czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 35

W pokoju rozległo się ciche pukanie, które wybudziło Draco z lekkiej drzemki. Chłopak poruszył się i ziewając ruszył do drzwi z zamiarem otworzenia ich. W progu stała pani Pomfrey, która w ręce trzymała torbę z lekami. Niewiele myśląc, chłopak wpuścił kobietę do środka kierując swoje kroki z powrotem do wnętrza pokoju. Przystanął koło zajmowanego już łóżka i objął wzrokiem całe ciało chłopaka. Na twarzy miał niezdrowe rumieńce, a jego czoło pokrywały kropelki potu. Jego ciało walczyło i wyglądało na to, że ta walka była niebywale ciężka. Malfoy starał się jak mógł pomóc, lecz jedyne co udało mu się zrobić to dowiedzieć się jak wygląda pierścień z sygnaturą Voldemorta. Może ta informacja nie była za wiele pomagająca, ale dawała nadzieję, którą nadal Draco posiadał.

- Panie Malfoy. - Kobieta ściągnęła na siebie uwagę chłopaka. - Czy sprawdzał pan stan rdzenia pana Pottera?

- Tak... Wiele razy. - Westchnął chłopak sennie. - Bez szczególnych zmian... poza tym, że Harry'emu już powoli brakuje sił do walki.

- Udało ci się znaleźć źródło zaburzeń sygnatury Pottera? - Kobieta westchnęła i położyła swoją torbę na komodzie przy łóżku.

- Tak. - Blondyn przytaknął i wskazał na dłoń Potter niedbałym gestem. W ruchach chłopaka brak było energii i wrodzonej elegancji. - To pierścień na prawej dłoni, palec wskazujący.

- Masz pomysł jak go zdjąć?

- Poza odcięciem palca to nie. - Chłopak prychnął.

- Panie Malfoy! - oburzyła się pielęgniarka. - Proszę zachować powagę. To nie jest zabawne. Życie pana Pottera jest zagrożone!

- I myśli pani, że nie jestem tego świadom?! - wykrzyknął Draco w złości za swoją własną niemoc. Nadzieję nadal posiadał, ale wiary w nią już nie. - Jest pani w stanie wyobrazić sobie co ja czuję? Ja... - urwał zdając sobie sprawę, że pokazuje swoją słabość. Ojciec byłby zdruzgotany, gdyby go teraz widział i słyszał, szalenie zakochanego i będącego przerażonym na myśl o utracie ukochanego. Jeden i największy błąd, według ojca Malfoya, czyli pokazywanie, że na czymś mu zależy - boję się. Nie chcę go stracić...

- Tak jak i my wszyscy, on jest dla nas wszystkich bardzo ważny... - Pani Pomfrey położyła mu dłoń na ramieniu w geście pocieszenia.

- Jako człowiek, czy jako żywa broń przeciw Voldemortowi? - Chłopak łypnął na kobietę groźnie, wprawiając ja w konsternację tonem, jak i samym pytaniem.

- Ten chłopiec został przepowiedziany jeszcze przed jego własnymi urodzinami jako ten, który będzie wstanie dorównać mocą Sam-Wiesz-Komu i go pokonać tak, by nigdy więcej nie mógł powstać. Tu nie ma miejsca na sentymenty, to przeznaczenie. Z nim się nie walczy, tak samo mówił również Harry, całkiem niedawno w Wielkiej Sali. - Kobieta w międzyczasie zaczęła badać bruneta, na tym etapie niewiele mogła zrobić magia. Podała mu tylko dożylnie eliksiry wzmacniające i odżywiające.

- Czy nie uważa pani, że to jest za duże brzemię jak na nastoletniego chłopaka? On ma dopiero szesnaście lat, a tyle w życiu wycierpiał... nawet trochę przeze mnie. Byłem głupi, że dałem się wodzić ojcu za nos i mu wierzyłem. Cóż... nic mnie nie usprawiedliwia, ale... nie chcę stracić czegoś, co dopiero odkryłem! - Ślizgon podszedł do bruneta i chwycił go za rękę. Chwilę trzymał jego dłoń w swojej dopóki jego oczom nie ukazał się pierścień. - Teraz mogę sprawić by stał się widoczny, ale nie mam pomysłu jak go zdjąć. Mogłaby pani przysłać tu profesora Snape'a? Sądzę, że on będzie w stanie pomóc.

- Dobrze, a ty nie powinieneś czasem odpocząć? Wyglądasz na wyczerpanego. - Starsza kobieta popatrzyła na chłopaka ze zmartwieniem w swoich równie zmęczonych oczach.

- Nie, dopóki on się nie obudzi. I tak pozwoliłem sobie na... - Draco spojrzał na zegarek - cztery godziny spania.

- Chłopcze...

Nagle drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wkroczył Mistrz Eliksirów z zirytowanym wyrazem twarzy, tak jak zawsze. Na świecie chyba nie było niczego, co zadowoliłoby mężczyznę.

- W czym problem? - zapytał podchodząc bliżej i spoglądając niby przypadkowo na nieprzytomnego chłopaka.

- Znalazłem pierścień, lecz nie wiem jak go mogę zdjąć - powiedział jasnowłosy chłopak z nadzieją, w teraz ciemnoszarych, oczach.

- A co już zostało przez ciebie wypróbowane? - Severus założył ręce i z wyniosłym uśmiechem spojrzał na chłopaka.

- No cóż... niewiele, zaklęcia rozluźniające, czary odrzucające. Nawet te księgi z komnaty. Wszystko co mogłoby być przydatne przy zdejmowaniu czegoś siłą.

- A próbowałeś po prostu go zdjąć?

- C-co? Zdjąć? Tak po prostu?!

- Dokładnie, tak po prostu zdjąć. Czar, który maskował ten pierścień również go chronił. To on stanowił problem, gdyż było małe prawdopodobieństwo, że istnieje osoba, która byłaby związana magicznie z Potterem i posiada porównywalną ilość magii co on. Oczywiście więź musiała istnieć przed nałożeniem tego pierścienia, jeżeli tak nie jest, to Potter ma problem.

- Ależ istniała! - wykrzyknął Malfoy i patrzył z niedowierzaniem na Snape'a. - Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej?!

- Bo nie miałbyś takiej determinacji w zdjęciu czaru. - Mężczyzna odwrócił się w stronę drzwi.

- Mylisz się...

- Możliwe... ale czy to ważne? Zdejmij ten pierścień i go zniszcz. - Opiekun Slytherinu ruszył do drzwi i wyszedł. Zaraz po nim w milczeniu wyszła kobieta rzucając chłopcu przed wyjściem pocieszające spojrzenie.

Draco odetchnął i delikatnie złapał za pierścień starając się go zdjąć. Ku jego zdziwieniu pierścień poruszył się i jakby zasyczał. Gdy palec Harry'ego został uwolniony, blondyn zamknął obie dłonie na pierścieniu i zaczął wymawiać zawiłe, znane tylko nielicznym inkantacje, po których dany przedmiot przenosi się do otchłani, gdzie nikt nigdy go nie znajdzie i nie użyje. Draco wątpił czy mógłby być w stanie go zniszczyć, więc postanowił go zapieczętować w niezniszczalnym diamencie i wyrzucić w czeluści otchłani. Pierścień bezpowrotnie zniknął, lecz blondyn nadal nie wierzył, że to było takie łatwe. Harry musiał się jak najszybciej obudzić, gdyż groziło niebezpieczeństwo ataku przez popleczników Voldemorta z myślą, że Wybraniec znajdywał się pod kontrolą ich pana. Trzeba będzie wytłumaczyć wszystko Potterowi i wymyślić plan.

- Harry...? Obudź się. Już jest wszystko w porządku. - Blondyn pochylił się nad brunetem, który poruszył się lekko i zaczął głębiej oddychać. - Och, chyba wszystko wraca do normy. Wiesz... to moja wina. Mogłem złamać zakaz Dumbledore'a i ci o wszystkim powiedzieć. Wiedziałem o tym, że twoja sygnatura jest zanieczyszczana dlatego dyrektor pragnął bym dopełnił naszej więzi. Nie wiem czy wiesz, ale wymogiem tego w naszym przypadku był... seks...

- I... kochałeś się ze mną... tylko dlatego? - odezwał się cichy głos bruneta, a Draco zdębiał. Był prawie pewien, że chłopak śpi.

- Poniekąd... - Malfoy przełknął ślinę. - Ale wiedz, że moje wyznanie było prawdziwe. Chciałem tak czy siak się z tobą kochać, ale wtedy kiedy będziesz gotowy. Nie chciałem by to wszystko potoczyło się tak szybko, ale bałem się... o ciebie.

Brunet zaśmiał się cicho otrzymując przy tym zdziwione spojrzenie.

- Gdyby cię ktoś teraz słyszał. Tak bardzo zdesperowany, bym nie zrozumiał tego opacznie. Zdążyłem cię poznać na tyle dobrze by wiedzieć, że było to dla ciebie... trudne. - Brunet otworzył powoli zmęczone oczy i zlustrował spojrzeniem pochylającego się nad nim blondyna. - Wyglądasz okropnie.

- I vice versa. - Chłopak prychnął i delikatnie przytulił bruneta. - Tęskniłem, głupku.

- Ja też. - Harry podniósł się, gdy został uwolniony z objęć chłopaka.

- Nie wstawaj lepiej. - Draco starał się z powrotem położyć bruneta, lecz został zaskoczony pocałunkiem.

Lekki, delikatny pocałunek jaki wymienili chłopcy był przepełniony tęsknotą i pragnieniem bliskości. Pocałunek był krótki, lecz bardzo czuły.

- Chodźmy spać. - Harry położył się i pociągnął za sobą Draco tak, że leżeli twarzą do siebie.

- Jak tylko odpoczniemy, to nie pozwolę ci wyjść z łóżka przez tydzień. Tak bardzo cię pragnę - szepnął Ślizgon otrzymując rozbawione i nieco podniecone spojrzenie bruneta.

- Jasne. - Były Gryfon zaśmiał się i zamknął oczy. Zaraz po nim zrobił to Draco i tak obaj wtuleni w siebie, zasnęli głębokim snem.

***

- Myślisz, że nas wpuszczą? - zapytał rudowłosy chłopak dziewczynę idącą obok.

- Jesteśmy prefektami, możemy tam wchodzić, a przynajmniej tak powiedział profesor Dumbledore - odrzekła dziewczyna skręcając w korytarz, który prowadził do pokoju wspólnego Ślizgonów.

- A znasz hasło? - dopytywał chłopak, niechętnie stając przed kamienną ścianą, za którą znajdował się salon Slytherinu.

Dziewczyna westchnęła i szepnęła ciche słowa, które brzmiało dziwnie jak "Slytherin najlepszym domem". Mówiąc to nieco się skrzywiła, ale czego mogła się spodziewać po Malfoyu, który był odpowiedzialny za zmianę haseł.

Ściana poruszyła się i otworzyła przejście do wnętrza domu Ślizgonów. Dla Hermiony to była pierwsza wizyta w tym miejscu, lecz dla Rona już nie. Pokój był taki jak dziewczyna myślała, cały w odcieniach koloru zielonego, a za oknem można było dostrzec wnętrze jeziora. W pomieszczeniu nie było nikogo, gdyż pora była na tyle wczesna, że nawet Hermiona rzadko kiedy o tej wstawała.

- A Harry mówił ci, gdzie jego pokój? - znów Ron odezwał się przerywając ciszę jaka zapanowała kiedy weszli.

- Ich, Ron. - Gryfonka poprawiła chłopaka i ruszyła w stronę małego, widocznego korytarzyka. - Harry został prefektem i odkąd są z Malfoyem magicznie związani, mają wspólny pokój.

- Aha - mruknął rudzielec powłócząc nogami za dziewczyną. Gdy znaleźli się już przed drzwiami, chłopak wydał zaskoczony okrzyk widząc tabliczkę na drzwiach. - To zaczyna być dziwne...

- Och Ron, ale ty jesteś ograniczony! - oburzyła się kasztanowłosa i rzuciła chłopakowi gniewne spojrzenie.

- Ograniczony? Ja? - zdziwił się chłopak.

- Tak ty, przecież ci już coś mówiłam na ten temat! Oni są...

- Draco! - zza drzwi dało się usłyszeć ciche upomnienie. - Teraz?

- Tak, teraz. Przecież już ci mówiłem. Zdejmuj to. - Stojący za drzwiami Hermiona i Ron zdębieli. Dziewczyna spłonęła rumieńcem, a chłopak pozieleniał.

- Draco, nie tak mocno - jęknął brunet, a Ron stojący przed drzwiami potknął się o własne nogi w marnej próbie ucieczki i przewrócił się z łoskotem. - Co to było?

- Coś na zewnątrz, poczekaj, sprawdzę. - Dało się słyszeć ciche skrzypienie i kroki. Dziewczyna stała jakby zamurowana, a chłopak patrzył przerażony tym co za chwilę zobaczy. Drzwi otworzyły się i ich oczom ukazał się Malfoy, w pełni ubrany z ręcznikiem przewieszonym przez szyję i lśniącymi od kropelek wody włosami. - Co wy tu robicie? - Blondyn podniósł brew w geście zdziwienia.

- Ch-chcieliśmy porozmawiać z Harrym, ale pójdziemy jeżeli przeszkadzamy - dziewczyna starała się nie zaglądać do wnętrza pokoju, lecz nie mogła się powstrzymać. Z wnętrza pokoju wyłonił się półnagi Harry.

- Kto to? - zapytał brunet zaglądając współlokatorowi przez ramię. - Och. Co wy tu robicie?

-  Chcieli z tobą porozmawiać. - Draco odsunął się z wejścia i oparł się o ścianę tuż przy drzwiach.

- Ale... no wiesz... - Gryfonka zrobiła nieokreślony ruch dłonią na tułów bruneta - nie chcemy przeszkadzać.

- Nie ma problemu. Draco robił mi tylko masaż. Nabawiłem się niewielkich odleżyn przez tę moją śpiączkę. - Potter uśmiechnął się rozumiejąc nagle co dziewczyna miała na myśli. - Wejdźcie.

- No dobra, wstawaj Ron. - Hermiona szarpnęła chłopaka za rękaw zmuszając go do wstania.

- To ty narobiłeś tego rabanu, Wiewiór - prychnął blondyn i rzucił brunetowi koszulkę, którą on niespiesznie założył. - Więc o co chodzi? - dopytywał Ślizgon.

- Ron chciał przeprosić. - Dziewczyna odezwała się i postawiła rudowłosego chłopaka przed brunetem.

- Serio? - Teraz to zielonooki podniósł brew ze zdziwienia. Pamiętał co było z poprzednimi przeprosinami. Zostały odwołane tylko przez to, że chłopak był nie w humorze.

- Tak, serio, stary. No wiesz przepraszam za to moje zachowanie, ale nie potrafiłem... nadal nie potrafię zrozumieć dlaczego tak się zmieniłeś, ale chcę nadal być twoim przyjacielem, nie ważne czy jesteś Ślizgonem czy Gryfonem.

- Wow, jestem po wrażeniem, że Wiewiór był w stanie powiedzieć coś głębokiego. - Draco udał zdziwienie i jęknął, gdy Harry z uśmiechem uderzył go łokciem w brzuch.

- Nie ma sprawy Ron, tylko dziwi mnie ile ci to zajęło, bo mamy już połowę października. - Były Gryfon zaśmiał się z czerwonej z zażenowania twarzy rudzielca.

- Skoro już wszystko jest w porządku. - Dziewczyna znowu zabrała głos, a gdy na jej słowa Malfoy prychnął dodała: - Z tobą Malfoy też chcemy się przyjaźnić.

- Harry. - Blondyn podszedł do bruneta i objął go od tyłu. - Oni chyba poszaleli.

- A ja sądzę, że to całkiem dobry pomysł - Chopak gorliwie przytaknął, a ten przytulający go, westchnął zrezygnowany i oparł czoło o ramię partnera.

- Oszaleję - mruknął cicho blondyn.

- Nie będzie tak źle. - Harry potargał włosy blondyna i spojrzał z powrotem na swoich gryfońskich przyjaciół, którzy patrzyli na nich ze zdziwieniem pomieszanym z zainteresowaniem.

- Ach tak, profesor Dumbledore chce z wami porozmawiać o tym co będzie dalej. Będziemy jeszcze mieli okazję by nadrobić ten czas. - Dziewczyna uśmiechnęła się z nostalgią i spojrzała na stojących w uścisku chłopców z prawie matczynym uśmiechem. - To co? Idziemy?

~~~~~~~~~~~~~~~~~
To by było na tyle. Pisałam pomimo wielu rzeczy na głowie. Ja jeszcze ten rozdział poprawię, bo błędy pewnie się znajdą. Mam anginę i zapalenie migdałków i od tygodnia leżę w łóżku. Świetne ferie, nie?
Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Choroby nie zazdroszczę sama wiem jak to jest a co do odcinka jest rewelacyjne :)
    Odpoczywaj i nabieraj sił :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobał mi się ten rozdział. A reakcja Draco na proste rozwiązanie problemu z pierścieniem, które podrzucił mu Snape świetna. Cieszy mnie fakt, że chłopcy mają o jeden kłopot mniej :)
    Ironia losu z chorobami, bo zaskakują w niechcianym momencie. Kuruj się i wracaj do zdrowia.
    Z niecierpliwością będę czekać na kolejną część perypetii Draco i Harrego. W tym celu życzę Ci dużo, dużo weny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. absolutnie słodki rozdział :) i dobrze, bo dzisiaj nie miałam ochoty na czytanie kolejnych intryg i zagadek. Błędów się nie dopatrzyłam żadnych chyba, że coś pominęłam. Ogólnie bardzo ładny rozdział ;)
    życzę szybkiego powrotu do zdrowia! i miło, że pisałaś pomimo choroby, bo to przecież całkiem zrozumiałe, że jak się jest chorym, to nie ma się głowy do pisania, a tu taki dobry rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam!
    Od niedawna zaczęłam czytać twojego bloga. Historię są niesamowite. Przeczytałam już dużo opowiadań yaoi w rolach głownych Harry i Draco i nie łatwo mnie zadowolić. Jestem trochę wybrena. Ha, ha. Nie mam co do twojego bloga żadnych zarzaleń. Ech... życzę powrotu do zdrowia i masy weny.
    Rozdział był... jakby to powiedzieć... ciekawy na swój sposób. Hasło fajne, a moment pod pokojem Pottera i Malfoya udany.
    Nabyłaś nową zafascynowaną historią czytelniczkę.
    Pozdrawiam, Martyna!

    OdpowiedzUsuń
  5. Natrafiłam na twojego bloga całkowicie niechcący. Szukałam już od dawna sensownego Drarry.
    Wiedz że to mój pierwszy w życiu komentarz jesteś wspaniała.
    Mam wrażenie jakbym czytała jakąś nie wydaną część Harrego, nie opisujesz (jak większość) tylko że Harry i Draco chędożą się jak króliki, ale wymyśliłaś cudowną fabułę i choć mam "banana" na twarzy jak widzę ten czerwony napis +18 to cała fabuła cudownie wciąga.
    Jesteś cudowną pisarką i mam nadzieję wiele się od Ciebie nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś trafiłam na Twoje opowiadanie, w poszukiwaniu czegoś co zajmie mi trochę mój czas wolny. Powiem Ci szczerze, że daaaawno ( a uwierz, że sporo czytałam opowiadań z HP :D) nie czytałam opowiadania z tak przemyślaną fabułą. Choćby ten pierścień, bransoletki chłopców, czy "Tomowa Komnata", te wszystkie podstępy Voldemorda. No i przede wszystkim pomysł z tą mroczną magią. Bajka! Naprawdę wielki pokłon! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, Moja Droga! :D
    Życzę duuuużo weny!
    Twojego bloga już sobie zapisałam i będę codziennie sprawdzać czy może już coś dodałaś!! :>

    Ahhhh! I oczywiście te fragmenty "+18" ..... moja mordka wtedy wygląda mniej wiecej tak ----> *(^.^)*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem co czulas .ja chorowałam przez 3 miesiace z przerwami. Ale odziwo nie miałam goraczki lecz było mi słabo.a mama kazała mi iśc do szkoły.
    Nie zazdroszcze choroby harremu i innym osobą.
    Rozdział jest cudowny . fragment jak ron i hermiona szli do zakochanych - i te odgłosy w pokoju

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    wspaniały, Harremu na szczęście nic nie jest, pozbył się tego pierścienia, Ron przeprosił za swoje zachowanie i nadal chce się przyjaźnić... i już nawet z Draco, hahha właśnie to co słyszeli przez drzwi mogli pomyśleć, że ci się zabawiają...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    wspaniały rozdział, całe szczęście Harremu nic nie jest, udało mu się pozbyć tego pierścienia, dobrze, że Ron przeprosił za swoje zachowanie i nadal chce się przyjaźnić i nawet z Draco...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses