wtorek, 24 września 2013

Rozdział 24

Po ogłoszeniu Dumbledore'a, nakazano wszystkim uczniom zebrać się w Wielkiej Sali. Harry siedział jak na szpilkach zastanawiając się, czy dyrektor miał na myśli to, o czym myślał, że miał.
   
Gdy uczniowie znaleźli swoje miejsca, wstał dyrektor szkoły z lekko posępną miną, lecz dla tych co profesora dobrze nie znają, można by rzec, że mężczyzna był tylko odrobinę zmęczony.

- Witam was, moi drodzy uczniowie! - zaczął rozglądając się po sali. - Zapewne zastanawiacie się co to za okazja, że kazałem wam się tutaj, w Wielkiej Sali, zebrać - przerwał na chwilę, by kiwnąć głową na dwóch stojących w drzwiach ludzi. - Panowie aurorzy uważają, że u nas w szkole kryje się morderca Bellatrix Lastrange.
  
Słowa mężczyzny zrobiły ogromne wrażenie, a Harry drgnął słysząc je. Po chwili poczuł na swoim ramieniu czyjś dotyk. Draco chciał mu dodać otuchy, bezgłośnie poruszając ustami w słowa: Wszystko się jakoś wyjaśni. Chłopak dzięki tym słowom przywołał resztki swojej odwagi. Nie ma sensu się przejmować. Jakoś to będzie, pomyślał starając się przekonać samego siebie. Przywołał na twarz niewzruszony wyraz i spojrzał hardo na dyrektora, który widząc go skinął głową, najwyraźniej z chłopca dumny. 

- Witam was młodzieży - zabrał głos jeden z dwóch przybyłych mężczyzn. - Nazywam się Thimoty Getroy i jestem szefem pierwszego oddziału brytyjskich aurorów. Tak jak wam profesor Dumbledore przekazał, uważamy, że w tej szkole znajduje się osoba odpowiedzialna za śmierć śmierciożerczyni Bellatrix Lastrange. - Kolejny raz wypowiedziane te same słowa nadal robiły spore wrażenie. - Przykro mi to mówić, ale tą osobą jest najprawdopodobniej uczeń.
  
Słowa te, mężczyzna bardziej skierował do Ślizgonów, niż do uczniów innych domów, gdyż to na nich spoczął jego wzrok.

- Moi drodzy - odezwał się znów dyrektor szkoły. - Panowie będą musieli was wszystkich przesłuchać, by dowiedzieć się tego czego muszą. Jesteście jeszcze dziećmi, więc to nie jest dziwne, że nie macie odwagi się przyznać... Wręcz chciałbym, by nikt nie musiał, ale znamy okoliczności...

- Tak - potwierdził Getroy. - W dniu zabójstwa, wielu uczniów znajdowało się na ulicy Pokątnej, dlatego przesłuchanie jest niezbędne, nawet jeśli tylko w celu odkrycia szczegółów, które mogły nam umknąć.

- Zaczniemy przesłuchanie od klas najstarszych - odezwał się drugi auror - Ślizgonów.

- To nie będzie konieczne - rozbrzmiał głos ze strony jednego ze stołów uczniowskich.

- Och! Pan Potter - ucieszył się Getroy. - Może masz jakieś wskazówki, chłopcze?

- Oczywiście! - Uśmiechnął się krzywo Harry, wewnętrznie drżąc jak osika.

- Więc? - Niecierpliwił się auror.

- Wiem, kto ją zabił. - Chłopak zaśmiał się cicho z wyrazu twarzy mężczyzny.

- Ach, tak? - Nie dowierzał mężczyzna, a uczniowie w Sali siedzieli niezwykle cicho, byleby nie uronić choćby najcichszego słówka.
  
Harry nagle spanikowany spojrzał na Malfoya, który był cały blady na twarzy i zdradzał obawę... o niego.

- Tak - zaczął brunet twardym głosem. - To ja.
  
W Sali zaczęły przebrzmiewać krzyki. Wszyscy starali się przekrzyczeć zdziczały tłum, by tylko ich pytanie dosięgło uszu młodego, zielonookiego chłopaka, który ze spuszczonym wzrokiem stał na środku Wielkiej Sali.

- Chwileczkę, panie Potter. - Na miękkich nogach podszedł do niego Getroy z niedowierzeniem wypisanym na twarzy. - Takie żarty nie przystoją...

- Komu? - zapytał ciekawy brunet podnosząc wzrok. - Cholernemu Wybrańcowi? Zdajecie sobie sprawę, co ja przeżywam? W cholernym banku w wakacje, napada na mnie cholerna Bellatrix, a wy co wtedy robicie? Nawet o tym nie wiecie!

- Harry?! - Ktoś krzyknął na tyle głośno, że aż chłopak się odwrócił. - Zabiłeś ją? Nie powiedziałeś nam?

- Próbowałem Hermiono... uwierz. Próbowałem kilka razy, ale zawsze pod koniec tchórzyłem.

- Ale Malfoy pewnie wie? - zapytał Ron patrząc dziwnie na obu chłopaków.

- Co ze mną zrobicie? - zapytał Harry ignorując pytanie Rona i odwracając się do stojących przed nim aurorów.

- Najpierw oddaj nam różdżkę, panie Potter. Trafi do analizy.
   
Chłopak przytaknął i przywołał ze swojej torby różdżkę. Odkąd posiadał magię bezróżdżkową, rzadko kiedy jej używał. Gdy przywołany przedmiot znalazł się w jego ręce, oddał go aurorom i spojrzał jeszcze raz na Malfoya. Przywołał na twarzy blady uśmiech i nagle sobie o czymś przypomniał. Jego wspomnienie o morderstwie posiadał Dumbledore w swoim gabinecie. Postanowił ją przywołać, ale nie był pewien czy da radę z takiej odległości bez wypowiadania inkarnacji.

- Accio wspomnienie Harry'ego Pottera - szepnął cicho, a Snape, nie wiedząc czemu, wstał.
   
Ciemnowłosy mężczyzna podszedł do dyrektora, zamienił z nim kilka słów i wrócił na swoje miejsce, gdy Dumbledore przytaknął energicznie. Po chwili przez jedno z otworzonych okien wleciała fiolka i wylądowała w ręce Harry'ego.

- To jest to wspomnienie. Zróbcie co z nim chcecie, mnie ono jest niepotrzebne - powiedział brunet oddając fiolkę i ruszając na swoje miejsce.

- Zważając na szczególne okoliczności nie aresztujemy pana... - zaczął jeden z aurorów, otrzymując pytające spojrzenia uczniów z całej Sali jak i samego Harry'ego. - Lecz ma pan zakaz opuszczania terenu szkoły do czasu zakończenia analizowania wspomnienia i pańskiej różdżki. Gdy otrzymamy analizę, otrzyma pan listownie zawiadomienie o przesłuchaniu w tejże sprawie. A teraz żegnam - wyrzucił z siebie szybko i ruszył w kierunku drzwi.
  
Cisza jaką po sobie mężczyźni zostawili była przytłaczająca. Nikt nic nie mówił tylko patrzył na jedynego, zawsze przyciągającego - chcąc czy nie chcąc - uwagę chłopaka. Harry siedział z zwieszoną głową nie czując się dobrze. Miał ochotę płakać, krzyczeć, rzucać czym popadnie i na koniec zapaść się pod ziemię. Nie chciał tu być. Postanowił wstać i wyjść... i tak zrobił, lecz po chwili upadł kaszląc. Znów wstał zakrywając usta dłonią, lecz nie miał siły ruszyć nóg. Z przyciśniętą ręką do ust kaszlał, a z pomiędzy palców na podłogę kapała krew dużymi kroplami. 

- Potter!

- Harry!
   
Kilka głosów rozległo się w tej samej chwili, lecz tylko dwie osoby złapały go gdy upadał. Nie tak jak zawsze Ron i Hermiona, lecz Malfoy i... Snape. Gryfoni zbyt przerażeni nowością, że Potter okazał się mordercą siedzieli i patrzyli z przerażeniem, na kapiącą z ust chłopaka krew niezdolni się ruszyć, a co dopiero odezwać.

- Trzymaj się Po... Harry - powiedział Draco i wyczarował różdżką nosze.
  
Gdy Harry przestał kaszleć dzięki zaklęciom Severusa położył się na noszach i przymknął oczy. Delikatny dotyk dłoni na czole odgarniający jego włosy, a potem przeczesujący je, był ostatnim, który poczuł zanim stracił przytomność.

***

- Uważam, że trzeba mu podać eliksir uległości - podsumował ciemnowłosy mężczyzna gdy pani Pomfrey z pomocą Draco sprawdzała stan sygnatury chłopaka.

- Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł, Severusie - odezwał się Dumbledore.

- Tak jak zawsze... - burknął Snape i zwrócił się teraz do Draco. - Czemu jeszcze tego nie zrobiliście? Na co czekasz, Draco?

- Liczę się z jego uczuciami, profesorze.

- Więc jego uczucia są ważniejsze niż jego życie? - zapytał z irytacją w głosie, lecz Malfoy milczał odwracając swój wzrok. - Tak myślałem. Połączenie jest prawie kompletne i Potter może znaleźć się pod wpływem Czarnego Pana, albo umrzeć. 

- Jesteśmy tego świadomi, Severusie, ale...

- Nie ma żadnego ale. Trzeba działać, a nie czekać. Zbyt długo czekaliśmy... i patrzcie jaki mamy skutek. - Mężczyzna wskazał na śpiącego chłopaka. - Czarny Pan atakuje go coraz częściej, a jego wzburzone emocje tylko mu to ułatwiają.

- Nie będę używał żadnego cholernego eliksiru...

- Nie ty, tylko Potter - poprawił go Snape, mrużąc oczy.

- Nigdy! - wrzasnął Draco i ruszył do drzwi. - Zbyt bardzo go ko... lubię by się na to zgodzić.
   
Po tych słowach blondyn wyszedł zostawiając mężczyzn samych. Jeden wyglądał na zadowolonego, a drugi zaś na wzburzonego. Wymienili się spojrzeniami a ten młodszy westchnął.

- Co powiesz na filiżankę herbaty u mnie, w gabinecie, Severusie? - zapytał dyrektor ciemnowłosego i wskazał dłonią drzwi.

- Napiłbym się czegoś mocniejszego, Albusie. Te dzieciaki mnie wykończą... miłość, co? - prychnął mężczyzna.

- Miłość do piękne uczucie, Severusie, doskonale o tym wiesz. Obaj wiemy co czułeś do L...

- Zamilcz, zanim ja ci w tym pomogę - zagroził Albusowi Severus, patrząc na niego mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
  
Wyczyn mężczyzny byłby skuteczny, gdyby ofiarą nie był sam Dumbledore, który był znany ze swojej odporności na takie rzeczy.

- Severusie. - Zaśmiał się starszy czarodziej prowadząc go stanowczo do wyjścia ze Skrzydła Szpitalnego. - Czasami sam zachowujesz się jak nastolatek.

- Wypraszam sobie słuchać tych bzdur - warknął na mężczyznę Snape. - Wracam do siebie.

- Po naszej herbacie, mój drogi chłopcze. - Albus uśmiechnął się dobrotliwie, a w jego błyszczących oczach można było odczytać nakaz, który skutecznie zamknął usta Severusowi. Czasem ten, stary już, mężczyzna potrafił go przerazić wcale nic nie mówiąc... ani nie robiąc.
  
Po chwili, gdy drzwi zamknęły się za profesorami, Harry podniósł się do siadu nie otwierając oczu. Gdy otwierał je choćby na chwilę dostawał zawrotów głowy, które przez dłuższy czas nie chciały odejść. Znów był w Skrzydle Szpitalnym. Który to raz od początku roku szkolnego? Zaczynał się tym faktem irytować. 

- Co się ze mną do cholery dzieje? - zapytał sam siebie przecierając energicznie oczy, by odzyskać ostrość widzenia.

- O! - odezwała się wychodząca z bocznych drzwi kobieta. - Już się pan obudził? Jak się pan czuje?

- Sądzę, że dobrze. Co mi się stało? 

- Sama chciałabym to wiedzieć, chłopcze. - Kobieta zmarszczyła brwi, gdy różnymi zaklęciami badała stan chłopaka. - Masz anemię.

- Co? - zapytał głupio, lecz pod twardym spojrzeniem kobiety zreflektował się: - Znaczy, słucham?

- Masz anemię, panie Potter. Czy ty coś w ogóle jesz? Wyglądasz jakbyś był głodzony...

- Kiedyś owszem - burknął pod nosem.

- Coś pan mówił? - spojrzała na niego spod karty pacjenta, w której zapisywała wyniki badania.

- Nic ważnego. Mogę już wrócić do siebie?

-  Za chwilę, tylko dostanie pan eliksir wzmacniający. I... - zaczęła kobieta i poszła do składziku gdzie trzymała eliksiry i inne medykamenty - ...załóż to.
  
Kobieta podała chłopcu przedmiot z wyglądu przypominający pasek od zegarka tylko że tego samego koloru co skóra.

- Co to?

- Urządzenie monitorujące ilość zjadanego pokarmu.

- A mam to nosić, ponieważ...?

- Ponieważ masz anemię i mogę się założyć, że nie jesz zbyt wiele. Gdy ją założysz stanie się niedostrzegalna, zleje się z twoim ciałem. Ostrzegam, że będzie świecić na czerwono gdy twój organizm nie otrzyma takiej ilości jedzenia, jaką potrzebuje. - Spojrzała na niego surowo kiedy pił eliksir i zakładał pasek. - Świetnie. Możesz już iść, chłopcze. Twoje ubrania leżą na stołku obok.
  
Kobieta wskazała na ubrania, których chwilę temu tam nie było. Chłopak zastanawiał się, skąd one się tu wzięły i doszedł do wniosku, że raczej nigdy nie zrozumie jak to kobieta robiła. Powoli odrzucił kołdrę i wstał uważając, by w razie czego móc się czegoś przytrzymać. Harry nie miał siły się ubrać, lecz starał się to zrobić byleby wyjść stąd i znaleźć się w zaciszu własnego pokoju. Sam i jego łóżko. Tym razem bez Malfoya. Zastanowił się na chwilę nad tym co przeszło mu przez myśl i nagle poczuł gorąco na twarzy. Chłopak nadal się zastanawiał dlaczego akurat ten jeden tak na niego działał... W jakąkolwiek stronę by jego myśli nie gnały, zawsze odpowiedź była taka sama, a raczej jej brak. Potrząsnął głową wyrzucając natrętne myśli, gdyż nie zamierzał dostawać erekcji na środku Skrzydła Szpitalnego. Harry miał tyle rzeczy na głowie, lecz zawsze kończyło się tym, że myślał o Draco i jego delikatnych rękach, które go tak cudownie dotykały i głaskały. Stop!, wrzasnął na siebie w myślach i złapał za gorące policzki. Kiedy pierwszy szok minął, zaczął zakładać spodnie. Nagle rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, a Harry zamarł w trakcie zapinania rozporka. Gdyby był to nikt inny niż Malfoy to by nie wyglądało, przynajmniej w głowie Harry'ego, tak dziwnie. Lecz chłopak wydawał się o tym nie myśleć, bo podszedł do niego i lekko się uśmiechnął.

- Już możesz wyjść? Dobrze się czujesz?

- Tak, mogę i szczerze to czuje się osłabiony, ale nie chcę tu dłużej zostawać.

- Rozumiem. - Blondyn zmarszczył brwi, gdy Harry się zachwiał zakładając buty. - Na pewno to dobry pomysł?

- Tak. Muszę się tylko przespać.
  
Draco przytaknął i patrzył, jak chłopak męczy się z wiązaniem sznurówek swoich zielonych trampek. Chłopak westchnął widząc starania bruneta, przykucnął przy jego nogach i zaczął je zawiązywać. Brunet patrzył jak zwinne palce radzą sobie z wiązaniem idealnie równych kokardek na jednym i na drugim bucie. Gdy wiązanie było gotowe blondyn podniósł wzrok i spojrzał na intensywnie wpatrzonego w niego bruneta. Uśmiechnął się kącikiem ust i powoli podniósł się na równe nogi. Nagle Draco pochylił się nad nim i wyszeptał do ucha:

- Ależ nie ma za co, Harry.

- Ach t-tak! D-dziękuję - wyjąkał brunet czując lekkie ugryzienie na małżowinie ucha. - Możesz przestać?

- A chcesz, żebym przestał?

- Z-zdajesz sobie sprawę gdzie jesteśmy? - wycharczał Harry zaczynając oddychać nierówno.

- To skrzydło szpitalne, prawda? Cóż... łóżko nie służy tylko do spania. - Draco wyszeptał brunetowi do ucha, a potem złożył lekki pocałunek na jego policzku. - Pamiętasz, co mi dzisiaj powiedziałeś?

- Dzisiaj? - brunet zmarszczył brwi starając się myśleć, lecz usta chłopaka skutecznie zaprzepaszczały jakąkolwiek próbę.

- Tak dzisiaj, a mianowicie to: Draco, jestem w tobie zako...

- Tak, tak, pamiętam. Tylko tego nie powtarzaj na głos! - Chłopak pospiesznie zamknął usta blondynowi, a ten uśmiechnął się w jego dłoń i polizał ją. 
   
Harry wzdrygnął się lekko, a jego policzki pokryły rumieńce zawstydzenia i podniecenia jednocześnie. Ten chłopak działał na niego dosłownie pobudzająco. Idealny wręcz chłopak, który interesował się nim jako osobą, a nie Wybrańcem. Biorąc pod uwagę jak się teraz czuł, te lata, w których zdawali się siebie nienawidzić, popadały w niepamięć. Harry postanowił, że któregoś dnia zapyta dlaczego Draco postanowił dołączyć do Zakonu Feniksa i dlaczego był dla niego taki dobry i czuły. I czy w ogóle istnieje jakiś powód jego nagłego zainteresowania. A może to po prostu się działo? Bez żadnego zastanawiania się? Sami oni i ich uczucia...? Nagle poznali się lepiej i... znaleźli w sobie nawzajem to czego szukali? Na te pytania przyjdzie czas później, gdy chłopak nie będzie rozpraszany przez pieszczące jego szyję usta. Harry nawet nie zauważył kiedy został powalony na łóżko i przygnieciony drugim ciałem. Usta blondyna wędrowały po jego szczęce, a Harry zamknął oczy z przyjemności i poczuł zawroty głowy, w pozytywnym znaczeniu. Chłopak czuł się tak dobrze, że wydawałoby się, że nic poza nim samym i jego partnerem nie istnieje na świecie. Po chwili zabawy Draco jego szyją, brunet chwycił jego twarz i nakierował ją do swoich, spragnionych pocałunków ust. Uczucie muskania innych ust na jego własnych było tym czego chciał i myślał od pewnego czasu. Od czasu kiedy rano przestali, bo Harry wpadł w histerię. Draco dominował w tym pocałunku, tak jak w każdym innym, co wcale Harry'emu nie przeszkadzało, a wręcz dawało poczucie, że jest przez chłopaka pożądany. Brunet uchylił lekko usta chcąc posmakować języka blondyna i omal nie jęknął, gdy badający jego wnętrze język był niebiańsko gorący, co sprawiało, że sam pocałunek taki był. Języki złączyły się w namiętnym tańcu, a wargi ssały i gryzły swoje odpowiedniki, wprawiając chłopaków w erotyczny nastrój. 
  
Lekkie skrzypienie drzwi brutalnie przywróciło ich do rzeczywistości, a oni prawie podskoczyli, gdy pojawiła się im przed oczami madame Pomfrey.

- Jeszcze nie poszedłeś, panie Potter? A pan, panie Malfoy? Odwiedziny, tak? - Kobieta wydawała się nie widzieć, że Malfoy leżał na Harrym, a brunet miał pełno malinek na szyi. - Lepiej idźcie do siebie, tutaj każdy może was podejrzeć.
   
Po tych słowach kobieta wyszła zostawiając chłopców zdębiałych i ciężko oddychających od intensywności doznań.

- Ona ma racje - wychrypiał Harry. - Tutaj każdy może wejść.

- Ciężko nam będzie znów wejść w ten cholernie podniecający nastrój. - Malfoy patrzył prosto w jeszcze zamglone spojrzenie Pottera. - Idziemy do mnie. Teraz.
   
Chłopak wstał, pociągnął za sobą Pottera, którego doprowadził do porządku, a następnie siebie i trzymając bruneta za rękę wyszli. Teraz mieli świetną okazję, ale Pomfrey miała rację, mogą ich łatwo tutaj przyłapać. Chyba że w izolatce... Nie! Nasz pierwszy raz będzie w łóżku, pomyślał Draco i uśmiechnął się pod nosem widząc kątem oka nadal zarumienioną twarz Pottera. Posiadał niebywale seksownego Gryfona - cóż byłego Gryfona - na wyłączność. Nagle przystanął, odwrócił się i pocałował lekko bruneta szepcząc mu coś do ucha, na którego dźwięk Harry zarumienił się tak mocno, że bardziej raczej nie mógł. Tak. Pułapka zatrzaśnięta. Harry jest mój i nikomu go nie oddam!, pomyślał jeszcze Draco i znów wznowił wędrówkę do swojego pokoju.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakoś miałam czas napisać rozdział, więc macie, a następny będzie w tym terminie co miał być ten. Zachęcam do komentowania. One mnie niezwykle motywują.
A tak, podzielę się czymś z wami. Oglądałam dzisiaj "Gambit, jak ograć króla" i Alan w tym filmie jest przeboski!
Pozdrawiam!
   

10 komentarzy:

  1. Rozdział jest extra :) To przyznanie i w ogóle... ale Snape ponaglający Draco - the best :) Narobiłaś mi smaczku, dlatego będę z niecierpliwością czekać do weekendu :)
    Życzę weny i Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Idziemy to mnie. Teraz" I kończyć w takim momencie :D
    A tak w ogóle to bardzo podoba mi się motyw Harrego- mordercy, dodaje smaczku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie sądziłam, że Harry się przyzna :) zaskoczyłaś mnie, że tak szybko dodałaś rozdział, strasznie się ucieszyłam :D ale żeby przerwać w takim momencie?? już czekam na kolejny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też oglądałam ten film i płakałam ze śmiechu... Alan po prostu nadawał się do odegrania roli tego Lorda. A nawet teraz szczerzę się jak głupia na samo wspomnienie o niektórych scenach.. a która najbardziej ci się podobała? Ja ubóstwiam tą scenę, gdy poszedł z tą kobietą do hotelu i tak zawarczał jak lew... Lew Lionela.. boksie :-) No, a powracając do rozdziału to padłam, jak Pomfrey bez żadnej emocji dała im radę by zmienili miejsce, by nikt ich nie nakrył. Ha,ha.. w sumie ta kobieta z pewnością wiele rzeczy widziała podczas pracy w Skrzydle Szpitalnym :-) Tak się zastanawiałam, czy Potter się przyzna czy nie... obstawiałam, że będzie coś kręcił, a tu mnie zaskoczył. Pewnie wziął sobie pod uwagę słowa z tej karteczki. No i został bez kary.. na razie... w sumie to Wybraniec... aurorzy byliby głupi, gdyby chcieli go ukarać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No najbardziej to ta pierwsza cześć filmu "imaginacja Harry'ego" (okey... dziwnie zabrzmiało, ale co mam poradzić, ze tam też był Harry? :D) jak wszedł do gabinetu Lionela i pewnie wiesz w jakim zastał go stanie :D. Śmiałam się jak głupia! To co ty wspominasz też było genialne i tak się zastanowiłam, że gdybym ja tam była to nie miałabym nic przeciwko by się do mnie zalecał :D.
      Ale najlepsze pod koniec jak podziwiał obraz! W urodzinowym ubranku! (If you know what I mean ^.^).

      Usuń
  5. Dodkładnie... jakoś tak go fajnie nazywał Harry... hm.. jakiś tam nudysta :-) Bezbłędne... ale jest jeszcze lepszy film... znalazłam na chomiku... The search of John Gissing... tam są jeszcze lepsze scenki... to po prostu trzeba oglądnąć :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial jest extra !!! Tyle sie wydarzylo w tak krotkim czasie.
    Pani pielegniarka wie co robili chlopcy - zapewne im zadzrosci .
    Reszte rozdzialow przeczytam jutro . ( czas spac)
    Zycze weny w dalszym opowiadaniu ( w rozdziale 40)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyczuwam super rozdział
    #Natka

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    no i się Harry z Draco połączą, jak widać sam Harry bardzo tego chce, a Draco liczy się bardzo z Harrym, jego uczuciami, co się teraz stanie z Harrym przecież przyznał się, że to on zabił ciotkę Draco...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    wspaniale, dobrze, że Harry z Draco się połączą, widać, że Harry bardzo chce to zrobić, cieszę się, że Draco liczy się z Harrym i jego uczuciami, pragnieniami... co stanie z Harrym przyznał się, że to on zabił ciotkę Draco?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses