piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 33

- Cholera, co się znowu z nim stało? Kłopoty trzymają się go, jak mało kogo - prychnął chłopak o platynowych włosach przechadzając się szybkim krokiem po korytarzu.

Szedł z rozstawionymi rękoma, gdyż dzięki Harry'emu i ich więzi, był w stanie poczuć natężenie magii w danym miejscu, ale tylko dłońmi. Dlatego wyciągnięcie rąk było tak ważne, gdy w grę wchodziły zaczarowane obiekty, lub w tym przypadku prawdopodobnie drzwi. Kilka razy Draco w przypływie złości sprawił, że szyby w oknach się zatrzęsły, pod wpływem zbyt dużej ilości magicznej mocy zgromadzonej w jego ciele i nie mającej ujścia od jakiegoś czasu. Był zły, ale nie na Harry'ego, podejrzewał kto mógł coś z chłopakiem zrobić. Ale... pewności żadnej nie miał, że ktoś coś w ogóle zrobił Potterowi. Ślizgon czuł, że zaklęcia, którym zostały obłożone książki, miały coś zrobić z brunetem i aby doszły do skutku, to musiały działać, gdy Harry był odseparowany od otoczenia. Otoczenia, które mogłoby to zatrzymać, tak jak na przykład Draco i ich stale pogłębiająca się więź. Zły humor chłopaka robił się jeszcze bardziej ponury, gdyż nie było żadnych śladów, którymi mógłby podążyć w celu znalezienia chłopaka. Kroki blondyna nagle zatrzymały się, gdy był na korytarzu mieszczącym się na parterze, westchnął ciężko i oparłszy się o jedną ze ścian schował twarz w dłonie w geście irytacji i zmartwienia.

- Gdzie on jest? - zawołał Draco kompletnie wściekły na oprawców bruneta. - Dlaczego nie mogę go znaleźć?!

- Bo źle się do tego zabierasz - zwrócił mu uwagę chłopięcy głos.

- Co? - Ślizgon rozejrzał się w poszukiwaniu głosu, lecz nic nie rzucało się w oczy poza lekko świecącą kulką.

- Draco, weź pod uwagę, że gdy nie jesteś skupiony, to możesz wpaść w pułapkę zaklęcia.

- Wpaść w pułapkę zaklęcia... Dlaczego na to wcześniej nie wpadłem? - Teraz chłopak zirytował się nie na żarty. - Przecież istnieją zaklęcia, które wprawiają w dezorientację ludzi, gdy tylko podejdzie się wystarczająco blisko chronionego obiektu. Teraz muszę sobie przypomnieć gdzie to mniej więcej było... - Malfoy rozejrzał się dookoła zupełnie zapominając o tajemniczej pomocy. - Wydaje się, że ten korytarz nie został przeze mnie dokładnie przeszukany. Potrzebuje innego, myślącego obiektu by sprawdzić tę teorię.

- Malfoy! - Z daleka zawołał jeden z uczniów Slytherinu czwartego roku.

- Czego chcesz? Jestem tymczasowo zajęty, Timpson.

- P-profesor Snape chce c-cię widzieć - wydukał chłopak, a Malfoya coś uderzyło, a mianowicie myśl, że przecież potrzebował kogoś do, powiedzmy, testów.

- Zrozumiałem. - Uśmiechnął się Draco promiennie. - Nie chcesz może mi pomóc, Danielu? - Blondyn podszedł do chłopca i położył mu ramię na barkach w poufałym geście, a jego wzrok mówił, że jak uzyska odpowiedź negatywną to był gotów na zrobienie czegoś typowo ślizgońskiego. I chyba zbiegi Malfoya poskutkowały, bo chłopak powiedział:

- T-tak, tylko niedługo zaczyna się c-cisza nocna, więc...

- Ależ o to się nie martw mój drogi, jestem prefektem, więc mogę przebywać poza pokojem w czasie ciszy nocnej do woli. - Chłopiec na sformułowanie mój drogi zaczerwienił się jak piwonia. - Więc tak, twoje zadanie jest takie: chcę byś w tej części korytarza - blondyn wskazał dłonią kierunek - podchodził do każdych drzwi i sprawdzał czy są otwarte.

- Tylko tyle? - Chłopak odetchnął z ulgi i lekko się uśmiechnął.

- Dokładnie. Tylko tyle. - Draco uśmiechnął się i pchnął lekko chłopaka w stronę pierwszych drzwi.

Przez jakiś czas Draco chodził w nieznacznej odległości za chłopakiem, który podchodził do każdych drzwi. Niektóre z nich były zamknięte, niektóre otwarte, które ukazywały zakurzone ławki, szafki i dziwne sprzęty. Biorąc pod uwagę długość korytarza Malfoy był pewien, że skończą sprawdzanie wszystkich wejść grubo po ciszy nocnej, aż do czasu gdy do którychś z rzędu drzwi obiekt testowy (czytaj Daniel Timpson) nie podszedł, tylko przystanął tuż przy nich, mrugając zawzięcie.

- Przepraszam Malfoy, ale chyba muszę już wracać, przypominało mi się, że zostawiłem niedokończone wypracowanie na eliksiry. - Niespodziewana zmiana tematu przez chłopaka nie byłaby wcale dziwna gdyby nie to, że dwa tuziny drzwi wcześniej chłopak nie miał nic przeciwko pomaganiu, a żadne zadanie nie wydawało mu się naglące.

- Droga wolna, możesz wracać. Masz iść prosto do dormitorium, czy to jasne? - powiedział groźnie jasnowłosy chłopak, gdy udało mu się ukryć uczucie triumfu.

- T-tak jest - powiedział Daniel tylko i pobiegł w stronę lochów.

- Nie biega się po korytarzach, idioto! - zawołał jeszcze za nim blondyn i odwrócił się w stronę drzwi z uśmiechem. Prawdopodobnie znalazł te, których szukał, były one zablokowane zaklęciem, które miało za zadanie dezorientować potencjalnych zainteresowanych ów komnatą. - Świetnie. Finite Incantatem!

Moc zaklęcia sprawiła, że drzwi zabłysnęły jasnym światłem, co oznaczało, że czar dezorientujący został zdjęty. Teraz Draco mógł dotknąć drzwi i poczuć zaklęcia, jakie zostały na nie nałożone. Nic jakoś specjalnie trudnego nie blokowało drzwi, wyglądało na to, że osoba, która się tego podjęła, zdała się całkowicie na zaklęcie dezorientacji, które skutecznie odstraszało pojedyncze osoby. Takie podejście wydawało się chłopakowi nieco naiwne, bo jak sprawca mógł nie brać pod uwagę tego, iż można z łatwością obejść ten czar, lub chociażby zdjąć go łatwym Finite Incantatem? Coś było stanowczo nie tak, a co, tego miał zamiar się Draco dowiedzieć. Po kilkukrotnych machaniu różdżką, drzwi można było już otworzyć. Z lekkim wahaniem, jak i lękiem, blondyn nacisnął klamkę i popchnął drzwi, które z cichym skrzypieniem ukazywały, co się we wnętrzu znajdowało. Na środku pokoju, na jednym z biurek leżał Harry, nieco zbyt blady, jak zauważył Malfoy. Na pierwszy rzut oka można było pomyśleć, że chłopak śpi, lecz to były tylko pozory. Wielkie było zdziwienie Ślizgona, który podszedł do bruneta, gdy dotknięciem jego policzka stwierdził, że jest on w stanie magicznej śpiączki, którą sam Harry wywołał, prawdopodobnie w celu ochrony siebie samego przed destrukcyjnym działaniem aury Voldemorta. Taki stan rzeczy nie zwiastował niczego dobrego. Jego sygnatura i tak była wystarczająco zanieczyszczona i chwiejna. Od pewnego czasu rdzeń magiczny Harry'ego stabilizował się, co oznaczało, że zmiany magiczne wywołanie więziami zaczęły ustępować, a teraz... Dumbledore miał właśnie na myśli te zmiany - zmiany wywołane przez więź i aurę Czarnego Pana. Tylko zastanawiające dla blondyna było jedno - jak Harry domyślił się, że jest atakowany przez sygnaturę Lorda Voldemorta? Czyżby wiedział o tym wszystkim? Co może sobie o nim pomyśleć gdyby się dowiedział, że Ślizgon po części współżył z nim ze względu na jego własne bezpieczeństwo? Nie! Draco odrzucił natychmiast swoje obawy, gdyż nie miał zamiaru zamartwiać się na zapas.

- Harry? Słyszysz mnie? - Blondyn dotknął ramienia chłopaka i lekko nim potrząsnął.

Nagle przed Draco pojawiła się ta sama świecąca kulka co przedtem. I teraz tak samo jak poprzednio przemówiła chłopięcym głosem:

- Słyszę cię, Draco.

- C-co? - zdezorientowany chłopak błądził wzrokiem między pogrążonym we śpiączce brunetem, a jasną, lewitującą kulką. - Harry?

- Tak, to ja

- Naprawdę? - Blondyn zmarszczył brwi.

- Naprawdę, idioto... - zirytował się głosik z kulki.

- Och. To rzeczywiście ty. - Uśmiechnął się Malfoy krzywo. - Ty mi podpowiedziałeś, gdzie i jak mam cię szukać, ale czemu się nie budzisz?

- W tym szkopuł, że nie mogę. Mogłem jedynie oddzielić od ciała moją świadomość, ale to dziwne uczucie, które odczuwalnie wyczerpuje moje ciało. - Jasna kulka, tudzież świadomość Harry'ego podpłynęła do jego własnej głowy. - Mogę oddzielać się od ciała na krótką chwilę, więc muszę już wracać. Mam nadzieję, że dam radę się uporać z tym problemem.

- Czarna Magia aż tak bardzo na ciebie wpłynęła, czy to coś innego?

- Wiesz... w moim ciele znajduje się część Voldemorta, która chce przejąć moje ciało, czuję to, ale nie wiem skąd się ona wzięła. Poprzez śpiączkę zatrzymuję ataki aury Gada na mój własny rdzeń, nic poza tym nie jestem w stanie zrobić. Musisz mi pomóc, zbyt długo tak nie pociągnę, może przez kilka dni, a nie chcę stać się pionkiem po tej złej stronie. - Głos z kulki zaczął drżeć, jakby zaraz miał się rozpłakać.

- Niczym nie nie martw, wyciągnę cię z tego. Powstrzymuj te ataki tak długo jak możesz, ja zajmę się resztą - poważny ton Draco najwyraźniej dodał otuchy świadomości Harry'ego, gdyż ta kiedy wróciła do ciała chłopaka wycisnęła na jego nieprzytomnej twarzy lekki uśmiech, który nieco rozczulił blondyna. - Trzeba go stąd zabrać - szepnął do siebie jasnowłosy chłopak.

Zanim Ślizgon zdążył się zastanowić, już brał ciało chłopaka, które widocznie nosiło na sobie ślady przełamanych zaklęć. Chłopak nie mógł wyjść z podziwu, że Harry potrafił to zrobić nawet w stanie magicznej śpiączki. Wolnym krokiem podszedł do drzwi, które były zamknięte, a Draco nie przypominał sobie by je zamykał. Już sięgał dłonią do klamki, kiedy usłyszał za nimi głosy:

- To tutaj? - zapytał męski głos.

- Tak, zapieczętowałam we wnętrzu Pottera - odezwał się drugi głos, tylko że kobiecy.

- Czarny Pan rozkazał? - zapytał mężczyzna, a Draco zaczął z powrotem nakładać identyczne zaklęcia jakie uprzednio z drzwi zdjął i ułożył Harry'ego na jego poprzednim miejscu. Następnie ukrył się w cieniu, niedaleko drzwi i czekał na rozwój wydarzeń.

- Dokładnie tak. Uważaj Severusie! - zawołała kobieta. - Nałożyłam na nie czar dezorientujący.

-  Myślisz, że go nie zauważyłem? - prychnął mężczyzna świetnie ukrywając zaskoczenie. - Czuć to zaklęcie na kilometr. Zdjąłem je jak tylko tutaj podszedłem.

- Och! Aż tak było to widać? - Kobieta sapnęła zaskoczona.

- Dla wykwalifikowanych czarodziei, owszem - słysząc to, Draco lekko się zaśmiał.

- Łżesz, Severusie - szepnął cicho blondyn. - Naprawdę świetny z ciebie aktor.

- Możesz sprawdzić, czy Potter jest w środku - podpowiedziała kobieta. - Muszę nałożyć na niego jeszcze kilka zaklęć. Sądzę, że gówniarz może się opierać.

- Jak chcesz - odpowiedział beznamiętnie mężczyzna i jednym mocnym Finite otworzył drzwi na oścież. - Jak skończysz, to wiesz gdzie cię oczekuję - szepnął mężczyzna zezując w miejsce, gdzie ukrywał się Draco.

- Tak, tak. Możesz już iść, za jakiś czas przyjdę. Muszę coś ci wyjawić, bo chyba o tym jeszcze nie wiesz. - Kobieta podeszła do Pottera, a Severus wyszedł. - Jeszcze sobie tutaj poleżysz, chłopcze - zwróciła się do nieprzytomnego bruneta.

- Kto sobie poleży, ten sobie poleży - mruknął Draco wychodząc z cienia. - Drętwota!

Czar uderzył w kobietę z taką mocą, że ta w ogóle nie myśląc, że zostanie zaatakowana, uderzyła z impetem o szereg ławek i padła nieprzytomna na podłogę.

- Dziękuję Severusie - mruknął chłopak cicho i uśmiechnął się do siebie.

- Nie ma za co, Draco - odpowiedział męski głos, w którym chłopak rozpoznał Mistrza Eliksirów. - Zabierz Pottera, ja się zajmę Aloną.

- Alona? - zapytał chłopak zerkając na kobietę.

- Tak. Alona Doer, dla ścisłości. - Ciemnowłosy mężczyzna podniósł kobietę i ruszył przed siebie.

- Siostra profesora Doera? - Ta wiadomość wydawała się zszokować chłopaka. - To ona... żyje?

- Owszem. Kilka lat temu zaginęła, a jak się całkiem niedawno okazało, została porwana i szkolona na śmierciożerczynię. Czarny Pan magicznie stworzył jej drugą osobowość, tak więc obecnie posiada dwie. Tą prawdziwą, znaną mnie i twojemu ojcu sprzed laty jako znajomą ze szkoły i tą drugą, która uważa mnie za kolegę po fachu. - Te informacje były szokujące, a Snape wypowiedział je całkowicie obojętnym tonem.

- A poza jej osobowością zmienia się coś jeszcze? - zapytał Draco, uważając, że magia jest w stanie zrobić wszystko. Lepiej wiedzieć więcej, niż za mało.

- Tak, wygląd, czyli kolor włosów i oczu. Naturalnie jest ciemnooką blondynką, a teraz jak widzisz, ma ciemne włosy i dodam też, że zielone oczy.

- To okrutne. - Chłopak zmarszczył brwi. - A profesor Doer wie?

- Poniekąd się domyśla, a to, że ma zamiar dołączyć do Zakonu Feniksa, da mu pewność - prychnął mężczyzna i skręcił w stronę schodów prowadzących do Skrzydła Szpitalnego.

- Zanosisz ją do szpitala? To nie jest niebezpieczne? - Chłopak poprawił sobie Harry'ego w ramionach tak, że jego głowa opadła na jego ramię.

- Wszyscy nauczyciele wiedzą o jej przypadłości. Musimy ją przesłuchać póki jest w tej osobowości.

- Jest jakaś zasada, na podstawie której zmienia się?

- Według Czarnego Pana w dzień jest normalną Aloną, a w nocy następuje przemiana. Ale są wyjątki od tej reguły. Ostatnio zmienia się tak, jak sobie Czarny Pan życzy. Zanieś Pottera do waszego pokoju w lochach. Jutro się nim zajmiemy, teraz muszę zorganizować przesłuchanie.

Tak jak Severus nakazał, tak Draco zrobił. Chłopak miał plan na pozbycie się tego przeklętego pierścienia z dłoni Harry'ego. Miał nadzieję, że uda mu się dokonać tego, zanim Voldemort zawładnie chłopakiem na stałe. Tego Draco by nie przeżył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To na razie tyle. Rozdział dostrzegalnie krótszy i mało w nim się dzieje, ale większą akcję zamierzam umieścić w rozdziale kolejnym.
Przepraszam bardzo za zaległości jakich w publikowaniu narobiłam, ale niestety mam sporo na głowie, Wena wyjechała, a doba trwa tylko 24 godziny.
Jak na razie nie daję terminu aktualizacji, bo nie jestem po prostu niczego teraz pewna. Matura zbliża się, a nauki jest wiele. Mam nadzieję, że to zrozumiecie. 
Pozdrawiam! 
P.S - I jak wam mijają pierwsze dni nowego roku? :)

Edit: rozdział poprawiony!

6 komentarzy:

  1. Rozdział ciekawy i naświetlający nieco sprawę dotąd nieznajomej podwładnej Voldemorta. No cóż, krótki, ale coś wnoszący ^.~ Fajnie pokazałaś, jak Harry potrafi zadziwić Draco ^ ^ Mam nadzieję, że blondyn wreszcie uwolni go od mocy pierścienia. Snape też zaskakuje swoją dobrą grą aktorską, choć to zrozumiałe, bo jest niejako podwójnym agentem. Dużo, dużo weny życzę i pozdrawiam.
    Hm, ten rok zapowiada się, jak dla mnie, dość ciekawie. Może wreszcie uda mi się wkroczyć do grona ludzi pracujących ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny raz wprawiłaś mnie w ogromne zdziwienie. Ty to tak na poczekaniu wymyślasz, czy może masz jakiś dar, że wpadasz tylko na oryginalne pomysły? Bo szczerze, to żadne inne opowiadanie gadającej kulki ze świadomością Harry'ego w sobie nie zawierało i w życiu bym nie wpadła na taki pomysł! To genialne! Aż zaczynam żałować, że moja umiejętność to kopiowanie schematów.. przez to ciężej mi wpaść na coś oryginalnego x.x (Bardzo, bardzo smutna ja.. .-.) Rozdział oczywiście świetny, chociaż znowu zauważyłam kilka błędów.. ale logicznych tym razem. Aktualnie większość mi z głowy wyleciała, ale mam jedno dobre, które mnie ubawiło, a mianowicie "okna w szybach" xD Powinno być "szyby w oknach" xD To prawie jak jedna z tych sławetnych pomyłek, które ja i moja koleżanka popełniamy czasem, pisząc ze sobą na gadugadu, gdy nasze umysły pracują zbyt wolno, aby pisać poprawie, przez co powstało takie słowo jak "wypitnie" zamiast wybitnie. Teraz używamy tej literówki jako hołd, bo to naprawdę nieźle brzmi xD Ekhm.. a na koniec, tak wracając do tematu, powiem, że od czasu, gdy zaczęłam podejrzewać Alonę o spiskowanie z Bellatriks, nie znosiłam jej i tylko czekałam aż ją ktoś zdemaskuje i schwyta, lecz teraz.. nie wiem, co mam o niej sądzić. W gruncie rzeczy okazała się być ofiarą, a nie prawdziwym śmierciożercą, no i o jej przypadłości wie całe grono pedagogiczne! (Co wyjaśnia jakim cudem tak łatwo udawało jej się wchodzić na teren Hogwartu). Dlatego też.. troszkę łagodniej na nią patrzę. Ale TYLKO troszkę, bo nadal mimo wszystko stanowi zagrożenie, mimo iż nie ze swojej winy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie zaś zaabsorbowały przecinki w tym rozdziale, a raczej sławetny ich brak xd mam jakąś ansę (taak, ostatnio słownik wyrazów obcych stał się fascynujący ^^ ) do nich i drażni mnie to, kiedy nie ma ich tam, gdzie być powinny, a z racji tego, że ja często piszę rozbudowane zdania, to do pewnego stopnia wyznaję zasadę, iż lepiej, gdy przecinków jest więcej niż mniej, No proszę, 7 przecinków w jednym zdaniu u mnie, więc w drugą stronę też nie jest super wszędzie te przecinki wstawiać ^^ ad rem: nadmieniam o tych przecinkach, gdyż rzucił mi się w oczy brak jednego przed wyrazem 'że'. Sądzę, iż to tylko zwykły błąd przez zapomnienie czy coś, bo potem dawałaś te przecinki już dobrze.
    Chyba masz rację-wena nieco cię mogła opuścić. Strasznie czytało mi się drugi akapit i nie wiem, czy to tylko dlatego, że boli mnie głowa, ale wydawało mi się, jakbyś pisała okropnie długie i zawikłane zdania. Takie tylko moje odczucie ;) co do tej weny jeszcze, to nie widzę braku pomysłów na opowiadanie-zawsze zresztą znajdujesz jakieś wciąż zaskakujące rozwiązania w tej kwestii. Chyba miałaś raczej problem ze "skleceniem" zdań, że się tak wyrażę i ogólnie pisaniem niż pomysłowością.
    Rozumiem oczywiście to, że natłok nauki może przybijać i nie masz wiele czasu-chyba każdy tak ma :D
    Co do nowego roku-pragnę wierzyć, że jest lepszy od poprzedniego (który był tragiczny), ale jakoś dołujące wydarzenia nie pomagają mi w tym wierzeniu. Na szczęście, czuję się psychicznie dużo lepiej w tym miesiącu, choć dobija mnie też nauka ;) ale jest ogólnie lepiej u mnie.
    Mam nadzieję, że tobie święta minęły spokojnie, a dalej nowy rok przyniesie dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Jeny, jak ja dawno nie komentowałam tutaj czegokolwiek. No to tak. Ten rozdział jest taki przejściowy i czuć to na kilkometr.
    Ta, Alona to jeszcze dużo namiesza, prawda? :P Boże, Potter ciągle musi się w coś wpakowac. Jakby nie mogli z Draco przeżyć jednego normalnego tygodnia bez Dropsa, Lorda, zmian w rdzeniu i tym wszystkim co jest w twojej historii tak wciągającego.
    Nie rozumiem tylko czemu tak szybko Draco znalazł Pottera. Jak dla mnie to mogło jescze trochę potrwać, ale to już twoja decyzja. :)
    A gdzie Felix? Tak, wiem jak go nie ma to piszę dlaczego. Jak jest to się wkurzam na to co namąci w życiu chłopaków. Felix to taka mała gadzina, która daje smaczku w tej historii.
    Przepraszam za tak chaotyczny komentarz.
    Pozdrawiam, weny życzę i zapraszam na krzyk-nadziei.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    wspaniały, Harry broni się przed Voldemortem, i to on pomógł Draco odnaleźć miejsce gdzie jest...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniały rozdział, Harry dzielnie to broni się przed Voldemortem, i to akurat on pomógł Draco odnaleźć miejsce gdzie się znajduje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses