wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 16

Ranek 1 września zastał Harry'ego i jego przyjaciół w pozytywnym nastroju. Trwała jeszcze krzątanina pani Weasley, która starała się zabrać wszystko co mogło jej się przydać w drodze na peron 9 i 3/4. Harry patrzył z rozbawieniem na chodzących w tę i z powrotem ludzi, gdy on sam stał nieopodal drzwi w pełni gotowy. Co chwilę ktoś krzyczał do kogoś, czy wie gdzie może daną rzecz znaleźć. Harry jako już praktycznie stały bywalec tutaj, znał wszystkie zakątki domu, które były znane poza nim tylko samemu Dumbledore'owi. Brunet spojrzał na swój mugolski zegarek na nadgarstku i stwierdził, że zostało im nieco ponad pół godziny do odjazdu pociągu. Gdy przedsionek przed drzwiami zaczął się napełniać kuframi i klatkami z różnymi zwierzętami Harry otworzył drzwi i wyszedł stając tuż za progiem. Rozejrzał się dookoła, a gdy zobaczył nieopodal zaparkowany latający samochód Weasleyów postanowił włożyć do bagażnika rzeczy swoje i innych, nadal zajętych poszukiwaniem drobiazgów, a jednak niezwykle znaczących. Brunet stojąc przy otwartych drzwiach spojrzał na stos bagaży i westchnął. Zamachnął nad nimi ręką, a te podniosły się i zaczęły lewitować tuż za nim, idącym w stronę samochodu. Chłopak otworzył bagażnik i poddał go zaklęciem powiększającym wnętrze, ale zostawiającym jego wygląd bez zmian. Gdy wszystkie rzeczy zostały spakowane do bagażnika, Harry zamknął go i stanął obok opierając się o samochód. Dzięki jego wyczynowi mieli kilka minut w zapasie.


- Hej, Harry! - krzyknęła z oddali Hermiona podbiegając do niego. - Gdzie są wszystkie rzeczy?

- Już w bagażniku.

- Jak? - Spojrzała na niego dziwnie i nie wierząc mu na słowo otworzyła bagażnik. - O! Dobre zaklęcie. Skąd je znasz?

- Dużo na ten temat czytałem, ale większość zaklęć mogę rzucać niewerbalnie, czyli bez mówienia na głos inkarnacji. - Brunet najwyraźniej dumny z siebie uśmiechnął się szeroko.

- Wiem, co to zaklęcia niewerbalne, dlatego zapytałam skąd je znasz.

- Z książek, jak już wspomniałem.

- Harry, to dziwne.

Co takiego? - Pytanie zawisło w powietrzu przez kilka sekund. Chłopak spojrzał na dziewczynę, a widząc jej zmartwiony wyraz twarzy dodał: - Co się stało?

- Ja nie rozumiem jak mogłeś się tak zmienić przez zaledwie miesiąc... - szepnęła cicho.

- Dziwne, prawda? A po czym tak wnioskujesz? 

- Po prostu widzę. Twoje niezdarne ruchy, nie możność prawidłowego wysławiania się i inne rzeczy z których byłeś znany... zanikają. To trochę... straszne.

- Niestety nic na to nie mogę poradzić - powiedział w zamyśleniu bawiąc się bransoletką, dla innych poza nim i Draco niedostrzegalną. - Czuję, że we mnie jest coś, co nakazuje mi się zachowywać tak, a nie inaczej, coś jak druga strona... mnie. Staram się panować nad emocjami, ale nad tym co mówię, już nie daję rady panować. Nawet nie wiesz jak mi ciężko... - Westchnął i przeczesał dłonią włosy. - Wiem, że słowami mogę was zranić, ale sądzę, że takie rany są mniej bolesne niżeli fizyczne. Ja natomiast cierpię i fizycznie i psychicznie, bo wiem jaki wpływ ma na mnie ta magia. - Przerwał podnosząc ręce do twarzy. - A pamiętasz moją pierwszą śpiączkę tuż po przyjeździe? - zapytał nadal chowając twarz w dłoniach, a dziewczyna kiwnęła głową. Harry nie widząc tego kontynuował: - Wtedy moje ciało się przystosowywało do tej magii, a to nie było miłe uczucie. Cały czas towarzyszyło mi uczucie rwania i palenia, jakby ktoś mnie pociął na kawałki i wrzucił do ogniska.

- Nie wiedziałam... - zaczęła zdławionym głosem.

- Pewnie nikt poza mną nie wiedział. - Wreszcie spojrzał na nią, a widząc jej przenikliwy wzrok zmarszczył brwi i kopnął kamyk tak, że zniknął za pobliskim ogrodzeniem. - Ostatnio... zrobiłem coś strasznego.

- Wtedy gdy miałeś atak paniki? Jak cię Remus przyprowadził?

- Tak, ja... - zamilkł.

- Harry, wiesz, że jestem twoją przyjaciółką i nigdy w ciebie nie zwątpię. Masz mnie, masz nas, Harry. Nie jesteś sam.

- A często czuje jakbym był. Wy macie rodziny, ja już nie mam nikogo i muszę z tym żyć, więc proszę, nie starajcie się mnie uszczęśliwić na siłę, bo to odnosi odwrotny skutek. - Podniósł wzrok i zobaczył wychodzących ludzi z Kwatery. - Chyba czas się zbierać.
   
W błyskawicznym tempie przy samochodzie znalazł się Ron szczerząc się jak głupi do sera, a za nim Ginny z państwem Weasley.

- Rzeczy spakowane? Wszystko wzięte? - Pan Weasley spojrzał po dzieciach, a widząc potakiwania wsiadł do samochodu siadając za kierownicą. - Wsiadajcie. Lecimy.

***

Podróż samochodem nie trwała długo. Harry przez cały czas milczał rozmyślając nad tym, co go w tym roku czekało. Wiedział, że od teraz będzie do szkoły uczęszczał Felix, a wraz z nim będzie musiał znosić jego głupie porównania i przytyki do jego niechcianej sławy. Podobnie było z Malfoyem tylko, że... Felixa znał krócej i nie wiedział co o nim myśleć, a nie chciał go również osądzać po tak krótkiej znajomości. Może był irytujący, ale nie chciał mu zrobić przykrości, a przynajmniej tak Harry myślał. Zastanawiał się przez chwilę do jakiego domu trafi Nathaniel, lecz po chwili stwierdził, że to nie ma większego znaczenia, każdy dom miał swoje wady i zalety. Ale Felix w Griffindorze to jak cukiernik piekący chleb... zupełnie niemożliwe. A Malfoy? Chyba powinien z nim pogadać, ale o czym... o więzi? O jego powodach przystąpienia do Zakonu? Nie. Każdy miał swój własny powód i to było normalne, że nie chciał się tym z nikim dzielić. Więź... Tak jak zamierzał, tak zrobił, czyli poszukał na ten temat informacji w bibliotece. Było tam kilka książek traktujących o magicznych połączeniach, ale książka o tytule: "Więzi magiczne - tworzenie i zastosowanie", była idealna i tak jak Malfoy mówił, więź miała w sobie coś z czarnej magii. Wyczytał, że te obustronne muszą być zrobione za obopólną zgodą, a Harry żadnej zgody na jej utworzenie nie dawał, a przynajmniej... w rzeczywistości. Czy te rozmowy, o których myślał, że nie będzie pamiętał były swoistym pozwoleniem? Tak, musiał się tego dowiedzieć. Kolejnym warunkiem, to tak jak Malfoy mówił, była pewna sytuacja, im gorsza tym lepsza, czyli według Ślizgona, sytuacja zagrożenia życia... Atak na Norę! Właśnie tam Harry miał się ukryć, ale Dumbledore przysłał list do pana Weasleya o zmianie celu podróży. Tylko jaki w tym udział miał Malfoy? Kolejne pytanie bez odpowiedzi. I ostatni warunek: podobne lub identyczne odczucia osoby rzucającej zaklęcie, do osoby, na którą zaklęcie było używane i odwrotnie. Gdy warunki zostają spełnione, zaklęcie specjalnie zawczasu przygotowane mogło zostać rzucone. Ta część była najbardziej skomplikowaną, bowiem na każdego czarodzieja moc zaklęcia w jakiś sposób wpływa. O jaki wpływ chodziło, tego się nie dowiedział, nic na ten temat nie mógł znaleźć.

- Harry! Hej, Harry. - Poczuł szarpnięcie i spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na osobę, która go wołała.

- Co? - odpowiedział mało inteligentnie.

- Jesteśmy już na miejscu. Zasnąłeś czy co? - zapytała najmłodsza latorośl Weasleyów.

- Myślałem - odburknął i wysiadł z samochodu biorąc swoje rzeczy z bagażnika na wózek.

- Ostatnio non stop bujasz w obłokach - mruknął stojący nieopodal Ron.

- Racja - przytaknęła Hermiona.

- Czujemy się ignorowani. - Zaśmiała się Ginny, lecz zamilkła pod gniewnym spojrzeniem bruneta.

- Muszę coś wam powiedzieć, ja...

- No ruszcie się, zaraz ucieknie wam pociąg. Harry, kochany, idź pierwszy.

- Dobrze. - Jak powiedział, tak zrobił, ustawił wózek na wprost wejścia na peron i popchnął go biegnąc. 
   
Gdy znalazł się po drugiej stronie ruszył od razu do pociągu by zająć sobie miejsce. Przepychając się pomiędzy uczniami, brnął naprzód rozglądając się bacznie w poszukiwaniu wolnego przedziału. Nagle poczuł szarpnięcie z tyłu i znalazł się w jakimś przedziale z trzymającym go... Malfoyem?

- Witaj, Potter. - Uśmiechnął się zamykając drzwi i zasuwając roletę na widoczne w drzwiach okienko.

- H-hej, Malfoy? - Zdezorientowany Harry patrzył na chłopaka, który poprawiając krawat mundurka usiadł. - Czemu mnie tu zaciągnąłeś?

- Szukałeś wolnego przedziału, prawda? Ten jest wolny jak widać.

- Ta, byłby, gdyby ciebie tutaj nie było. - Brunet usiadł i spojrzał w okno.

- To było niemiłe, Potter.

- Bo miało - prychnął i przyjrzał się blondynowi. 

Włosy chłopaka teraz, gdy nie używał żelu opadały łagodnie po bokach twarzy nadając twarzy złocistego koloru. Oczy koloru stalowego wpatrywały się ciekawie w bruneta. Jego postawa, czyli założona noga na nogę i położone ręce po obu stronach oparcia sprawiała wrażenie swobodnej i wyluzowanej. Zero zdenerwowania i skrępowania jakie on sam czuł. Harry w zamyśleniu bawił się bransoletką, co stało się od niedawna jego tikiem nerwowym, co najwidoczniej nie uszło uwadze blondyna.

- Widzę, że ci się podoba - skwitował blondyn wyraźnie tym odkryciem zadowolony.

- Co takiego? - Udawał, że nie wie o co chodzi Ślizgonowi.

- Bransoletka, Potter. Naprawdę, myślenie nie boli.

- Pft... - prychnął brunet. - A niedawno zarzucano mi, że myślę za dużo. - Uśmiechnął się podnosząc kącik ust.

- Ciekawe... A ty dokąd? - zapytał, gdy Harry wstał.

- Po innych - odpowiedział walcząc z drzwiami, które nie chciały się otworzyć.

- Znaleźli już miejsca, a skoro ty nie masz innego, to zostań tutaj i zostaw te drzwi, bo je jeszcze zepsujesz i nie wyjdziemy.

- No dobra - westchnął ciężko. - Chyba się prześpię, jestem zmęczony. 

- Rób co chcesz. Tylko nie zaśpij.

- Nie obudziłbyś mnie? - zapytał przymykając oczy i rozkładając się na siedzeniu.

- Nie wiem, zależy. - Uśmiechnął się pod nosem skupiając całą uwagę na leżącą na kolanach książkę.

- Od czego? - zapytał brunet sennie.

- Od tego jak głęboko będziesz spał - powiedział, ale tego już brunet nie dosłyszał. - Rany, ale szybko zasypia.
   
***

Malfoy zaczytany w książce nawet nie zauważył kiedy już dało się dostrzec z oddali zamek Hogwartu. Spojrzał w stronę nadal śpiącego bruneta. Chłopak spał z jedną ręką założoną pod głową, a drugą złożoną na brzuchu. Jedna noga zgięta w kolanie mieściła się na siedzeniu, a druga wypadła poza, znajdując swoje miejsce na podłodze. Zmarszczone brwi śpiącego chłopaka świadczyły o tym, że o czymś śnił i to nie było najwidoczniej miłe.

- Potter, wstawaj - odezwał się Draco chowając książkę do kufra, lecz nie widząc żadnego ze strony bruneta ruchu podszedł i szarpnął go za ramię. - Potter, już dojeżdżamy.

- C-co? - Chłopak otworzył szeroko oczy i zaspanym wzrokiem omiótł przedział i stojącego nad nim blondyna. - Mam coś na twarzy?

- Tak. Głupi wyraz. Przebierz się szybko, już jesteśmy prawie na miejscu.

- Okej. - Brunet przeciągnął się i ziewnął. - Odwróć się.

- Co?

- Odwróć się jak będę się przebierać.

- A co ty jesteś dziewczyna, że się wstydzisz?

- A zresztą wszystko mi jedno.

- Naprawdę jesteś głupi.

- Tak, już to słyszałem. - Gdy Harry był gotowy i zamierzał z powrotem usiąść, pociąg nagle podskoczył, a on poleciał do przodu wprost na... Malfoya. - Sorry, straciłem równowagę.

- Masz szczęście, że mój refleks jest na najwyższym poziomie, bo byś sobie głowę rozwalił - powiedział blondyn prawie trzymając Harry'ego na kolanach.

- To już... możesz mnie puścić. - W głos bruneta wkradła się niepewność.

- A jak znów zatrzęsie pociągiem i tym razem nie zdążę cię złapać? Co zrobisz? - zapytał przebiegle, jak przystało na Ślizgona.

- Jakoś s-sobie poradzę. - Blondyn zabrał swoje ręce z ciała bruneta, a ten od razu zaczął się podnosić. Gdy już się prawie wyprostował, blondyn złapał go nagle za przód szaty i pociągnął w swoją stronę. - C-co ty robisz?!

- Chciałem... - Przeklął w myślach swoją słabą wolę - zobaczyć twój kolor oczu... z bliska.

- Ja... - Brunet mimowolnie spojrzał na usta blondyna, które z bliska wyglądały na cudownie miękkie - mam zielone oczy... po mamie.

- Piękny kolor... iście Ślizgoński - Blondyn przybliżał swoją twarz do twarzy chłopaka, który powoli zamykał oczy. Obaj czuli swoje gorące oddechy na swoich twarzach, co tylko potęgowało odczucie. Usta chłopaków prawie się ze sobą stykały, gdy nagle usłyszeli trzask otwieranych drzwi, co sprawiło, że obaj się odwrócili nadal mając twarze blisko siebie.

- Harry! Tu jesteś - rzuciła Hermiona, a gdy bliżej podeszła i przyjrzała się im, krzyknęła: - Co ty Malfoy chcesz zrobić?! Zamierzasz uderzyć Harry'ego?! - Hermiona szarpnęła pochylonego bruneta do tyłu, sprawiając, że Malfoy wreszcie go puścił. - Wiedziałam, że tobie nie wolno ufać.

- Hermiona, ale on nie chciał mnie uderzyć - zaprzeczył szybko chłopak.

- Więc czemu trzymał cię za szatę? Może chciał cię pocałować, co? - Roześmiała się ze swojego, jak myślała, żartu, a gdy spojrzała na poważne miny chłopaków oniemiała. - Chciał? - dodała mrugając wściekle.

- Nie wyobrażaj sobie Merlin wie czego, Granger. To był... - Pomyślał chwilę szukając usprawiedliwienia - wypadek.

- T-tak, właśnie. Wtedy gdy pociąg się zatrząsł. - Harry złapał się tego argumentu jak tonący brzytwy.

- Skoro tak mówisz. - Spąsowiała i spojrzała groźnie na Malfoya i wyszła rzucając jeszcze: - Jesteśmy już na miejscu.

- To... do zobaczenia? - Bardziej zapytał, niż stwierdził Harry, nie patrząc w stronę Malfoya i 
czując palące gorąco na twarzy.

- Pewnie - powiedział Malfoy, a widząc rumieńce na twarzy Pottera uśmiechnął się zadowolony, że tak działał na Wybrańca. Więź działała cuda, potęgowała to co już istniało. Widząc jak Harry wychodzi zaczął zbierać swoje rzeczy. Zbierał się, ale myślał o czymś zupełnie innym.


***

Po krótkiej przejażdżce powozem ciągniętym przez Testrale, Harry w końcu znalazł się w Wielkiej Sali oczekując na wejście pod nadzorem profesor McGonagall pierwszorocznych uczniów. Po chwili drzwi do Sali się otworzyły i weszła chmara jedenastoletnich czarodziei i czarownic, a za nimi, wolnym krokiem szedł Felix. Gdy dzieciaki dotarły na przód Sali, gdzie na niskim stołku stała Tiara Przydziału, kobieta w swoim zwykłym spiczastym kapeluszu przemówiła:

- Witam was w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. - Razem z pierwszymi słowami kobiety zaczęły się oklaski mające za zadanie dodać otuchy dzieciom i ukazać, że inni cieszą się z ich przybycia. - Tak jak co roku, każdy nowy uczeń zostanie przydzielony do jednego z czterech domów: Griffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu i Slytherina. Ta oto Tiara Przydziału... - dłonią wskazała wspomniany przedmiot leżący na stołku - biorąc pod uwagę waszą osobowość, inteligencję i zdolności magiczne przydzieli was do odpowiedniego, według jej uznania domu. W tym roku mamy jednego starszego ucznia, który do tej pory będąc ciężko chorym otrzymywał nauki w domu, a teraz, gdy już się czuje lepiej, zdecydował uczęszczać do naszej szkoły.

Posypały się gromkie brawa, a Nathaniel ukłonił się nisko. Harry przyglądał mu się z zaciekawieniem, a Malfoy natomiast ciskał w jego stronę ostrzegawcze spojrzenia, które niejednego przyprawiały o dreszcze.

- Tak więc zaczynamy. Po odczytaniu swojego nazwiska proszę podejść do stołka, usiąść na nim, a gdy nałożona Tiara ogłosi nam przynależność do danego domu, wtedy proszę zasiąść do odpowiedniego stołu. - Pani profesor spojrzała na trzymaną w ręce listę. - Arnius Anthony.

- Hmm... - zaczęła Tiara. - Hufflepuff! - krzyknęła, a dziecko ruszyło do odpowiedniego stołu.

Gdy kolejni uczniowie otrzymywali swoje przydziały nadeszła kolej na ciemnowłosego chłopaka.

- Felix Nathaniel - wyczytała kobieta i po chwili nałożyła chłopakowi na głowę Tiarę.

- Prosty wybór - mruknęła Tiara. - Inteligentny, sprytny, dumny, podziwiający potężnych czarodziei. Slytherin!

- Tak jak sądziłem - powiedział Ron patrząc w stronę Felixa. - Zawsze wiedziałem, że dla niego odpowiedni dom to Slytherin.

- Nie ma znaczenia, kto do jakiego domu został przydzielony, liczy się jak uczeń sobie z tym poradzi i jak wykorzysta swoje talenty - przemówił Harry Ronowi do rozumu.

- Coś jest nie tak - powiedziała Hermiona patrząc jak McGonagall konsultuje się z Dumbledorem.

- Racja. Ciekawe o co chodzi... Patrzcie, profesor Dumbledore wstaje. Więc to musi być coś ważnego. - Ron potwierdził słowa dziewczyny.

- Drodzy uczniowie - zaczął dyrektor, a Sala pełna uczniów ucichła w oczekiwaniu na ciąg dalszy - napotkaliśmy pewien problem...

- Jak zawsze... - szepnął Ron, czym zasłużył sobie na łokieć dziewczyny wbijający się pomiędzy jego żebra. - Auć - pisnął, a Harry zachichotał cicho.

- ... z przydziałem uczniów - ciągnął dalej dyrektor i spojrzał po uczniach w Sali, dłużej zatrzymując spojrzenie na Harrym i jego przyjaciołach. - Na liście nowych uczniów bez przydziału, który trzyma w rękach pani profesor McGonagall, znalazło się nazwisko osoby już do domu przydzielonej.

- O nie... - Harry spojrzał na dyrektora ze strachem w oczach. - Chyba nie ma na myśli...

- Co jest, Harry? - zapytała dziewczyna zmartwiona kładąc mu rękę na ramieniu.

- Tą osobą jest. - Dyrektor znów spojrzał po pomieszczeniu budując niepotrzebne już Harry'emu napięcie. - Potter Harry.

- Co?! - wrzasnął Ron zszokowany.

- Panie Potter - odezwała się opiekunka domu Lwa z lekkim zmartwieniem - proszę podejdź do Tiary.

- Dlaczego, pani profesor? - zapytał cicho wezwany chłopak stojąc już przy stołku z Tiarą.

- Sądzę, że sama Tiara nam o tym powie - odezwała się spokojnie, wkładając brunetowi Tiarę Przydziału na głowę, gdy już zajął miejsce na za niskim już stołku.

- Hmm... - Od razu, po zetknięciu z głową chłopaka, Tiara się odezwała. - To znów ty Chłopcze-Któryś-Niegdyś-Przeżył. Wiedziałam, że twój prawdziwy przydział się o ciebie upomni. Twoja magia i umysł teraz tak inne, mówią same za siebie. - Harry zszokowany tym co usłyszał nie potrafił wykrztusić ani jednego słowa. - Dom do którego cię przydzielę to: Slytherin!

Pomrukiwania dezaprobaty i nieliczne aprobaty przecięły salę. Gdy Tiara z głowy Harry'ego została zdjęta, on sam z opuszczoną głową ruszył jakby machinalnie do stołu Gryfonów. Został otrzeźwiony przez głosy ze swojego, teraz byłego, domu:

- Ty już tutaj nie przynależysz.

- Zdrajca! - ktoś krzyknął, a Harry poczuł jakby został dźgnięty nożem.

- To nie jego wina! - odkrzyknął Ron wyłapując zielone zdziwione spojrzenie bruneta.

- Dzięki Ron, ale oni mają rację, już tutaj nie przynależę. - Harry zdjął swój Gryfoński mundurek, rzucił do góry i spalił bezróżdżkowym Incendio.

- Tutaj, Harry! - Ktoś krzyknął ze strony stołu Ślizgonów. - Siadaj tutaj. - Ciemnowłosy chłopak poklepał miejsce obok siebie.

- Dzięki... Nathaniel - powiedział cicho i ruszył na swoje nowe miejsce przy stole Slytherinu.

~~~~~~~~~~
Szybko nowy rozdział, nie? Miałam jakoś dzisiaj sporo czasu i nabrałam chęci do pisania po obejrzeniu "Harry Potter i Więzień Azkabanu". 
Dziękuję, że komentarze i witam nowych czytelników. Bardzo lubię czytać wasze komcie, które dają mi niezłego twórczego kopa!
Pozdrawiam!

14 komentarzy:

  1. uuUUUUUuu dzieje sie :3
    szybko, szybko, dajesz szybciej! bij rekordy!
    japierdole, nie mam co robic o 3 nad ranem...
    Harry w Slytherinie :3 iiiiiiiiiiiiiiii :D parapapapaam
    Dracu i Harrus prawie sie kissneli! :D:D:D:D gimme moooore!
    mam nadzieje, ze Wiewior sie odpierdyka od Harry'ego. Herm moze zostac :3
    To tyle.
    Pozdro: Alex vel Diabełek vel Wilku vel Szatan vel Misio vel Phantom vel Narzeczony vel Ósmy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Alex moja reakcja była strasznie podobna do twojej. :D
    AAAAAAAAA Harry wężem :D Och, cud miód i orzeszki. Nawet ładnie to wykombinowałaś.
    Potter tylko tam pasuje naprawdę. Och, nie mogę się doczekać akcji w Pokoju Wspólnym. Mamamija, będzie dużo Felixa. Może być zabawnie, ale i tak go nie lubię. Jego słowne potyczki z Potterem... :)
    Harry umiejący się wysłowić, masakra, według Hermiony. Jak to tylko przeczytałam, pomyślałam o jednym fragmencie z Światła pod Wodą.

    ''- Eee... - powiedział. - Jestem... eee... Harry Potter. I nie rozwijam się intelektualnie od dwunastego roku życia. Bardzo lubię... yyy... quidditcha, a tak w ogóle to zło jest złe.''

    Mam nadzieje, że to czytałaś. Ja sama mam do tej historii sentyment. Było to pierwsze drarry jakie tknęłam i dzięki temu nie mam do tego slashu awersji. Jeśli nie przeczytałaś, znajdę cię i zmuszę byś to zrobiła i dla wyjaśnienia mówi to Draco do Pottera :D To jest klasyk.
    Harry przy Hermionie i innych się nie jąka, ale przy Draco nagle ciągle się zacina. I wraca stary Potter. Harry zaczyna chyba coś czuć do Draco i nie wie jak się zachować :) Och, akcja z odwróć się, chcę się przebrać idealnie pokazuję orientację Pottera, jeśli porównamy to z sytuacją w łazience przy dziewczynach.
    Pamiętasz, że w szóstej części Harry po raz pierwszy zobaczył testrale po śmierci Syriusza? Wiem, że w drarry kanon często ucieka z krzykiem, ale to jest trochę ważne. A tutaj mamy tylko wzmiankę, że testrale ciągną powozy i tak naprawdę nic więcej.
    Och i masz kilka powtórzeń, co trochę razi.
    '' Harry przez cały czas podróży milczał rozmyślając nad tym co go w tym roku czeka. Wiedział, że od tego roku będzie do szkoły uczęszczał Felix, (...)''
    Powtarza się roku. Szczerze to sama teraz nie wiem, jak to można zamienić.
    Wielokropek i ciąg dalszy zdania. U ciebie jest to raz z dużej litery raz z małej. Według zasad piszę się z małej litery po wielokropku.
    Szkoda mi Pottera. Nazwanie go zdrajcą, jest strasznie idiotyczne. Nawet ślepy by zauważył, że Potterowi nie jest to na rękę. Och i znowu mnie zdziwiła reakcja Rona. Naprawdę zaczynam lubić Rudego :) Dziwne uczucie.
    Pozdrawiam i weny życzę [uciekajac-przed-prawda] :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czytałam to opowiadanie o którym wspominasz tutaj, uwielbiałam je i nadal uwielbiam.
      Dziękuję za wytknięcie błędów, wiem dzięki temu co kogo razi. I wiem też jak się wielokropków używa. Z małej litery wtedy gdy jest ciąg dalszy zdania po wielokropku, a z dużej, gdy jest już coś innego.
      I moja droga, Harry zobaczył pierwszy raz Testrale w piątej części, po śmierci Cerdrica, która miała miejsce w czwartej, więc uznałam, że nie trzeba już rozwijać tego wątku.
      Dziękuję i liczę na dalszą pomoc i wsparcie z Twojej strony.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. W piątej? Och, pomyliłam się, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) Harry i zmiana domu - jak dla mnie duże zaskoczenie. Choć z drugiej strony będzie miał wiele sposobności na spotkania z Malfoyem :) Cieszy mnie, że wreszcie rozwija się wątek tej dwójki, jednocześnie nie zarzucam Ci, iż nie działo się to wcześniej. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i dlatego życzę Tobie dużo weny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Potter w Slytherinie? Świat się kończy :-) No ale w sumie w Tiara rozważała wcześniej taką możliwość. Już chce widzieć miny innych Ślizgonów, którzy wcześniej go nienawidzili, a teraz będą go mieć w swoim domu. Haha...

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się. Ale fajnie, że Harry będzie z Malfoyem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahaha harry w Slytherin . ciekawie sie zapowiada . i tak dla mnie piwinien tam byc . tiara zawsze myslalap nad tym by go tam prztdzielić.
    Draco i harry w kiss scenie awww. :3
    jestem taka ciekawa jaka mine maja teraz slytherini widzac nowego czlonka grupy.
    A grifintot to oni są zdrajcami - od razu daja osad na osobe ktora nazywali przyjacielem .

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutne :'( ~ Rose Malfoy-Potter $

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie to lubie. Nie lubie tylko kocham <3

    Slytherin rządzi :P

    OdpowiedzUsuń
  10. CO?! Harry w Slitherinie?! Nie mogę się do tego przyzwyczaić
    #Natka

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    Harry został przydzielony teraz do Slyherinu, ale dzięki temu Draco może nieć go na oku i chronić...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaaa Harry i Slytherin ? WoW
    Jak zwykle niesamowite zakończenie rozdziału by chcieć więcej... :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    wspaniały rozdział, Harry teraz został przydzielony do Slyherinu, ale to dzięki temu Draco może mieć go cały czas na oku jak i chronić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses