sobota, 5 października 2013

Rozdział 26

- Nie, nie! - zaprzeczył szybko chłopak.

- Co jest?

- Nie używaj na mnie zaklęć suszących, one strasznie wysuszają mi skórę. Wolę zrobić to ręcznie.

Blondyn wzruszył ramionami i wyszedł z łazienki szukając ubrań.

- Hej, Harry, gdzie mój krawat? - zawołał Draco patrząc pod łóżko.

- Tutaj - powiedział Harry trzymając w ręce krawat blondyna, który po chwili pod wpływem magii bruneta zawiązał się na szyi blondyna.

- Twoja magia chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać - uśmiechnął się blondyn otrzymując od bruneta zadowolony wyszczerz.

- Skoro zabrali mi różdżkę, to muszę używać tej magii częściej.

- No tak, a jak się teraz czujesz? - Blondyn pokazał gestem na dolne partie ciała chłopaka.

- Trochę boli, ale nie jest tak źle.

Po chwili rozległ się odgłos walenia do drzwi pokoju Malfoya. Zdziwiony chłopak podszedł do nich i otworzył. Widok stojącego w progu jego pokoju Snape'a był wystarczająco dziwny.

- Profesor? - zapytał Draco, uświadamiając sobie, że uczniowie nie mogą wejść tutaj, gdy nie mają funkcji prefekta, ale co innego było z nauczycielami. Oni mogli wejść wszędzie.

Mężczyzna stojący w progu rozejrzał się wolno po pokoju, a gdy jego wzrok padł na półnagiego bruneta patrzącego na niego ze zdziwieniem, uśmiechnął się ironicznie. Tak. Wiedział, że Draco wykonał misję, co go niezwykle ucieszyło, a nie powinno. Jego zmartwienie stanem Pottera nie było normalne, a przynajmniej dla niego. To uczucie było dezorientujące, bo chłopak przez kilka tygodni zyskał w jego oczach. Zmienił się, wydoroślał, ale też dzięki niemu zmienił się Draco, a to było najważniejsze. Severus nie chciał, by chłopak poszedł w ślady jego i swojego ojca. Chłopak jest, a raczej był, za bardzo zamknięty w sobie, co mogłoby poprowadzić do dokonania złych decyzji. Uśmiechający się chłopak był bardzo rzadkim widokiem, ale od niedawna śmiał się bardziej otwarcie i do tego nie tylko w zaciszu własnych komnat i ewentualnie jego gabinetu. A te poprzednie doświadczenia... Severus myślał, że chłopak już nigdy nie pozwoli nikomu się do niego zbliżyć. Dzięki Merlinowi się mylił.

- Witam, panie Malfoy... panie Potter. - Gdy przywitał tego drugiego, wykrzywił wargi na kształt uśmiechu, gdy Potter drgnął. - Panie Malfoy, jest coś o czym dyrektor chciałby z panem porozmawiać. Teraz. A pan, panie Potter, ma się zjawić po śniadaniu u pani Pomfrey w Skrzydle Szpitalnym.

- Oczywiście, panie profesorze - powiedzieli chórem, a mężczyzna bez słowa odwrócił się i po chwili zniknął im z pola widzenia.

- Ciekawe, czego ode mnie chce Pomfrey - zastanawiał się chłopak zapinając koszulę.

- A czego ode mnie dyrektor... - mruknął Draco mając złe przeczucia.

Blondyn już w pełni ubrany ruszył w stronę drzwi, lecz o krok od nich przystanął i cofając się podszedł do bruneta. Harry zdziwiony zachowaniem chłopaka podniósł twarz znad zapinania koszuli i jego usta zostały nagle zaatakowane. Chłopak pocałował bruneta powoli, nie spiesząc się. Delikatna pieszczota sprawiła, że były Gryfon zamruczał i zaczął równie entuzjastycznie oddawać pocałunek, ale po kilku chwilach ten się skończył wyrywając z jego gardła jęk zawodu. Draco uśmiechnął się i znów pochylił się w jego stronę, tym razem całując go delikatnie w policzek. Chłopak uwielbiał patrzeć jak brunet oblewa się rumieńcem na tak czułe gesty.

- Po wszystkich formalnościach spotkajmy się w Pokoju Życzeń - powiedział Draco trzymając twarz bruneta w dłoniach. - Dzisiejszy dzień należy do nas. I nie przejmuj się innymi. Pewnie będą ci się naprzykrzać z powodu wczorajszego... incydentu. Panuj nad emocjami i magią, teraz będzie się robiła jeszcze silniejsza, dobrze?

- T-tak, pewnie. Pokaże im, że się ich nie boję. - Uśmiechnął się brunet i sapnął, gdy został objęty przez silne ramiona blondyna.

- To do zobaczenia - mruknął blondyn nadal trzymając chłopaka w objęciach.

- Draco...?

- Tak? - zapytał wprost do jego ucha, co wywołało przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa bruneta.

- Powinieneś iść.

- Tak... powinienem, ale nie wiem, czy chcę.

- Tak, tak, ale musisz puścić, zanim mnie udusisz. - Zaśmiał się Harry klepiąc lekko Draco po plecach na znak, że może go puścić.

- Ech... - Westchnął głęboko i wydał jęk straty. Harry zauważył, że Draco lubił się przytulać, co było na swój sposób urocze. - Dobra, idę.

Blondyn wyszedł powłócząc nogami, a Harry nie mógł się nie roześmiać. Zapinając koszulę zastanawiał się jak to się wszystko stało. Sądził, że Draco tylko sobie z niego żartuje ukazując swoje zainteresowanie nim, ale nie wiedział, że własna pomyłka sprawi mu taką radość. Draco w krótkim czasie stał się kimś więcej niż przyjacielem. Stał się najważniejszą dla niego osobą, powiernikiem i Harry chciał go lepiej poznać. Dowiedzieć się jak żył, jakie ma plany na przyszłość, co myśli o całej tej wojnie i... może polatają razem, skoro obaj zrezygnowali z grania w quidditcha? I najważniejsze pytanie: Dlaczego Draco ryzykuje wszystko dla niego? Uśmiechnął się smutno, raczej wolałby nie znać odpowiedzi na to pytanie, obawiając się odpowiedzi, której nawiasem mówiąc, nie potrafił przewidzieć.

- Chyba popadam w paranoję... - Westchnął cicho i wyszedł z pokoju Draco do Pokoju Wspólnego.

Chłopak rozejrzał się i jego wzrok padł na Felixa, smacznie chrapiącego na kanapie. Harry uśmiechnął się wrednie i wyczarował pióro. Z uśmieszkiem podszedł blisko Felixa i zaczął go łaskotać piórem po nosie. Łaskotany chłopak zaczął się wiercić, a jego twarz wykrzywił grymas. Nagle jego oczy się otworzyły, a ich wyraz aż przestraszył Harry'ego, który nie dał po sobie niczego poznać. Błędny wzrok padł na niego i Felix widząc go pochylonego nad nim, uśmiechnął się i pociągnął chłopaka na siebie. Harry upadł na ciemnowłosego i na wyciągniętych rękach pochylał się nad nim. Prychnął i zaczął wstawać, a Felix niby chcąc mu pomóc odsunął niezauważenie materiał szaty z prawego nadgarstka, w celu sprawdzenia obecności bransoletki, bo pierścieni żadnych nie widział. Niczego nie dostrzegając ucieszył się w duchu, gdyż któregoś dnia podsłuchał rozmowę Dumbledore'a z Malfoyem na temat więzi, ale nie wiedział do kogo ten temat się odnosi i czy te informacje posiadają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Z tego co wiedział, więź powinna zostawić swój znak w miejscu widocznym. Znak mógł być przedmiotem, albo znamieniem, lecz z dużym prawdopodobieństwem w przypadku tych dwóch powinna to być bransoletka lub pierścień. Teraz był pewien. Żadnej więzi nie ma i nigdy nie było, a zbudowanie nowej, by wyprzeć tą Voldemorta nie będzie łatwym zadaniem. 

Ale Felix nie wiedział, że ów przedmiot istnieje i był przez cały czas niewidoczny, a teraz był widoczny tylko wtedy, gdy obaj znajdowali się blisko siebie.

- Idziesz na śniadanie? - Z rozmyślań wyrwał go głos bruneta patrzącego na niego z oczekiwaniem.

- Pewnie, chodźmy. - Ciemnowłosy wstał i przeciągnął się mocno.

Chłopcy szli powoli w stronę Wielkiej Sali, a Harry obawiał się jak usiądzie na twardej, drewnianej ławce z bólem w dolnej partii ciała. Przywołał na twarz niewzruszony wyraz i wszedł do pomieszczenia, które do chwili jego wejścia było wypełnione paplającymi uczniami.

- Zaczyna się - mruknął Potter i ruszył do swojego stołu z akompaniamentem szeptów, krzywych spojrzeń i cichych pytań, na które nie miał zamiaru odpowiadać. 

Będąc już przy stole usiadł na swoim zwykłym miejscu i zaczął nakładać sobie porcję jedzenia pod czujnym wzrokiem swoich współdomowników. Chwilę jadł przygotowanego tosta z dżemem i nie wytrzymując podniósł wzrok i spiorunował resztę uczniów groźnym wzrokiem. Jeszcze chwilę jadł w ciszy i wstając ruszył do wyjścia z Wielkiej Sali. Wielu uczniów zaczęło wstawać tylko po to by móc się mu bliżej przyjrzeć lub, co denerwowało chłopaka, zagrodzić mu drogę.

- Nic nie powiesz? - powiedział jakiś chłopak.

- Raczej nie - odrzekł Harry stanowczo i używając magii utorował sobie drogę odpychając uczniów przypadkowo tam stojących lekko, a tych naprzykrzających się, o wiele mocniej. - Oj wybacz, bolało? - zapytał zdziwionego odrzutem chłopaka z niewinną miną, chłopak przytaknął niepewnie. - To dobrze - uśmiechnął się Harry wesoło - bo miało.

I wyszedł zostawiając za sobą wielkie zdziwienie, a Severus nie mógł powstrzymać się, by nie parsknąć nad kielichem z którego właśnie pił. McGonagall za to siedziała oburzona zachowaniem chłopaka mrucząc pod nosem, że to wszystko wina Ślizgonów, że jej były podopieczny tak się zachowuje. Ironią było to, że takie zachowanie Pottera było prawdziwe, a swoją dobroczynność i szlachetność dokładnie wystudiował tak, by móc ją udawać. Tak... ten chłopak jest interesujący, pomyślał Severus i od razu wymierzył w siebie w duchu zaklęcie uśmiercające. 


***

- Czyli to jeszcze nie koniec? - zapytał zdziwiony jasnowłosy chłopak.

- Po części, tak.

- Co ma pan na myśli?

- Harry, jak to już powiedziałeś, otrzymał twoją esencję. - Słysząc takie słowa z ust Dumbledore'a, Draco zarumienił się i odwrócił wzrok. - Wasze połączenie może zaistnieć, lecz zauważ chłopcze, że zostało zapoczątkowane o wiele później niż to Voldemorta. Nie dużo czasu byłoby trzeba aby połączenie Voldemorta się zakończyło i właśnie w tym jest problem. - Mężczyzna zawiesił głos patrząc na Draco, który zdawał się niecierpliwić. - Łączenie ich sygnatur nadal postępuje, lecz o wiele wolniej niż wcześniej. 

- Co takiego?! - krzyknął chłopak. - Przecież pan mówił, że to wystarczy! W takim razie, co zrobimy? Co się stanie z Harrym?

- Uspokój się Draco i daj mi dokończyć. - Mężczyzna uśmiechnął się życzliwie. - Teraz potrzebujemy czasu, aż poziom połączenia waszych sygnatur zrówna się z poziomem łączenia z Voldemortem. Musisz odnaleźć ten przedmiot, który przelewa sygnaturę Lorda do ciała Harry'ego i go zniszczyć.

- Ale nie wiemy jaki to przedmiot i jak został ukryty - zauważył Draco już znacznie uspokojony.

- Masz rację, ale sądzę, że to w tym przypadku będzie pierścień, albo inny przedmiot.

- Przedmiot? A może to znamię?

- Nie Draco. Zauważ, że jedno znamię Harry już posiada, drugiego więc nie może.

- No tak... jest kilka kombinacji. Esencja ze znamieniem, znamię z przedmiotem i  przedmiot z esencją.

- Masz rację, Draco, lecz wątpię by to pierwsze mogłoby zadziałać w tym wypadku. - Uśmiechnął się mężczyzna do chłopca, który lekko spąsowiał. - U Voldemorta jest to znamię, dane Harry'emu gdy był niemowlęciem i przedmiot, który od kogoś Harry otrzymał. Przedmiot sprawił, że jednostronna więź stała się obustronną, bez wiedzy Harry'ego.

- Więc jak znajdę ten przedmiot?

- Będziesz go czuł, lecz dopiero po jakimś czasie, gdy poziomy się wyrównają. Harry musi teraz niezwykle uważać i panować nad sobą. Zbyt wiele magii ma w swoim ciele, a nadmiar przelewa tobie, bo jesteście ze sobą blisko, ale nadal jest jej wiele. W takim razie uważaj też na siebie. - Zadumał się mężczyzna na chwilę i z pełnym zadowolenia spojrzeniem, dodał: - Będzie najlepiej, jak będziecie mieli wspólny pokój. Nie zostawiaj Harry'ego na zbyt długo samego i nie pozwól go zranić. Jest silny magicznie, lecz tak jak każdy człowiek jest delikatną istotą. Teraz możesz iść do Harry'ego, ja porozmawiam z Severusem i połączymy wasze pokoje w jeden duży.

- Do widzenia - rzucił Draco i wyszedł zamykając za sobą cicho drzwi. 

Wyciągnął różdżkę, rzucił czar wskazujący godzinę i uznał, że Harry był pewnie nadal w Skrzydle Szpitalnym. Żwawo ruszył w ustalonym kierunku chcąc zobaczyć chłopaka, ale nie mogąc się pozbyć wyrzutów sumienia, że rzeczy związane z chłopakiem był zmuszony ukrywać dla jego własnego dobra. Westchnął wyobrażając sobie reakcję Harry'ego na to, że nie może wiedzieć... dla swojego własnego dobra. Chłopak byłby wściekły, co wcale by go nie dziwiło, bo też by był, gdyby wszyscy podejmowali za niego decyzje mówiąc: Tak będzie lepiej. 

Malfoy wszedł do Skrzydła Szpitalnego i od razu zauważając Harry'ego, ruszył w jego stronę.

- Jest pan wykończony, panie Potter - powiedziała z wyrzutem kobieta. - Ma pan problemy ze snem?

- Od wczoraj nie, ale też nie dane mi było pospać za długo - powiedział i uśmiechnął się, co nie uszło uwadze blondyna, który szedł w jego stronę.

- Jakie problemy ma pan ze snem? - zapytała kobieta pisząc coś na pergaminie i ignorując aluzję chłopaka co do niemożności spania wczorajszej nocy.

- Koszmary. O! Cześć - rzucił jak gdyby nigdy nic zauważając swojego chłopaka. - Już po rozmowie? - Kiwnięcie głową. - Coś ważnego? - Potrząśnięcie głową. - W takim razie dobrze.

- Takie koszmary jak ten poprzedni i który cię zranił?

- Tak, takie, lecz rzadko kiedy poważnie raniły tak jak tamtej feralnej nocy.

- Raniły cię i ty nic nie mówisz? - oburzył się Draco i palnął go w tył głowy.

- To boli... - zawył chłopak. - Czemu mnie bijesz?

- Bo na to zasłużyłeś - prychnął chłopak zakładając ręce na piersi.

- Dlaczego? Bo ci nie powiedziałem? Jakoś do tej pory nikt się nie interesował co mi się śni. Tylko wybiórczo Ron z Hermioną, ale mi koszmary się śnią co noc. Nigdy nie miałem osoby, która by zrozumiała, dlaczego ja...

- Teraz już masz! - krzyknął Malfoy przerywając chłopakowi, który wyglądał jakby rażony piorunem. - Szeroko otwarte oczy i lekko uchylone usta chcące coś powiedzieć, lecz nie potrafiące odnaleźć słów.

Harry podniósł dłoń do ust, a jego oczy wyglądały dziwnie. Chłopak teraz przypominał zagubionego w lesie małego chłopca, który już pogodził się, że nie zostanie odnaleziony. Potter popatrzył na Malfoya jakby uświadamiając sobie coś i oderwał rękę od ust. Otwierał je i zamykał nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Obaj chłopcy stali patrząc na siebie, podobnie się czując i ciesząc się, że ten drugi po prostu jest. Harry usiadł na łóżku, a blondyn nie patrząc na wstrząśniętą panią Pomfrey, podszedł go bruneta i go objął. Harry wczepił się w ramiona stojącego przed nim chłopaka chowając twarz w jego tors.

- Przepraszam - wyszeptał Harry w pierś Malfoya. - Po prostu się boję, że kiedyś w tych koszmarach zobaczę kogoś mi drogiego, bezlitośnie zabijanego na moich oczach.

- Ćśś - wyszeptał blondyn. - Doskonale cię rozumiem, nie musisz się tłumaczyć.

- Ehem... - odchrząknęła, nadal stojąca obok nich, kobieta, zwracając na siebie ich uwagę. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale macie gości.

Chłopcy ponieśli głowy nadal zaplątani we własne objęcia i spojrzeli na stojących ludzi w drzwiach. W drzwiach stali Dumbledore, Snape, Hermiona, Ron, Pansy i Blaise. Dosyć nietypowe towarzystwo.

- Co się stało, profesorze? - zapytał Harry wstając i wyswobadzając się z objęć blondyna, lecz nadal utrzymując bliski kontakt fizyczny. 

- Uczniowie szaleją, pisząc do swoich rodziców, że Wybraniec jest mordercą i brata się z wrogiem. Twój poranny występ Harry, postawił znaki zapytania nad twoją rolą w tej wojnie. Ci uczniowie - wskazał ręką na pozostałych - pomogą wam. By zdusić problem w zarodku wasza szóstka będzie spędzać ze sobą czas.

- A wybrał ich pan, ponieważ...? - zapytał Harry sceptycznie.

- Ponieważ są oni waszymi najbliższymi znajomymi i to nie będzie dziwnie wyglądało, gdy zaczniecie trzymać się razem.

- Z całym szacunkiem profesorze, ale nie potrzebujemy pomocy - powiedział brunet i łapiąc blondyna za rękę ruszył do wyjścia.

- My też nie jesteśmy tutaj bo tego chcemy, mamy współpracować, więc przestań zachowywać się jak arogancki gówniarz, Potter i przystań na ten pomysł, bo...

- Bo co, Parkinson? - przerwał jej chłopak. - Rzucisz na mnie niewybaczalne?

- Harry! - syknęła Hermiona, a Ron starał się wyglądać, że nie interesuje go co się tutaj dzieje, lecz z marnym skutkiem, gdyż zdradzało go drżenie dłoni. - To dla twojego dobra!

- Ups - zaśmiał się Malfoy wiedząc co zaraz nastąpi. Zgodnie z przypuszczeniami, Harry zaczął się gotować ze złości, a jego magia zaczęła szaleć. Położył dłonie na jego ramionach i odwrócił w swoja stronę. - Uspokój się, Harry. Oni nie wiedzą, jaki wydźwięk ma to zdanie. Nie tak jak dla nas. Spokojnie. - Pogłaskał delikatnie policzek Harry'ego, który już praktycznie spokojny przytaknął. - Granger, chyba nie zdajesz sobie sprawy z własnych słów.

- C-co? - oburzyła się dziewczyna.

- To dla twojego dobra - powtórzył Draco spokojnie, patrząc na Gryfonkę z wyższością. - A brałaś pod uwagę, że tylko sam Harry wie co jest dla niego najlepsze? Skoro mówi nie, to jaki cel jest w tym, by go przekonywać? Spędzałaś z nim tyle czasu, ale najwidoczniej go nie znasz. Jest uparty jak osioł - gdy to powiedział otrzymał gniewne spojrzenie, które nie było takie naprawdę - ale wie co dla niego jest dobre. Małym dzieckiem od dawna nie jest, więc odpuśćcie. 

Blondyn mówiąc to chwycił delikatnie dłoń Harry'ego i wyszedł. Większość patrzyła na zamykające się drzwi z konsternacją, lecz Dumbledore uśmiechał się, wiedząc jak bardzo się chłopcy zbliżyli, a Snape nadal nie mógł wyjść z podziwu jak zachowywali się w swojej obecności. Zero skrępowania, niepewności, tylko ufność i czułość. Mężczyzna znów miał ochotę się przekląć, lecz pomyślał, że szczerość z samym sobą nie była taka zła jak myślał, że będzie. Był dorosłym mężczyzną, a codziennie uczył się czegoś nowego od swoich uczniów. Teraz i on ruszył do drzwi i wyszedł nie oglądając się za siebie, gdy Dumbledore zaczął mówić.

~~~~~~~~~~~~~~
No. Rozdział odrobinę większy od poprzedniego, ale miałam problem z jego pisaniem. Zaczęłam wczoraj pełna entuzjazmu, lecz po kłótni (dosyć poważnej) z siostrą Wena uciekła przerażona i dopiero dzisiaj wróciła z podkulonym ogonem przepraszając mnie na kolanach ^.^
Zauważyłam, że nasz serwis (blogspot.com) zmienia się i niekoniecznie na dobre... Widget "Tekst" nie chce mi działać, nie mogłam zmienić treści, co najwyżej mogłam go usunąć... 
Wracając do tematu, mam nadzieję, ze rozdział się spodoba.
Pozdrawiam!

12 komentarzy:

  1. chyba sobie nie zdajesz sprawy co ze mną robisz :) od wczoraj chodziłam jak na szpilkach i niemal co pół godziny sprawdzałam, czy jest nowy rozdział! i zobaczyłam, że nareszcie dodałaś więc zaszyłam się w pokoju z laptopem i przeczytałam :) jestem bardzo usatysfakcjonowana tym, co napisałaś. Akcja toczy się naprzód, bo po ostatnim rozdziale czułam lekki niedosyt gdyż mimo tego, że był świetny to jednak nic bardzo nie rozjaśniał. Dziś jestem zachwycona tym jak pokazujesz więź, która ich łączy. Że Cię zacytuję: "Zero skrępowania, niepewności, tylko ufność i czułość." To zdanie idealnie oddaje to, jak postrzegam ich uczucie :) I bardzo dobrze, że tak ich kreujesz, bo rzadko można się natknąć na opowiadanie, w którym od razu obaj tak sobie ufają :)
    naprawdę przepraszam za lekko nieogarnięty komentarz ale jestem świeżo po przeczytaniu i ciężko coś składnego mi z siebie wyrzucić ;) weny życzę i już się przygotowuję na tydzień oczekiwań ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę też mi ten Widget nie działa... a myślałam, że to mój komputer nie działa, a najwidoczniej to Google ma jakiś problem. No ale... Ja już myślałam, że Snape ich zwyzywa i wydrze się na nich... no bo chyba zdawał sobie sprawę, w końcu jest inteligentny, że coś między nimi zaszło. Ale się tym nawet nie przejął. W sumie to nie jego sprawa i z pewnością ma inne rzeczy na głowie. Wybacz ale więcej nie jestem w stanie napisać.. padam z nóg.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog ;**** Zapraszam na mój dziennik w którym opisuje moje zwarjowane przygotowanie do matury :*** http://olabogaimatura.blogspot.com/ <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. JESTEŚ MISTRZYNIĄ :D
    Piszę, mówię, jeden grzyb, to z pełną świadomością. Kiedy logowałam się na swoje konto akurat zastanowiłam się czy może coś dodałaś, bo coś mi tam świtało, że dzisiaj był termin. Wchodzę i patrzę TAK Fantasya moja kochana dodała rozdział. :) Jejuniu ale się dzieje. Niby nic się nie rozjaśniło, ale ja mam milion teorii na to co będzie się działo w następnych częściach. Draco i Harry jako para są cudowni. ^^ Anonim ma rację ten cytat oddaje ich relacje w zupełności.
    Snape i jego mentalne policzki mnie rozwalają. :D Mam nadzieje, że będzie więcej tego typu rzeczy w cd.
    Och, zapomniałam co miałam napisać. Jednym okiem oglądam komisarza Alexa i piszę komentarz. ^^ Taaaa, Czy Felix chciał go z drugiej strony pocałować? Dla mnie to tak trochę wyglądało.
    Mam nadzieje, że szybko się pogodzisz z siostrą. Ja też się zawsze kłóciłam z swoją siostrą to wytrzymywałyśmy w takim stanie max trzy dni.
    Pozdrawiam, weny życzę i zapraszam na jutrzejsze notki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział naprawdę fajny. Relacje pomiędzy Harrym a Draco cudowne. Snape i jego wewnętrzne przemyślenia na ich temat genialne. Temat Felixa nadal mnie intryguje i mam już kilka teorii, jaki będzie jego następny ruch... Z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnego rozdziału :)
    Weny życzę i pozdrawiam.
    P.S. Z siostrą wszystko się ułoży. Zobaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Informuję, że Twój blog został dodany do katalogu.

    Dziękujemy za zgłoszenie :)

    na-dnie-szuflady.blogspot.com

    PS Przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  7. Po upojnej nocy razem w pokoju ( nadzy) .... Widze że są ze sobą bardzo szczęśliwi .
    To takie urocze . draco zrob cos z tym felixem - wnerwia mnie.
    Czytam dalej , chce wiedziec co bedzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    jak dobrze, że dla Felixa nie było możliwości zobaczenia tej bransoletki, wciąż niepokoi mnie ten pierścień, Snape i jego reakcje są rewelacyjne...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę lubię czytać o wewnętrznych zmianach postaci:D Naprawdę jestem prze szczęśliwa że trafiłam na to cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniale, dobrze, że Felixa nie mógł zobaczyć tej bransoletki, Snape i jego reakcje są rewelacyjne... pięknie są ukazane...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses