnio nagminnie. Gdy drzwi od pokoju chłopca ukazały się ich oczom, szybko zostały otworzone, a chłopak położony na łóżku. Mężczyzna podszedł do chłopca z zamiarem przetransmutowania jego ubrania w pidżamę, ale stanął jak wryty gdy usłyszał pewne słowo, czy raczej imię wydobywające się z jego ust.

- Co się stało? - zapytała Hermiona, gdy weszła do pokoju chłopaka i spojrzała na mężczyznę, który zmarszczył lekko brwi wyraźnie nad czymś myśląc.

- Nic takiego. - Zbył pytanie dziewczyny i w końcu zrobił to co miał zamiar zrobić. - Wezwę Pomfrey, według Severusa będzie wiedziała co robić.

- Według Snape'a? - wtrącił swoje pytanie Ron.

- Profesora Snape'a dla ciebie, chłopcze. - Mężczyzna posłał lekki uśmiech w stronę chłopca widząc, że nawet jeśli okoliczności nie były najlepsze, sposób bycia przyjaciół Harry'ego potrafił podnieść na duchu każdego. Ich niechęć do Severusa zawsze była zabawna. - Zostańcie z nim, ale nie siedźcie zbyt blisko. Jego magia go broni, tak jak podczas jego śpiączki, a to nie oznacza, jak dla mnie, nic wesołego. - Wychodząc mężczyzna posłał jeszcze spojrzenie nieprzytomnemu chłopcu, który teraz wyglądał jakby tylko spał.

***

Chłopak leżący na łóżku poczuł lekkie szturchanie za ramię. Dochodził do niego znajomy głos.

- Wstawaj Potter, mamy do pogadania.

- Co...? - zapytał chłopak sennie, walcząc z ciążącymi powiekami.

- No dalej... śpiącą królewną jakbyś bardzo chciał i tak nie zostaniesz. Nie masz predyspozycji.

- Odwal się, chcę spać.

- No, Potter, bo zacznę cię budzić zupełnie inaczej. - Harry mimo że nie widział dwuznacznego uśmiechu drugiego chłopaka wyczuł coś dziwnego w tonie jego głosu. Serce w jego piersi podskoczyło, ni to ze strachu, ni z radości.

- C-co...? - Harry poderwał się do siadu od razu otwierając szeroko oczy i patrząc nieufnie na drugiego uśmiechającego się dziwnie chłopaka.

- Nic takiego... Harry.

- Czego chcesz i... - Teraz chłopak powiódł wzrokiem po pomieszczaniu, w którym się znajdował i stwierdził, iż nie jest w swoim pokoju na Grimmauld Place. - gdzie ja jestem?

- No, nie poznajesz? - zapytał blondyn sarkastycznie. - To nasze miejsce spotkań. - Widząc głębokie niezrozumienie na twarzy bruneta dodał: - W snach.

- Czyli śnię? - zapytał z ulgą i jakby lekkim rozczarowaniem co nie umknęło blondynowi. - Więc jak tutaj pójdę spać, to się obudzę naprawdę? 

- Mniej więcej tak to działa, ale... 

- Więc dobranoc.

- ... nie myśl, że pozwolę ci teraz wrócić. - Dokończył Draco swoje zdanie i pochylił się nad chłopakiem mrucząc niebezpiecznie blisko jego ucha: - Spełnię swoją groźbę, że cię obudzę inaczej.

- Hola, hola! - wykrzyknął brunet łapiąc się za ucho, gdy poczuł wcześniej na nim powiew ciepłego oddechu. - Odsuń się lepiej, bo cię przeklnę.

- Hehe... czemu, Harry, reagujesz tak żywiołowo na mnie, co? - Imię Harry'ego zostało 
wypowiedziane z jawną prowokacją.

- Ja wcale nie żartuje... odsuń się, bo... - Ręka bruneta powędrowała tam, gdzie powinna być jego różdżka. - Hę? Gdzie ona jest?

- Jesteś we śnie głupku, więc po co ci ona?

- Nadal nie łapię skąd możesz to wiedzieć? I dlaczego akurat jesteś w moim śnie? Nadal nie rozumiem czemu ciągle o Tobie śnię...

- To jest bardzo ciekawe, bo ja...

- Skończ, zanim zaczniesz. - Znów przerwał blondynowi wpół zdania. - Jest stąd jakieś wyjście? - zapytał sam siebie rozglądając się.

- To ja poczekam. - Draco wszedł powoli na łóżko zajmowane przez Harry'ego i położył się tuż obok, gdy ten rozglądał się nerwowo wokół.

- Niby na co? - zapytał nie spoglądając na drugiego chłopaka, gdyż już wystarczająco dużo najadł się wstydu poprzez swoje śmieszne reakcje na jego widok i dotyk.

- Na to, aż w końcu się uspokoisz i będziemy mogli po ludzku porozmawiać.

- A to teraz nie rozmawiamy po ludzku? To znowu jakaś aluzja do tego, że teraz śnię?

- Ależ skąd. - Śmiech wydobywający się z ust blondyna sprawił, że brunet w końcu na niego spojrzał. Patrzył na grę emocji na twarzy Malfoya, którego rysy stawały się coraz bardziej poważne. - Co się stało?

- C-co? - zapytał, gdy spojrzenie szarych oczu spoczęło na nim, a mianowicie skrzyżowało się z jego własnym.

- Nie zasnąłeś normalnie.

- Niby skąd to wiesz? Ja... - pomyślał chwilę - chyba straciłem przytomność.

- To będzie ciężkie do wytłumaczenia, a widzisz to? - Blondyn wskazał ręką na jego nadgarstek, na którym znajdowała się błyszcząca bransoletka ze srebrnymi refleksami.

- Czemu miałbym nie widzieć, ale co ona robi na moim nadgarstku? Nie pamiętam jakbym ją miał wcześniej.

- To symbol więzi.

- Więzi? - Harry mimowolnie dotknął swojego czoła, na którym znajdowała się jego sławna blizna w kształcie błyskawicy.

- Tak, ale nie... taka. To co masz na swoim czole jest oczywiście formą więzi, ale nie stworzonej z własnej woli tak jak to... - Dotknął palcem bransoletki bruneta. - I zastanawiam się skąd od razu wiedziałeś, że twoja blizna to więź? Jakieś oznaki?

- Mniej więcej. Rozumiem, że wiesz coś o tych całych więziach, ale skąd możesz wiedzieć jak została stworzona ta - pokazał na bransoletkę. - To wygląda na zwykłą ozdobę.

- To raczej proste pytanie.

- To znaczy?

- Ja ją stworzyłem.

- Czekaj, chyba źle usłyszałem, możesz powtórzyć? - Brunet wpatrywał się dziwnie na blondyna.

- Czasem trzeba myć uszy, wiesz? - Odwrócił się plecami do Harry'ego by ukryć uśmiech satysfakcji wyginający jego usta. - Powtarzam i słuchaj teraz uważnie. - Zrobił wymowną przerwę. - Znak więzi, o którym wspomniałem i nosisz na nadgarstku jest moim dziełem.

Harry popatrzył to na Malfoya, to na bransoletkę z niezrozumieniem wymalowanym na całej  twarzy. Za dużo informacji na raz i do tego zbyt szokujących.

- Masz jakieś inne szokujące wiadomości, bo nie wiem ile jeszcze dam radę znieść. - Chłopak zamknął oczy by uspokoić swoje rozszalałe serce.

- Kilka. - Odwrócił się w stronę bruneta i siadł krzyżując nogi. - Spójrz. -Blondyn uniósł swój nadgarstek ukazując równie błyszczącą bransoletkę, tylko że ze szmaragdowymi refleksami. Harry otworzył powoli oczy i spojrzał na podobną do niego bransoletkę lekko odznaczającą się na bladym nadgarstku blondyna.

- Też masz taką? Dlaczego?

- Ta więź jest obustronna. Nie tak jak ta. - Wskazał ręką na czoło chłopaka.

- Dobrze, rozumiem. Jak ją stworzyłeś?

- Nie dziwi cię to ani trochę?

- To sen, więc najpewniej nic nie będę pamiętał, więc wal wszystko co masz.

- Mylisz się. Będziesz wszystko pamiętał. Te sny zapisują się w naszej pamięci jak wspomnienia. Dzięki więzi.

- Jakiś nowy rodzaj magii czy jak?

- Można tak powiedzieć. - Blondyn złapał się na podbródek w geście zadumy.

- Jak ją stworzyłeś i po co?

- To co chcę powiedzieć może nie dotrzeć do ciebie za pierwszym razem, ale z chęcią będę powtarzał kilka razy. - Złe przeczucia przecięły umysł Pottera, ale zgodził się przytakując. - By więź mogła powstać potrzeba pewnego zaklęcia rzuconego w pewnej sytuacji.

- Niby jakiej sytuacji?

- Daj mi mówić i nie przerywaj. - Spojrzał zirytowany na bruneta i wrócił do przerwanego wątku. - Możesz nie skojarzyć za pierwszym razem, ale czy pamiętasz, kiedy Rudzielce po ciebie przyjechali? - Harry przytaknął i otwierał usta z pytaniem na języku, gdy blondyn podniósł dłoń sygnalizując przy tym, by nic nie mówił. Widząc po minie chłopaka zgodził się on niepewnie. - Skąd wiem to raczej powinno zostać tajemnicą. Wtedy ojciec Rudzielców dostał list od Dumbledore'a by przewieźć cię do Kwatery Zakonu, gdyż w czasie, w którym powinniście być już w Norze pojawili się śmierciożercy zastawiając pułapkę. Tam pierwotnie miałeś lecieć, nawet jeśli byś nie wysłał sowy z prośbą o pomoc. Takie było ich zadanie, zabrać cię stamtąd, czyli z domu tych całych mugoli. - Blondyn zrobił przerwę segregując informacje. - To skąd wiedziano o ataku na Norę też powinno zostać jak na razie tajemnicą. Warunek mówiący o sytuacji został spełniony.

- Niby co i gdzie?

- Ech... - Blondyn westchnął ciężko rozumiejąc, że chłopak nie mógł załapać o co chodzi w jego przypadku z sytuacją. - Uratowałem ci życie... poniekąd.

- C-co? To moje życie było zagrożone?

- Od urodzenia było, matole. - Śmiech blondyna poniósł się echem po pomieszczeniu.

- To wiem, ale chodzi mi o wtedy... no wiesz.

- Rozumiem, a odpowiadając na twoje pytanie to: tak. Było zagrożone. Można łatwo wywnioskować. Miałeś lecieć do Nory, w której była zastawiona na ciebie pułapka. O twoim transporcie wiedziało tylko niewielu ludzi, ale nie gwarantuję, że nikt spoza tego grona w jakiś sposób się dowiedział. Mamy dzięki tym informacjom kilka wniosków. Po pierwsze, mamy szpiega, a po drugie, właśnie sytuacja zagrożenia twojego życia przypieczętowała w większej mierze powstanie więzi.

- Czy te więzi to czarna magia? - Brunet wyglądał na lekko przerażonego.

- Tak jakby.

- Na głowę upadłeś?

- Twoja magia bezróżdżkowa uaktywniła się dzięki niej, więc nie narzekaj. - Milczenie bruneta było bardziej niż wymowne. - O, więc jesteś tego świadom? Dobrze. Jest jeszcze jeden warunek prócz zaklęcia i sytuacji.

- Jeszcze coś?

- Tak, jeszcze coś, a mianowicie uczucia.

- Hę?

- Uczucia rzucającego i osoby na której zaklęcie będzie użyte muszą być podobne, jeśli nie takie same.

- Rozumiem, więc ty mnie nienawidzisz i ja ciebie, więc więź mogła powstać. Muszę o tym 
poczytać. - Brunet przeciągnął się uwalniając barki i plecy od napięcia, które budowało się w nim od jakiegoś czasu.

- Wiesz... raczej tu nie chodzi o takie uczucia.

- Co masz na myśli? - Szczere zdumienie w oczach bruneta lekko zabolało blondyna, który był świadom wszystkich swoich uczuć względem niego. To będzie ciężkie, prawie jak wejście na szczyt Mount Everest, pomyślał Draco. Sądził, że plotka o zacofaniu emocjonalnym Pottera była bezpodstawna, ale jednak coś prawdy w tej plotce było, na nieszczęście Dracona.

- W tym musisz połapać się sam. Poczytaj o tym, może kilka kawałków układanki wskoczy na swoje miejsce. Czas wracać.

- Gdzie?

- Do rzeczywistości.

- Ale nie powiedziałeś jak ta więź działa! - zaprotestował Potter.

- Wcześniej tak usilnie chciałeś wrócić, a teraz mnie zatrzymujesz? - Dwuznaczny uśmiech pojawił się na ustach blondyna, gdy powiódł wzrokiem po całej sylwetce bruneta, osądzając go mianem apetyczny.

- Nie tak, że nie chce cię puścić czy coś, tylko jestem ciekaw, to wszystko.

- To wszytko, mówisz? Dobrze, następnym razem ci o tym opowiem i zaprezentuję kilka rzeczy. - Chłopak uniósł sugestywnie brwi.

- Raczej podziękuję.

- Podziękujesz jak ci wszystko pokażę.

- Przepadnij!

- Jak sobie życzysz, ale oczywiście tylko chwilowo. - Zbliżył się do bruneta i z fascynacją patrzył w zielone oczęta bruneta, w których malowała się czysta niewinność i lekkie niezrozumienie. Zabił człowieka, jak może nadal wyglądać na niewinnego?, jedno z wielu pytań przecięło umysł Draco zadziwiając jego samego. - Więc do rychłego zobaczenia.

- Taa, do zobaczenia. - Harry położył się i przymknął oczy. Draco przez jeszcze jakiś czasu stał przy łóżku patrząc na powoli pogrążającego się we śnie bruneta. Proces zbliżenia się do niego, rozpoczął się.

~~~~~~~~~
Hehehehe... miało być niebawem, a miesiąc minął! Ale ze mnie leń (jakbym dopiero teraz zauważyła :D). Troszkę pomysłów przybyło wczoraj gdy coś mnie naszło na oglądanie Harry'ego Pottera od początku. Oglądając wczoraj (czy dzisiaj?) w nocy Kamienia Filozoficznego i drugiej części Insygni Śmierci poczułam napływ natchnienia twórczego (przy siódmej części płakałam jak bóbr jak mój kochany Severus zginął! Patrzę na tą scenę i mimowolnie z mojego gardła wydobywa się szept: "Nie, tylko nie Severus! Nie...", aż tak bardzo go lubię!). Chlip, chlip...
Kiedy next rozdział? Nie wiem! Ale będzie na pewno! Don't worry!
Pozdrawiam!

13 komentarzy:

  1. Ja też nie mogłam znieść tej sceny w Insygni.. no bo to przecież było takie niesprawiedliwe. No ale cóż.. też ostatnio oglądałam Pottera, ale Czarę Ognia bo na TVN leciała. No ale wracając do twojego rozdziału to byłam zdziwiona pojawieniem się Malfoya zwłaszcza, że zachowywał się tak dziwacznie. Najpierw ta histeria Harrego, że on niby kogoś zabił.. ? Severus od razu rzucił się do pomocy.. jakżeby inaczej. Potem ta bransoletka.. więź.. tyle do wyjaśnienia. Pozdrawiam i weny życzę. No i zapraszam na rozdział 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No radziłabym przeczytać poprzednie rozdziały by się nieco dowiedzieć. Wiem, że nie piszę jakoś tak cudnie itp., ale piszę, bo lubię. Nie zrozumiałam trochę twojego komentarza, bo nie jestem pewna czy to wywodzi się z nieznajomości poprzednich dwóch rozdziałów czy trzech (bo tam jest wyjaśniona kwestia "zabicia") czy chcesz mi po prostu przekazać, że to co piszę, jest beznadziejne? :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ciekawa scena, a ten pomysł z bransoletami więzi całkiem fajny. Zastanawiam się, jak Harry zareaguje, gdy całkowicie uświadomi sobie własne uczucia względem Malfoya i jak poradzi sobie z nowymi mocami i konsekwencjami uśmiercenia morderczyni Syriusza.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://wymiarw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam twoje opowiadanie bardzo mi się podoba mam nadzieje że będziesz go kontynuować.Ta para jest bardzo ciekawa i mi się bardzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za miłe słowa i oczywiście, że będzie kontynuacja.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Kocham, kocham, kocham to

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze nie komentuje na kazdym rozdziale ale lubie twoj blog.
    Widac ze draco<3 cos szykuje dla harrego ooo ciekawa jestem co to bedzie .
    Tez chce miec takie sny jak harry ( że gada se z kolegą w snie - to fajne)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dwuznaczny uśmiech xD JEJ to fajne rozdziałowce xD Czekam aż dojdę do 25! XD
    ~ Rose Malfoy-Potter $

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra koniec z postami chyba ze jakis rozdzial zryje mi juz do konca psychike jestem zadowolony bo nie bylo FELIKSA ktorego nienawidze.

    Uwielbiam twojego bloga
    Arystokratyczny Wiktorianski Sir di Angelo

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział
    #Natka

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    ciekawy, zastanawia mnie bardzo, jak dyrektor, Lupus czy sam Snape zareagują cna informację co się stało...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    rozdział jest bardzo ciekawy, zastanawia mnie kwestia jak dyrektor, Lupin czy sam Snape zareaguje na wieści co się stało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, oj bardzo mnie to ciekawi ich reakcja na to co się wydarzyło...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses