sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 13

Chłopak o jasnych włosach zaczął się budzić po wcześniejszym oberwaniu zaklęciem oszałamiającym. Pamiętał, że nadal znajdował się w ciasnej uliczce na Pokątnej i na tym jego wspomnienia się kończą. Całe jego ciało nadal odczuwało skutki zaklęcia drżąc i protestując gdy zamierzał się podnieść z... łóżka? Nie pamiętał, by w jakiś sposób miał możliwość znaleźć się w łóżku. Po tym jak poddał się ze wstawaniem otworzył szerzej oczy i począł się przyglądać, gdzie właściwie się znajduje. Pokój w którym teraz przyszło mu rezydować był odrobinę większy od jego własnego... hę? Tak, jednak nie był u siebie, ale pokój mógłby być innym znajdującym się w jego domu. Ciągle walcząc z ciężarem własnego ciała usłyszał lekko uchylające się drzwi do pokoju. Do pomieszczenia wszedł dyrektor Hogwartu we własnej osobie. Młody Malfoy patrzył prosto w niebieskie błyszczące ze zmartwienia oczy starca, marszcząc brwi. Już chłopak otwierał usta z pytaniem na języku, gdy dyrektor go ubiegł samemu pytając:

- Jak się czujesz, drogi chłopcze? - Draco wiedział, że stracił przytomność, a potem jakoś nie przejmował się swoim stanem, gdyż niedawno spotkał się we śnie z Potterem.

- Właściwie, to sam nie jestem pewien, ale mam strasznie ociężałe ciało. Oberwałem oszałamiaczem.

- Tak jak sądziliśmy.

- My?

- Tak chłopcze, razem z profesorem Snape'em znaleźliśmy cię. - Starszy czarodziej przerwał i po chwili dodał: - Raczej to profesor Snape cię znalazł, ja wtedy wezwałem Felixa.

- Profesorze... Potter...

- Wiemy. 

- Dotarł bezpiecznie?

- Dotarł bezpiecznie, ale teraz nie jest z nim najlepiej.

- Wiem, że stracił przytomność, ale powinien się obudzić niebawem.

- Sądzę, że masz rację, ale teraz jego magia trzyma nad nim pieczę, a on sam nie budząc się jest narażony na ciągłe i ciągłe powtarzanie swojego wspomnienia.

- To pan już wie, co się stało?

- Tak, wiem i wiem o waszej więzi. - Draco odwrócił wzrok od przenikliwych oczu dyrektora i zamilkł starając się coś powiedzieć sensownego. Obawiał się o Pottera, ale nie zamierzał tego okazywać publicznie mimo tego, iż dyrektor wiedział dużo więcej niż on sam chciałby ujawnić. - To była pułapka.

- Słucham?

- Harry wpadł w pułapkę i tego najbardziej się obawiam, Draco. - Gdy dyrektor używał imion swoich podopiecznych to oznaczało to tyle co jego ogromne zmartwienie.

- Też tak sądzę, ale nie sądziłem, że on... - uciął równie zmartwiony.

- Ja także, ale to nic. To była śmierciożerczyni, a Harry działał prawdopodobnie w obronie własnej, więc tu jest bezpieczny. Bardziej obawiam się o jego psychikę. Harry jest dobrym i odważnym młodzieńcem, ale to zdarzenie mogło przelać czarę goryczy. Sama jego magia to kłopot, a dodając jego teraz już wybuchowy i zmienny charakter to... sam już nie wiem.

- A skąd to wszystko pan wie? To ja sam wiedziałem mniej. - Blondyn spojrzał na dyrektora z zainteresowaniem.

- Przebywam tu na co dzień, chłopcze, więc mogłem zaobserwować to i owo. Nie będę ci wszystkiego tłumaczyć, ufam, że Harry sam ci opowie... Wyczułeś jego sygnaturę?

- Tak, jest inna i nadal nieuformowana.

- Więc tak to wygląda. Domyślałem się tego, ale dzięki tobie mam pewność.

- I co teraz, panie dyrektorze?

- Teraz nie wolno pod żadnym pozorem zostawiać go samego, zagłębia się w czarne myśli, a jego atak paniki po tym jak się zjawił był całkiem silny. Jego przyjaciele powinni wystarczyć, ale skoro Harry już wie. - Spojrzał na Draco z rozbawieniem, a policzki chłopaka pod tym spojrzeniem przybrały różowawy odcień i dokończył: - To może zechcieć z tobą porozmawiać. A Harry wie o waszej więzi?

- Tak wie, ale nie wiem jak w rzeczywistości zareaguje.

- Więc przez sen?

- Tak. - Chłopak udzielił krótkiej odpowiedzi, a mężczyzna przytaknął lekko i wstał zbierając się do wyjścia. - Panie profesorze?- powiedział zwracając na siebie uwagę dyrektora.

- Tak? - zapytał uprzejmie mężczyzna i spojrzał na blondyna. 

- Skąd pan tyle wie?

- Jestem naturalnym legilimentą, chłopcze, czyli mogę wchodzić do każdego umysłu. Ta zdolność jest tak silna, że słyszę powierzchowne myśli każdego człowieka. Powierzchowne, czyli te, o których dana osoba w danym momencie myśli. Mogę oczywiście blokować tą umiejętność, ale uważam, że lepiej wiedzieć więcej niż za mało. - Mężczyzna odwrócił się i ruszył w stronę drzwi, a będąc już przy nich odwrócił się, spojrzał na chłopca z uśmiechem i wyszedł.

- Ach... zapomniałem zapytać o Felixa. - Malfoy powiedział do siebie sądząc, że nikt nie słyszy. Wielkie było jego zdziwienie kiedy usłyszał czyjś głos.

- Witam w moim domu, Malfoy.

- Kto...?

- Po lewej. - Tak jak głos powiedział, tak Malfoy zrobił. Odwrócił głowę w lewą stronę i spojrzał wprost w jasne oczy ojca chrzestnego Pottera - Syriusza Blacka.

- Och... - Tylko tyle chłopak był w stanie z siebie wydusić.

- Zdziwiony? - zapytał mężczyzna, na co chłopak prychnął oburzony.

- Jeszcze czego, jestem tylko trochę... zdezorientowany.

- Oczywiście, że tak. - Syriusz poprawił się na krześle, a Draco miał chęć jakoś uciąć tą dziwną, nietypową konwersację. - Mam do ciebie kilka pytań.

- Pytań?

- Tak, a mianowicie: dlaczego tu jesteś? - Tym pytaniem wywołał lawinę innych w głowie chłopaka, bo... sam dokładnie nie wiedział dlaczego był właśnie tutaj, ale także nie wiedział jaki sens ma pytanie mężczyzny.

- Nie jestem pewien czy rozumiem...

- Więc ujmijmy to tak: dlaczego jesteś, bo raczej jesteś, w Zakonie Feniksa? Twoje nazwisko niemiło mi się kojarzy. - Syriusz spojrzał na niego oceniającym spojrzeniem, a Draco starał się przybrać jak najbardziej obojętny wyraz twarzy na jaki było go w tej chwili stać. Raczej nie uśmiechało mu się powiedzenie prawdy, czyli co w stylu: jestem tu dlatego, że szaleję za Potterem, sam nie wiem od kiedy, że aż posunąłem się do nałożenia na niego więzi i bardzo chcę by ten zielonooki Bohater z szopą na głowie był wreszcie bezpieczny... Tak, to zdecydowanie nie przejdzie mu przez gardło. - Więc? - drążył mężczyzna.

- Jest wiele powodów... - Draco grał na zwłokę i nagle coś w niego uderzyło. - Hej, podsłuchiwałeś naszą wcześniejszą rozmowę?

- Ależ skąd... - Syriuszowi zamigotały wesołe błyski w oczach, po czym znikły zastąpione przez powagę. - Podaj mi jeden dobry powód. I bez wykrętów. - Ostrzegawczy ton mężczyzny sprawił, że Malfoy się lekko przeląkł.

- Bezpieczeństwo Ha... Pottera. - Zreflektował się pospiesznie i dodał z na wpół powagą i na wpół obrzydzeniem: - Mam dość bycia pionkiem w grze mojego ojca i tych śmieciojadów...

- Mogę wierzyć twoim słowom, Malfoy?

- Rób co chcesz, ja tylko odpowiedziałem na pytanie.

- A w co właściwie jesteś zaangażowany jako członek Zakonu Feniksa?

- Zapewnienie bezpieczeństwa Potterowi i... - zamilkł i ściszył głos - moje małe śledztwo.

- Nie dosłyszałem drugiej części zdania - zauważył Syriusz.

- Jak na razie nie mogę nic konkretnego powiedzieć, więc to może lepiej.

- Skoro tak mówisz... Znikam zajrzeć do Harry'ego i zaraz się pojawi u ciebie Snape z tego co mówią mi właściciele obrazów na korytarzach.

- Ciekawe jak Harry się teraz czuje... - Blondyn westchnął zupełnie nie po malfoyowemu.

- Taak, martwię się o niego... rozumiem jego uczucia, ale żeby... - Głos mężczyzny powoli się łamał, a gdy Draco na niego spojrzał, mężczyzna już zniknął za ramą obrazu.

Chłopak zamknął oczy w chwili gdy drzwi znów się otworzyły. W drzwiach pojawił się Snape, ale tego już nie mógł zobaczyć. Słyszał tylko typowe, charakterystycznie skrzypienie paneli podłogowych i tupot butów. Po odgłosach obcasów mógł wywnioskować, że profesor (prawdopodobnie profesor) idzie w jego kierunku. Po co podchodzi do mnie?, pomyślał i gdy kroki się zatrzymały otworzył niepewnie oczy. Gdy zobaczył profesora kładącego na stoliku obok fiolki z eliksirami, zamrugał kilkakrotnie. Snape, nieświadom pary oczu obserwujących go (włosy skutecznie zasłoniły mu pole widzenia z prawej strony, czyli tam gdzie znajdowało się łóżko) westchnął cicho i podniósł rękę do twarzy masując dwoma palcami nasadę nosa w wyrazie zmęczenia. To dopiero niespotykane zjawisko, ale czemu się dziwić? Niewielu ludzi wiedziało, jak Mroczny Nauczyciel Eliksirów naraża swoje życie, by móc szpiegować dla Dumbledore'a. On, czyli Draco podziwiał za odwagę i wyczyny tego mężczyznę, który niestety nie potrafił (lub nie chciał) ukazywać na czym mu naprawdę zależy, czyli na szacunku ludzi których chronił i chroni nadal.

- Mam nadzieję, że chociaż Potter zrozumie. - Wyszeptał cicho z zamkniętymi oczami czym niestety, albo stety zwrócił uwagę stojącego i najwyraźniej zamyślonego przedtem mężczyzny.

- Panie Malfoy? - zapytał z lekkim, nietypowym dla niego zdziwieniem.

- Nie jesteśmy w szkole, profesorze - upomniał mężczyznę cicho i uchylił lekko powieki.

- Jak się czujesz? - zapytał Snape najwyraźniej ignorując jego uwagę.

- Zmęczony i obolały. - Głos chłopaka coraz bardziej cichł ukazując powracające znużenie. 

- W takim razie śpij, przyniosłem ci kilka eliksirów. Wypij jak się obudzisz. - Zawoalowana troska mężczyzny aż biła po oczach... przynajmniej Draco, który znał mężczyznę od wielu lat.

- Tak... - mruknął chłopak sennie, a jego oddech stał się równomierny, co oznaczało, iż chłopak zasnął.

Mężczyzna postał jeszcze kilka chwil patrząc na odprężającą się pod wpływem snu twarz chłopaka i odwrócił się z zamiarem wyjścia. Powolnymi krokami szedł w stronę drzwi mrucząc cicho:

- Dobrze zrobiłeś, Draco.

Mistrz Eliksirów zniknął za drzwiami zostawiając samego w pokoju śpiącego chłopaka.


***

Cholera, cholera, cholera!, krzyczał w myślach ciemnowłosy chłopak, który całkiem niedawno dostał reprymendę od Dumbledore'a za spuszczenie oczu z Harry'ego. Gdy znalazł się w bezpiecznym wnętrzu własnych pokoi warknął na głos:

- Cholera! Muszę się pilnować przy tym starym pryku by nie kapnął się w tym wszystkim! Dlaczego właśnie on musi być tym pieprzonym naturalnym legilimentą?! Dlaczego, do cholery?!

- Paniczu? - Z krzyków pełnych gniewu wydobył się cichy, piskliwy głosik skrzata domowego.

Czego chcesz? - Spojrzał na małe stworzenie z irytacją.

- Ojciec panicza, wzywa do siebie do gabinetu.

- Rozumiem, a teraz zmiataj - powiedział tylko. - Na szczęście ojca jest lepiej okłamać. - Uśmiechnął się jadowicie do siebie, po czym przybrał niewinny wyraz twarzy, w sam raz by móc zachować pozory przykładnego syna.

~~~~~~~~~~
To tyle na dzień dzisiejszy, rozdział dosyć krótki i głównie nic się nie dzieje, ale po co się spieszyć? (hue hue hue!)
Kolejny rozdział? Raczej na początku sierpnia jak części fabuły posklejam do kupy.
Pozdrawiam.

8 komentarzy:

  1. Ciekawy rozdział, który szybko się kończy :) Ciekawi mnie, czemu Malfoy nie wydał Felixa, choć miał ku temu sposobność? Podejrzewam, że to dla podkręcenia fabuły, dlatego życzę Ci weny i czekam na kolejną część opowiadania :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Syriusz jest podejrzliwy...bo przecież coś się ma na rzeczy? A Dumbledore z pewnością ma jeszcze nie jedną zdolność o której nie mówi.. w końcu jest jednym z najpotężniejszych czarodziei na świecie, a to go do czegoś zobowiązuje. :-) Pozdrawiam i zapraszam do mnie na rozdział 4

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się. Jestem ciekawa czyim synem jest Felix.

    OdpowiedzUsuń
  4. Great! XD uwielbiam <3 ~ Rose Malfoy-Potter $

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    więc dyrektor już wie co się stało, jak i wie o więzi Draco i Harrego, więc tak naprawdę Felix jest tym zdrajcą.. oby szybko się go pozbyli...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniały rozdział, dyrektor już wie co się tam stało, jak i wie o powstalej więzi między Draco i Harrym, jak się okazuje tak naprawdę to Felix jest tym zdrajcą.. oby szybko się go pozbyli...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, dyrektor już wie o powstalej więzi między Draco i Harrym, Felix jest tym zdrajcą.. oby szybko się go pozbyli...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses