czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 17

Większość uczniów w Wielkiej Sali przypatrywała się z zaciekawieniem odgrywającej się scenie. To patrzyli na Pottera, to na Snape'a. Mężczyzna siedząc na swoim stałym krześle przy stole prezydialnym lekko się krztusił, najprawdopodobniej tym co właśnie jadł, czyli sałatką warzywną. Albus Dumbledore patrzył ze zmartwieniem to na Severusa, to na Harry'ego. Był pewien jednego. Mistrz Eliksirów nie był zbyt zachwycony swoim nowym nabytkiem, czyli Harrym Potterem we własnej osobie. Gdy pierwszy szok minął, to znaczy... kiedy Severus przestał się krztusić, wstał profesor Dumbledore z zamiarem przekazania reszty istotnych informacji.

- Jeszcze raz witam was serdecznie w Hogwarcie, w nowym roku szkolnym - zawiesił znacząco głos. - Gdy już nowi uczniowie dostali przydział i wszyscy się najedli, proszę prefektów poszczególnych domów o pokazanie pierwszorocznym, panu Felixowi i panu Potterowi, miejsce gdzie znajdują się pokoje wspólne. Ach... byłbym zapomniał. W tym roku szkolnym przybył do nas nasz dawny uczeń, który zgodził się zostać nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Panie Doer. - Dyrektor proszącym gestem wskazał na mężczyznę.

- Witam wszystkich uczniów. - Mężczyzna uśmiechnął się promiennie. - Nazywam się Christopher Doer, ale wolę by do mnie się zwracano Criss. Tak jak dyrektor Dumbledore wspomniał, uczęszczałem do tej szkoły i bardzo mile ją wspominam. - Doer powiódł wzrokiem po Sali zatrzymując je dłużej na panu Potterze, co nie było wcale dziwne, gdyż każdy, włącznie z nim, słyszał o Chłopcu-Który-Przeżył. - Od tego roku będę was uczył Obrony Przed Czarną Magią i liczę na owocną współpracę. Dziękuję bardzo. - Kiwnął z szacunkiem głową w stronę dyrektora i ukłonił się lekko w stronę uczniów.

Po Sali rozniosły się głośne oklaski i piski zachwyconych dziewcząt. 

- I jeszcze jedna rzecz. - Uciął oklaski głośny głos dyrektora. - Dostęp do Zakazanego Lasu jest, jak sama nazwa wskazuje, zakazany. Proszę mieć to na uwadze. A teraz proszę prefektów o wypełnienie swoich obowiązków.

Wybrani uczniowie powstali ze swoich miejsc i nakazując starszym uczniom zostać, poprosili nowych o powstanie i podążanie za sobą. Wszyscy kipieli entuzjazmem, poza jednym brunetem o zielonym, teraz dziwnie pustym, spojrzeniu.

- Wszystko jakoś się ułoży, Harry. - Młody, czarnowłosy chłopak dotknął delikatnie ramienia Pottera w geście pocieszenia.

- Tak... bo zawsze co się dzieje, musi mieć związek ze mną.

- Nic na to nie poradzisz, że nad twoją głową wisi fatum. - Szli obaj ramię w ramię za głośnym głosem Malfoya nakazującego im iść w stronę lochów, czyli schodami w dół i nie ociągać się.

- To będzie... - Harry spojrzał na Malfoya z ukosa, gdy go mijał - ciekawy rok, tak sądzę.

***

- Czy to jest konieczne? Jakoś przez te pięć lat obyło się bez nowego przydziału Pottera. - Severus syknął w stronę Dumbledore'a.

- Mówiłem ci, że Harry w swoim pierwszym przydziale rozmawiał z Tiarą, na temat tego, że nie chce być w Slytherinie.

- Ale to nie oznacza, że gdy powiedział, iż nie chce tam być, to jego prawdziwym przydziałem jest właśnie Slytherin - warknął przeciągle starając się opanować. Zawsze, gdy rozmawiał z tym Miłośnikiem Dropsów był bliski białej gorączki, a tok rozumowania tego mężczyzny był bardziej pokrętny niż labirynt z ostatniego zadania Turnieju Trójmagicznego.

- Otóż to, Severusie. Harry od dawna zdawał sobie sprawę z tego, że jest połączony magiczną więzią z Voldemortem.

- A co ma do tego Czarny Pan?

- Tego raczej nie muszę ci tłumaczyć, prawda?

- Nie, nie musisz... Rozumiem co masz na myśli, ale Potter Ślizgonem? Slytherin już nigdy nie będzie taki sam.

- Sądzę, że to nawet dobrze. Harry może być inicjatorem współpracy międzydomowej. On jako członek domu Slytherina, nadal posiada przyjaciół z Gryffindoru.

- Bo każdy wie, że Potter to uosobienie Gryfona... tak jak jego ojciec - prychnął na wpół zirytowany i na wpół rozgniewany.

- Czemu nagle wspominasz Jamesa?

- Bo jest do niego bardzo podobny, co mnie tylko jeszcze bardziej irytuje. Teraz będę go widywał dosyć często, co mnie się nie bardzo uśmiecha... Świat się kończy, Albusie.

- Świat, jaki ty do tej pory znałeś, całkiem możliwe. Dla mnie to, co się teraz będzie działo, będzie miłą odmianą.

- Oni go nienawidzą - wtrącił Severus cicho.

- Wiem, ale na to nikt nic nie poradzi. Harry jest teraz zdany na siebie i... może na Draco - dodał ciszej.

- Draco? A co on ma...? - Mężczyzna urwał patrząc na starszego czarodzieja z odrazą. - O nie! Ani mi się śni.

- Ależ Severusie, to bardzo dobry pomysł.

- Nie ma mowy! - Snape podniósł głos o oktawę i spojrzał na dyrektora niedowierzająco-morderczym spojrzeniem. Następnie trzaskając drzwiami wyszedł.
   


***

Łopoczące szaty Postachu Hogwartu, którym był, rzecz jasna, nauczyciel eliksirów, sunęły złowieszczo za nim ukazując innym, że nie był w dobrym humorze. Jakby w ogóle takie coś jak dobry humor Severusa Snape'a istniało. Mężczyzna wszedł przez wejście do pokoju wspólnego Ślizgonów, znajdującego się w kamiennej ścianie w lochach. Gdy znalazł się w przytulnym, jak na jego gust, wnętrzu, rozejrzał się bacznie, szukając Pottera.

- Witam, profesorze - przywitał się uprzejmie chłopak o ciemnej barwie skóry.

- Pan Zabini. - Spojrzał na chłopaka. - Wie pan może, gdzie jest pan Malfoy i pan Potter?

- Draco jest tam. - Wskazał dłonią na śpiącego chłopaka na kanapie obitej ciemnozieloną skórą. - A Bliznowaty. - Prawie wypluł to słowo, lecz zreflektował się pod groźnym spojrzeniem mężczyzny. - Potter... tutaj nie dotarł.

- Słucham?

- Razem z pierwszorocznymi nie przyszedł ani Potter, ani ten nowy jak mu tam...

- Felix.

- Tak, on. 

- Mógłby pan obudzić pana Malfoya i przekazać mu, że oczekuję go w moim gabinecie z Potterem, jak się znajdzie? Przyznam, że nie rozpaczałbym nad jego stratą - dodał cicho, na co stojący przez nim chłopak uśmiechnął się z zadowoleniem. - Tylko gdzie ten idiota się podziewa? - zapytał sam siebie i wyszedł kierując się w stronę swojego gabinetu.

***

- Pogięło cię? Gdzie ty mnie ciągniesz? - Chłopak próbował się wyrwać, lecz bezskutecznie, swoimi wysiłkami sprawił tylko, że uścisk na nadgarstku się wzmocnił. - Będę miał sińce, idioto.

- Sorry, Harry, ale musimy pogadać o czymś ważnym.

- Skoro chcesz mi powiedzieć, że jesteś wielkim, chodzącym durniem, to nie musisz, bo doskonale o tym wiem! - krzyknął rozeźlony.

- Ktoś próbuje cię zabić.

- Naprawdę? - zapytał ironicznie. - Od czasu gdy miałem zaledwie rok, wisi nade mną jarzmo w postaci Voldemorta, który tylko czeka na odpowiedni moment by mnie zabić. Myślisz, że nie wiem? Nie musisz mi do cholery przypominać, że moje życie jest jednym wielkim pasmem niebezpieczeństw i gróźb. A teraz zostaw mnie do cholery. Snape będzie wściekły, gdy się dowie, że już pierwszego dnia nie stosujemy się do zaleceń.

- Harry. - Chłopak zatrzymał się i złapał bruneta za ramiona. - Jesteś w niebezpieczeństwie, jesteś dla nas wszystkich ważny. Nie możesz żyć z myślą, że nic się nie dzieje.

- Felix - zaczął chłodno. - Po pierwsze, odwal się ode mnie. Po drugie, wiem do cholery. A po trzecie, nie myśl, że się niczym nie przejmuję. Wiem o tym wszystkim bardzo dobrze. Wiem, że zbliża się wojna, wiem, że wielu ludzi ginie przez Voldemorta każdego dnia i wiem, że muszę coś z tym zrobić, ale nie dzisiaj i nie jutro. I naprawdę, daj mi święty spokój. Nie udawaj takiego miłego, bo w ogóle mnie nie znasz. - Odepchnął ręce chłopaka i zawrócił w stronę swojego nowego domu.

- Harry! - zawołał za nim Felix, lecz brunet nawet się nie odwrócił.

Rozmyślał o wszystkim co się do tej pory wydarzyło. Minęło zaledwie kilka godzin odkąd przekroczył progi zamku, gdy nagle wszystko zaczęło się komplikować. On jako Ślizgon. Nigdy nie myślał, że mógłby być w domu innym niż do tej pory. Świadomość tego, że nie był już Gryfonem na przemian go bawiła i zadziwiała. Teraz, gdy wszystko się zmieniło i nie musiał grać dobrego Chłopca-Który-Przeżył, postanowił od teraz nie hamować swoich impulsów i zachowywać się normalnie. Nie będzie już powstrzymywał nowych, powstałych niedawno cech. Tak, teraz wszystko na pewno się zmieni. Patrzył niewidzącym wzrokiem pod nogi i nagle poczuł jakby na kogoś wpadł. Ten ktoś złapał go, gdy prawie upadł i to był... cholera, znowu Malfoy.

- Czy ty masz jakieś nawyk wpadania we mnie? - zapytał blondyn trzymając bruneta w pasie.

- Chyba tak, ale nic nikomu nie mów, pomyślą, że jest ze mną gorzej niż już sądzą. - Zaśmiał się ponuro i stanął na własnych nogach.

- Coś nie tak?

- A jak myślisz, Malfoy?

- Nie o to pytam, wiem, że nie tego się spodziewałeś po nowym roku szkolnym, ale powstrzymaj się przez rzucaniem klątwami na każdego spotkanego, no i przed... roztratowaniem ich.

- Bawi cię to? - Spojrzał na blondyna zirytowany.

- Trochę. - Uśmiechnął się krzywo. - A teraz idziemy.

- Gdzie? - Brunet podbiegł wyrównując krok z chłopakiem.

- Do gabinetu profesora Snape'a - powiedział krótko i spojrzał na idącego bruneta z ukosa.

- Dlaczego? Nie mów, że mu poskarżysz, że miałem czelność wpaść na tak wielką osobistość jak ty?

- Widzę, że humor dopisuje. Ale niestety muszę cię rozczarować. Profesor chce z nami porozmawiać, ale nie wiem na jaki temat.

- No tak, to mój nowy opiekun - powiedział z ironią.

- Nie ironizuj... On nie jest taki zły, gdy się go bliżej pozna.

- Poznać bliżej Snape'a, to mi się kojarzy z niemożliwym do wykonania zadaniem.

- Zależy dla kogo.

- A dla ciebie?

- Dla mnie? Co innego można oczekiwać, skoro jestem jego dzieckiem chrzestnym.

- Żartujesz? Współczuję. - Potter zrobił skruszoną minę i nagle wykrzyknął pokazując na blondyna palcem: - A ha! Teraz się wszystko zgadza.

- A niby co takiego? - Spojrzał na Pottera zaintrygowany.

- To, że jesteś jego pupilkiem. - Najwyraźniej zadowolony ze swojego odkrycia Harry, uśmiechnął się szeroko.

- Nie jestem niczyim pupilkiem... - mruknął i spojrzał na bruneta oceniającym spojrzeniem - jak na razie. Już jesteśmy. - Blondyn zapukał cicho w drzwi gabinetu profesora Snape'a.

- Wejść. - Rozległ się męski głos zza zamkniętych drzwi.

- Przepraszam, że przeszkadzamy panu w pracy - zaczął Draco. - Przyprowadziłem Pottera. - Mówiąc to pociągnął nadal stojącego za drzwiami chłopaka za nadgarstek.

- Usiądźcie, mamy do pogadania. Panie Potter. - Spojrzał na chłopaka przenikliwym wzrokiem, gdy już obaj usiedli. - Gdzie pan się szlajał, gdy powinien był pan czekać na mnie w pokoju wspólnym, jak każdy dobry uczeń?

- Panie profesorze, wiąże się z tym bardzo ciekawa historia - powiedział Harry uśmiechając się lekko.

- Proszę wersję skróconą. - Przenikliwy wzrok profesora nie schodził z chłopaka, który pod wpływem jego drgnął lekko, ku uciesze mężczyzny.

- Felix mnie zaciągnął na niby rozmowę i się trochę pokłóciliśmy, a gdy wracałem wpadłem... dosłownie wpadłem na Malfoya, który mnie tu przyprowadził. - Chłopak nabrał powietrza, po wydyszeniu z siebie zdania jednym tchem. - Koniec historii.

- Bardzo mnie urzekła - powiedział Snape z ironią. - Muszę, niestety, mianować cię prefektem mojego domu. - Mężczyzna mówiąc to położył nacisk na słowo mojego. - A uprzedzając twoje pytanie powiem, iż dyrektor by sobie tego życzył. U nas dormitoria zajmują dwie, a nie jak u was... - zamyślił się chwilę, gdyż słowo, którego użył już nie obowiązywało i dodał: - nie tak jak w Griffindorze, cztery czy pięć osób. Na początku miałem cię przydzielić do pokoju z Felixem, ale skoro wyszło tak, a nie inaczej to jestem zmuszony dać ci osobny pokój.

- A dlaczego osobny?

- U nas prefekci mają osobne pokoje i sądzę, że to będzie dla pana lepsze wyjście, znając poziom sympatii innych uczniów Slytherinu wobec twojej osoby. Pokój prefekta jest oddzielony od pokoju wspólnego, co w pana przypadku będzie dobrym posunięciem. Przecież nie mogę narażać pańskiego bezpieczeństwa, prawda, panie Potter? - Ironia w tym zdaniu była praktycznie namacalna. - Może z czasem się to zmieni, w co wątpię, ale nadzieja zawsze umiera ostatnia. Panie Malfoy - zwrócił się do blondyna, który odkąd się pojawili przysłuchiwał się w milczeniu rozmowie - proszę uświadomić pana Pottera co do jego obowiązków jako prefekta i pokazać jego nowy pokój. Możecie iść. Plany lekcji i bagaże są już w dormitoriach. Nie szlajać się po korytarzach. - Spojrzał wymownie na Pottera, który tylko wzruszył ramionami.

Chłopcy wstali i wyszli zostawiając mężczyznę samego w swoim gabinecie. Miał złe przeczucia co do Pottera mieszkającego w jego domu i pełniącego funkcję prefekta.

~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział miałam już przygotowany od jakiegoś czasu, ale wolałam go jeszcze sprawdzić pod różnymi kątami. Niestety jest też krótszy, ale tak musiało, według mnie, być. Dziękuję bardzo za komentarze, a następna notka pojawi się raczej niebawem.
Pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Pierwsza!!! Więc zacznę od tego, że ten cytat " ale Potter Ślizgonem? Slytherin już nigdy nie będzie taki sam." czyli wypowiedź Snape'a zwaliła mnie z nóg. No i oczywiście też Snape krztuszący się kanapką. Boskie. Chyba mam zbyt wybujałą wyobraźnię. :-) Podobał mi się ten rozdział.. był taki prosty, przejrzysty, śmieszny i ładnie i zgrabnie napisany. Dialogi zwłaszcza :-) Już się nie mogę doczekać dalszych części. Pisz szybko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział krótki, ale ciekawie ukazujący reakcję Snape'a na wieść o przydzieleniu Pottera do Slytherinu. Czekam na kolejną część opowiadania i życzę weny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :P W końcu się spięłam i napisałam komentarz. Na początku uprzedzam, że miałam mieszane uczucia. Chociaż sama nie wiem czemu. Wszystko ładnie, przejrzysto i napisane naprawdę lekko. Po takiej przerwie (strasznie mi się to dłużyło, ale rozumiem dlaczego ) liczyłam na jakieś wielkie BUM! A tu tylko kłótnia i dziwne zachowanie Felixa. Nie lubię go. Jak dla mnie to powinno się unikać takich ludzi.
    Mam nadzieje, że manipulacje Albusa w końcu wyjdą na jaw. Na początku polubiłam go ze względu na Draco i jak go przyjął. Jestem też ciekawa jak w tym wszystkim ogarnie się Draco. Połowa jego domu to przyszli Śmierciożercy (chyba, że ominiesz w tej kwestii kanon) i uważają go za swojego przywódce.
    Brakowało mi w tym rozdziale Gryfonów. Mimo, że ich nie lubię, ale w końcu Harry był ich atutem. Prawie maskotką.
    Och, Snape, ma świętą rację. Slytherin to już nie będzie to samo.
    ahhahahahaha padłam jak przeczytałam, że Potter będzie prefektem. Koniec świata :)
    Proszę, niech ich pierwszą lekcją będą eliksiry z gryfonami. Snape nie będzie mógł już zabierać Potterowi punktów ;) Pewnie przeniesie się na Rona.
    Pozdrawiam, życzę dużo weny (jestem strasznie ciekawa cd) i zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ty to robisz? Skąd wiedziałaś, że eliksiry z gryfonami to będzie ich pierwsza lekcja? :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ha! :) Zgadłam. Och, a będzie bójka? Bogowie, mam wytrzesz na pół twarzy. :D

      Usuń
  4. Jak bójka to błagam z Felixem.
    Rozdział świetny!! Myślałam, że rozmowa ze Snapem będzie gorsza

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczesniej anonim..

    Sam nabieram ochoty do pisania dzieki Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Harry prefektem Slytherinu xD a to dobre xD ~ Rose Malfoy-Potter $

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwuch meskich prefektow hihi lepiej byc nie moze

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    no to ciężko będzie miał, Harry został prefektem, ale co z Malfloyem?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    no wspaniale, Harry został prefektem, ale co z Malfoy'em?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses