poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 15

- Co on... Jak mógł? Dlaczego? Cholera...

- Uspokój się Severusie, nic nie da denerwowanie się.

- Jak mogę być spokojny? - Mistrz Eliksirów chodził w tę i z powrotem po pokoju wyraźnie zdenerwowany.

- Jakoś nigdy nie miałeś z tym problemów - stwierdził zaczepnie Dumbledore.

- Wiesz, że to tylko maska. Jestem także człowiekiem jakbyś zapomniał, czuję to samo co każdy - warknął gniewnie Severus. - Nie rozumiem, jak mógł posunąć się tak daleko?

- Widziałeś jego spojrzenie... było zupełnie martwe. Pewnie nie widział nic złego w tym co robił. Ja mu współczuję, tyle w życiu przeszedł i nadal musi przechodzić... Biedne dziecko - westchnął smutnie dyrektor i zapatrzył się w płonący w kominku ogień. - Dobrze, że wyjęliśmy to wspomnienie.

- Tak... - Zgodził się Snape niechętnie. - To co teraz?

- Nie wiem, Severusie, nie wiem.

***

Chłopak z blizną na czole krzątał się po pokoju pakując rzeczy do szkolnego kufra. Jutro w końcu zaczyna się rok szkolny i był tym pozytywnie zestresowany, mimo iż to nie był jego pierwszy rok. Za każdym razem, gdy wyruszał na peron 9 i 3/4 był w stanie oczekiwania na nowe przygody, nową wiedzę i nawet nowe znajomości.  Lubił przebywanie w szkole, w gronie przyjaciół i nauczycieli. W zamku czuł się niebywale bezpiecznie, a magia otaczająca szkołę i bijąca od jej murów w pewien sposób go uspokajała i dawała poczucie przynależności. Postanowił, że nigdy nie wróci do Dursleyów. Zamieszka w Kwaterze Głównej Zakonu, w pokoju, który miał na drzwiach napis z jego imieniem i nazwiskiem. 

Dwa dni minęły od incydentu ze wspomnieniem, ale nadal nie miał czasu na szczerą rozmowę z Malfoyem o tym wszystkim. Więź, pomoc Malfoya, dziwne rozmowy we śnie... To było dla niego za dużo, nie wiedział co czuć i co o tym myśleć. Dlaczego Malfoy przy nim zachowywał się jak nie on? Albo czemu on zaczął traktować Malfoya jako równego sobie? Kiedy to się stało? Czyżby coś przeoczył? Jakiś moment? Gest? Pytań było wiele i równie dużo dziwnych, nielogicznych odpowiedzi na nie. Co się stało z tą cała nienawiścią i niechęcią? Harry wmawiał sobie, że dlatego Malfoy tak się przy nim zachowuje, bo nikt, ale to absolutnie nikt, nie może go denerwować, bo to grozi niebezpiecznym wybuchem magii z jego strony. Argument całkiem logiczny i nawet Malfoy obawiał się o swoje życie. Z tą namiastką odpowiedzi na dziwne pytania usiadł na łóżku i przetarł oczy ze zmęczenia i niewyspania. Nagle rozległo się pukanie do drzwi i po chwili weszli Ron z Hermioną, a za nimi... Ginny.

- Cześć Harry - zaczęła Hermiona, a Ron klepnął go w ramię w geście powitania i usiadł obok na łóżku.

- Cześć - burknął brunet smętnie.

- Co jest stary? Kiepski humor? - zapytał Ron patrząc na niego z ukosa.

- Nie. Po prostu jestem zmęczony, to wszystko.

- Już się spakowałeś? - Spojrzała na niego z niedowierzaniem Ginny. - Jeszcze tyle czasu, po co się spieszyć?

- Wolę mieć zawczasu wszystko przygotowane. - Odpowiadając nawet nie spojrzał na dziewczynę, udając, że czegoś szuka w kieszeni.

- Hej. - Zaczepił go Ron. - Pokaż nam jakąś bezróżdżkową sztuczkę.

- Ronald! - skarciła go Hermiona. - Nie wiesz, że Harry miał problemy ze zdrowiem gdy użył tej magii? Profesor Snape zabronił mu jej używać.

- Tak, zabronił... do zeszłego tygodnia. Od tamtej pory magia mnie nie krzywdzi gdy używam jej bez różdżki - sprecyzował wypowiedź dziewczyny Harry.

- Naprawdę? Czemu nic nie mówiłeś?

- A pytałaś?

- Tak. Zazwyczaj to się zawiera w pytaniu: "Harry, dobrze się czujesz?" - Wyrzut w wypowiedzi panny Wiem-Wszystko-Granger był prawie namacalny.

- Więc jakoś nie wyłapałem, że w tym pytaniu, zawiera się pytanie o to, czy moja magia nadal mi szkodzi.

- Harry, nie bądź...

- Ignorantem? - Podsunął brunet.

- Miałam na myśli: niegrzeczny.

- A ja myślałem, że się do tego przyzwyczaiłaś.

- O co ci chodzi, Harry? - wtrąciła Ginny. - O co się wściekasz?

- Ależ ja się o nic nie wściekam - zaprzeczył podnosząc ręce w obronnym geście. - Jak wcześniej powiedziałem, jestem zmęczony.

- Nawet jeszcze nie ma wieczoru, a ty już zmęczony. Co będzie jak zaczną się treningi quidditcha? - Spojrzał na niego z wyrzutem Ron.

- Tak, co do tego... - zaczął niezręcznie brunet. - Chyba nie będę już grał w quidditcha.

- Co?! - krzyknął Ron zrywając się na równe nogi. - Dlaczego?!

- Wątpię aby to był dobry pomysł. Będę miał dodatkowe zajęcia by zniwelować nadmiar magii, a w tym sporcie nie ma nic związanego z magią i jej używaniem.

- Może to i lepiej - zgodziła się z Harrym Hermiona. - Chociaż częstotliwość jego odwiedzin Skrzydła Szpitalnego zmaleje. 

- Nie wierzę, że się z nim zgodziłaś. Jakoś wcześniej nie miałaś za złe Harry'emu, że gra. - Niedowierzanie na twarzy rudowłosego chłopaka było wielkie.

- Nigdy nie pochwalałam jego uczestnictwa w quidditchu. Odkąd spadł z miotły w trzeciej klasie przez dementorów jestem kompletnie przeciw, ale czy Harry mnie słuchał? - powiedziała z wyrzutem patrząc gniewnie na bruneta i odrzuciła do tyłu spadające jej na czoło włosy.

- Po prostu nie wierzę... Skąd weźmiemy nowego szukającego? - Naburmuszył się Ron i gniewnie opadł na łóżko.

- Jakoś się wszystko ułoży. - Harry poklepał rudzielca po ramieniu w geście pocieszenia i skoczył wesoło na nogi. Jego humory zmieniały się tak szybko, jak kolory sygnalizacji świetlnej na mugolskich ulicach. - Czas na pokaz, ale niewielki, dobra? Nadal ta magia jest dla mnie nieznana i nie śmiejcie się jak coś nie wypali, ale w sumie... - Uśmiechnął się i popychając ich na swoje łóżko stanął naprzeciw.

Podniósł prawą rękę, wyszeptał kilka nieskomplikowanych inkarnacji i pojawiła się kula ognia lewitująca nad wyciągniętą ręką. Lewą ręką dotknął kuli, a ta nadal lewitując nad prawą zaczęła się rozczepiać zmieniając kolor z czerwonego na niebieski i na powrót z niebieskiego na czerwony. Obie dłonie chłopaka były oddalone od siebie odległością metra, a między nimi latały drobinki kolorowego ognia. Harry złączył ze sobą ręce chowając w dłoniach wszystkie drobinki, utworzył z dłoni rurkę i dmuchnął. Ogień ze splecionych rąk wyfrunął tworząc ognistego feniksa, który polatał chwilę i zniknął, gdy chłopak powiedział: Finite.

- Banalne, wybaczcie, nie miałem pomysłu - powiedział brunet czekając na reakcje przyjaciół.

- Wow, stary, ja tak z różdżką nie zrobię, a co mówiąc bez! - Ron spojrzał na bruneta z podziwem w oczach.

- Zjawiskowe. - Hermiona nadal patrzyła w miejsce, w którym zniknął ognisty feniks.

- Piękne. - Ginny natomiast patrzyła na Harry'ego z uwielbieniem, jakby dopiero chłopak uratował jej co najmniej życie.

- Dzięki. - Uśmiechnął się szeroko Harry.

- Pst... Harry. - Chłopak usłyszał czyjś szept i instynktownie popatrzył na obraz Syriusza, ale to nie był on, więc... - Z tyłu.

- Felix. - Brunet odwrócił się i spojrzał na ciemnowłosego chłopaka z zainteresowaniem. - Czegoś ci potrzeba?

- Tak, ciebie. - Uśmiechnął się chłopak, a widząc zirytowany wzrok Pottera zreflektował się. - Profesor Snape z profesorem Dumbledorem proszą waszą wysokość o audiencję.

- Przestań się wydurniać. - Harry odwrócił się do niego tyłem w wyrazie ignorancji. - Zaraz zejdę. Gabinet profesora? - rzucił przez ramię.

- Nie, pomieszczenie z drzewem genealogicznym rodu Blacków.

- Czemu tam? - zapytał zszokowany brunet.

- Duży portret Syriusza - powiedziała Hermiona zmartwiona. - Coś się ma na rzeczy.

- Mam złe przeczucie. - Wzdrygnął się Harry niezauważenie.

- Pójdziemy z tobą, Harry - zaofiarowała Ginny i wstała.

- Niestety, może iść tylko Harry. - Uśmiechnął się Felix z wyższością, gdy Harry nie patrzył.

- Dobra, głowa do góry. Jak wrócę to opowiem wam o co chodziło. - Gdy cała trójka przytaknęła jego słowom, przeniósł wzrok na Felixa.

- Raczej nie, ale zobaczymy co profesorowie powiedzą.

- A ty tam będziesz? - zapytał Harry gdy będąc już za drzwiami szli w stronę danego pokoju.

- Nie, ale mniej więcej wiem o co chodzi.

- Niby skąd?

- Sekret. - Uśmiechnął się szeroko ukazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów. - Tędy, wasza wysokość. - Ukłonił się nisko i wskazał korytarz, na końcu którego znajdują się drzwi, które były ich celem.

- Skończ już z tym - warknął na niego Harry,  a Nathaniel tylko mrugnął i wycofał się w stronę schodów.

Idąc w stronę drzwi, Harry czuł się dziwnie zdenerwowany, gdyż zazwyczaj rozmowy na osobności odbywały się w tutejszym gabinecie Dubledore'a, a nie w pokoju do którego wchodził, gdy chciał zabić czas na rozmowie z Syriuszem w cztery oczy. Harry zastanawiał się nad zleceniem magicznym malarzom by zrobili i jego portrety, które po jego śmierci ożyją. Uważał, że komuś może się przyda rozmowa z nastoletnim Harrym Potterem. Uśmiechnął się do swoich myśli i wszedł do pomieszczenia. Jego wzrok od razu przykuł obraz Syriusza na którym siedział na fotelu ze szklanką Ognistej Whisky w dłoni. Gdy zobaczył swojego chrześniaka uśmiechnął się szeroko i wstał, podchodząc bliżej ramy.

- Cześć Syriuszu - odezwał się chłopak patrząc na mężczyznę z uczuciem.

- Ja też tu jestem, Potter. - Jak zawsze ironiczny głos profesora Snape'a potrafił go brutalnie przywrócić do rzeczywistości.

- Ach, przepraszam. - Wzdrygnął się Harry starając się ukryć zaskoczenie. - Witam, profesorze Snape. A gdzie profesor Dumbledore? - Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu dyrektora.

- Musiał się pojawić w Ministerstwie Magii na ważnym zebraniu członków Wizengamotu. A teraz do rzeczy. - Profesor wyjął z kieszeni fiolkę ze srebrzystą mgiełką i położył na stole. - Wytłumacz się z tego. - Wskazał dłonią leżącą fiolkę.

- A z czego konkretnie, profesorze? - W między czasie Harry usiadł na krześle przy niewielkim stole, gdzie zwykł jadać gdy chciał zostać sam.

- Z tego wspomnienia.

- To moje wspomnienie? To te o którym myślę?

- Skąd mam wiedzieć o czym myślisz i nie mam czasu kontemplować tego czy się cieszyć, czy nie, że jednak zdarza ci się użyć tego czegoś w swojej głowie, nazywanej mózgiem, ale jeżeli myślisz... Merlinie, co ja mówię... - Westchnął mężczyzna sfrustrowany - o wspomnieniu w banku Gringotta to masz rację... cholera! - Zmielił w ustach przekleństwo. Przyznał rację Potterowi.

- Może herbaty? - zapytał Harry podając profesorowi filiżankę z parującą herbatą.

- To nie podwieczorek, Potter.

- Jestem tego świadom. - Chłopak spoważniał i spojrzał na swojego profesora. - Co konkretnie chce pan wiedzieć?

- Jak do tego doszło?

- Gdy byłem na Pokątnej - zaczął chłopak z westchnieniem - chciałem kupić miotłę, ale nie miałem wystarczająco pieniędzy i poszedłem do banku. Wszedłem do skrytki, wziąłem potrzebną ilość galeonów i wyszedłem, ale gdy wróciłem było zupełnie inaczej.

- W jakim sensie inaczej?

- Nie było ludzi, goblinów... nikogo. Byłem sam... do pewnej chwili. - Chłopak zamilkł. - Nie wiem co ona tam robiła. Nie wychodziłem całkiem długo na zewnątrz, więc skąd wiedziała, że tam będę?

- Tak jak sądziłem. To nie był zbieg okoliczności. A Felix? Gdzie on był?

- Nie wiem, ale też był ktoś kto mnie rozpoznał.

- Kto taki? - zapytał zaskoczony Severus, bo gdy chłopak nie miał okularów trudno było na pierwszy rzut oka rozpoznać kim jest.

- Jakaś kobieta, nazywała się... chyba Alona... Doer. Nie jestem pewien.

- Doer? Siostra Crissa? - powiedział bardziej do siebie niż do chłopaka.

- Kogo? - Snape spojrzał na niego dziwnie i zdał sobie sprawę, że chłopak nadal tu jest.

- Waszego nowego nauczyciela Obrony Przez Czarną Magią.

- Pan go zna?

- Był jednym z najlepszych uczniów, gdy chodził go Hogwartu. 

- Z jakiego był domu? - dopytywał Harry z ciekawością.

- Gryffindor - warknął cicho.

- Słucham? - Brunet zmarszczył brwi, gdy nie dosłyszał.

- Gryffindor do cholery! - warknął zirytowany.

- Ha! - wykrzyknął Harry uświadamiając sobie, że profesor nie przepada za gryfonami... cóż, to, że za nimi nie przepada było lekkim niedopowiedzeniem.

- Skończ swoje pokrzykiwania i skup się na sednie sprawy, Potter. Gdzie spotkałeś tą kobietę?

- Przed wejściem do banku, wtedy mnie rozpoznała i... cholera, może to przez to. - Chłopak wpadł na pomysł patrząc na przysłuchującego się rozmowie Syriusza.

- Język, Potter. I o czym ty do cholery gadasz? - Zdenerwowany nie na żarty profesor łypnął na chłopaka groźnie.

- Chciała zobaczyć moją bliznę i jej zachowanie wydawało mi się dziwne, może ona ma coś z tym wspólnego? - Spojrzał na profesora marszcząc brwi w zamyśleniu.

- Nie rzucaj bezpodstawnych oskarżeń, Potter. Niczego nie jesteś pewien. - Cholera! Obca kobieta prosząca o zobaczenie blizny Wybrańca na pierwszym spotkaniu? Muszę pogadać z Crissem, pomyślał Severus i powiedział do chłopaka: - Jutro, gdy pojedziecie na peron bądź czujny. Ktoś czyha na twoje życie i skądś się dowiaduje o twoich poczynaniach.

- Dobrze - odpowiedział niepewnie. Snape udzielający dobrych rad...? Coś było nie tak. - Profesorze?

- Czego, Potter?

- Ma pan brata bliźniaka? - zapytał niepewnie patrząc na reakcje mężczyzny.

- O czym do diabła opowiadasz? - Gniewne spojrzenie i ironiczny ton to nieodłączne składowe profesora Snape'a.

- Nic takiego, to jednak pan - stwierdził i szybkim krokiem wyszedł z pokoju zostawiając za sobą zdezorientowanego czarodzieja nadal patrzącego na drzwi, które dobrą chwilę temu się zamknęły.

- Głupi gryfon - skwitował krótko i usiadł na wcześniej zajmowanym przez chłopaka krześle, nagle poczuł się zmęczony. - I co o tym sądzisz, Black?

- Ma ciekawe poczucie humoru. - Zaśmiał się mężczyzna, a Snape zirytował się, jeżeli to możliwe, jeszcze bardziej.

- Kolejny głupi gryfon.

- Słyszałem - powiedział Syriusz, a Snape wyszedł.

~~~~~~~~~~~~
Tyle. Taki o rozdział. Oczekiwanie na początek roku szkolnego, kilka głupich dialogów i Snape kontemplujący nad tym, czy Harry posiada mózg i czy potrafi wykonywać czynność potocznie nazywaną myśleniem.
Dziękuję za komentarze, one niezwykle motywują!
Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Zabawny rozdział :) choć nie wyjaśniający za wiele. Czekam na kolejny, jednocześnie życząc Ci weny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno zaczęłam czytac to opowiadanie i muszę ci powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Rozdział fajny, tylko, jak piszę koleżanka, niewiele się wyjaśniło. I niech wen będzie z tobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz miał być długi i komentujący prawie wszystko co się działo w poprzednich rozdziałach. I miałam go napisać rano a nie przed jedenastą, bo wtedy mój mózg się wyłącza i broni przed upałem. Trudno. Dzięki Rejestrowi masz nową czytelniczkę :) O, jak przeczytałam adres i zobaczyłam, że jest drarry., miałam uśmiech na pół twarzy.
    Spotkałam się już z Harrym, który ma zmieniającą się sygnaturę magii (chociaż to nie było tak ładnie ujęte) i ciągle śpi. Najbardziej co mnie zdziwiło, pozytywnie oczywiście, to, że dzięki tobie, polubiłam Rona. Przestawiasz go jako normalnego chłopaka a nie bezmózgiego palanta. Jestem tym lekko zaskoczona. W drarry to jest bardzo rzadkie, niestety :(
    Snape. Nie przepadam za nim, ale jego relacje z Draco i Syruszem są bardzo fajne. :) Draco. Moja miłość w ff . Ma na pieńku z Felixem, co daje smaczku w historii.
    Lubię twojego Harry'ego i jego delikatne zmiany. Chyba bym nie przetrawiła jego nagłej zmiany charakteru. To wszystko jest takie naturalne, dzięki temu, że powoli wprowadzasz nas w to wszystko.
    Jedyne co mi się nie podobało w tym opowiadaniu to dojście Pottera do tego, że jest gejem i Ginny. Mała i głupiutka, młodsza siostra Rona. Beznadziejnie zakochana w Harrym i nie widząca świata poza nim.
    Sytuacja w łazience między Harrym, Hermi i Ginny rozwaliła mnie. Prawie spadłam z fotela, bo tak się odsunęłam, by nie walnąć kolanem w biurko. Cudo. Widziałam tą scenę przed oczami.
    Pozdrawiam, weny życzę i zapraszam do mnie uciekajac-przed-prawda.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w moich skromnych blogowych progach!
      Bardzo dziękuję i nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwa tym co piszesz. Tak, wiem, fakt o tym i sposób w jaki Harry odkrył swoją orientację całkiem mi nie wyszedł i jestem zła na siebie za to. Muszę przyznać, że mistrzynią w pisaniu nie jestem, ale piszę, bo to sprawia mi przyjemność i nadal chcę tak się przy pisaniu czuć.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Tekst z bratem bliźniakiem na końcu był the best. W ogóle rozdział był zabawny i chwilami nie mogłam się powstrzymać od śmiania się na głos. Kłótnie Snape'a z ludźmi to wręcz mistrzostwo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałam jak na razie te piętnaście części i muszę przyznać sama historia bardzo ciekawa ale niestety ubranie jej w słowa nie wyszło ci najlepiej. jest wiele błędów stylistycznych, czasem mylisz znaczenia wyrazów i na siłę chcesz wydłużyć dany rozdział (co moim zdaniem nie ma sensu) niektóre opisy są mocno zagmatwane i nie potrzebne. przez takie komplikowanie sobie życia opisami często powtarzasz niektóre wyrażenia co dla mnie wybrednego czytelnika jest rażące. żeby nie było ja nie chcę cię hejtować ani zniechęcić do pisania bo masz spory potencjał. jestem bardzo ciekawa co się stanie dalej. pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Poczucie humoru :333 Tak, Syriusz ma rację :))) Kolejny super rozdział i akcja się rozkręca xD ~ Rose Malfoy-Potter $

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    świetny rozdział, Snape się martwiący toż to nowość, a Harry ma dobre poczucie humoru...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    rozdział świetny, och Severus się martwiący toż to jest nowość dla mnie, a Harry ma bardzo dobre poczucie humoru...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses