wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 19

Harry leżąc w łóżku rozmyślał dlaczego tak na prawdę dyrektor chciał się z nim spotkać. Nic jak zawsze nie dało się wyczytać z twarzy starca, który tylko uśmiechał się wesoło i patrzył, tymi przenikliwymi, błękitnymi oczyma jakby potrafił dostrzec jego duszę. Chłopak martwił się, czy czasem coś było nie tak, ale nie uzyskał żadnych wykazujących tego oznak.

Dumbledore nie był już młodym człowiekiem, Harry doskonale to rozumiał, ale nigdy nie mógł się pozbyć przeczucia, że to co robi i mówi dyrektor posiada drugie dno.

- O, Harry. Wejdź proszę. Może herbaty? - powiedział mężczyzna widząc wchodzącego chłopca.
- Dziękuję bardzo. - Chłopak przyjął filiżankę od mężczyzny. - Coś się stało, profesorze?
- Ależ nic, chłopcze. Zastanawiałem się tylko jak ci minął dzień. - Uśmiechnął się lekko. - Słyszałem od profesora Snape'a, że zdobyłeś dzisiaj pięć punktów na eliksirach. Bardzo się cieszę, Harry - zamyślił się chwilę. - Tylko nie mów profesorowi Snape'owi, że ci o tym powiedziałem, ale był lekko - powiedzmy - wstrząśnięty, kiedy mi o tym mówił.
- Profesor Snape wstrząśnięty? - Zdziwił się chłopak próbując gorącego napoju. - Trudne do wyobrażenia.
- Bynajmniej. - Uśmiech chwilowo zgasł, gdy mężczyzna przyglądał się chłopcu, który dość często marszczył brwi. - Coś się stało chłopcze?
- N-nie. Nic takiego. - Wypalił szybko i spojrzał uważnie na profesora. A nie mogąc znieść tego wzroku przeniósł spojrzenie na biurko, na którym leżała dziwna biała kula. 
- Harry. - Mężczyzna widział, że na ten dźwięk chłopak lekko drgnął. - Jest coś co chciałbyś mi powiedzieć lub o coś zapytać?
- Cóż... - Brunet błądził myślami zdając sobie sprawę, że owszem miał kilka pytań, ale sądził, iż zadanie ich byłoby co najmniej nietaktowne, więc zapytał tylko: - co to za kula?
- To? To jest bardzo interesujący przedmiot, w istocie. - Gdy kula znalazła się w rękach mężczyzny, ta przybrała kolor błękitny. - Kiedyś, gdy jeszcze umiejętność wykrywania sygnatury magicznej była powszechna, magowie tworzyli magiczne artefakty, które były bardziej dokładne niż ludzka, czasami zawodna, umiejętność. Ta kula jest własnie takim artefaktem. Ukazuje kolor sygnatury magicznej czarodzieja, który uzyskał pełnoletność w magicznym świecie i nie posiada już ogranicznika w postaci namiaru.
- Czytałem o namiarze. Dlatego każdy użyty czar przez ucznia poza obrębem Hogwartu zostaje od razu wykryty przez ministerstwo. - Chłopak zmarszczył brwi. - Więc dlaczego nie wykryli, gdy używałem magii na Grimmauld Place lub gdy... wie pan... w Banku Gringotta.
- Dom przy Grimmauld Place jak i Bank Gringotta posiadają magiczne bariery, oczywiście nie porównywalne do tych w Hogwarcie, ale wystarczające by blokować każdą magię przed wydostaniem się na zewnątrz.
- Rozumiem. - Kiwnął głową dla potwierdzenia. - Stanie się coś, jak osoba niepełnoletnia dotknie tej kuli?
- Ależ nie - powiedział mężczyzna z uśmiechem i podał chłopcu kulę. - Najwyżej nic nie... - urwał.
Kiedy chłopak dotknął kuli, ona powinna nie zmienić koloru, albo mogła - a nie musiała - pokazać kolor sygnatury chłopaka. Chłopak był potężnym młodym czarodziejem, więc mężczyzna ewentualnie spodziewał się zobaczyć kolor zielony, tak jak wspominał młody Malfoy, lecz ku jego zaskoczeniu, jak i lekkiemu przerażeniu, kula ukazała kolor czarny.
- Profesorze? - zapytał Harry, lecz mężczyzna patrzył jak zahipnotyzowany w kulę. - Panie profesorze?
- Tak, chłopcze? - Po dłuższej chwili mężczyzna się odezwał.
- Coś oznacza ten kolor?
- Nie, nic nie oznacza. - Chłopak pod wpływem przenikliwego spojrzenia znów drgnął niedostrzegalnie. - To wszystko, możesz już iść. Masz dzisiaj szlaban z profesorem Snape'm prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Przesuwam ci go na jutro, Harry. Porozmawiam z profesorem, a teraz życzę ci miłego wieczoru. - Uśmiechnął się lekko.
- Coś się stało, profesorze?
- Przypomniałem sobie rzecz, którą muszę niezwłocznie wykonać. Starcza pamięć - westchnął mężczyzna i wstał odprowadzając zdziwionego chłopca do drzwi.
- Dobranoc, profesorze.

Nie myśląc już więcej o swojej wizycie u dyrektora, Harry wstał z łóżka i podszedł do jednej z półek z zamiarem wybrania którejś z książek. Chwilę wodził wzrokien, szukając tej odpowiedniej. Było na tyle wcześnie by jeszcze nie spać, lecz na tyle późno by nie szlajać się nigdzie samemu. Dzisiaj już się przekonał co go czeka gdy sam na sam z innymi Ślizgonami znajdzie się w pokoju wspólnym. Oczywiście starał się położyć wcześniej, czując się już wystarczająco zmęczonym, lecz nie mógł usnąć. Uważając, że nauka odpowiednio wymęczy jego umysł, chwycił podręcznik do eliksirów i przysiadł na łóżku. Przez kilka chwil siedział i wpatrywał się w podręcznik, po czym położył się na brzuchu i otworzył go przed sobą. Machnięciem ręki przywołał lampkę, stojącą na biurku i zatrzymał ją nad głową tak, by mógł swobodnie czytać. Gdy posiadał już wystarczającą ilość światła, wziął leżące obok na stoliku nocnym pergamin, pióro i atrament, i zaczął robić notatki do każdego rozdziału książki. 

Po dwóch godzinach nauki i wtedy, gdy jego powieki nie utrzymywały własnego ciężaru zamknął książkę i słoiczek z atramentem odsyłając wszystko na biurko. Przerobił trochę materiału. Miał zamiar się go niebawem starannie nauczyć, a nazajutrz zaplanował spotkanie z Ronem i Hermioną w bibliotece. Teraz już porządnie zmęczony, Harry wdrapał się pod pościel i prawie natychmiast zasnął.


***

Profesor Snape, szedł szybkim krokiem do pokoju wspólnego Ślizgonów z zamiarem wezwania Draco. Będąc już na miejscu wszedł przez przejście i stanął na progu rozglądając się po pokoju wspólnym w poszukiwaniu jasnej głowy. Zauważając ją ruszył w tym kierunku w międzyczasie otrzymując skinienia głowy i krótkie przywitania od innych uczniów.

- Panie Malfoy - zaczął. - Potter w swoim pokoju?

- Witam, profesorze - przywitał się. - Tak, Potter już pewnie śpi.

- Świetnie. Panie Malfoy, proszę ze mną - powiedział i odwrócił się w stronę drzwi otrzymując przy tym zdziwione spojrzenia reszty uczniów będących w pokoju wspólnym.

- Tak, sir. - Chłopak wstał i ruszył za profesorem, a gdy znaleźli się już na korytarzu profesor przystanął, a zaraz za nim blondyn.

- Mamy problem, Draco. - Mężczyzna użył imienia chłopaka, a to coś oznaczało. Niewątpliwie coś ważnego.

- Jaki, profesorze? - zapytał chłopak i spojrzał na ostry profil mężczyzny, który nie wyrażał nic, może poza oczywistą irytacją.

- Potter rzecz jasna - warknął w odpowiedzi. - Zawsze musi chodzić o niego.

- Co z Potterem? - zmartwił się Draco. - Nie widziałem żeby coś mu dolegało, może poza tym bólem głowy co mówił rano.

- Głowa go bolała? Blizna?

- Mówił, że tylko głowa. Może to zwykły ból. - Wzruszył ramionami.

- Tak - powiedział przeciągle profesor. - Jaki kolor sygnatury ma według ciebie Potter?

- Zielony, tak sądzę. - Spojrzał na swoją bransoletkę, teraz już posiadającą ku jego ogromnemu zdziwieniu czarne plamki. - Czemu tego wcześniej nie zauważyłem? - powiedział cicho do siebie obracając nadgarstek tak, by przyjrzeć się bransoletce pod każdym kątem.

- Nie zauważyłeś czego? - Spojrzał na chłopaka, który nadal wpatrywał się w swój nadgarstek. - Ja również niczego nie widzę - powiedział z ironią.

- Bo nie możesz - powiedział poufale. - Jego sygnatura zabarwia się inną: potężną i mroczną.

- Kiedy to się stało? - zapytał i wznowił krok, a za nim szedł równie szybko Draco.

- Nie wiem dokładnie, wczoraj jeszcze wszystko było dobrze. 

- Coś się stało, co wzbudziło twoje podejrzenia?

- Nie przypominam sobie... chyba, że... - mruknął chłopak łapiąc się za podbródek.

- Co takiego?

- To tylko domysł, nic jak na razie wartego wspominania. 

- Skoro tak sądzisz. Ja idę na szlaban z panem White z Gryffindoru, a ty idź do gabinetu dyrektora.

- A Potter czasem też nie miał szlabanu?

- Słuszna uwaga, miał. Dumbledore namówił mnie bym go przełożył na jutro.

- Nieoczekiwanie zyskał pan całkiem dobrego ucznia, według dzisiejszych zajęć, i do tego samego Wybrańca. - Uśmiechnął się Draco.

- Nawet mi nie przypominaj. - Mówiąc to mężczyzna zniknął z pola widzenia chłopaka wchodząc do swojego gabinetu.

Uśmiech zniknął z twarzy chłopaka zastępując go maską, która potrafiła skrzętnie ukryć uczucie niepokoju i lekkiego strachu. Gdy maska została przywdziana, ruszył przed siebie. Kierował się umiejętnie labiryntami korytarzy szukając przy tym najkrótszej drogi do gabinetu. Po kilku minutach wędrówki stanął przez kamienną chimerą, która poruszyła się i zaczęła odsłaniać schody, gdy znalazł się wystarczająco blisko. Uważając to za zaproszenie, Draco wszedł powoli po kamiennych schodach i zapukał w drewniane, obramowane metalowymi ramami, drzwi. Słysząc ciche zaproszenie wszedł, zamykając je cicho za sobą.

- Dobry wieczór, Draco - przywitał się mężczyzna. - Zechciałbyś usiąść? 

- Dobry wieczór, profesorze. Z całym szacunkiem, ale czy dzisiejsza wizyta ma coś wspólnego z Potterem?

- W istocie. Ufam, że profesor Snape cię powiadomił?

- Tak. Czy to ta kula, o której myślę...? - Wskazał chłopak białą, wielkością mieszczącą się w dłoni kulę, ignorując w jaki sposób sformułował pytanie.

- Tak. To kula, stworzona przez ludzi z taką umiejętnością jak twoja. Co widzisz na swojej bransoletce?

- Ciemne plamki, profesorze.

- Dokładnie tak jak myślałem. - Mężczyzna westchnął głęboko zaniepokojony. - Podczas snu sygnatura Harry'ego zostaje zmieniana przez tą czarną.

- Przecież każdy musi spać - obruszył się Malfoy. - I co to w ogóle znaczy?

- We śnie, sygnatura każdego czarodzieja, jak i rdzeń są spokojne. - Dyrektor przesunął ręką po swojej długiej, siwej brodzie. - Poza, oczywiście, magicznymi śpiączkami, które już się Harry'emu zdarzyły. Nie wiem tylko skąd się ta sygnatura wzięła i co osoba ją posiadająca zamierza. Rozpoznajesz tą drugą sygnaturę?

- Nie do końca. - Chłopak skupił się niewielkiej energii sygnatury owlekającej jego bransoletkę. - Ale czuję, że już ją kiedyś spotkałem.

- Czyli się zgadzamy.

- To znaczy, że pan też umie to co ja?

- Ależ nie, chłopcze. - Mężczyzna uśmiechnął się dobrotliwie. - Ja tylko nauczyłem się czuć ją, nie widzieć tak jak ty, Draco. Ty urodziłeś się z tą umiejętnością.

- Czyli można się tego nauczyć? - zapytał nagle zaciekawiony.

- Wiedza to potęga, ale nie wszechmocna. To co umiemy, jak na przykład oddychanie, nie zostało nauczone, prawda? - Chłopak kiwnął głową na znak, że rozumie co mężczyzna ma na myśli.

- Co możemy zrobić? - zapytał w końcu Draco.

- Domyślam się, że ta sygnatura działa tak szybko dlatego, że jest sygnaturze Harry'ego znana. Właśnie wtedy, gdy Harry trzymał tę kulę ta sygnatura musiała być bliżej, niż ta prawdziwa, bo pokazała czarny kolor, a nie zielony jak sądziłem, że pokaże.

- A co się stanie, gdy jego sygnaturę pochłonie ta czarna? - zapytał blondyn lekko przerażony.

- Nie pochłonie. Po prostu połączy się z nią najprawdopodobniej przejmując kontrolę, ale nie pozbywając się jej.

- Czyli Harry, gdy połączy się z tą sygnaturą, może być wtedy kontrolowany? - Teraz chłopak wstał zbyt przejęty by siedzieć i oparł ręce na blacie dyrektorskiego biurka.

- Może, ale nie musi, to zależy od osoby do której należy ta sygnatura. Sądzę, że ta osoba chce uzyskać jego, teraz już potężną, moc magiczną, która w nieodpowiednich rękach może być niebywale niebezpieczna. Aby dokonało się połączenie, może minąć wiele czasu.

- Ile dokładnie czasu na to potrzeba? Musimy coś wymyśleć! - Teraz już blondyn krzyczał.

- Połączenie zajmie co najmniej kilka tygodni. - Niebieskie spojrzenie na chwilę zniknęło pod powiekami, by za chwilę pojawić się z ledwo dostrzegalnym błyskiem. - Mam pewien pomysł, by przerwać łączenie się.

- Tak? - Draco znieruchomiał i uspokoił się pod czujnym wzrokiem profesora.

- Zanim dokona się połączenie, będziemy musieli tą czarną sygnaturę zastąpić inną.

- Czy to jest możliwe?

- Oczywiście, że jest, ale do tego potrzeba więzi magicznej i znamy tylko jedną tutaj osobę, która ją już stworzyła. - Dyrektor uśmiechnął się szczerze, ale jakby niepewnie. - Tak chłopcze, ty możesz pomóc.

- Zrobię wszystko co możliwe - zapewnił żarliwie chłopak.

- W to nie wątpię, ale sprawa połączenia sygnatur jest dość... delikatna. Jest wymagany jeden warunek o dwóch możliwych opcjach.

- Warunek?

- Tak. Jedna z opcji to taka, że można dokonać połączenia poprzez stworzenie artefaktu z mocą sygnatury, która będzie wystarczająco potężna by zainicjować połączenie. Ty już masz bransoletkę, która nie jest zbyt silna, a drugi taki przedmiot z taką samą sygnaturą może zostać odrzucony, a my nie możemy sobie na to pozwolić. Pozostaje więc nam druga opcja. - Mężczyzna zamilkł zmagając się z myślami.

- Jaka to opcja? - zapytał chłopak zniecierpliwiony.

- Przyjęcie esencji.

- Nie wiem czy rozumiem... - zaczął Draco rozmyślając intensywnie.

- Inaczej cóż... przyjęcie płynu innego czarodzieja, w tym wypadku twojego.

- Co...?! - krzyknął chłopak, a jego oczy zrobiły się tak wielkie jak galeon. - Ale... ale... że mam wymienić z nim krew? To jest rytuał czarnomagiczny!

- Masz rację, ale nie o takie przyjęcie esencji mi chodziło, chłopcze. Są dwa rodzaje tego zabiegu. Pierwszym jest, jak już wspomniałeś i oczywiście miałeś rację, wymiana krwi, co jest zakazanym rytuałem, bo ludzie przy nich umierali. A drugiem jest... cóż. Mam nadzieję, że wiesz.

- Co? Że ja...? Z nim... - Chłopak zaczął spazmatycznie oddychać, gdy zrozumiał o co dyrektorowi chodzi. W sumie i tak chciał to zrobić, ale dużo, dużo później. A tak to ma na to tylko kilka tygodni. - On... wie o tym wszystkim?

- Nie i sądzę, że raczej nie powinien. Musi to zrobić z własnej woli, a nie pod groźbą znalezienia się pod czyjąś kontrolą.

- A-ale, nie mogę tego zrobić z tak błahego powodu! - Oburzenie w głosie chłopaka było wielkie.

- Nie musisz być tak wystraszony, chłopcze. Przecież wiesz, że nasz świat patrzy na to wszystko inaczej. Nic nie staje na drodze i wiem, Draco, że nasz Harry jest tobie drogi. - Chłopak popatrzył na mężczyznę jakby potrafił swoim przenikliwym spojrzeniem przejrzeć jego serce i umysł, znając przy tym już każdy jego sekret. Świadomość tego napawało go swego rodzaju przerażeniem. - Nigdy byś mu nie zrobił krzywdy - dokończył mężczyzna gładko.

- To oczywiste! - wykrzyknął chłopak jednocześnie nieświadomie potwierdzając to co Dumbledore mówił. - Ale nigdy nie chciałem zrobić tego z obawy. Chciałem, żeby wszystko działo się według swojego rytmu. Według rytmu Harry'ego - dodał ciszej mając nadzieję, że tego dyrektor nie usłyszał.

- Wiem, chłopcze, ale niestety nie mamy wyboru, Harry najwyraźniej otrzymał artefakt z tą czarną sygnaturą i to nie wcześniej niż kilka dni temu. Wiesz coś na ten temat, Draco? Coś podejrzanego się działo?

- Ech... - westchnął chłopak godząc się ze swoim losem i zadaniem, lecz nadal był niepewny, Dumbledore potrafił być przerażający. - Sądzę, że mamy szpiega.

- Tak - Mężczyzna zgodził się ku zdumieniu blondyna. - Nathaniel Felix, prawda?

- Wie pan?! - krzyknął teraz już poważnie wytrącony z równowagi przez tego człowieka. Teraz już rozumiał co czuł Severus. - To dlaczego nic pan nie robi? - oburzył się chłopak myśląc, że mogło do tego wszystkiego nigdy nie dojść, gdyby nie upór Dumbledore'a.

- Mam swoje powody chłopcze. - Jak zawsze, pomyślał Draco z ironią. - Nie mamy także żadnych obciążających młodego Felixa dowodów.

- Durny śmierciojad. Dlaczego Severus nie wie o tym, że on jest Śmierciożercą?

- Zarówno Nathaniel jak i profesor Snape nie wiedzą o swojej wzajemnej przynależności do popleczników Voldemorta. Różnicą jest, że Severus udaje oddanie, a młody Felix wręcz przeciwnie. Dlatego nie mogą się o sobie dowiedzieć póki to możliwe. Wiem, że wpuszczenie Nathaniela do domu przy Grimmauld Place było ryzykowne, ale musi wierzyć, że mu ufamy. Od teraz Kwatera Głowna została przeniesiona do rodzinnego domu Severusa.

- Do Prince Manor? - zapytał chłopak zdziwiony. - Skoro Severus nie wie o Felixie, to dlaczego oddał rodzinny dom swojej matki na Kwaterę?

- By w razie potrzeby Harry Potter miał gdzie się ukryć. - Spokojny ton Dumbledore'a potrafił uspokajać każdego słuchającego. - Teraz gdy Voldemort powrócił, musimy uważać komu ufamy. O tej wiadomości wiesz ty, chłopcze, Severus, ja i kilku wiarygodnych członków. Nadal spotkania będą się odbywać w domu Syriusza, ale te tylko mało ważne, lecz sądzę, że w tym roku szkolnym nie będą potrzebne. Voldemort zrobił już swój pierwszy krok przysyłając tutaj młodego Felixa. Musimy byś czujni. Tobie, chłopcze, zostawiam zadanie oczyszczenia naszego Harry'ego z tej obcej sygnatury.

- Mam wątpliwości profesorze, wiem, że u czarodziei to jest coś bardziej wiążącego niż u mugoli, ale boję się, że Harry może tego nie chcieć. Wie pan... do końca życia ze mną i nie móc... - urwał starając się coś dodać, ale po prostu nie mógł.

- Teraz jest wiele możliwości, o których możesz jeszcze nie wiedzieć, ale nie jest to niemożliwe. - Mężczyzna uśmiechnął się pocieszająco i wstał kierując się do okna. - Harry bardzo wiele wycierpiał w swoim życiu, więc nie zdziwiłbym się gdyby się bał, ale wierzę, że bardzo pragnie czyjejś niepodzielnej uwagi; pragnie osoby, która będzie patrzyła na niego jak na człowieka, a nie przez pryzmat sławy, czy przeszłości. On potrzebuje normalności i stabilizacji. Zdajesz sobie sprawę Draco, że on myśli tylko o tym jak powstrzymać Voldemorta? - Starzec odwrócił się nagle i podszedł do Draco kładąc mu rękę na ramieniu. - Gdy twoja sygnatura połączy się z sygnaturą Harry'ego obaj będziecie równie potężni. A gdy w grę wchodzą... uczucia... - Draco słysząc to słowo zaczerpnął głęboko powietrza - wtedy praktycznie nic nie jest niemożliwe.

- Tak... - potwierdził chłopak cicho. - Ja będę już wracał, profesorze. Muszę to wszystko... przemyśleć i... poukładać sobie w głowie.

- Dziękuję ci za tę rozmowę, chłopcze i mam nadzieję, że damy radę pomóc Harry'emu. Dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedział i zniknął za drzwiami. - My? - prychnął schodząc po schodach i od razu ruszając w stronę lochów. 
   
Draco od początku miał za cel pogłębić ich więź tak, że będą mogli, oczywiście za obustronną zgodą, dzielić magię, ale teraz gdy nagle jego cel stał się bliski zrealizowania zaczął się wahać. Może dlatego, że kilka tygodni brzmiało gorzej niż kilka miesięcy, czy nawet lat. Chłopak był skłonny poczekać ile trzeba, ale teraz... Draco będzie musiał w ciągu tych kilku tygodni, czyli zakładając, że to są dwa czy trzy miesiące, uwieść Pottera tak by mu się bezwarunkowo oddał. Na samą myśl przyjemne dreszcze pełzły po całym jego ciele, lecz nie mógł się pozbyć obawy, że coś pójdzie nie tak, albo pojawią się jakieś komplikacje w postaci, na przykład tego durnego Felixa. Nie spuszczać obu chłopaków z oka zdawało się być całkiem dobrym pomysłem, a dzięki temu, że Potter i Malfoy byli prefektami mogli bez przeszkód wchodzić do swoich pokoi. Na myśl o tym blondyn zachichotał i przystanął szukając szybszego sposobu na dostanie się do lochów. Boczne schody przyciągnęły jego uwagę i ruszył tamtędy. Po tym jak zszedł rozejrzał się po korytarzu, a widząc grupkę uczniów podszedł do nich przybierając surowy wyraz twarzy.

 - Witam, szanowne towarzystwo - powiedział głośno, a grupka uczniów prawie podskoczyła pod wpływem jego głosu, ku zadowoleniu Draco. - Zdaje mi się, że to już czas by być w dormitoriach, prawda?

- T-tak - szepnęła jedna z dziewczyn nieśmiało. - M-my już idziemy.

- Mam taką nadzieję - Spojrzał po twarzach uczniów nikogo jednak nie rozpoznając. - Jestem w dobrym humorze, więc nie odbiorę waszemu domowi punktów, ale szlaban z profesorem Snape'em... - urwał znacząco, udając, że się nad tą możliwością zastanawia.

- N-nie! Tylko nie to - wykrzyknął jeden z chłopców z czystym przerażeniem, a Draco uśmiechnął się w duchu, że groźba szlabanu ze Snape'em zawsze odnosi skutek.

- Och. - Zdziwił się blondyn z uśmiechem wypełzającym na usta. - A to niby dlaczego?

- P-profesor Snape jest... straszny. - Cichy głos dziewczyny był ledwo słyszalny.

- Straszny? - zaśmiał się Draco. - Racja, ale co mnie obchodzi to, że się go boicie? Łamiecie reguły tak, jak Potter ma to w zwyczaju i sądzicie, że nie zostaniecie ukarani?

- Czemu wspominasz, pana Pottera? - zapytał pyzaty chłopak, na oko drugoklasista.

- Pana? - Podniósł brew zaintrygowany. - On jest od was o niewiele starszy.

- Podziwiamy go! - Westchnęła jedna z dziewczyn, prawdopodobnie najstarsza. - Jest taki odważny i bez okularów jest taki... uroczy.

- Uroczy? - Nie przystojny, nie świetny, nie niezły czy seksowny, tylko właśnie uroczy. Draco się zaśmiał. - A on to co? Mały kociak?

- Dobre porównanie - zgodziła się dziewczyna. - Ma takie oczy, duże i zielone. Jak u kotka.

- Jego oczy mają odcień młodej trawy, intensywny, a nie taki irytujący i mdły jaki mają koty - wtrącił swoje Draco i zamilkł, widząc jak dziewczyny spoglądają po sobie porozumiewawczo, a kilku chłopców nawet się lekko zarumieniło.

- Aha, więc ty też. - Jedna z dziewczyn podeszła bliżej łapiąc się pod boki.

- Niby co? - Draco odruchowo się cofnął.

- Kochasz go - powiedziała krótko.

- C-co? T-ty... zgłupiałaś?

- To nie jest takie dziwne... jesteś Draco Malfoy, prawda? Harry Potter jest chodzącym ideałem - podsumowała dziewczyna. - Niezły, wysportowany, sławny i bogaty. Idealny materiał na męża.

- Więc was obchodzi tylko jego sława i pieniądze - zirytował się i przybrał najbardziej przerażający wyraz twarzy na jaki było go w tej chwili stać. - Wynosić się do swoich dormitoriów, pókim dobry! - syknął, a grupka uciekła przerażona. - Nie biegać po korytarzach, idioci - zawołał za nimi.
   
Teraz już w kiepskim humorze, dzięki bandzie głupich dzieciaków, prawie biegł korytarzem by tylko jak najszybciej się znaleźć w bezpiecznym pomieszczeniu, w postaci swojego pokoju. Po chwili wszedł do pokoju wspólnego żałując, że nie miał pod ręką drzwi, którymi mógłby trzasnąć. Szedł gniewnym krokiem przez pomieszczenie ignorując nawoływania.

- Co mu jest? - zapytała Pansy Blaise'a, który patrzył na drzwi oddzielające pokój wspólny i pokoje prefektów, za którymi właśnie zniknął Malfoy.

- Potter się stał - powiedział Blaise.

- Co ma to tego Bliznowaty? - zapytała udając zainteresowanie.

- A kiedy nie ma? - odpowiedział pytaniem na pytanie Blaise, czytając Proroka Wieczornego.

- Hmm... - zamyśliła się dziewczyna.

- Nie udawaj, że myślisz, jesteś na to za głupia - wypalił ciemnoskóry chłopak otrzymując uderzenie w ramię książką, którą dziewczyna trzymała. 

- Jakoś do tej pory ci to nie przeszkadzało - obruszyła się dziewczyna.

- Sam się sobie dziwię. Umawiać się z kimś, kto nie ma mózgu i tylko głupoty jej w głowie.

- Przecież cię do niczego nie zmuszam - prychnęła wydymając usta.

- Wiesz, że żartuję, głupia. - Uśmiechnął się i cmoknął ją na przeproszenie w policzek.

- Tak. - Westchnęła. - Wiem. - I znów otworzyła trzymany podręcznik odpierając się o bark Blaise'a tak, by było im obu wygodnie.
  
Tymczasem w pokoju prefekta Draco krzątał się szykując do snu. Już gotowy, wpełznął pod przykrycie.

- Nie ma mowy - szepnął do siebie sennie. - Potter będzie mój. - I zasnął.

~~~~~~~~~~~~~

Mam coś za zakomunikowania. Jutro (znaczy dzisiaj w południe) wyjeżdżam za miasto i przez jakiś czas nie będę miała dostępu do komputera. Następny rozdział może, ale nie jestem pewna, pojawić się tuż przed początkiem września. W razie co, będę informować. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam!

10 komentarzy:

  1. Panienki i Draco w ostatniej scenie były super. Normalnie Draco bronił Pottera, od tych dziewuch niczym jakiś rycerz :-) Zdziwiony Snape to też coś nowego. Za to rozmowa o tych sygnaturach czarodziejów, napisana bezbłędnie.. wszystko połączone w logiczną całość.. genialne. Koniec wakacji się zbliża, ale widzę, że jeszcze co poniektórzy korzystają z ostatnich dni. Miłego odpoczynku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, kocham cię, wczoraj znalazłam twoje opowiadanie i przeczytałam je całe. Słodkie było jak Draco bronił Harr'ego ;)
    Szkoda że nie będziesz nic na razie pisać ale życzę udanego wypoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że nic nowego nie napiszę, ale świetny rozdział. Ciekawie pokazałaś rolę pierścienia od Felixa i wprowadziłaś zapowiedź tego co czeka Harrego ze strony Draco. Życzę Ci miłego odpoczynku i oczywiście weny do pisania.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Konstruktywna krytyka. Dla ciebie to nic takiego. Dowiesz si tylko co mogłabyś poprawić. Dla nas to dużo. Pomóż nam w rozkręceniu ocenialni, która pomoże ci sprawić, że twój blog będzie "z najwyższej półki"!
    http://teczowa-ocenialnia.blogspot.com/
    zapraszam również do spisu opowiadań. Tyle kategori, ile kolorów największej tęczy.
    http://teczowe-opowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne , uwielbiam twoje opowiadania chociaż szczerze przeczytałabym coś ostrego twojego autorstwa. czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i scenę która mnie powali względem erotyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz... orłem w pisaniu ogólnie nie jestem, ale po przeczytaniu tylu opowiadań uważam, że dam radę. Ale wiesz jak to jest w życiu... od razu do łóżka sobie nie wskoczą ^.^.

      Usuń
  6. Super jak zawsze!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciesze sie ze znalazlam tego bloga. Haha
    Draco z tekstem - "harry bedzie mój " jest takie slodkie .
    Troche ci to zajmie draco zanim uda ci sie do zdobyc ( haha)
    Blondyn zachowywal sie jak rycerz. Bronil harrego przed tylmi dziewczynami Ooo
    O.o

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    więc jednak ten pierścień, który dał mu Felix wpływa na jego zmianę sygnatury magii, och chciałabym aby Harry pokazał Ślizgonom, że z nim się nie zadziera...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    wspaniały rozdział, więc jednak to ten pierścień od Felix wpływa u Harrego na zmianę sygnatury magii, jak ja bym bardzo chciała, żeby Harry pokazał Ślizgonom, że z nim to się nie zadziera...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses