czwartek, 12 września 2013

Rozdział 22

- Jeszcze raz! - sapnął brunet.

- O-okej.
  
Chłopak powtórzył czynność, lecz nie tak jakby sobie brunet tego życzył.

- Trochę za... mocno. - Harry poruszył się powoli.

- Wybacz, Potter - powiedział Draco cicho. - Wszystko w porządku? Może przestać?

- Nie. Nie... przestawaj. - Brunet jęknął, gdy poczuł nagły ból w dolnej partii ciała.

- Więc mi... pomóż. - Oddech blondyna stał się nierówny, a na czoło wystąpiły kropelki potu.

- Staram się... ale ciężko mi... ten ból...

- Może już skończmy? - zapytał niepewnie blondyn.

- Za chwilę... jeszcze raz - zarządził chłopak oddychając ciężko. - Musimy to zrobić... ach... - jęknął gdy poczuł lekkie ukłucie bólu.

- Dobrze się czujesz? Nie chcę ci sprawić bólu... - powiedział Malfoy cicho.

- Jakoś sobie z tym poradzę. Jeszcze! - krzyknął.

- Confringo! - krzyknął blondyn celując w bruneta, który zatrzymał zaklęcie, ale nie uchronił się przed upadkiem na plecy.

- Teraz było świetnie - pochwalił go i starał się wstać. Malfoy podszedł do niego i zaoferował swoją pomoc. - Dzięki. Musisz się skupić na działaniu zaklęcia, a nie na szansach poprawnego jego rzucenia. Teraz było idealnie.

- Dziękuję za to, że mi pomagasz, Potter... Może chwilę odpoczniemy? - Chłopak wskazał na stół z napojami i stojące przy nim fotele.

- Pewnie. - Uśmiechnął się brunet idąc w stronę jednego z wygodnie wyglądających foteli.

- Ten Pokój Życzeń to niezła rzecz - zaczął Draco gdy już zajęli fotele. - Idealnie odwzorowało to co chciałem. No może poza jacuzzi...

- Chciałeś jacuzzi? - zdziwił się Potter popijając gorącą czekoladę ze srebrnego kielicha. - Nigdy cię nie zrozumiem... - dodał ze śmiechem.

- Który dzisiaj? - zapytał blondyn ignorując wybuch wesołości bruneta.

- Chyba 25. września, a co?

- Serio?! - krzyknął chłopak, a brunet powoli kiwnął głową z pytającym spojrzeniem. - To nic.
  
Chłopcy siedzieli cicho przez kilka minut, gdy nagle ciszę przerwało pytanie Malfoya:

- Nadal nie odzywają się do ciebie?

- Nie - mruknął ponuro Harry. - Ale wiesz co? Nie obchodzi mnie już to. Niech robią co chcą, nie są już dziećmi, a Ron to powinien nauczyć się jak...

- Nie być takim dupkiem co zazwyczaj? - podsunął mu Draco na co otrzymał lekko zirytowane spojrzenie, pewnie ze względu na to, że mu przerwał, a nie na to, że się z tym nie zgadzał. - Wracamy?

- Bolą mnie plecy, nie wiem czy dam radę wstać. - Zaśmiał się brunet krótko, masując odcinek lędźwiowy pleców, a widząc przepraszający wzrok Draco uśmiechnął się.
   
Starając się wstać Harry zachwiał się lekko do przodu, potykając się przy tym o wyciągnięte nogi, których przed chwilą w tym miejscu nie było, co zaskutkowało upadkiem na drugi z zajętych foteli. Brunet nie wiedział czy to było zamierzone działanie blondyna czy nie, ale spoglądając na twarz chłopaka, na którym wylądował, stracił jakiekolwiek zainteresowanie myśleniem. Szare oczy blondyna śmiały się! Nie wyśmiewały z jego gapiostwa czy czegoś innego, tylko błyszczały z czystego, nieskrywanego szczęścia. Widząc tę grę emocji w oczach chłopaka, Harry był zmuszony zamrugać. Niedowierzanie bruneta zostało skwitowane szerokim uśmiechem ze strony blondyna, który łapiąc za podbródek bruneta zmusił go do patrzenia na siebie. Mimowolnie oczy chłopaka powędrowały do ust drugiego, wygiętych teraz w kształt lekkiego uśmiechu. Psotne iskierki zamigotały w zielonym spojrzeniu i chłopak zaatakował usta Malfoya. Chwilowe otępienie i konsternacja zostały wyrzucone natychmiastowo z głowy Draco, gdy miękkie usta bruneta zaczęły niespieszną wędrówkę wzdłuż jego dolnej wargi. Ślizgon chwycił w obie dłonie twarz bruneta, odrywając go od swoich ust, który na ten gest jęknął zawiedziony i popatrzył na niego. Twarz bruneta wyrażała oczekiwanie na reakcję chłopaka. Piękno zielonych oczu było tak fascynujące dla Draco, że nie mógł się nie uśmiechnąć. Powoli przybliżał swoją twarz do twarzy bruneta, który odruchowo zmrużył oczy wyglądając przy tym jak ucieleśnienie niewinności. Dwie pary ust niespiesznie pochwyciły swoje odpowiedniki badając się wzajemnie. Pocałunek był niebywale delikatny. Wargi bruneta po chwili uchyliły się, dając nieme zaproszenie na penetrację przez język partnera. Gdy ten wtargnął do ust Harry'ego, zaczął powoli badać każdy do tej pory mu nieznany element, trącąc przy tym inny, równie miękki język. Draco uśmiechnął się pod nosem, gdy brunet mruknął zadowolony. Gorące usta ocierały się o siebie niespiesznie czując, że czas nie ma dla nich znaczenia i że w tej chwili nie istnieje nic co mogłoby je rozdzielić. Draco po długiej chwili wycofał język z ciepła usta Harry'ego i zaczął ssać jego wargę. Potter poprawił się na kolanach blondyna, siadając na nim okrakiem i nieświadomie ocierając się o powoli budzącego się członka blondyna, który mruknął niewyraźnie w wargi partnera. W tej pozycji górował Potter, więc lekko pochylając się nad blondynem pogłębił pocałunek. Draco chwycił go za kark i zaczął go lekko masować by po chwili zanurzyć palce w miękkich potarganych włosach. Brunet w odpowiedzi na tą pieszczotę zaczął kręcić kółka biodrami w ogóle nie zdając sobie sprawy, jak tą czynnością pobudza drugiego chłopaka, który teraz już wyraźnie pobudzony jęknął. Malfoy odzyskał niewielką trzeźwość umysłu, gdy Potter zaczął rozpinać jego koszulę.

- Przestań, Po... Harry - sapnął oddychając ciężko.

- C-co? - zapytał brunet niemrawo, nadal zamroczony intensywnością doznać.

- Jesteś świadom tego jak mnie kusisz? - zapytał i nie czekając na odpowiedź zaatakował odsłoniętą, miękką jak jedwab skórę szyi.
  
Brunet przymknął oczy z przyjemności i odchylił się bardziej do tyłu dając chłopakowi większe pole do manewru.

- Musimy... przestać - wydyszał blondyn tuż przy uchu bruneta, którego całowaniem własnie się zajmował.

- Zdecydowanie - powiedział szybko Potter mierzwiąc włosy blondyna i przyciskając jego głowę bardziej do siebie. - Chyba... - zajęczał gdy śliski język ślizgał się mu po gardle - ...coś ze mną nie tak... 

- Co masz na myśli? - zapytał blondyn odchylając głowę bruneta w bok i atakując szyję tuż przy połączeniu z barkiem.

- Gorąco mi... 

- Co? - Draco oderwał się od naznaczonej licznymi malinkami szyi i spojrzał na bruneta marszcząc brwi. Podniósł dłoń i dotknął czoła chłopaka - Harry... ty masz gorączkę! Czemu nic nie mówiłeś? - powiedział obudzony pomagając chłopakowi wstać.

- Tak bardzo się cieszyłeś na te lekcje... nie mogłem cię rozczarować.

- Głupi Gryfon - prychnął i zaczął prowadzić chłopaka tam gdzie powinien teraz być, czyli w Skrzydle Szpitalnym.

- Były Gryfon - poprawił go chłopak powłócząc nogami.

- Ale nadal głupi... - mruknął Draco mimowolnie się uśmiechając. - Aż tak bardzo nie lubisz pić eliksirów?

- To nie to... po prostu jest tak jak wcześniej wspomniałem. - Blondyn zaśmiał się cicho na to. - Nie śmiej się!
  
Nic już na to Ślizgon nie odpowiedział. Szli w milczeniu, automatycznie kierując się do Skrzydła Szpitalnego, ale Draco był myślami kilka chwil wstecz... Jeszcze czuł czekoladowy smak ust i języka Pottera, gdy ten pozwolił mu pogłębić pocałunek. Nadal nie wierzył, że to rzeczywiście się stało, ale jedno spojrzenie na szyję Pottera utwierdziło go w przekonaniu, że ten namiętny akt miał naprawdę miejsce. Całe jego ciało nadal wypełniało gorąco i zastanawiał się czy też czasem nie ma gorączki. Już chciał sięgnąć do swojego czoła, gdy nagle czyjaś ręka zrobiła to za niego. Przyjemnie miękka dłoń przycisnęła się do jego czoła zamierając na chwilę w bezruchu.

- Co robisz? - zapytał po fakcie Draco.

- Jesteś cały rozpalony, więc myślałem, że też jesteś chory.

- Raczej napalony - mruknął cicho, niedosłyszalnie dla bruneta. - To raczej symptom czegoś innego...

- Czegoś innego? - Potter przechylił głowę w śmieszny sposób i nagle jego twarz stała się jeszcze bardziej czerwona, najwidoczniej chłopak załapał co blondyn miał na myśli. - Och! - dodał mało elokwentnie.

- Już jesteśmy - powiedział tylko Draco i pchnął drzwi do szkolnego szpitala.
  
Od razu ich oczom ukazały się rzędy łóżek ustawionych dookoła pomieszczenia. Tylko jedno łóżko było zajęte. Spał na nim na oko czternastoletni chłopak z oślimi uszami. Na widok wchodzących chłopców, pani Pomfrey zlustrowała ich uważnie wzrokiem doszukując się jakichś widocznych uszkodzeń. Nie znajdując nic takiego jej wyraz twarzy lekko się rozpogodził i zapytała:

- Czy coś się stało, panie Malfoy, panie Potter?

- Potter ma gorączkę - odezwał się od razu Draco łapiąc Pottera za łokieć i stawiając go przez kobietą, która pociągnęła go w stronę jednego z łóżek i posadziła na nim.

- Od kiedy masz gorączkę? - zapytała kobieta Pottera odchodząc do apteczki z eliksirami.

- Od dwóch dni - przyznał się i otrzymał oburzone spojrzenie od blondyna.

- A pan, panie Malfoy? Od kiedy ma pan gorączkę?

- Ja nie mam gorączki - odpowiedział patrząc na kobietę, jakby nagle wyrosła spod ziemi.

- To czemu jesteś taki rozpalony?

- Bez przyczyny. - Draco nie mógł wytrzymać hardego spojrzenia kobiety, więc spojrzał na przyglądającego się mu bruneta.

- Panie Potter - sapnęła kobieta przerywając niemą rozmowę chłopców i ściągając na siebie ich uwagę. - Co to za sińce?

- Sińce? - zdziwił się brunet, a Malfoy wciągnął głośno powietrze. Zupełnie zapomniał ich usunąć! Miał zamiar to zrobić przed wejściem do Szpitala... - Ja... Och... - Harry przygryzł wargę zdeterminowany się nie rumienić, ale to było trudne do wykonania zważywszy na to, że jego twarz już teraz była cała czerwona.

- Ktoś cię uderzył? - zapytała oglądając zostawione przez usta Malfoya znaki. - Zaraz one są 
w kształcie... - Nie zdążyła określić ich kształtu gdy nagle zostały one usunięte przez blondyna.

- Nieważne jakim. Niech pani da mu ten eliksir i pójdziemy sobie stąd.

- Nie wiem czy nie zostawić pana Pottera na noc w Skrzydle Szpitalnym... - zastanawiała się na głos pielęgniarka.

- Nie ma takiej potrzeby proszę pani - wtrącił swoje brunet i przyjął podany mu eliksir.
   
Buteleczka z płynem została szybko opróżniona i chłopak wstał powoli ku zdziwieniu blondyna. Chyba w końcu zrozumiał by nie wstawać zbyt szybko, pomyślał Draco śmiejąc się w duchu. Harry spojrzał wyczekująco na blondyna i ruszyli obaj do wyjścia, pożegnawszy się uprzednio z kobietą.

- Masz odpoczywać, panie Potter - dodała jeszcze zanim chłopcy zniknęli za drzwiami. - Co za chłopcy... - westchnęła do siebie i ruszyła do ucznia z oślimi uszami, który właśnie się obudził.


***

- Odczep się ode mnie kobieto! - warknął ciemnowłosy mężczyzna idąc szybko korytarzem.

- Severusie... - Kobieta prawie biegła za mężczyzną. - Nie idź tak szybko, mam szpilki.

- Było ich nie zakładać - prychnął zirytowany zwalniając kroku.

- Severusie... 

- Powiedziałem, nie.

- Jakoś w zeszłym tygodniu nie miałeś nic przeciwko. - Ciemnowłosa kobieta wydęła wargi oburzona.

- To nie powinno się w ogóle wydarzyć. - Przystanął mężczyzna i zmierzył kobietę wzrokiem.

- Podaj mi powód. Wiem, że jesteś typem samotnika, ale nie jesteś taki stary, by odmawiać sobie przyjemności...

- Nic już nie mów... - wycedził. - To, że Criss tu pracuje nie daje ci prawa szwendania się po Hogwarcie...

- Właśnie dlatego chodzę tutaj z Tobą - uśmiechnęła się zaczepnie. - Może zaprosisz mnie na drinka?

- Nigdy - mruknął wchodząc do swoich komnat, lecz nie zamykając drzwi. Kobieta uśmiechnęła się wiedząc, że wygrała.
   
Ciemnowłosa ruszyła od razu do barku by nalać sobie ulubionego wina, lecz nie zdążyła przebyć nawet połowy drogi do celu, gdy została nagle złapana w talii przez silne, męskie ręce. Kobieta odwróciła się w ramionach mężczyzny i została nagle pocałowana przez wąskie, pachnące kawą usta Severusa. Ciepło rozlało się w jej ciele i zarzucając ręce na szyi mężczyzny oddała pocałunek. Mężczyzna zanurzył rękę we włosach równie ciemnych jak jego własne i zamruczał jej do ucha:

- Jesteś niemożliwa, Alono.

***

Zakapturzona, niska postać szła przez brukowaną drogę do okazałego, wyglądającego na opuszczonego, zamku. Szybkie kroki odbijały się echem po pustej przestrzeni. Sceneria kryjówek Mrocznego Lorda za każdym razem była podobna, bo nie wiedzieć czemu Voldemort uwielbiał lokacje, które w innych potrafiły wzbudzać strach. Będąc już przy drzwiach zamku, chłopak, bo owa postać nim była, wyciągnął różdżkę i włożył ją w niewielki otwór, który miał za zadanie sprawdzenie jej właściciela. Gdy procedura dobiegła końca, drzwi się uchyliły i dały nieco światła na ciemny korytarz, który prawdopodobnie prowadził do miejsca spotkania. Chłopak zdjął po drodze do pomieszczenia maskę ukazując twarz młodego, szesnastoletniego chłopaka.

- Glizdogonie, otwórz proszę drzwi dla naszego młodego kolegi. - Zza drzwi dobiegał spokojny głos.

- Tak Panie - odrzekł karzełkowaty mężczyzna i posłusznie otworzył drzwi, ukazując chłopakowi jasno oświetlone pomieszczenie z wielkim okrągłym stołem zastawionym dla tylko wybranych śmierciożerców z zewnętrznego kręgu - tych nowych i mało zasłużonych.

- Witaj, Panie. - Chłopak podszedł do gado-podobnej istoty i ukłonił się nisko.

- Usiądź Nathanielu, chcę z tobą o czymś porozmawiać.

- Panie, czy nie czekamy na innych? - zaryzykował pytanie ciemnowłosy.

- Ależ nie, młody przyjacielu. Oni przyjdą później. Więc przejdźmy od razu do rzeczy. - Mężczyzna wstał, stanął za krzesłem chłopaka i położył mu dłoń na ramieniu. - Jestem bardzo zadowolony z twoich działań, Nathanielu. Młody Harry niedługo będzie w mojej mocy.

- Tak, Panie. Dał się złapać na numer z pierścieniem... ale nadal mi nie ufa.

- To przyjdzie z czasem. - Voldemort zaczął przechadzać się po pomieszczeniu powiewając przy tym swoją czarną szatą. - Ale musisz się spieszyć. Musisz być pierwszy, Nathanielu. Chłopak zaczyna czuć... miłość - prawie wypluł to słowo - do syna naszego Lucjusza, obecnie przebywającego w Azkabanie. Jestem zawiedziony, że nasz drogi Draco nie odziedziczył odwagi po ojcu.

Chłopak zaśmiał się cicho.

- Ufam, że jak Harry będzie już mój,  jako pierwszego zabije właśnie Draco - ciągnął dalej Lord. - Jest zdolny rzucić to zaklęcie. Zabił naszą kochaną Bellę. - Zaśmiał się ponuro.

- Gdybym wiedział, że tak łatwo będzie ją podejść, Panie, to był sam to zrobił.

- Nie, nie, drogi przyjacielu. - Voldemort popatrzył prosto w oczy ciemnowłosego i uśmiechnął się, gdy chłopak drgnął. - To była ofiara konieczna. Dzięki twojemu planowi uświadomiliśmy sobie, jaką potęgę posiadł Harry Potter za sprawą Mrocznej Magii. 

- Masz rację, Panie - przytaknął chłopak gorliwie.

- Twoje zadanie się nie zmienia. Masz zdobyć zaufanie Pottera i grać na czas. Jeszcze niecały miesiąc zajmie łączenie naszych sygnatur. Rób wszystko co możesz, by tylko Dumbledore nie mógł wymyślić planu uratowania Pottera.

- Mam pozwolenie na wszystko, Panie?

- Wszystko, byle nie dać się złapać. Zrozumiano?

- Tak, Panie. - Chłopak aż promieniał na myśl o użyciu dosłownie wszystkiego, by plan jego Pana się powiódł.

- Teraz możesz iść, przyjacielu. Chyba nie chcesz rzucać na siebie podejrzeń.

- Oczywiście, masz rację, Panie. - Chłopak wstał, ukłonił się nisko swojemu Panu i wyszedł, cicho zamykając drzwi.

- Glizdogonie - zawołał Voldemort. 

- Tak, Panie?

- Przyprowadź - powiedział i uśmiechnął się jadowicie. - Mam dla niej zadanie.

***

- Nienienienienie! - Brunet krzyczał uciekając korytarzem przed chłopakiem.

- Stój! - Biegnący za brunetem chłopak zawołał głośno, a jego głos poniósł się echem po pustym korytarzu.

- Nie będę już leżał, to mnie wykańcza bardziej niż quidditch. - Chłopak pozwolił się dogonić blondynowi.

- Czemu muszę cię pilnować jak małego dziecka? Wypij to. - Podał chłopakowi buteleczkę z eliksirem wzmacniającym. - Wracamy. - Złapał go za rękę, gdy ten ze zrezygnowaną miną wypił eliksir.

- Malfoy - zagaił brunet.

- Czego znowu? Cokolwiek zrobisz, nie zmienię zdania. Będziesz odpoczywał cały dzisiejszy wieczór i cały jutrzejszy dzień. - Blondyn nadal ciągnął bruneta, lecz gdy nagle poczuł opór odwrócił się zdziwiony. 

Nie zdążył się Potterowi przyjrzeć, gdy został nagle pocałowany. Pocałunek jak szybko się zaczął, równie szybko się skończył zostawiając za sobą jedynie niedosyt.

- Uwielbiam twoje usta - powiedział brunet nieśmiało, a Draco patrzył na niego w osłupieniu, zastanawiając się kim jest ten chłopak i co zrobił z Potterem.

- Nie wiesz co mówisz, masz nadal gorączkę. - Ocknąwszy się z osłupienia Ślizgon zauważył, że byli już przed wejściem do pokoju wspólnego. Powiedziawszy hasło wszedł do środka ciągnąc za sobą czerwonego jak burak Pottera do jego pokoju. 

- Wiem, co mówię - zaperzył się Harry.

- Czyżby? - powiedział blondyn z wrednym uśmieszkiem. - Może udowodnisz? 

- Nie dzisiaj... nagle stałem się zmęczony. - Westchnął brunet i pociągnięty przez Draco wylądował w jego ramionach. Rozejrzał się uważnie. Stali w korytarzu prowadzących do ich pokoi, a bruneta przeszyło uczucie deja vu. Znowu. Blondyn złapał za jego podbródek i delikatnie pocałował.

- Dobranoc - szepnął mu do ucha i wypuścił z objęć wchodząc do swojego pokoju. Zdębiały brunet stał chwilę w miejscu, lecz uświadamiając sobie, jak głupio musi wyglądać z rozmarzonym uśmiechem, wszedł do swojego pokoju kierując się od razu do łazienki. Był pobudzony.

~~~~~~~~~~~
Rozdział przełomowy według mnie. A tak... jak wyszedł początek rozdziału? Wystarczająco dwuznacznie? (mam taką nadzieję).
Odkryłam kilka kart, ale nie wiem czy połączycie je ze sobą w strita czy pokera ^.^ 
Rozdział odrobinę wcześniej, bo weekend mam zaplanowany co do minuty. 
Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Buhaha pierwsza !! Przejdę od razu do sedna bo nie ma co się rozwodzić. Malfoy i Potter zaczynają się rozkręcać, chociaż oboje jeszcze nie są pewni czy to, co czuje drugi jest prawdziwe. No ale Harry najwidoczniej zaczyna w końcu główkować i łapie się o co w tym chodzi. HA.. Pomfrey.. mało brakowało, a odkryłaby ich sekret. Czemu pan jest taki rozpalony Panie Malfoy. HA,ha.. już wyobrażałam sobie jego minę. Cudownie. Osz... niech ta Alona bierze łapy precz od Severusa... no ja cię kręcę widzę, że on też zaczyna się rozkręcać. Ojojoj.. :-) No nie.. Voldzio znów coś knuje... czy on nie może choć na chwilę przestać? Pewnie uda mu się pokrzyżować plany Pottera, ale mam nadzieję, że nie pójdzie mu z tym tak łatwo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie, początek jest dwuznaczny i fajnie Ci wyszedł. Otworzyłaś kilka kart dość ciekawie to rozgrywając. Masz zamiar grać w dobieranego? :) Cieszy mnie fakt, że Harry i Draco powoli się rozkręcają... no, cóż... Snape nie pozostaje w tyle :P Nataniel nadal mnie intryguje, a zwłaszcza jego plany względem Harrego. Ewidentnie coś sobie uroił w głowie... chyba, że mam mylne odczucia.
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie powiem, rozdział zajebisty, a początek baardzo dwuznaczny :D świetny, tylko krótko jak dla mnie! :D świetnie piszesz, już nie mogę się doczekać na dalsze rozdziały, by coś mi się rozjaśniło w tym wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj przeczytałam całe Twoje opowiadanie i muszę powiedzieć, że mnie zaciekawiło. Oryginalne zwroty akcji i sama fabuła. Brakuje mi trochę opisu przeżyć bohaterów, rozterek wewnętrznych Harrego. Myślę jednak, że z czasem portret psychologiczny postaci zostanie pogłębiony, wszystko jak to zwykle bywa zależy od ćwiczeń, więc pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Poza tym mam wrażenie, że czasami urywasz wątki i jakby nigdy nic przechodzisz do zupełnie innego zdarzenia. Jednak może to tylko takie moje subiektywne odczucie... Drarry to jeden z moich ulubionych pairingów, dlatego cieszę się, że znalazłam Twojego bloga. Postaram się zaglądać tu regularnie. Życzę ogromnych pokładów weny i pozdrawiam serdecznie.
    Cann.

    OdpowiedzUsuń
  5. Początek zajefajny! A Snape OMG nie do wiary... Felix robi się ciekawy... ale Harry ma być z Draco!!! Błagam noech to się dobrze skończy! ! To najlepsze opowiadanie nie psuj tego :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zaczelam czytac początek pomyslalam - co oni robią " i zaczelam sie z siebie smiac , zrobilam sie czarwona - glupie skojarzenia w czasie dojrzewania.
    Ten fragment ( jak i caly blog) idealnie spodoba sie mojej koleżance z klasy .
    Idę czytac dalej tę epicką opowiesci

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział, ale... ZABIAJĘ TEGO NATANIELA
    #Natka

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    oj to było urocze, chyba Harry zaczyna coś czuć do Draco, dobrze by było jak by pozbył się tego pierścienia, mam nadzieję, że Harry w żaden sposób nie zaufa Felixowi
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    to było bardzo urocze, coś mi się wydaje, że Harry zaczyna czuć coś do Draco, niech Harry pozbędzie się tego pierścienia... wierzę, że Harry w nie zaufa Felixowi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses