środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 34

Siwobrody mężczyzna siedział za biurkiem i przeglądał księgę, która została przez Severusa oczyszczona z wszelkich obciążających ją zaklęć. Pochodziła ona z "Komnaty Toma", jak zaczęli na nią wołać, nie chcąc wzbudzać zbędnych podejrzeń określając ją jako "Komnatę Voldemorta".

Księga była bardzo podobna do tych czaromagicznych, znajdujących się w Dziale Ksiąg Zakazanych, tylko że została napisana bardziej przejrzyście i jakby... bardziej nowoczesnym językiem. Z tego co Albus zdążył zauważyć, trzymany tom dostosowywał się językiem do osoby ją posiadającej, a jak zostało już przewidziane, one były w posiadaniu Harry'ego, jako tego, kto pierwszy uruchomił ów czar. 

Nagle drzwi otworzyły się z rozmachem, a w ich wejściu stanął Mistrz Eliksirów z zirytowanym wyrazem twarzy.

- Witaj Severusie - przywitał się siedzący przy biurku mężczyzna odkładając niespiesznie książkę na blat biurka. - Może herbaty? - zaoferował wskazując dłonią na, stojący na sąsiednim stoliku z prawej, serwis do herbaty.

- Znowu to zrobiła - warknął mężczyzna niespiesznie wkraczając do pomieszczenia. - Ta cholerna jędza. Mam tego po dziurki w nosie.

- Co Alona zrobiła, jak to nazwałeś "znowu"? - Uśmiech nie schodził z twarzy staruszka, który wstał i podszedł do herbacianego serwisu.

- Knuje za moimi plecami, a ostrzegałem ją, że w szkole jest za dużo osób, które mogą ją zauważyć, ale czy ona rozumie niebezpieczeństwo? - zironizował Severus. - Skoro została złapana przez Draco, to mamy idealną okazję do przesłuchania jej "śmierciożerczej osobowości" póki noc.

- Poppy już się zajęła przygotowaniami? - Albus podszedł z powrotem do swojego biurka z dwoma filiżankami herbaty, stawiając jedną z nich przed ciemnowłosym mężczyzną.

- Tak. Kazała przekazać, że pośle po kogoś z Ministerstwa.

- Jak sądzę przyjdzie Nimfadora i Kingsley. - Siwobrody uśmiechnął się ciepło i upił łyk gorącej herbaty nakazując wzrokiem by Severus zrobił to samo. Nakaz został zignorowany. - A co z Harrym?

- Potter został znaleziony przez Draco w jednej z sal na parterze. Z tego co mówił, drzwi zostały zapieczętowane zaklęciem dezorientacji.

- Rozumiem, trzeba nakazać Draco zbadać sygnaturę Harry'ego. - Dyrektor przytaknął lekko głową jakby na potwierdzenie własnych słów. - Boję się o niego.

- Niepotrzebnie, Potter jest silny, da sobie radę... - powiedział Snape zanim zdążył ugryźć się w język.

- Severusie... - Dumbledore uśmiechnął się ciepło do mężczyzny, jak do jednego z uczniów, który zakończył rok z wyróżnieniem.

- Czas na mnie. Jestem już zmęczony, zaczynam mówić o rzeczach, o których nie powinienem nawet myśleć. - Profesor eliksirów wstał szybko i już zbierał się do wyjścia, gdy został zatrzymany przez dyrektora słowami:

- Może zostaniesz jeszcze chwilę? Napijemy się czegoś mocniejszego. Dawno nie rozmawialiśmy jak za starych dobrych czasów.

- Ja... - już zaczął wymyślać wymówkę typu: "mam dużo pracy", albo "testy czekają na sprawdzenie", ale nic nie działało przeciw mężczyźnie, który samym wzrokiem potrafił zmusić go do złożenia przysięgi. - Chętnie, Albusie.

***

W skrzydle szpitalnym trwało przygotowanie do przesłuchania śmierciożerczyni. Obecni przy tym wydarzeniu to: Nimfadore Tonks, Kingsley Shacklebolt, Poppy Pomfrey, Minerwa McGonagall i... Hermiona Granger, jako przedstawicielka prefektów wybrana przez samą panią profesor McGonagall.

Tonks i Kingsley przygotowali potrzebne dokumenty, które ukazywały legalność owego przesłuchania w obecności Veritaserum, uważonym przez samego Mistrza Eliksirów Wielkiej Brytanii - Severusa Snape'a.

Pani Pomfrey przygotowała eliksir jaki ma zostać podany kobiecie, by ta zaraz po nim obudziła się jako prawdziwa Alona Doer. Kobieta nadal nieprzytomna siedziała na krześle z związanymi rękoma by nie mogła uciec lub chociażby używać kończyn do walki.

- Możemy zaczynać - powiedział poważnym głosem ciemnoskóry mężczyzna.

- Świetnie! - Kobieta o różowych włosach, oznaczających jej podekscytowanie podeszła do nieprzytomnej z różdżką w dłoni. - Rennervate.

Ciemnowłosa kobieta poruszyła się i otworzyła powoli oczy. Chwilę pobłądziła zielonym spojrzeniem po pomieszczeniu i zaśmiała się upiornie. Hermionie przyszła na myśl Bellatrix, gdyż tylko ta kobieta do tej pory potrafiła sprawić by zadrżała na sam dźwięk śmiechu.

- Mały Potterek miał jednak ochronę - prychnęła. - Szkoda, że odprawiłam Severusa wtedy...

- Skończ biadolić i otwórz usta. Mam pisemne pozwolenie na to przesłuchanie, więc w miarę możliwości współpracuj. - Znów zabrał głos wysoki mężczyzna o surowym spojrzeniu.

- Och! Ty jesteś Kingsley, prawda? Ten najlepszy z szefów oddziałów aurorów. Twoje imię jest znane nawet w Zewnętrznym Kręgu Czarnego Pana.

- Proszę o podanie Veritaserum. - Kingsley spojrzał na panią Pomfrey, która podeszła i odmierzyła dawkę eliksiru. Przesłuchiwana kobieta jak dotąd współpracowała, więc na razie szło gładko. Tylko dziwne było to, że tak otwarcie wyraziła zdanie o sławie Kingsleya.

Odczekawszy kilka minut auror skinął na teraz rudowłosą kobietę, która podeszła z samopiszącym piórem zwisającym jej nad prawym ramieniem.

- Teraz zadam kilka pytań identyfikujących. Imię i nazwisko.

- Alona Eudoksja Doer - odpowiedziała gładko ciemnowłosa kobieta i uśmiechnęła się w kierunku Hermiony.

- Świetnie. Zawód.

- Magomedyk ze św. Munga specjalizacja: urazy pozazaklęciowe.

- Co robisz w Hogwarcie?

- Z dniem pierwszego października bieżącego roku, zostałam przeniesiona do Skrzydła Szpitalnego w Hogwarcie w celu pomocy pani Pomfrey z typowo mugolskimi urazami.

- Posiadasz jakąś rodzinę?

- Sześć lat temu w mugolskim wypadku samochodowym zginęli moi rodzice. Posiadam tylko żyjącego, młodszego brata Christophera.

- Jaki jest twój cel? - Teraz zadał pytanie Kingsley z zaciętym wyrazem twarzy.

- Nie rozumiem pytania - Alona wyglądała na zmieszaną. - Proszę sprecyzować.

- Jakie zadanie dał ci Sama-Wiesz-Kto?

- Miałam sprawić, by sygnatura Harry'ego Pottera została pochłonięta i przejęta przez sygnaturę Czarnego Pana. Więcej nie wiem...

- Czy ktoś ci w tym pomaga?

Kobieta zamilkła. Przez chwilę otwierała i zamykała usta chcąc coś powiedzieć, ale z ust nie wydobywał się żaden dźwięk.

- Ona nie może wyjawiać takich rzeczy...! - Za zebranymi rozbrzmiał podniesiony męski głos. - Na takiej podstawie została stworzona jej druga osobowość.

- Profesor Doer... - szepnęła Hermiona.

W stronę przesłuchujących szedł wolnym krokiem wysoki, przystojny blondyn o różnokolorowych oczach. Jedno oko było brązowe, drugie zielone. Powiódł wzrokiem po twarzach obecnych i skupił swój wzrok na siostrze, która patrzyła na niego na wpół z ulgą, na wpół ze strachem.

- Odkąd zaginęła, szukałem jej. Rok po zaginięciu pojawiła się u progu mojego domu i wyznała, że jest z nią źle. Ja także jestem wykształcony w dziedzinie magomedycyny, więc badałem jej przypadek.

- Criss... - Kobieta syknęła. - Nigdy nie prosiłam cię o pomoc!

- Ty jako śmierciożerczyni nie, ale jako moja siostra owszem.

- Czego się dowiedziałeś? - zapytała Pomfrey i McGonagall w tym samym czasie. Blondwłosy mężczyzna uśmiechnął się i zaczął opowiadać.

- Z tego co zdołałem zaobserwować, ona otrzymuje rozkazy na bieżąco, a gdy wie więcej to te informacje są w jej pamięci pieczętowane automatycznie. - Mężczyzna uśmiechnął się blado. - Oczywiście jak każdy wyszkolony czarodziej, Alona jest w stanie odpieczętować te informacje, ale niestety upór i chęć walki przez moją siostrę są karane przez wyssanie dużej ilości magii przez niewidoczny w dzień Mroczny Znak.

- Czyli nic więcej nam nie powie? - zapytał ciemnoskóry mężczyzna patrząc na przesłuchiwaną kobietę.

- Coś pewnie by się znalazło, ale niewiele. Sądzę, że...

- Kto pomógł ci zastawić zasadzkę na Harry'ego Pottera w nowo odnalezionej komnacie? - wtrąciła pytanie Hermiona, a wszyscy spojrzeli na nią jakby nagle wyrosła z ziemi.

- Natha... - zaczęła kobieta, ale nagle zamknęła usta i spojrzała w okno. Zaczynało świtać, a to oznacza zmianę jej osobowości na tą prawdziwą. W tym przypadku. Bo ostatnio jej zmiany, występowały nieregularnie, lecz zawsze była w stanie określić czas powrotu. - To tyle, moi drodzy.

Kobieta zamknęła oczy, a jej włosy od czubka głowy zaczęły jaśnieć. Po chwili, całe jej długie włosy miały identyczny kolor co Crissa, a on sam machnięciem różdżki rozwiązał ją.

Mężczyzna podszedł do niej i uklęknął czekając na jej reakcje.

- Siostro? Alono? - powiedział cicho. - Dobrze się czujesz?

- Mimo że jestem świadoma mojej drugiej osobowości, to nie potrafię jej kontrolować. - Kobieta odezwała się cicho nadal z zamkniętymi oczami. - Przepraszam.

- Pomogę ci się pozbyć tej osobowości - zapewnił jasnowłosy mężczyzna.

- A wie pani, czyje nazwisko chciała pani wymówić? - znów wtrąciła pytanie Hermiona. - To jest bardzo ważne.

- Nie pamiętam, ale przeczuwam, że jest on Harry'emu i Draco znany, a teraz wybaczcie, udam się do siebie, jakby nie patrzeć nie spałam całą noc. - Kobieta zaśmiała się cicho i ruszyła w stronę wyjścia ze Skrzydla Szpitalnego, ale jej kroki były nieco niepewne, więc ruszył za nią jej brat, który na pożegnanie skinął głową pozostałym.

- A to ciekawe - odezwała się Nimfadora. - Kobieta z rozdwojeniem jaźni, świadoma drugiej osobowości.

- Mnie bardziej intryguje osoba, która jej pomaga. Wydawała się ją znać - wtrąciła McGonagall poprawiając swój spiczasty kapelusz.

- Wybaczcie, ja teraz wybiorę się do pokoju chłopców w Slytherinie. Trzeba skontrolować stan pana Pottera. - Pielęgniarka szkolna podniosła uprzednio przygotowaną torbę z medykamentami i wyszła nie czekając na reakcje innych.

- Martwię się o Harry'ego - powiedziała Hermiona do Rona, kiedy znalazła na zewnątrz.

- Dowiedziałaś się czegoś istotnego? - zapytał chłopak odwracając się twarzą do dziewczyny, wydawał się być czymś przybity.

- Wydaje się, że może powiedzieć kto jej pomagał ostatnio i podkreśliła też, że Draco, jaki i Harry znają go. Co oznacza, że to jest na pewno chłopak. - Gryfonka popatrzyła na swojego chłopaka, który tylko kiwnął głową lekko i wpatrywał się w mijane kamienie pod stopami. - Co cię trapi, Ron?

- Miałaś rację - prychnął i przystanął.

- Z czym? - Dziewczyna również przystanęła.

- Z moimi wyrzutami sumienia. Źle się czuję z tym, że nie rozmawiamy już z Harrym. On ma za dużo na głowie, a kłótnie z nami... no wiesz... nie są dobre dla niego. - Rudowłosy chłopak podniósł wzrok i spojrzał wprost w orzechowe oczy dziewczyny, które śmiały się.

- To świetnie! Co sądzisz o tym, by pogodzić się z Harrym i postarać zaprzyjaźnić się z Draco?

- O Malfoyu nic nie mówiłem! - oburzył się Gryfon!

- Oni są teraz nierozłączni, wiesz? Oni... po prostu...

- Udają. - Kiwnął chłopak głową jakby wiedział co dziewczyna chce powiedzieć.

- Właśnie nie! Oni się o siebie nawzajem troszczą i cieszą się, że ta ich nienawiść była tylko powierzchowna, stworzona na bazie stereotypu, że w Slytherinie wychowują się sami źli ludzie. - Dziewczyna potrząsnęła swoimi kasztanowymi lokami w geście niezrozumienia kierowania się stereotypami.

- Ale Harry się zmienił, nie mów, że nie! - Chłopak postanowił przetoczyć ostatni, ciężki argument potwierdzający jego tezę, co do tego, że kto ląduje w Slytherinie, automatycznie staje się - może nie zły, ale... inny niż wcześniej.

- Zmienił się, ale to był proces wieloetapowy. Jego pociąg do chłopców wcale go nie zmienił, ale jego nowa magia, którą badał profesor Snape wpłynęła nieco na jego osobowość. W sumie też znasz Malfoya, a jak to mówią: "kto z kim przystaje takim się staje". Malfoy nieco złagodniał, a Harry stał się trochę wredny, ale to raczej ma w sobie każdy...

- Chwila, chwila. - Chłopak przerwał dziewczynie, która zaczynała paplać. - Rozumiem, mam tolerować Malfoya, tylko proszę nie mów mi więcej o więzi między chłopakami, okej? To nie na moje nerwy.

- Przecież to całkiem normalne - obruszyła się Gryfonka.

- Wiem, ale szczegółów znać nie muszę. Wracajmy do wieży. Możemy się jeszcze trochę przespać zanim pójdziemy na lekcje.

- Nie skończyłam czytać książki - zastanawiała się Hermiona idąc u boku rudzielca w stronę wieży.

- Nawet nie zaczynaj. Idziesz spać. - Uśmiechnął się do niej chłopak wchodząc na schody prowadzące do wieży. - Przede wszystkim ty musisz jak najszybciej odpocząć.

- Dobrze. - Dziewczyna również się uśmiechnęła i złapała Rona za rękę.

***

Nieprzytomny brunet w blizną w kształcie błyskawicy leżał na łóżku oddychając ciężko. Jego stan się pogarszał, a Draco od kilku godzin starał się swoją magią sprawić by pierścień stał się widoczny.

Blondyn pochylił się do przodu i zasłonił oczy dłonią w geście wyczerpania. Jego magia była na wyczerpaniu, ale nie zamierzał się poddać. Złapał głębszy oddech i zamknął prawą dłoń Harry'ego w swoich. Skupił się na chęci ukazania pierścienia i zamknął oczy. Wokół ich ściśniętych dłoni zaczęła pojawiać się złota poświata, która skupiała się powoli na miejscu na palcu, co pokazywało, gdzie pierścień się znajduje.

Draco poluźnił uścisk i odetchnął. Był wyczerpany ciągłymi próbami zdjęcia potężnego zaklęcia kamuflującego pierścień. Na początku był w stanie tylko wyczuć jego obecność na dłoni prawej ręki, a teraz za każdym kolejnym razem poznawał lokalizację pierścienia. Znajdował się na palcu wskazującym, ale jego dokładnego wyglądu nadal nie poznał.

- Jeszcze raz - zarządził chłopak i znów złapał dłoń chłopaka przyciskając ją kurczowo do swojej piersi.

Tym razem poświata była bardziej jaskrawa i szybciej skupiała się na palcu. Chwilę światło migało i niedługo potem rozbłysło ukazując pierścień. Był on czarny z wygrawerowanym wężem wychodzącym z czaszki. Identyczny znak, jaki występuje na Mrocznym Znaku. Widząc go, Draco postanowił podzielić się tym odkryciem z profesorem Snape'em i profesorem Dumbledore'em. 

Chłopak starał się wstać, ale od razu opadł z powrotem na łóżko niezdolny utrzymać swoje ciało w pionie. Był tak zmęczony, że jego oczy po chwili się zamknęły, a on sam ułożył się tuż obok Harry'ego, przyciskając jego rozgrzane ciało do swojego własnego. Pierścień po chwili znów stał się niewidzialny, ale Draco już wiedział, że był w stanie sprawić by stał się znów widoczny. Malfoy całkowicie wyczerpany magicznie, w zetknięciu głowy z poduszką, zasnął.

***

Gdziekolwiek sięgał okiem widział niebo. Niebo tak niebieskie, że aż zlewało się z wodą sprawiając wrażenie nieobecności horyzontu. Nic poza nim się tutaj nie znajdowało. Stał na małej, piaszczystej wysepce i przypatrywał się niebu, a raczej jego iluzji, gdyż wiedział, że to co widział tak naprawdę nie istnieje. Cała widziana przez niego rzeczywistość była stworzone przez niego samego, by jego świadomość mogła skupić się na swojej jasności. Co jakiś czas na niebieskim niebie, czy to morzu, pojawiały się ciemne plamy, które ukazywały, że sygnatura Voldemorta stara się dotrzeć do jego umysłu, by go opanować. Harry zamknął świadomość w swojej głowie, by nie dopuścić do tego. Zawierzył swoje zdrowie i bezpieczeństwo Draco i wiedział, że ten zrobi wszystko by problem został raz na zawsze rozwiązany. Harry tęsknił za ramionami Ślizgona i jego oddechem na swojej głowie, gdy budził się rano. Chłopak tęsknił za spokojnymi dniami, kiedy to mógł w spokoju... żyć i przebywać ze swoimi przyjaciółmi....

Mała piaszczysta wysepka robiła się coraz mniejsza, a Harry z chwili na chwilę musiał się cofać przed napływającą wodą, która o mało - jakiś czas temu - by go wciągnęła. Taki stan rzeczy mówił, że zdolność bruneta do walki z aurą Lorda stawała się coraz słabsza. Teraz nie zostało chłopakowi nic innego, jak czekać i wierzyć, że Draco się uda.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałam wam serdecznie podziękować za wspieranie mnie (ostatnio coś słabiej, ale nie mam nic za złe). Mój blog ma już 25 obserwatorów i ponad 35 000 wejść, z czego jestem niezmiernie dumna. 
Do rzeczy... Rozdział odrobinę wcześniej niż planowałam, bo w ferie będę miała natłok nauki.
A w 20 stycznia kończę DWADZIEŚCIA lat! Tak, stara jestem xD
A poza tym błędy pewnie są, ale starałam się uważać na pisownię, ale pewnie niektóre mi umknęły.
Życzę miłego dnia i nadchodzącego weekendu!
Proszę również o komentarze! Tak bardzo mi ich brak!
Pozdrawiam!

Edit: rozdział poprawiony!

8 komentarzy:

  1. błędów nie było wiele, więc przejmować się nie musisz ;) zazwyczaj nie lubię wprowadzania do opowiadań nowych postaci, gdyż ciężko wymyślić coś oryginalnego, ale rodzeństwo Doer wyjątkowo przypadło mi do gustu ;) nie spodziewałam się tak szybko nowego rozdziału! Ale oczywiście, bardzo się z niego cieszę. Po ciężkim dniu miło przeczytać coś lekkiego na odstresowanie :)
    Widzę, że wyrażasz zaskakujący entuzjazm co do swoich urodzin :D ja osobiście nie lubię, kiedy mam urodziny albo nadchodzi nowy rok, bo czuję, że czas przemyka mi między rękoma. W każdym razie, dla ciebie wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, szczęścia, spełnienia marzeń, no i oczywiście wiele weny! :D mam nadzieję, że miło spędzisz urodziny i ferie (kiedykolwiek je masz) i nie będzie tak strasznie z nauką ;) czekam także na nowy rozdział (głupio to pisać, kiedy dopiero co dodałaś ten, ale taka prawda xd ), który mam nadzieję, że wniesie jeszcze więcej w sprawie pierścienia Harry'ego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział naprawdę ciekawy. Znalazłam kilka literówek, ale mnie osobiście nie raziły. Warto było trochę dłużej poczekać (^_^) Zastanawia mnie fakt, jak Draco pozbędzie się pierścienia Voldemorta z palca Harrego i czy wyrobi się z uszczuplającym się limitem czasu. Hm, Ron i wyrzuty sumienia... :) Przesłuchanie nieco nieudane, bo niewiele się dowiedzieli, ale przynajmniej brat Alony przedstawił wyniki swoich obserwacji i badań. No cóż, to byłoby tyle, jak na razie :D
    Z okazji zbliżających się Twoich urodzin życzę Ci wszystkiego co najlepsze i celująco zdanej matury :) i w ogóle sukcesów w życiu. Mam nadzieję, że pomysłowość i wena będą Cię nawiedzać i nadal będziesz pisać.
    Może mój komentarz jest nieco chaotyczny, ale wiesz, że masz we mnie lojalnego czytelnika (*^_^*) Pozdrawiam i życzę miłego najbliższego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi w kwietniu stuknie 21. I od tego roku przestaję liczyć...
    Cieszę się, że rozdział jest wcześniej. Też mam natłok nauki i rzadko mogę sobie pozwolić na czytanie czegokolwiek. Dlatego życzę weny, mniej nauki i więcej czasu na przyjemności.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie jest nie samowite mam nadzieje ze weny nigdy ci nie zabraknie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż... Może na początek przyznam, że to mój ulubiony blog. Nigdy nie udzielam się w komentarzach, ale coś mnie tknęło i postanowiłam wyrazić swoją opinię. Bardzo przyjemnie się czyta. Trochę błędów da się znaleźć, ale przecież nie są rażące. Nie przejmuj się nimi. Uwielbiam Harry'ego i Draco na takich stanowiskach. Bardzo ciekawi mnie dalszy rozwój wydarzeń. Niestety, ale jak zapewne każdy fan jestem zdołowana długością rozdziałów. Za szybko się kończą. ;) Cieszę się, bo twój pomysł jest oryginalny. Na ogół nie przepadam za nowymi postaciami, ale Doer'owie mnie zainteresowali. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.
    Ps. STO LAT! STO LAT! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM! Wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, weny, oraz cierpliwości do nas wszystkich ^^
    Pss. Moja siostra też niedawno miała urodziny, także 20 ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej... dawno tu nie byłam, ale w końcu udało mi się nadrobić co nieco. Haha.. starucha już z ciebie tak samo jak i ze mnie :-) Ale wracając do rozdziału. Bardzo.. nie wiem czy już to kiedyś mówiłam, czy też nie podoba mi się to, że Potter i Malfoy są razem.. jako para. Ukazujesz ich miłość w bardzo piekny sposób aż chce się czytać i aż chce się żeby ta dwójka była ciągle ze sobą. No, ale taki Ron nie zrozumie tej miłości, pewnie zresztą jak większość osób.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    bardzo wspaniały rozdział Aldonna zdaje sobie sprawę z tego, że ma dwie osobowości, szkoda, że Hermiona tak późno zadała to pytanie kto jej pomaga, tak by wiedzieli, że chodzi o Felixa, Harry wciąż się broni przed magią ale jest na wyczerpaniu, oby Draconowi się udało...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniały rozdział, Aldonna to zdaje sobie sprawę, że ma dwie osobowości... wielka szkoda, że Hermiona tak późno zadała pytanie kto jej pomaga, tak by już wiedzieli o Felixie, no i nasz Harry wciąż się broni przed magią ale jest na wyczerpaniu, oby Draconowi się udało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses