poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 28

Tutaj też jest coś  żywcem wyjęte z yaoi (men x men), więc uwaga!
~~~~~~~~~~~~~~~

Od czasu pamiętnego artykułu w Proroku Wieczornym minął tydzień i koszmary Harry'ego powoli słabły. Teraz gdy Harry śnił jakiś koszmar, zawsze był budzony przez Draco i w rezultacie tego obaj chłopcy nie mogli zasnąć. Zawsze gdy nie chcieli zasnąć by nie śnić znów kolejnych porcji przerażających snów (czasem owe sny udzielały się Draco poprzez łączącą ich więź) oddawali się cielesnym rozkoszom. Potem wyczerpani seksem, wtulali się w swoje ramiona i leżeli nasłuchując własnych, powracających do normy, oddechów. Czasami rozmawiali, lecz nie poruszali żadnych istotnych tematów, po prostu cieszyli się sobą i ciepłem jakie wywołują dotykające się ciała.

Podobnie było tego ranka, lecz jedyną i całkiem znaczącą różnicą było to, że nie Draco obudził Harry'ego, tylko to właśnie Harry w przyjemny - według Draco - sposób obudził blondyna.

Ślizgon został obudzony przez zalewające go fale przyjemności. Chwilę wcześniej miał nadzwyczaj erotyczny sen z Harrym w roli głównej. Teraz wybudzając się z przyjemnego snu trafił do równie przyjemnej rzeczywistości, w której to były Gryfon, zamiast spać grzecznie obok niego, zanurkował pod kołdrę i bezwstydnie, swoimi ustami, pobudzał do życia jego męskość. Chwilowo zamroczony napływającym uczuciem gorącego ciepła wokół swojego członka, mruknął aprobująco sprawiając, że Harry odczuwalnie jęknął. Ten piękny dźwięk obudził już chłopaka całkowicie, który podniósł okrywającą go kołdrę i spojrzał na chłopaka z krzywym uśmieszkiem. Ten uśmiech zawsze sprawiał, że policzki tego niezwykle seksownego, zielonookiego chłopca zabarwiały się szkarłatem.

- Fien fobfy - mruknął Harry z pełnymi ustami wyrywając podniecony jęk z gardła młodego Malfoya.

- Rany, Harry... - Blondyn mruknął i zaczerpnął głośno powietrza.

Brunet oderwał usta od ssanego narządu z cichym pop i uśmiechnął się przepraszająco, mimo że nie było mu wcale przykro. Wręcz cieszył się reakcją partnera.

- Wybacz. Dzień dobry. - Chłopak podniósł się na łokciach i przejechał językiem po drgających mięśniach brzucha Ślizgona.

- Bardzo podobają mi się takie pobudki - zaczął Malfoy i siadając chwycił zielonookiego za podbródek - ale nie wiem, czy tylko na pieszczotach się skończy.

Chcąc podkreślić znaczenie swoich słów, chłopak chwycił kochanka wolną ręką za pośladek i przyciągnął go bliżej. Draco uśmiechnął się czując, że wejście chłopaka jest mokre i rozciągnięte, co było równoznaczne z tym, że był już gotowy na przyjęcie w siebie penisa.

- Draco... - jęknął brunet kręcąc biodrami.

- Ładnie to tak zabawiać się kiedy ja tego nie widzę? - powiedział Ślizgon i odwracając bruneta plecami do siebie, uniósł jego nogi dwoma rękoma. Harry jak nigdy domyślny, naprowadził członka Draco do swojego wejścia.

Jednym płynnym mocnym ruchem, blondyn był już cały w środku. Harry zarzucił jedną rękę do tyłu łapiąc Malfoya za kark, a drugą zaczął pieścić siebie w rytm pchnięć. Były Gryfon sapał i poruszał energicznie dłonią, gdy Draco ustami pieścił jego szyję. Pchnięcia, z początku płytkie i powolne, stały się mocne i szybkie, które wyrywały z gardeł obu chłopców jęki i pokrzykiwania, zwłaszcza u Harry'ego, kiedy to został naruszony wrażliwy punkt w jego wnętrzu. Kochali się już enty raz, ale za każdym razem mieli przeczucie, że zaraz się roztopią przez intensywność doznań.

- Ale jesteś gorący w środku - mruknął Draco liżąc pulsującą aortę na szyi bruneta. Pod językiem mógł poczuć jak szybko biło ego serce.

- Mocniej... - sapnął zielonooki odrzucając głowę gwałtownie do tyłu, gdy mocne uderzenie podrażniło przyjemnie jego prostatę.

Przeczuwając koniec, Draco zaczął wbijać się w Harry'ego z taką siłą, że chłopak praktycznie co chwilę pokrzykiwał. Nadal stymulując siebie dłonią brunet gwałtownie ogłosił swoje spełnienie imieniem kochanka. Ślizgon słysząc ten podniecający, prawie śpiew ciemnowłosego, wbił się w niego kilka ostatnich razy i - w akompaniamencie zaciskających się wokół niego mięśni Harry'ego - doszedł, zalewając wnętrze partnera wielką ilością nasienia. 

Biodra Malfoya zatrzymały się i chłopcy zmęczeni, siedzący nadal w tej samej pozycji, uczyli się na nowo oddychać. Harry oparty plecami o tors Malfoya opuścił trzymane nadal przez niego nogi, a Draco korzystając z tego, że ma wolne ręce zaczął pomału zwiedzać nimi ciało chłopaka. 

- Mmm... - mruknął Potter aprobująco czując leniwe, delikatne pocałunki na barku i innych miejscach, gdzie blondyn mógł dosięgnąć ustami nie zmieniając przy tym pozycji, w której się całująca głowa znalazła. - Draco...?

- Tak? - szepnął blondyn.

- Co myślisz o zamianie?

- Zamianie? - zapytał Draco głaszcząc bruneta po bokach.

- No... że ja... - mruknął cicho - na górze. 

Po tych słowach Ślizgon wyraźnie się spiął, co nie uszło uwadze drugiemu, nadal siedzącemu na nim. Po chwili, przedłużającej się ciszy, Harry wstał powoli, uwalniając Draco i przerywając jego pieszczoty, i odwrócił się do niego.

- Coś się stało? - zapytał zmartwiony były Gryfon. - Coś zrobiłem nie tak?

- Nie - zaprzeczył stanowczo Malfoy i złapał Harry'ego w objęcia. - To już przeszłość, ale nadal nie mogę się z tym pogodzić i w rezultacie tego cię odpycham. Przepraszam.

- Nie rozumiem czemu przepraszasz. Nic mi przecież nie zrobiłeś. - Ciemnowłosy zmarszczył brwi.

- Cieszę się, że ciebie mam - powiedział blondyn melancholijnym głosem i  po krótkiej przerwie dodał: - Kiedy byłem w czwartej klasie zostałem... - Mówiącemu chłopakowi załamał się głos. Przez chwilę błądził przestraszonym wzrokiem po pokoju i w końcu natrafiwszy na zmartwione i ciepłe spojrzenie swojego chłopaka starał się zebrać w sobie. - Zostałem zgwałcony.

Słysząc takie słowa z ust blondyna Harry wstrzymał oddech i spiął się wyraźnie, przerażony wizją, że w wieku czternastu lat Draco przeżył takie okropne doświadczenie. Następną targaną bruneta emocją była żądza mordu na sprawcy tego czynu na małoletnim blondynie. Malfoy widząc negatywne emocje w oczach i postawie Pottera drgnął i złapał jego twarz w dłonie, by móc spojrzeć mu w jego piękne, zielone oczy.

- Harry. Jak widzisz, nic mi już nie dolega. To było dwa lata temu. Po prostu staram się nie myśleć o tym wszystkim i na razie jak sądzę nie jestem gotowy przyjąć ciebie we mnie. Przepraszam. Ja... boję się, że...

Ciemnowłosy chłopak przeczuwając kolejną falę melancholii pocałował Draco głęboko. Chwilę trwało zanim namiętny taniec języków został przerwany przez niedostatek powietrza.

- Powiedz mi tylko, kto? - szepnął Harry tuż przy ustach drugiego chłopaka. - Żebym mógł się go pozbyć.

Chłopak odsunął się łapiąc przy tym dłoń blondyna w swoją i gładząc jej wierzch kciukiem.

- Dołohow. - Draco wyczuł jak Harry'emu zaciska się szczęka, a magia burzy. - Ojciec przyprowadził go do naszego dworu w wakacje, tuż przez piątym rokiem. Mieli omawiać plany Czarnego Pana w sekretnym gabinecie na piętrze. Nazajutrz rano mieli wybrać się gdzieś razem, więc ojciec udostępnił mu jeden z naszych pokoi gościnnych. Na moje nieszczęście pokoje gościnne znajdują się tam gdzie mój. Przyszedł w nocy do mojego pokoju, którego zapomniano zablokować, zabrał mi różdżkę i związał. Resztę chyba potrafisz dopowiedzieć sobie sam...

- Czemu nie zablokowałeś pokoju? - zapytał niebezpiecznie cicho brunet.

- Zawsze skrzaty to robiły, gdy przyjmowaliśmy gości. Nie wiem czemu tego wtedy nie zrobiły. 

Między nimi zapadła cisza, która trwając kilka minut została przerwana przez głośne westchnienie blondyna.

- Idziemy pod prysznic? Niedługo śniadanie i lekcje - zaoferował Draco.

- Pewnie. - Brunet uśmiechnął się, gdy już skończył układać w myślan plan brutalnego zabójstwa Dołohowa.

Draco spojrzał na chłopaka przenikliwie, obawiając się, co ten uśmiech może znaczyć i w końcu wzruszywszy ramionami pociągnął go za sobą w stronę łazienki. Rozbierać się nie mieli z czego, więc od razu wskoczyli razem do kabiny. Blondyn ustawił idealny poziom gorąca strumienia wody i zaczął namydlać plecy odwróconego do niego tyłem Pottera. Po chwili jego dłonie znalazły się na pośladkach bruneta, który wyczuwając dotyk, przylgnął do kafelkowej ścianki i wypiął tyłek dając możliwość Malfoyowi na umycie go również wewnątrz. Palce chłopaka powoli oczyszczały wejście Harry'ego i jego okolice od nasienia, którym niedawno sam go poczęstował. Draco starając się go oczyścić tak, by go zbytnio nie podniecić powstrzymał się przed robienia tego językiem. Więc gdy Harry był już czysty wewnątrz i na zewnątrz, jego zwinne, ciepłe ręce zaczęły teraz myć Ślizgona, który musiał zostać umyty tylko na zewnątrz. Przyjemnie ciepła woda zmywała resztki mydlin, które ze sobą zabrały zapach potu i seksu. W kabinie rozprzestrzenił się zapach malin i jaśminu - ulubionego szamponu Harry'ego - który doprowadzał Draco do co najmniej utraty zmysłów, gdy ów zapach łączył się ze specyficzną wonią skóry chłopaka. Chłopcy wyszli niechętnie z przytulnej kabiny, która swoimi wymiarami zmuszała do przytulania i ocierania się o siebie, i łapiąc za ręczniki zaczęli się energicznie wycierać - od czasu, gdy Harry podzielił się z Draco wiadomością, że zaklęcia suszące podrażniają jego skórę, teraz i blondyn wycierał się naturalnym sposobem - starając się zrobić to jak najszybciej, po porannym seksie chłopcy robili się strasznie głodni. Teraz gdy magia bezróżdżkowa zielonookiego była bardzo potężna, nie musieli się z niczym spieszyć. Zaraz po wyjściu z łazienki czekały, ułożone w staranne stosy, mundurki Śligonów, które przygotowywał nieświadomie Harry podczas ich porannych ablucji. Większość badających Harry'ego uzdrowicieli miała rację, sądząc, że jego magia była bardzo rzadkim zjawiskiem, gdyż nieodłącznie działa z jego świadomością tak jak i podświadomością, co właśnie było przedmiotem wielu dyskusji. Potter potrafił, w większości przypadków, zrobić coś, tylko o tym myśląc.

- Gotowy? - zapytał Draco poprawiając swój krawat, który nawiasem mówiąc nie chciał współpracować.

- Tak. - Harry uśmiechnął się i podszedł do Draco. Dotykając delikatnie krawata sprawił, że ten posłusznie się poprawił.

- Jak ja bym chciał tak umieć - mruknął Malfoy zazdrośnie, ruszając do drzwi.

- Przecież się tego uczysz.

- Właśnie, ja się tego uczę, a ty się z tym urodziłeś. I dobijającą rzeczą jest, że nie mógłbym się tego nauczyć, gdybym nie był z tobą związany.

- Ale początki masz lepsze niż ja - zaperzył się Potter. - Odkryłem tę magię wtedy, gdy profesor Snape powiedział mi o jej istnieniu. Wiesz jak to było u mnie na początku... krwawy kaszel po każdym użytym zaklęciu przez prawie miesiąc.

- Masz rację, wybacz - rzucił Ślizgon, zawstydzony swoją dziecinną zazdrością.

- Ciesz się z tego, co masz. - Zaśmiał się brunet otwierając drzwi i wychodząc na korytarz.

- Ależ się cieszę - mruknął Draco pochylając się w stronę bruneta do pocałunku.

- Przestańcie... niedobrze się robi od tej słodyczy - rzucił jakiś głos imitując odruch wymiotny.

- O, Felix. Miałem nadzieję, że zadźgali cię w jakimś ciemnym zaułku - powiedział chłodno Malfoy zakładając swoją maskę pod tytułem: Jestem Malfoy, podskoczy ktoś?

- Sarkastyczny jak zawsze - prychnął ciemnowłosy chłopak. - Ćwiczysz te teksty sam, czy uczy cię sam profesor Snape?

- A co ma profesor Snape do naszych potyczek? Ktoś chyba dawno nie skop...

- Przestań Draco - powiedział Harry z udawanym wyrzutem w głosie z nałożoną własną maską. - Witaj, Nathanielu.

- Rany... - mruknął Felix - w łóżku też jesteście tacy chłodni?

- No nie wiem... jak myślisz Draco, jesteśmy? - zaśmiał się Harry zrzucając chwilowo maskę, a Draco uśmiechnął się krzywo na tak jawną deklarację tego, że sypiają ze sobą. Opanowując śmiech, brunet zwrócił się do kolegi: - Często znikasz ze szkoły, coś się dzieje złego?

Tak... Czarny Pan się dowiedział, o twojej "deklaracji walki" kilka dni temu w Wielkiej Sali i uraczył mnie kilkoma Cruciatusami za niekompetencję - pomyślał Nathaniel, ale powiedział tylko:

- Wszystko w porządku, po prostu ojciec ma takie urwanie głowy z pogrzebem babci, że sam nie daje rady. - Coż, to przynajmniej jest część prawdy, dodał w myślach.

- Och! Moje kondolencje - rzucił smutnym głosem Harry, a Draco krzyknął "Ała!", kiedy dostał z łokcia między drugim, a trzecim żebrem z prawej strony.

- Najszczersze kondolencje - wysyczał przez zęby masując żebra i mordując wzrokiem swojego, uśmiechającego się niewinnie, kochanka.

- Wybaczcie, ale przypomniałem sobie coś, o co muszę zapytać profesora Snape'a. Widzimy się na śniadaniu za pół godziny - rzucił Harry w kierunku Draco, który skinąwszy krótko głową na zgodę kontynuował starania obrażenia Felixa na sto możliwych sposobów.

Brunet jak huragan przeszedł przez Pokój Wspólny, aż do wyjścia. Na zewnątrz spodziewał się zobaczyć od razu przeciwległą ścianę, a nie korowód rudych włosów. No, może nie korowód.

- Cz-cześć, Harry - zaczęła najmłodsza latorośl Weasleyów speszona, gdy Harry praktycznie wyskoczył z salonu Ślizgonów miotając przy tym błyskawicami z oczu, które miały trafić w mur, a nie innych ludzi.

Harry powoli opanowując gniew założył maskę chłodnej uprzejmości, bo prawdziwej do tych ludzi dawno nie czuł.

- Cześć wam - rzucił tylko przyglądając się twarzom obecnych. Jeszcze kilka osób dodać do nich i można uznać, że zebrała się delegacja Gryffindoru. - Co was tutaj sprowadza?

- Ronchciałprzeprosić - rzuciła Ginny jednym tchem, ale nic z tego nie zostało przez Pottera zrozumiane.

- Co? - Chłopak uniósł brew, gest przejęty od Malfoya i Snape'a, mistrzów w tej dziedzinie.

- Ron chciał cię przeprosić - powiedziała rudowłosa dziewczyna wolniej, ale za to o wiele ciszej.

- Po pierwsze: czemu Ron sam tego nie powie? - zapytał patrząc na wspomnianego chłopaka. - Po drugie: jesteście świadomi, że mamy połowę października? Półtorej miesiąca zajęło ci, Ron, zrozumienie własnego błędu? Zaczynam się powoli zgadzać z profesorem Snape'm.

- Co masz na myśli?

- Poziom inteligencji We... Gryfonów - poprawił się czując, że powiedzenie nazwiska rudzielców byłoby bardzo niegrzeczne i przekreśliłoby wszystko. Nie mówiąc, że nie było już takie wcześniej.

- A Hermiona to co? Jest jedną z najinteligentszych uczniów w szkole - wreszcie odezwał się wspomniany kilkakrotnie rudzielec.

- Dziękuję za potwierdzenie - mruknął śmiejąc się w duchu z wątpliwej umiejętności stopniowania przymiotników przez Rona. - Jak wiadomo zawsze znajdą się odchylenia od norm ogólnie przyjętych.

- Nazywasz mnie odchyleniem od normy? - oburzyła się Gryfonka.

- Jak to przyjmiesz to już twoja sprawa, Hermiono. To tylko słowa. Więc co z tymi przeprosinami?

- Zostały odwołane - burknął Weasley i otrzymał kilka zdziwionych spojrzeń.

- Świetnie, jak chcesz. - Harry wzruszył ramionami i wyminął małą gromadkę Gryfiaków i ruszył niespiesznym krokiem do gabinetu opiekuna Slytherinu.

- Bardzo się zmieniłeś, Harry - mruknęła cicho Weasleyówna.

- Tak mówią - przyznał brunet. - Mam nadzieję, ze termin asymilacji nie jest ci obcy. To się właśnie ze mną stało. Bez tego to dnia tutaj bym nie przetrwał.

- A jak wytłumaczysz morderstwo Bellatrix Lastrange? - zainteresowała się ruda krzyżując ręce pod piersiami tym samym prezentując je. Harry nawet nie spuścił wzroku z jej twarzy, bardzo dobrze znał jej zagrywki.

- Powiedzmy, że to była swego rodzaju zemsta. Za niedługo zostanę wezwany na przesłuchanie, wtedy się wszystkiego dowiecie z gazet. Coś jeszcze macie mi do powiedzenia? - Zielonooki ledwie powstrzymał się od wypowiedzenia słowa zarzucenia. Nie widząc żadnych oznak ku temu, ruszył tam, gdzie miał zamiar się znaleźć całe dziesięć minut temu. Musiał zapytać profesora kim była ta kobieta z niedawno odzyskanego wspomnienia. Chyba ją gdzieś spotkał, ale gdzie i kiedy nie potrafił sobie już przypomnieć. Miał nadzieję, że profesor będzie współpracował.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No kochani jednak napisałam. Pisałam na po weselnym kacu, więc nie bić jak będą zgrzyty. Nie chce już mi się nakładać na to korekty, więc please o wypominanie błędów.
Pozdrawiam i zachęcam "tajniaków" do komentowania. 

10 komentarzy:

  1. Rozdział mi się bardzo podoba, a wyznanie Draco... brak mi słów. Sorry, że nie piszę nic konkretnego, ale mam ostatnio kompletną pustkę w głowie. Błędów jakoś nie zauważyłam, a nawet gdyby były to minimalne. Reakcja Harrego na Gryfonów, którzy zwą się jego przyjaciółmi, a w ogóle go nie rozumieją, jest jak dla mnie klarowna. No, i wreszcie powracają mu wspomnienia, których pozbawił go zaklęciem Felix. Ciekawe jak zareaguje na zapytanie Pottera Snape?
    Weny Ci życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, ha... Już widzę jak Snape leci chętny do pomocy Potterowi.. śmiechu warte. No może Pottter jest w jego domu, ale to nie znaczy, że od razu zmieni do niego nastawienie, prawda? Scena jak zwykle powalająca... podziwiam cię za takie umiejętne napisanie czegoś, co wydaje się być nie do napisania. Błędów nie zauważyłam.. ale specjalistką od tego nie jestem. Czytałam to po całym dniu wykładów, więc bardzo możliwe, że moja zdolność wychwytywania czegoś dziwnego w tekście była na bardzo niskim poziomie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozostawię niestety krótki rozdział, ale to zawsze jest znak, że czytam :)
    Mam nadzieję, że Felixa w końcu szlag trafi, tak jak i całą ciemną zgraję.
    Dziękuję za uwagę. :)
    Czekam na kolejną część, a ja może po zajęciach będę miała więcej siły do napisania konkretnego komentarza.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. dobra, przeczytałam z jakieś trzy godziny temu, ale dopiero teraz znalazłam chwilę, żeby napisać w miarę konstruktywny komentarz. Może zacznę od tego, że jestem przeszczęśliwa z tego powodu, iż dodałaś dzisiaj rozdział, a byłby Ci zupełnie wybaczony jego brak, gdyż weekend miałaś zajęty. Mam nadzieję, że zabawa się udała ;)
    Cały ten rozdział jest taki ogólnie milutki i słodziutki (może dlatego, że pisany po kacu? xD ), przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Choć to fakt, że z Rona był niezły dupek ;P No i nie znoszę Felixa ;D
    Co do błędów-stylistycznie coś chyba było, ale głównie gryzły mnie przecinki, bo nie było ich w wielu miejscach, gdzie według mnie być powinny.
    Źle mi się bez nich czyta, gdyż mam chorobliwą obsesję na ich punkcie :D
    Osobiście uważam, że Twój blog jest chyba najlepszym, jaki teraz czytam-a jest ich z dobra piątka. Dodajesz bardzo regularnie, fabuła jest ciekawa i zawsze pozostawiasz niedosyt, więc nawet gdyby się nie chciało, to trzeba tutaj powrócić w poszukiwaniu kolejnych części. Powodzenia w dalszym pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Nie katuj nas tak ;( Uwielbiam paring Drarry, chcemy więcej! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to co piszesz. Siedziałam po nocy żeby przeczytać jak najwięcej ;D
    Uwielbiam też to jaki Draco jest w tym opowiadaniu.!
    Mam nadzieję że szybko dodasz następny rozdział. Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam to co piszesz . rozdziały bardzo mi sie podobają .
    Nie ma za duzo błedow . widze ze Ron i Harry dalej sie kłuca. A Draco i małe igraszki w pokoju sa slodkie.
    Czytam dalej twoje opowiadanie z uśmiechem na twarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobiłaś tylko kila literówek, ale to nic
    #Natka

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    no taka pobudka to Draco bardzo się podobał, och Harry już szykuje zemstę na tym który zgwałcił Malfloya, no tak czasami też mógłby być na górze...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniale, ta pobudka Draconowi bardzo się podobała, Harry, Harry już szykuje zemstę na tym który zgwałcił Malfloya, czasami też mógłby być jednak na górze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses