- Jeszcze raz witam was serdecznie w Hogwarcie, w nowym roku szkolnym - zawiesił znacząco głos. - Gdy już nowi uczniowie dostali przydział i wszyscy się najedli, proszę prefektów poszczególnych domów o pokazanie pierwszorocznym, panu Felixowi i panu Potterowi, miejsce gdzie znajdują się pokoje wspólne. Ach... byłbym zapomniał. W tym roku szkolnym przybył do nas nasz dawny uczeń, który zgodził się zostać nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Panie Doer. - Dyrektor proszącym gestem wskazał na mężczyznę.
- Witam wszystkich uczniów. - Mężczyzna uśmiechnął się promiennie. - Nazywam się Christopher Doer, ale wolę by do mnie się zwracano Criss. Tak jak dyrektor Dumbledore wspomniał, uczęszczałem do tej szkoły i bardzo mile ją wspominam. - Doer powiódł wzrokiem po Sali zatrzymując je dłużej na panu Potterze, co nie było wcale dziwne, gdyż każdy, włącznie z nim, słyszał o Chłopcu-Który-Przeżył. - Od tego roku będę was uczył Obrony Przed Czarną Magią i liczę na owocną współpracę. Dziękuję bardzo. - Kiwnął z szacunkiem głową w stronę dyrektora i ukłonił się lekko w stronę uczniów.
Po Sali rozniosły się głośne oklaski i piski zachwyconych dziewcząt.
- I jeszcze jedna rzecz. - Uciął oklaski głośny głos dyrektora. - Dostęp do Zakazanego Lasu jest, jak sama nazwa wskazuje, zakazany. Proszę mieć to na uwadze. A teraz proszę prefektów o wypełnienie swoich obowiązków.
Wybrani uczniowie powstali ze swoich miejsc i nakazując starszym uczniom zostać, poprosili nowych o powstanie i podążanie za sobą. Wszyscy kipieli entuzjazmem, poza jednym brunetem o zielonym, teraz dziwnie pustym, spojrzeniu.
- Wszystko jakoś się ułoży, Harry. - Młody, czarnowłosy chłopak dotknął delikatnie ramienia Pottera w geście pocieszenia.
- Tak... bo zawsze co się dzieje, musi mieć związek ze mną.
- Nic na to nie poradzisz, że nad twoją głową wisi fatum. - Szli obaj ramię w ramię za głośnym głosem Malfoya nakazującego im iść w stronę lochów, czyli schodami w dół i nie ociągać się.
- To będzie... - Harry spojrzał na Malfoya z ukosa, gdy go mijał - ciekawy rok, tak sądzę.
***
- Czy to jest konieczne? Jakoś przez te pięć lat obyło się bez nowego przydziału Pottera. - Severus syknął w stronę Dumbledore'a.
- Mówiłem ci, że Harry w swoim pierwszym przydziale rozmawiał z Tiarą, na temat tego, że nie chce być w Slytherinie.
- Ale to nie oznacza, że gdy powiedział, iż nie chce tam być, to jego prawdziwym przydziałem jest właśnie Slytherin - warknął przeciągle starając się opanować. Zawsze, gdy rozmawiał z tym Miłośnikiem Dropsów był bliski białej gorączki, a tok rozumowania tego mężczyzny był bardziej pokrętny niż labirynt z ostatniego zadania Turnieju Trójmagicznego.
- Otóż to, Severusie. Harry od dawna zdawał sobie sprawę z tego, że jest połączony magiczną więzią z Voldemortem.
- A co ma do tego Czarny Pan?
- Tego raczej nie muszę ci tłumaczyć, prawda?
- Nie, nie musisz... Rozumiem co masz na myśli, ale Potter Ślizgonem? Slytherin już nigdy nie będzie taki sam.
- Sądzę, że to nawet dobrze. Harry może być inicjatorem współpracy międzydomowej. On jako członek domu Slytherina, nadal posiada przyjaciół z Gryffindoru.
- Bo każdy wie, że Potter to uosobienie Gryfona... tak jak jego ojciec - prychnął na wpół zirytowany i na wpół rozgniewany.
- Czemu nagle wspominasz Jamesa?
- Bo jest do niego bardzo podobny, co mnie tylko jeszcze bardziej irytuje. Teraz będę go widywał dosyć często, co mnie się nie bardzo uśmiecha... Świat się kończy, Albusie.
- Świat, jaki ty do tej pory znałeś, całkiem możliwe. Dla mnie to, co się teraz będzie działo, będzie miłą odmianą.
- Oni go nienawidzą - wtrącił Severus cicho.
- Wiem, ale na to nikt nic nie poradzi. Harry jest teraz zdany na siebie i... może na Draco - dodał ciszej.
- Draco? A co on ma...? - Mężczyzna urwał patrząc na starszego czarodzieja z odrazą. - O nie! Ani mi się śni.
- Ależ Severusie, to bardzo dobry pomysł.
- Nie ma mowy! - Snape podniósł głos o oktawę i spojrzał na dyrektora niedowierzająco-morderczym spojrzeniem. Następnie trzaskając drzwiami wyszedł.
***
- Witam, profesorze - przywitał się uprzejmie chłopak o ciemnej barwie skóry.
- Pan Zabini. - Spojrzał na chłopaka. - Wie pan może, gdzie jest pan Malfoy i pan Potter?
- Draco jest tam. - Wskazał dłonią na śpiącego chłopaka na kanapie obitej ciemnozieloną skórą. - A Bliznowaty. - Prawie wypluł to słowo, lecz zreflektował się pod groźnym spojrzeniem mężczyzny. - Potter... tutaj nie dotarł.
- Słucham?
- Razem z pierwszorocznymi nie przyszedł ani Potter, ani ten nowy jak mu tam...
- Felix.
- Tak, on.
- Mógłby pan obudzić pana Malfoya i przekazać mu, że oczekuję go w moim gabinecie z Potterem, jak się znajdzie? Przyznam, że nie rozpaczałbym nad jego stratą - dodał cicho, na co stojący przez nim chłopak uśmiechnął się z zadowoleniem. - Tylko gdzie ten idiota się podziewa? - zapytał sam siebie i wyszedł kierując się w stronę swojego gabinetu.
***
- Pogięło cię? Gdzie ty mnie ciągniesz? - Chłopak próbował się wyrwać, lecz bezskutecznie, swoimi wysiłkami sprawił tylko, że uścisk na nadgarstku się wzmocnił. - Będę miał sińce, idioto.
- Sorry, Harry, ale musimy pogadać o czymś ważnym.
- Skoro chcesz mi powiedzieć, że jesteś wielkim, chodzącym durniem, to nie musisz, bo doskonale o tym wiem! - krzyknął rozeźlony.
- Ktoś próbuje cię zabić.
- Naprawdę? - zapytał ironicznie. - Od czasu gdy miałem zaledwie rok, wisi nade mną jarzmo w postaci Voldemorta, który tylko czeka na odpowiedni moment by mnie zabić. Myślisz, że nie wiem? Nie musisz mi do cholery przypominać, że moje życie jest jednym wielkim pasmem niebezpieczeństw i gróźb. A teraz zostaw mnie do cholery. Snape będzie wściekły, gdy się dowie, że już pierwszego dnia nie stosujemy się do zaleceń.
- Harry. - Chłopak zatrzymał się i złapał bruneta za ramiona. - Jesteś w niebezpieczeństwie, jesteś dla nas wszystkich ważny. Nie możesz żyć z myślą, że nic się nie dzieje.
- Felix - zaczął chłodno. - Po pierwsze, odwal się ode mnie. Po drugie, wiem do cholery. A po trzecie, nie myśl, że się niczym nie przejmuję. Wiem o tym wszystkim bardzo dobrze. Wiem, że zbliża się wojna, wiem, że wielu ludzi ginie przez Voldemorta każdego dnia i wiem, że muszę coś z tym zrobić, ale nie dzisiaj i nie jutro. I naprawdę, daj mi święty spokój. Nie udawaj takiego miłego, bo w ogóle mnie nie znasz. - Odepchnął ręce chłopaka i zawrócił w stronę swojego nowego domu.
- Harry! - zawołał za nim Felix, lecz brunet nawet się nie odwrócił.
Rozmyślał o wszystkim co się do tej pory wydarzyło. Minęło zaledwie kilka godzin odkąd przekroczył progi zamku, gdy nagle wszystko zaczęło się komplikować. On jako Ślizgon. Nigdy nie myślał, że mógłby być w domu innym niż do tej pory. Świadomość tego, że nie był już Gryfonem na przemian go bawiła i zadziwiała. Teraz, gdy wszystko się zmieniło i nie musiał grać dobrego Chłopca-Który-Przeżył, postanowił od teraz nie hamować swoich impulsów i zachowywać się normalnie. Nie będzie już powstrzymywał nowych, powstałych niedawno cech. Tak, teraz wszystko na pewno się zmieni. Patrzył niewidzącym wzrokiem pod nogi i nagle poczuł jakby na kogoś wpadł. Ten ktoś złapał go, gdy prawie upadł i to był... cholera, znowu Malfoy.
- Czy ty masz jakieś nawyk wpadania we mnie? - zapytał blondyn trzymając bruneta w pasie.
- Chyba tak, ale nic nikomu nie mów, pomyślą, że jest ze mną gorzej niż już sądzą. - Zaśmiał się ponuro i stanął na własnych nogach.
- Coś nie tak?
- A jak myślisz, Malfoy?
- Nie o to pytam, wiem, że nie tego się spodziewałeś po nowym roku szkolnym, ale powstrzymaj się przez rzucaniem klątwami na każdego spotkanego, no i przed... roztratowaniem ich.
- Bawi cię to? - Spojrzał na blondyna zirytowany.
- Trochę. - Uśmiechnął się krzywo. - A teraz idziemy.
- Gdzie? - Brunet podbiegł wyrównując krok z chłopakiem.
- Do gabinetu profesora Snape'a - powiedział krótko i spojrzał na idącego bruneta z ukosa.
- Dlaczego? Nie mów, że mu poskarżysz, że miałem czelność wpaść na tak wielką osobistość jak ty?
- Widzę, że humor dopisuje. Ale niestety muszę cię rozczarować. Profesor chce z nami porozmawiać, ale nie wiem na jaki temat.
- No tak, to mój nowy opiekun - powiedział z ironią.
- Nie ironizuj... On nie jest taki zły, gdy się go bliżej pozna.
- Poznać bliżej Snape'a, to mi się kojarzy z niemożliwym do wykonania zadaniem.
- Zależy dla kogo.
- A dla ciebie?
- Dla mnie? Co innego można oczekiwać, skoro jestem jego dzieckiem chrzestnym.
- Żartujesz? Współczuję. - Potter zrobił skruszoną minę i nagle wykrzyknął pokazując na blondyna palcem: - A ha! Teraz się wszystko zgadza.
- A niby co takiego? - Spojrzał na Pottera zaintrygowany.
- To, że jesteś jego pupilkiem. - Najwyraźniej zadowolony ze swojego odkrycia Harry, uśmiechnął się szeroko.
- Nie jestem niczyim pupilkiem... - mruknął i spojrzał na bruneta oceniającym spojrzeniem - jak na razie. Już jesteśmy. - Blondyn zapukał cicho w drzwi gabinetu profesora Snape'a.
- Wejść. - Rozległ się męski głos zza zamkniętych drzwi.
- Przepraszam, że przeszkadzamy panu w pracy - zaczął Draco. - Przyprowadziłem Pottera. - Mówiąc to pociągnął nadal stojącego za drzwiami chłopaka za nadgarstek.
- Usiądźcie, mamy do pogadania. Panie Potter. - Spojrzał na chłopaka przenikliwym wzrokiem, gdy już obaj usiedli. - Gdzie pan się szlajał, gdy powinien był pan czekać na mnie w pokoju wspólnym, jak każdy dobry uczeń?
- Panie profesorze, wiąże się z tym bardzo ciekawa historia - powiedział Harry uśmiechając się lekko.
- Proszę wersję skróconą. - Przenikliwy wzrok profesora nie schodził z chłopaka, który pod wpływem jego drgnął lekko, ku uciesze mężczyzny.
- Felix mnie zaciągnął na niby rozmowę i się trochę pokłóciliśmy, a gdy wracałem wpadłem... dosłownie wpadłem na Malfoya, który mnie tu przyprowadził. - Chłopak nabrał powietrza, po wydyszeniu z siebie zdania jednym tchem. - Koniec historii.
- Bardzo mnie urzekła - powiedział Snape z ironią. - Muszę, niestety, mianować cię prefektem mojego domu. - Mężczyzna mówiąc to położył nacisk na słowo mojego. - A uprzedzając twoje pytanie powiem, iż dyrektor by sobie tego życzył. U nas dormitoria zajmują dwie, a nie jak u was... - zamyślił się chwilę, gdyż słowo, którego użył już nie obowiązywało i dodał: - nie tak jak w Griffindorze, cztery czy pięć osób. Na początku miałem cię przydzielić do pokoju z Felixem, ale skoro wyszło tak, a nie inaczej to jestem zmuszony dać ci osobny pokój.
- A dlaczego osobny?
- U nas prefekci mają osobne pokoje i sądzę, że to będzie dla pana lepsze wyjście, znając poziom sympatii innych uczniów Slytherinu wobec twojej osoby. Pokój prefekta jest oddzielony od pokoju wspólnego, co w pana przypadku będzie dobrym posunięciem. Przecież nie mogę narażać pańskiego bezpieczeństwa, prawda, panie Potter? - Ironia w tym zdaniu była praktycznie namacalna. - Może z czasem się to zmieni, w co wątpię, ale nadzieja zawsze umiera ostatnia. Panie Malfoy - zwrócił się do blondyna, który odkąd się pojawili przysłuchiwał się w milczeniu rozmowie - proszę uświadomić pana Pottera co do jego obowiązków jako prefekta i pokazać jego nowy pokój. Możecie iść. Plany lekcji i bagaże są już w dormitoriach. Nie szlajać się po korytarzach. - Spojrzał wymownie na Pottera, który tylko wzruszył ramionami.
Chłopcy wstali i wyszli zostawiając mężczyznę samego w swoim gabinecie. Miał złe przeczucia co do Pottera mieszkającego w jego domu i pełniącego funkcję prefekta.
~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział miałam już przygotowany od jakiegoś czasu, ale wolałam go jeszcze sprawdzić pod różnymi kątami. Niestety jest też krótszy, ale tak musiało, według mnie, być. Dziękuję bardzo za komentarze, a następna notka pojawi się raczej niebawem.
Pozdrawiam!
Pierwsza!!! Więc zacznę od tego, że ten cytat " ale Potter Ślizgonem? Slytherin już nigdy nie będzie taki sam." czyli wypowiedź Snape'a zwaliła mnie z nóg. No i oczywiście też Snape krztuszący się kanapką. Boskie. Chyba mam zbyt wybujałą wyobraźnię. :-) Podobał mi się ten rozdział.. był taki prosty, przejrzysty, śmieszny i ładnie i zgrabnie napisany. Dialogi zwłaszcza :-) Już się nie mogę doczekać dalszych części. Pisz szybko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, ale ciekawie ukazujący reakcję Snape'a na wieść o przydzieleniu Pottera do Slytherinu. Czekam na kolejną część opowiadania i życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Hej :P W końcu się spięłam i napisałam komentarz. Na początku uprzedzam, że miałam mieszane uczucia. Chociaż sama nie wiem czemu. Wszystko ładnie, przejrzysto i napisane naprawdę lekko. Po takiej przerwie (strasznie mi się to dłużyło, ale rozumiem dlaczego ) liczyłam na jakieś wielkie BUM! A tu tylko kłótnia i dziwne zachowanie Felixa. Nie lubię go. Jak dla mnie to powinno się unikać takich ludzi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że manipulacje Albusa w końcu wyjdą na jaw. Na początku polubiłam go ze względu na Draco i jak go przyjął. Jestem też ciekawa jak w tym wszystkim ogarnie się Draco. Połowa jego domu to przyszli Śmierciożercy (chyba, że ominiesz w tej kwestii kanon) i uważają go za swojego przywódce.
Brakowało mi w tym rozdziale Gryfonów. Mimo, że ich nie lubię, ale w końcu Harry był ich atutem. Prawie maskotką.
Och, Snape, ma świętą rację. Slytherin to już nie będzie to samo.
ahhahahahaha padłam jak przeczytałam, że Potter będzie prefektem. Koniec świata :)
Proszę, niech ich pierwszą lekcją będą eliksiry z gryfonami. Snape nie będzie mógł już zabierać Potterowi punktów ;) Pewnie przeniesie się na Rona.
Pozdrawiam, życzę dużo weny (jestem strasznie ciekawa cd) i zapraszam do mnie :D
Jak ty to robisz? Skąd wiedziałaś, że eliksiry z gryfonami to będzie ich pierwsza lekcja? :)
UsuńPozdrawiam!
Ha! :) Zgadłam. Och, a będzie bójka? Bogowie, mam wytrzesz na pół twarzy. :D
UsuńJak bójka to błagam z Felixem.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!! Myślałam, że rozmowa ze Snapem będzie gorsza
Wczesniej anonim..
OdpowiedzUsuńSam nabieram ochoty do pisania dzieki Tobie.
Harry prefektem Slytherinu xD a to dobre xD ~ Rose Malfoy-Potter $
OdpowiedzUsuńDwuch meskich prefektow hihi lepiej byc nie moze
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńno to ciężko będzie miał, Harry został prefektem, ale co z Malfloyem?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńno wspaniale, Harry został prefektem, ale co z Malfoy'em?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga