sobota, 7 września 2013

Rozdział 21

Lekcje dnia dzisiejszego mijały Harry'emu w ślimaczym tempie. Po ostrej wymianie zdań z Weasleyem kilka dni temu, chłopak chodził naburmuszony i nieobecny myślami. Odtwarzając w myślach ten fragment jak rudzielec zawołał do niego po nazwisku, nie mógł zrozumieć gdzie popełnił błąd. Gdy przypadkowo wypowiedział na głos słowa:

- Co ja takiego zrobiłem? 

Wtedy odezwał się Malfoy:

- On jest głupim Wiewiórem. Nie zrobiłeś nic, czego musiałbyś się wstydzić lub martwić się tym.
   
W głębi duszy chciał się z tymi słowami nie zgodzić, ale postanowił w miarę możliwości być ze sobą samym szczerym, więc przyznał rację Malfoyowi, lekko się dziwiąc, jak łatwo mu to przyszło. Wyglądało na to, że to Ron ponosił winę za ich sprzeczkę. Teraz, gdy nie widywali się za często, ich przyjaźń wystawiana była na próbę, którą niestety Ron oblał za pierwszym podejściem, w terminie dwóch dni od jego ogłoszenia. Mimo lekkich wyrzutów sumienia w związku z tym co Harry odpowiedział Ronowi, co było oczywiście prawdą, brunet nie potrafił wmówić sobie by chłopaka przeprosić. Chciał się przekonać, czy rudzielec będzie w stanie szczerze mu powiedzieć czemu tak żywiołowo zareagował i właściwie na co. Tydzień minął od ostatniego spotkania Harry'ego, czy chociażby odezwania się słowem, z Ronem i Hermioną. Dziewczyna najwyraźniej stojąc po stronie swojego chłopaka, nie zamierzała niczego prostować i czeka aż problem sam się rozwiąże. Takie myślenie wcale nie pasujowało do Hermiony Granger, którą Harry zna... czy może już tylko znał? Nie! Po takiej durnej wymianie zdań nie wolno mu tak łatwo przekreślić całej pięcioletniej przyjaźni. To nie był taki rodzaj przyjaźni, że jak pojawiają się kłopoty z jednym z przyjaciół, to wtedy każdy zajmuje się sobą i swoimi własnymi sprawami. A może jednak jest? Nie, nie ma takiej możliwości. Jestem w błędzie..., Harry wymierzył sobie mentalnego policzka za wątpliwości w szczerość ich przyjaźni. Lecz nie powątpiewanie w lojalność Rona i Hermiony było tu najgorsze. Najgorsza była myśl, że gdyby tak się rzeczywiście stało, Harry nie czułby się z tym źle. Może i zniknęłyby osoby gotowe na słuchanie o jego problemach o każdej porze dnia i nocy. Może i zniknęłaby już ta znana Trójca Gryffindoru... ale Harry by się tym wcale nie przejął... Właśnie to było najgorsze.
   
Teraz siedział na kolacji przy stole Slytherinu i już od kilku minut wpatrywał się w swoją kanapkę, którą ledwo nadgryzioną położył na talerzu.

- Potter? - zagaił Malfoy. - Dobrze się czujesz? Coś zbladłeś?

- Tak. - Westchnął głęboko. - Wszystko jest w porządku, tylko nie jestem głodny.

- Szczuplejszy to raczej nie będziesz, Potter. - Spróbował zażartować blondyn, ale widząc zirytowany wzrok bruneta, wzruszył nonszalancko ramionami. - Nie przejmuj się tak. Prędzej czy później jakoś dojdziecie do porozumienia z Wiewiórem.

- Ta... - zaczął brunet urywając i patrząc zdumionym wzrokiem na Malfoya. - Czy ty mnie pocieszasz?

- Pft - prychnął blondyn, a Harry uśmiechnął się podnosząc nieznacznie kąciki ust. Ten uśmiech mimo że delikatny, sięgał oczu chłopaka, a co z tym idzie, był szczery. - Co zamierzasz teraz zrobić?

- Teraz? - Pytając, Potter zauważył poważne spojrzenie Draco, dlatego uśmiechnął się niedostrzegalnym, figlarnym uśmieszkiem i zaczął wolno: - Teraz zamierzam dokończyć kolację, pójść do biblioteki po książkę, która mi pomoże z zadaniem z transmutacji, następnie pewnie trochę się pouczę, wezmę długi, gorący prysznic i pójdę spać.

- Jesteś niemożliwy. - Blondyn uśmiechnął się delikatnie i złapał kielich z sokiem dyniowym z zamiarem napicia się z niego.

- Wiem... ale to dlatego mnie ko... - gdy zaczął to mówić, stały się trzy rzeczy na raz: Malfoy zaczął się krztusić sokiem; Ron, podsłuchujący ich rozmowę od początku, opuścił widelec z głośnym brzdękiem; a on sam z zawstydzenia przed zamiarem powiedzenia słowa na "K" zaczerwienił się tak, że takiego koloru nie mógł się powstydzić dorodny pomidor - ...lubisz - dokończył niepewnie i wstał. Malfoy nadal kaszląc złapał bruneta za rękaw zatrzymując go w miejscu.

- Ko...? - wychrypiał.

- Ko...penhaga to stolica Danii. - Wyrwał się Harry z uchwytu blondyna i uciekł za drzwi Wielkiej Sali, zostawiając wielce zdziwionego Malfoya i ruszył biegiem w stronę biblioteki.

- Głupek. Idiota. Kretyn. - Po każdym słowie walił się otwartą dłonią w czoło. Po szaleńczym całominutowym biegu zwolnił kroku sapiąc ciężko. - Co ja gadam? Odbiło mi już całkiem?
   
Brunet rozejrzał się wokół i zdał sobie sprawę, że poszedł w zupełnie innym kierunku niż na początku zamierzał. Był piętro wyżej niż to, na którym znajdowała się biblioteka. Zmęczony biegiem, ruszył teraz wolno powłócząc nogami wzdłuż korytarza aż do schodów prowadzących w dół. Zaczął powoli nimi schodzić, gdy nagle usłyszał czyjeś głosy. Zamarł w miejscu i rozejrzał się, najpierw w górę schodów, potem w dół. Pusto. Zszedł ze schodów i już chciał skręcić w prawo, gdy znów usłyszał głosy.

- Co ty tu robisz? - Jego uszu dobiegło znajome warknięcie. Harry drgnął myśląc, że to do niego były skierowane te słowa, dlatego już miał wyjść ze swojej kryjówki, gdy nagle zabrzmiał drugi, tym razem kobiecy głos.

- Oj, Severusie... nie bądź taki. - Ten głos był miękki mający uchodzić za uwodzicielski. - Wiem, że ten korytarz nie jest zbyt często uczęszczany, a poza tym teraz jest kolacja, prawda?

- Czego chcesz? - syknął mężczyzna.

- Powiadomić, że wszystko idzie tak jak sobie nasz Pan zaplanował.

- Co masz na myśli? - zapytał zirytowany, a jego głos potrafił zmrozić każdego swoim chłodem. Brunet prawie drgnął z zimna.

- Zobaczysz Severusie. Nie miną dwa miesiące, a chłopak będzie należał do Czarnego Pana. - Słysząc to Harry cofnął się tak szybko, że aż potknął się o pierwszy stopień schodów, którymi tutaj zszedł, robiąc przy tym niezły rumor, gdy książki w torbie uderzyły o posadzkę. - Co to było? - Kobieta zdawała się słyszeć ten odgłos, a Harry zamarł. Zaalarmowane tym dźwiękiem dwie rozmawiające niedawno osoby, ruszyły w tym kierunku. Kroki pobrzmiewały coraz bliżej niego, a on nadal leżał sparaliżowany. Nagle z prawej strony otworzyło się przejście i Potter został tam przez kogoś wciągnięty. Zaczął się wyrywać i już chciał zawołać Snape'a o pomoc, gdy czyjaś ręka zakryła mu usta.

- Ćśśś, Potter. - Usłyszał znajomy głos przy uchu. - To ja.

- F-Felix? - szepnął lekko zdezorientowany. - Co ty tutaj robisz?

- Długo by opowiadać - odrzekł wymijająco, otrzymując zaciekawione, zielone spojrzenie bruneta. - Najpierw się stąd wynośmy. Słyszałeś coś?

- Tak mi się wydaje.

- A co takiego? - zapytał zaciekawiony Nathaniel.

- Nie wiem czy mogę ci ufać, Felix. Muszę iść do Dumbledore'a. - Potter wstał, rozejrzał się i ruszył przed siebie, a za nim podążył ciemnowłosy chłopak.

- No przecież jesteśmy razem w Zakonie i walczymy z Cz... Sam-Wiesz-Kim - zająknął się, co nie uszło uwadze Pottera. Harry wiedział, że Draco też tak mówił, ale to było u niego raczej kwestią zasłyszenia tego zwrotu od ojca, ale Felix nie miał powodów mówić na Voldemorta Czarny Pan... a przynajmniej tak Harry myślał.

- Coś w ciągu dwóch miesięcy ma sprawić, że będę na łasce Voldemorta. - Na imię Lorda, Felix drgnął starając się ukazać, że to z zimna. Harry odwrócił się od niego i to był jego błąd. Został uderzony zaklęciem oszołamiającym i padł głucho na posadzkę tracąc przytomność.

- Oj Harry, Harry. Mają rację, ale ty nie możesz o tym wiedzieć - wskazał na leżącego bruneta różdżką. - Obliviate. Zapomnij co usłyszałeś i co tu robiłeś. - Chłopak przerwał zaklęcie i rozejrzał się bacznie. - No. Ten korytarz zaraz będzie zapełniony uczniami, więc cię tu zostawię. Pa, Harry. - Mówiąc to pochylił się nad nieprzytomnym chłopakiem i cmoknął lekko w usta. Jeszcze raz się rozejrzał i zniknął w jednym z ciemnych korytarzy.


***

Masa ludzi przewijała się przez Skrzydło Szpitalne, by dowiedzieć się co się stało z Wybrańcem. Ron i Hermiona siedzieli przy łóżku bruneta trzymając się za ręce i cicho rozmawiając. Nad chłopakiem wirowała madame Pomfrey sprawdzając jego dokładny stan i upewniając się, czy nie zaszły jakieś znaczące zmiany. Nic na szczęście nie wykryła. Chłopak został tylko potraktowany zaklęciem oszałamiającym, do tego jednym z tych silniejszych i nie do końca legalnych. Na Pottera nie działały zaklęcia wybudzające, więc wszyscy zainteresowani rozmową z chłopakiem, byli zmuszeni czekać, aż sam się wybudzi. Niespodziewanie drzwi do Skrzydła Szpitalnego stanęły otworem i wszedł przez nie Dumbledore w towarzystwie Snape'a i... Malfoya, który na wejściu rzucił nieodgadnione spojrzenie w stronę pogrążonego we śnie Pottera.

- Dyrektorze - zaczęła pielęgniarka. - Pan Potter został zaatakowany.

- Jestem tego świadom, Poppy. Nic mu nie zagraża?

- Jego stan jest stabilny, ale nie znam tego zaklęcia, więc nie potrafię powiedzieć kiedy się dokładnie obudzi.

- Dziękuję Poppy. - Po słowach Dumbledore'a kobieta odeszła, a on sam podszedł do łóżka Harry'ego. - Kiedy ostatni raz go widzieliście i co robił? - zapytał najprawdopodobniej przyjaciół chłopca siedzących obok, bo nie spuszczał wzroku z bruneta.

- W czasie kolacji, jak rozmawiał z Malfoyem. Wtedy... wyszedł w pośpiechu - odezwała się cicho Hermiona spoglądając na dyrektora.

- Panie Malfoy? - zapytał mężczyzna i odwrócił się do jasnowłosego chłopaka. - Wiesz może dlaczego Harry wyszedł w pośpiechu?

- Potter... on... - zaczął Draco powoli - powiedział coś czego nie chciał... tak sądzę.

- To znaczy, panie Malfoy? - zapytał Snape po raz pierwszy się odzywając.

- To nic ważnego, to zwykłe przejęzyczenie. - Blondyn starał się jakoś wytłumaczyć, że to co powiedział Potter, nie było w żadnej sposób podejrzane. Nie chciał wracać myślami do tej chwili, by uniknąć rumieńców, które zapewne by się pojawiły.

- Harry... on chciał powiedzieć słowo na "k" - powiedział Ron cicho.

- Słowo na "k"? - zdziwił się dyrektor patrząc znacząco na Malfoya, który odwrócił swój wzrok od dyrektora, teraz patrząc na nieprzytomnego Pottera. - W takim razie... mówił któremuś z was gdzie się wybiera?

- Do nas się od tygodnia nie odzywa - powiedział rudzielec z wyrzutem, na co Malfoy spiął się.

- A czyja to wina, Wiewiór? - Po sali przeszedł silny podmuch. - Wiesz jak on się tym zadręczał?

- Opanuj się, Draco - syknął Snape łapiąc chłopaka za ramię. - Mało mnie obchodzi co się działo z Potterem - powiedział spokojnie na co otrzymał niedowierzające spojrzenie od przyjaciół byłego Gryfona, a od samego dyrektora lekko rozbawione. Stary człowiek wiedział, że Mistrz Eliksirów był równie przejęty co reszta, tylko tego nie okazywał jak inni. - Ważniejsze jest gdzie szedł i kogo mógł spotkać.

- Mówił, że zamierza iść do biblioteki. - Teraz już opanowany Draco usiadł na innym, stojącym przy łóżku krześle.

- Albusie - zaczął cicho Snape.

- Masz rację, Severusie. Przepraszam was bardzo moi drodzy, ale będę zmuszony was poprosić o zostawienie nas samych. - Dyrektor zwrócił się do Rona i Hermiony.

- Dobrze. - Dziewczyna pierwsza wstała, a za nią wstał niechętnie chłopak, który ruszył się dopiero jak został pociągnięty za ramię. - Dobranoc, profesorze Dumbledore, profesorze Snape.

- Dobranoc. - Mężczyzna posłał im pocieszający uśmiech, a Severus lekko skinął głową. Za nimi ruszył także Malfoy, nie odzywając się. - Prosiłbym żebyś ty został, chłopcze - Draco zamarł i powoli odwrócił się. Spoglądał, to na Snape'a, to na Dumbledore'a, zmieszany. Czyżby był uwzględniany w naradach dwóch z najpotężniejszych czarodziejów?

- Dobrze - powiedział blondyn cicho i podszedł do mężczyzn otrzymując przyzwalające kiwnięcie głową dyrektora.

- Więc Severusie, co chciałeś mi powiedzieć?

- W czasie kolacji odbyłem ciekawą rozmowę z pewną kobietą, która również znajduje się szeregach Czarnego Pana. Wtedy byliśmy na tym samym piętrze co biblioteka, ale w innym korytarzu. Możliwe, że ktoś nas podsłuchiwał - urwał łącząc fakty. - Pottera znaleziono w zupełnie innym korytarzu. Dlatego nie rozumiem dlaczego - podszedł do łóżka Harry'ego. - Mam pewne podejrzenia co do Pottera. Albusie czy mógłbyś zajrzeć w jego myśli? 

- Już to zrobiłem. - Mężczyzna głaskał w zamyśleniu swoją długa brodę. - Zostało na Harrym użyte zaklęcie zapomnienia.

- Wyszło na dobre - mruknął Snape uśmiechając się delikatnie. - Jeżeli usłyszał o czym mówiliśmy, to nie będzie tego w ogóle pamiętał, a to pokrywa się z naszym celem. 

- Masz rację, Severusie, ale jest jeden problem.

- Jaki znów problem?

- To zaklęcie jest czasowe. Któregoś dnia sobie o tym przypomni i to nagle.

- Czasowe Obliviate? - zdziwił się ciemnowłosy mężczyzna. - To jest nieco bardziej skomplikowane niżeli zwykłe zaklęcie.

- Musimy działać szybko, chłopcze - zwrócił się do Draco starszy mężczyzna. - Nie wiem za ile czasu zaklęcie przestanie działać, ale wtedy wszystko się pokomplikuje.

- Nie będę nawet pytał - mruknął Severus i ruszył do wyjścia nie mówiąc nic więcej.

- Czy mógłbyś zostać z Harrym póki się nie obudzi? Nie powinno to długo trwać. Uważam, że powinien się znaleźć u siebie w pokoju najszybciej jak to możliwe, a ty mu w tym pomożesz. Ten kto zaatakował Harry'ego jest tutaj z nami.

- Felix... - syknął Draco.

- To jest możliwe, ale nie mamy żadnej pewności. Harry jest w ogóle niczego nieświadomy. Musisz się nim opiekować, Draco. Dobranoc. Jak będziesz śpiący, to nie krepuj się. - Wskazał dłonią na sąsiednie łóżka i wyszedł.

- Jestem pewien, że to był Felix - mruknął cicho blondyn. - Zobaczysz, on kiedyś mi za to zapłaci. Obiecuję ci na ród Malfoyów, że Felix się doigra i trafi tam, gdzie od początku powinien być. - Blondyn chwycił dłoń bruneta i uścisnął ją lekko.

***

Ciepły dotyk dłoni na głowie sprawił, ze zaczął się budzić. Czyjeś ciepłe palce przeczesywały lekko jego jasne włosy w naturalnej pieszczocie. Otumaniony tym uczuciem szepnął miękko:

- Harry...
  
Dłoń na jego włosach chwilowo zamarła, lecz zaraz wznowiła swoją czynność. Chwila! Blondyn zdał sobie sprawę, że leży na czyichś udach, a jego głowa była głaskana jakby był jakimś kotem. Koty były zazwyczaj zielonookie, tak jak jeden chłopak, którego imię wyrwało się z jego ust chwilę temu. Ten zielonooki chłopak, jak już wspominamy o nim, znajdował się w skrzydle szpitalnym, w którym on - Draco Malfoy - czuwając na nim, zasnął z głową opartą na brzegu jego łóżka. Mruknął niewyraźnie, gdy jego myśli odpłynęły znów do tej ciepłej dłoni na jego głowie, bawiącej się jego włosami.

- Zachowujesz się jak kotek - zaśmiał się lekko brunet.

- Jedynym z nas mającym zielone oczy jesteś ty, Potter - odpowiedział nadal nie podnosząc głowy, a brunet nadal go głaskał. - Możesz już przestać mnie głaskać. -Chciał warknąć, ale wyszedł tylko głośny pomruk zadowolenia.

- Nie wydaje mi się, że ci to przeszkadza. - Brunet zjechał dłonią na policzek blondyna.

- W sumie racja, ale co ludzie pomyślą. - Po tym blondyn powoli się podniósł, trąc zdrętwiały kark. - Która jest godzina?

- Piąta nad ranem.

- Jak się czujesz? - zapytał Draco ziewając i przeciągając się, a Harry'emu przeszło przez myśl, że robił to zupełnie jak kot.

- Teraz już dobrze. Dostałem chyba oszałamiaczem - powiedział wolno Harry, a Draco spojrzał mu prosto w oczy z powagą wypisaną na twarzy.

- Co pamiętasz?

- Właściwie to, że chciałem iść do biblioteki i chyba wtedy ktoś mnie zaskoczył i zaatakował. Nie pamiętam za wiele.

- Dobrze. - Draco wstał, a Harry spojrzał na niego z wyrzutem, całkiem irracjonalnym. - Ubieraj się. Dyrektor kazał mi cię odeskortować do pokoju, gdy się obudzisz. 

- Ach... racja. - Chłopak spąsowiał.

- Oj przestań się zachowywać jak naburmuszona nastolatka. Jesteś mężczyzną.

- Nie zachowuje się jak nastolatka - burknął Potter i wstał szybko nabawiając się zawrotów głowy. Chwycił się za głowę i starał ustać na dwóch nogach, a pomógł mu w tym Malfoy.

- Kiedy ty sobie wbijesz do tej głowy, że nie wolno tak szybko się ruszać po tym jak się było długo nieprzytomnym?

- Wybacz.

- Rusz się i ubieraj. - Blondyn kątem oka patrzył, jak chłopak się przebiera sądząc, że ten chłopak posiada świetne ciało. - Gotowy? - zapytał, gdy Potter stał już ubrany i patrzył na niego wyczekująco.

- Tak.

- Świetnie. Idziemy. - Ruszył przodem a za nim Potter. - Dzisiaj jest sobota, więc może mi pomożesz z OPCM?

- Pewnie - dobry humor bruneta wrócił i szedł ramię w ramię ze swoim byłym wrogiem, którego teraz mógł śmiało nazwać przyjacielem. Wiele rzeczy się wydarzyło, a przy nim zawsze był Draco. Dzięki temu już wiedział, że ludzie się zmieniają, a świat nie jest tylko czarno-biały.

~~~~~~~~~~~~~
Witam i o zdrowie pytam!
No, minął pierwszy week szkolny, więc znalazłam dzisiaj trochę czasu na rozdział, który według mnie wyszedł taki sobie, bo mnie głowa boli, a bardzo chciałam wam dać coś nowego! Jutro pół dnia będę się uczyć, więc... wybaczcie (za to, że rozdział krótszy też przepraszam!:D). Matura to bzdura... jestem tego pewna, ale chce ją dobrze zdać. Co tam u was po pierwszych dniach szkoły?
Pozdrawiam!

15 komentarzy:

  1. Och, jak czytałam pierwszą cześc rozdziału, to tak jakby o sobie. Wątpliwości Pottera były dokładnie takie same jak moje sprzed 1,5 miesiąca. ;/ Ogólnie to rozdział bardzo mi się podobał, ale ta cała akcja z Felixem to mnie do szału doprowadza. NIe można na niego ustawic jakieś pułapki?? Czy coś w ten deseń? Och, sytaucja przy kolacji..... :D Miód, cud i Draco.
    Ta cała kompinacja Dropsa jest trochę dziwna, ale mam nadzieje, że to się wyjaśni w najbliższych rozdiałach. Kim była ta kobieta, do jasnej ciasnej? Jakaś może stara znajoma ze szkoły, bo mówiła do niego po imeniu. Na początku myślałam, że to któraś z sióstr Black, ale Bella za nim nie przepadała, Cyzia też nie miała powodu wogóle się do niego odzywa, skoro Draco nie ma swojego zadania.
    O zdrowie, pytasz a jak tam twoje?
    Co do szkoły to jest naprwdę super, ale już nienawidzę sali 313 gdzie mam matmę. Jak pomyślę, że jeszcze czekają mnie cztery lata nauki to mam dziwne wrażenie, że ja wrosnę w tą szkołę.
    Mam nadzieje, że dasz radę z jutrzejszą nauką. :)
    Pozdriwam, weny życzę i zapraszam na mój drugi blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w ramach przypomnienia to ja uśmierciłam Bellę prawda? xD
      Moje zdrowie już lepiej. Teraz lepiej... Chodziłam do szkoły z gorączką, ale cóż, jak trzeba to trzeba.
      A o jakie konkretnie ci komplikacje dyra chodzi? ^^

      Usuń
    2. Kurde, nie pamiętam dokładnie już wszystkiego. Jak znajdę chwile to przeczytam to jeszcze wszystko raz. Przydałoby się odświeżyć pamięć.
      Och, nie wiem dokładnie, ale dla mnie Drops zawsze ma we wszystkim ukryty cel i jest takim małym manipulatorkiem ;) Jakby Dumb nie mógł od razu wywalić Felixa ze szkoły a wtedy Draco i Harry byliby razem <3
      Ile tak mniej więcej planujesz rozdziałów?

      Usuń
    3. Wiesz... Sama nie wiem ile. Planowałam gdzieś koło 30, ale nie zdziwię się, że z 50 wyjdzie. Tak na prawdę nie wiem.
      Będę informować na bieżąco.

      Usuń
  2. fenomenalny rozdział! zauważyłam już na początku, że jest krótszy od poprzednich i przyznam szczerze, że mnie to ogromnie zasmuciło, ale treść wynagrodziła wszystko :) świetnie prowadzisz to opowiadanie i zaskakujesz mnie swoimi pomysłami. Mimo wszystko dzięki, że znalazłaś chwilę by napisać i dodać tu rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja w Wielkiej Sali mnie totalnie rozbroiła.. słowo na "k" i tyle szumu i tyle nieporozumień :-) Ron to zwykła świnia.. tak, tak.. jak inaczej powiedzieć o człowieku, który odwraca się od swojego przyjaciela z byle powodu. Dobrze, że Harry jakoś zasymilował się w Slytherinie i może liczyć na Draco. Uf.. a ja już myślałam, że jakaś kobieta chce zaciągnąć Severusa do łóżka :-p HA,ha,ha.. a tu tylko chciała przekazać informacje. Zawiodłam się, no ale cóż :-) Scena w szpitalu pięknie napisana... hm.. to takie romantyczne? Nie to chyba jeszcze za mocne słowo. U mnie ze szkołą jeszcze luz... zaczynam dopiero w październiku :-) A maturą się nie przejmuj. Będę trzymać kciuki :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie rozdział jest w porządku :) Scena w Wielkiej Sali, a później w skrzydle szpitalnym były świetne. Porównanie do kota mnie rozwaliło :D
    Felix jest nieco intrygujący, bo do końca nie znam jego prawdziwych intencji względem Harrego. Niby pomaga Voldemortowi, ale czy nie ma przypadkiem własnych, ukrytych zamiarów? Z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnego rozdziału. Życzę weny i zdrowia do nauki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no no niedawno wpadłam na ten blog i muszę przyznać, że nie mogę się doczekać nowej notki :) Mam nadzieję, że tak jak jest obiecane notka będzie się pojawiać co tydzień, więc czekam z niecierpliwością ;3 Aż się mimowolnie szczerze do monitora jak czytam to opowiadanie ;d co do matury- wzięłam sobie za punkt honoru informować wszystkich maturzystów żeby olali całkiem oceny, a zajęli się maturą ;p ja próbowałam to pogodzić i cóż: oceny mam dobre, ale matura mi nie poszła i nie dostałam się na to co chciałam ;/ no więc nie odkładaj nauki na potem i takie tam ;p Szkoda, że kilka egzaminów ma wpłynąć na nasze dalsze życie. Pozdrawia przyszła studentka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział. Kocham kotki

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam kota i wiem co harry ma na mysli ze blondyn zachowuje sie jak kot.
    Sama tak robie :D
    Rozdzial super ciekawy . widze ze harry chcial użyć słowa na ''k" .... I zdobil sie czewony . w myslach az ujrzalam tą wizje . i sama sie zarumieniłam

    OdpowiedzUsuń
  8. Mrau mrau mrau draco na kota <3 hihi matko rozdzial byl mega a ja zachowuje sie jak moj chloppak gdy dostanie nowa" zabawke" ludzie to chore no ale coz jestes niesamowita lovki lovki

    Zakocony i Przekocony
    Twoj Lis 〓^.^〓

    OdpowiedzUsuń
  9. Zabiję...Felixa!!!!!!!!!!!!!
    #Natka

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    hihi, Harry chciał powiedzieć, ze ten go kocha, och byłoby cudownie, oby znalazł się jakiś dowód na Felixa, Dracon nie powinien odstępować Harrego na krok..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. To nie uczciwie że tak traktują Harrego... Moim skromnym zdaniem zasługuje na prawdę, nawet najgorszą. Potem to się odwróci przeciw nim...

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    ach, rewelacyjne, Harry chciał im wszystkim powiedzieć, że ten go kocha, to byłoby naprawdę cudownie, mam nadzieję, że znajdzie się jakiś dowód na Felixa...Malfloy nie powinien odstępować Harrego na krok... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses