środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 39

Wybaczcie za zwłokę. Tyle czasu to długo, ale wyjechałam za miasto bez dostępu do kompa i internetu. Mam nadzieję, że nie przesadziłam z nowościami w tym rozdziale. Taki zwrot akcji planowałam. A teraz... zapraszam na rozdział.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- O czym gadasz, Potter? - warknął Snape w reakcji na słowa chłopaka.

- Nie może pan iść na dzisiejsze zebranie. Miałem wizję... czy coś - zaczął Wybraniec wolno, nie do końca pewien własnych słów. - Voldemort został przez kogoś powiadomiony o pańskiej prawdziwej lojalności, chyba poprzez wspomnienia. Ta osoba jest po naszej stronie i chce by pan był wreszcie wolny. On sam zajmie pana miejsce, a pan będzie bezpieczny tutaj, w szkole.

- Kim jest ten nowy szpieg? - zapytał Draco domyślając się odpowiedzi.

- Nathaniel Felix - uśmiechnął się brunet.

- Chyba kpisz, Potter! - wykrzyknął Mistrz Eliksirów. - Skąd ci przyszło do głowy, że Felix jest Śmierciożercą? Jego ojciec jest przecież sekretarzem Ministra Magii i naszym wiernym towarzyszem, który od niedawna wszedł w szeregi Zakonu!

- On ma rację, Severusie - odezwał się Dumbledore poważnym głosem. - Voldemort miał swój powód by ukrywać to przed tobą. Teraz już wiemy jaki.

- Bzdura! - prychnął młodszy profesor. - Wolę sam się o tym przekonać, gdy... - Syknął nagle czując nieznośne pieczenie w lewym przedramieniu. Jego oczy zrobiły się przez chwilę wielkie jak spodki, bo skąd chłopak miał wiedzieć, kiedy będzie zebranie. Snape nie był na żadnym od jakiegoś czasu.

- Nie, profesorze. Nie mogę pozwolić, by panu coś się stało. Pański udział w Ostatecznej Bitwie będzie ogromny, jeżeli pan zostanie. Lecz jak nie to ja... nie widzę dla pana żadnej przyszłości. - Brunet westchnął wyglądając na nieco smutnego.

- Gdyby zignorowanie wezwania byłoby takie łatwe, to może bym nad tym wszystkim pomyślał! - warknął przyciskając kurczowo prawą dłonią lewe przedramię z taką siłą, że palce stały się białe jak kartka papieru.

- To nie powinno być trudne - mruknął Potter i wstał. Sprężystym krokiem podszedł do profesora eliksirów, który tylko patrzył na niego chłodno. - Pozwoli pan? - Wyciągnął dłoń w stronę zasłoniętego przez rękaw szaty Mrocznego Znaku. Ręka profesora powoli poluźniła uchwyt, a sam mężczyzna zacisnął mocno usta, które zamieniły się w cienką, białą linię.

- Co zamierzasz zrobić, Potter? - Ciemnowłosy mężczyzna syknął cicho.

- Pozbyć się tego. - Chłopak mruknął w odpowiedzi.

Nie zwlekając, Potter położył teraz swoją dłoń na ramieniu profesora, który wyglądał jakby nieco się odprężył.

- Ten znak to jest więź - szepnął Potter jakby bojąc się, że jego słowa mogą zostać podsłuchane przed osoby niepowołane. - Zbliżona do tej mojej, lecz niestety, moja jest silniejsza. Majstrując przy tym znaku może mi się udać zablokować i potem zniszczyć połączenie. A jeżeli to się stanie, znak zniknie.

Słowa Pottera wywarły wielkie wrażenie na ciemnowłosym profesorze. Mężczyzna mimowolnie uśmiechnął się, czując, że jego wolność jest na wyciągnięcie ręki. Lecz po chwili znów nabrał wątpliwości.

- Jesteś pewien, że nie przyda nam się mój znak? - zwrócił się od razu do Pottera.

- Możliwe, ale nie chce by pan już dłużej cierpiał - powiedział Harry ze smutkiem w oczach. Takiego spojrzenia nie powinien posiadać młody chłopak. Coś zakuło boleśnie ciemnowłosego czarodzieja w okolicach mostka. Co to było? - zapytał sam siebie. Czy ja mu właśnie współczuję?

- Rozumiem. Rób co musisz. - Mężczyzna przymknął powieki by niczym się nie zdradzić. Jego emocje zaczynały wracać, dzięki myśli, że znów będzie wolny.

Chłopak uśmiechnął się wewnętrznie na reakcję mężczyzny i pozwolenie na działanie. Nie czekając już dłużej podciągnął rękaw szaty profesora - nie tracąc przy tym kontaktu dotykowego, który sprawiał, że bodźce wysyłane przez Voldemorta nie docierały do układu nerwowego profesora i w efekcie, nie powodowały bólu - ukazując zaogniony znak i towarzyszące mu mocne zaczerwienienie skóry.

- Kto przy zdrowych zmysłach przyjmuje takie coś? - prychnął Potter nie mogąc się powstrzymać przed komentarzem.

- Jakbyś nie zauważył, Potter, to większość Śmierciożerców to szaleńcy albo fanatycy czarnej magii - warknął Snape wcale nie dotknięty słowami Pottera. Wręcz przeciwnie, chłopak miał rację.

- A to dziwne, bo pan jakoś do żadnego z nich nie pasuje - zaśmiał się brunet, na co otrzymał prychnięcie ze strony profesora, które mogło od biedy zostać uznane za prychnięcie rozbawienia.

Potter umilkł i przykrył znak obiema dłońmi. Kilkakrotnie mrugnął, przywołując swoją nową moc, która ni z tego ni z owego, zaczęła mu się uaktywniać pod postacią złotych oczu. Chłopak odetchnął głośno i zaczął szybko oraz melodyjne wypowiadać słowa w dziwnym języku - języku starożytnej magii. Słowa wypowiadanie w tym tempie do złudzenia przypominały śpiew. Po długiej minucie brunet skończył mówić, a jego magia zaczęła pulsować w pomieszczeniu starając się przyporządkować wypowiedzianym słowom. Gdy migotanie i pulsowanie ustało, a oczy chłopaka znów stały się zielone - teraz już całkowicie - Potter wstał i powoli odsłonił przedramię profesora. Wielkie było zdziwienie obecnych gdy na ich oczach Mroczny Znak bladł i powoli znikał.

- Severusie, czy to nie wspaniale? - wykrzyknął rozentuzjazmowany dyrektor szkoły. - Sam Wysłannik Losu obdarzył cię nowym życiem!

- Proszę przestać mnie tak tytułować, czuję się nieco zawstydzony. - Chłopak wbrew pozorom czuł się dobrze ze świadomością, że mógł komuś pomóc.

- Ja nadal nie łapię tej całej hecy z Wysłannikiem Losu - odezwał się blondyn zwracając na siebie uwagę zgromadzonych. Brunet tylko uśmiechnął się i usiadł... na jego kolanach.

- To pozwól, że zacznę od początku. - Dyrektor oczyścił głośno gardło i podjął swoją opowieść. - Od czasów epoki kamienia łupanego, znajdowali się ludzie-czarodzieje, którzy byli dla innych prorokami. Lud uczył się, lecz musiał mieć od kogo, dlatego owych proroków nazwano Wysłannikami Losu, gdyż dzięki nim mogli dokonywać cudownych rzeczy. Wysłannicy żyli o wiele dłużej od innych i dzięki temu, zyskali funkcję wśród ludzi jako ich opiekunowie. Wierzono, że dzięki ich błogosławieństwom dzieci rodziły się zdrowe i silne, a starsi mogli przeprawić się przez śmierć bezboleśnie. Byli ich bogami na ziemi. Wysłannicy to nic innego jak ludzkie dziecię ukochane przez Los. Ich zdolności różniły się od płci. Kiedy wybrane dziecko było chłopcem, otrzymało błogosławieństwo bogini losu - Fortuny. A dziewczynki były wybrane przez boga losu - Geniusza. W dzisiejszych podaniach można wyczytać, że bóg Geniusz kierował losem mężczyzn, co jest oczywiście prawdą, lecz na swoje Wysłanniczki wybierał kobiety. Do tej pory nie wiadomo dlaczego. - Mężczyzna nagle zamilkł, lecz podjął po chwili ciszy. - Pewnie zastanawiacie się, co takiego miały w sobie te ukochane istotki. A otóż, posiadały nieskazitelnie czystą duszę. Takie dzieci rodzą się bardzo rzadko, gdyż według wielu religijnych wierzeń każdy nowy człowiek rodzi się z grzechem, który popełnili założyciele ludzkiej rasy. I właśnie tutaj mamy do czynienia z prawie niemożliwą, czystą duszą. Takie dziecko bowiem nie posiada tego grzechu, bo jest częściowo potomkiem Boga, który sam w sobie jest idealny i czysty. Właśnie takim dzieckiem urodził się nasz Harry. Jego wielki talent magiczny oraz ochrona przed zaklęciami niewybaczalnymi jest tego doskonałym przykładem. Ale... - Dyrektor urwał z głosem zabarwionym triumfem - zdolności Harry'ego zaczęły się ukazywać już od niemowlęcia, a odkąd pojawił się w naszej szkole z pozytywnym skutkiem co rok stawiał czoła Voldemortowi!

- Przestań Albusie, bo Potter za chwilę popadnie w samouwielbienie - prychnął całkiem głośno Mistrz Eliksirów otrzymując szeroki wyszczerz od bruneta, co bardzo go zdziwiło.

- Severusie, proszę - westchnął siwowłosy czarodziej. - Pierwotnie twoje dziedzictwo powinno uaktywnić się w dzień szesnastych urodzin. Powinno, gdybyś był ukochany tylko przez Fortunę, lecz na to wygląda, że twój los nie został obojętny również i dla Geniusza.

- Co to oznacza? - zapytał nieco ciekawy brunet. Wiedział, że nie jest normalny, ale teraz obawiał się, że dyrektor mu powie, że w ogóle nie jest człowiekiem, tylko na przykład centaurem, trollem, wróżką, trytonem czy czymkolwiek innym.

- Oznacza to, że nie tylko jesteś Wysłannikiem Losu, ale również półbogiem Losu. Urodzonego i poczętego przez człowieka, ale posiadającego duszę dziecka bogów Losu. - Informacje, które właśnie przekazał Dumbledore z lekkim uśmiechem i pogodnym spojrzeniem, stanęły obecnym niczym ość w gardle.

- Co?! - krzyknęli zgodnie, co u Severusa brzmiało jako jedynie głośne warknięcie.

- Dokładnie to, co powiedziałem. Jesteś wyjątkowym chłopcem, Harry, zawsze tego byłem pewien. - Sędziwy staruszek uśmiechnął się ciepło i ukradkiem włożył do ust cytrynowego dropsa.

- Hahahaha - zaśmiał się Potter. - Niezły żart. Dobrze, potrafię zrozumieć, że mam dar jasnowidzenia i pochodzącą od czegoś moc, ale jestem zwykłym człowiekiem. Gdyby mnie zrzucono z tego okna - Wskazał na stare okiennice po swojej prawej stronie - to tak jak każdy zginąłbym na miejscu.

- Teraz możliwe, bo jeszcze nie odkryłeś swoich wszystkich darów.

- Słucham? - Harry zachłysnął się powietrzem. - To będzie ich jeszcze więcej?

- Ależ Harry, dopiero odkryłeś swój pierwszy dar, jako Wysłannika - powiedział Dumbledore i przez chwilę przyglądał się chłopcu. - Może dwa. Ale to dopiero początek.

- Co mnie jeszcze czeka? Wolę być przygotowanym. - Harry spuścił głowę zmieszany.

- Skrzydła, nieśmiertelność, umiejętność porozumiewania się z istotami nie znającymi ludzkiego języka, umiejętność zajrzenia w serce człowieka.

- Słucham? - wykrzyknął młody Potter. - Skrzydła?

- Tylko to cię tak zszokowało? - zdziwił się Malfoy, przez co otrzymał lekkie wiercenie się chłopaka, który siedząc na jego kolanach pobudzał strategiczne miejsce.

- Zamknij się, Malfoy - prychnął brunet opierając się plecami o tors blondyna.

- Wracają wspomnienia - mruknął Snape patrząc na dwóch chłopców z ukosa. Chłopców zdziwiła ta odpowiedź.

- Wreszcie, Severusie - uśmiechnął się blondyn w stronę mężczyzny.

- Co takiego? - zapytał Snape pełen niezrozumienia.

- Wrócił ojciec chrzestny z mojego dzieciństwa - odpowiedział chłopak opierając podbródek na ramieniu swojego partnera.

- To trochę dziwne, wiesz? - powiedział ciemnowłosy mężczyzna. - Ten znak nie istniał tylko do wezwań, prawda? - Severus skierował swoje pytanie w stronę zielonookiego.

- Zgadza się. On miał nałożony cały szereg zaklęć, między innymi: zaklęcie tłumiące, paraliżujące, wymuszające, manipulujące i jeszcze kilka innych, równie znaczących. Przez te wszystkie lata byłeś po prostu marionetką, profesorze. A to oznacza, że nigdy nie poznałem prawdziwego ciebie, takiego, którego kochała całym sercem moja mama.

- Tak, była prawdziwą przyjaciółką. Nie ulega wątpliwościom, że żądza wiedzy popchnęła mnie do ksiąg traktujących o czarnej magii, ale nigdy nie pozwalałem by to mnie kontrolowało. Do czasu, gdy zostałem skuszony możliwością własnych badań nad eliksirami, na których nie było mnie stać za czasów lat szkolnych - powiedział mężczyzna ze słabo skrywanym smutkiem.

Dla Harry'ego widok takiego mężczyzny był naprawdę dziwny. Był zbyt przyzwyczajony do starego Snape'a, który czepiał się o wszystko i zawsze starał się uprzykrzyć uczniom życie. Chłopak zastanawiał się, czy teraz coś się zmieni. Wtedy, gdy mężczyznę już nic nie ograniczało i nie kontrolowało.

- Jest jeszcze jedna, dość ważna sprawa, chłopcy. - Głos dyrektora wyrwał Harry'ego z zadumy. - Musicie się pobrać.

Chłopak nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Owszem, myślał o tym, ale nie wiedział co się z tym wiąże. Bardzo kochał Draco, ale nadal zastanawiał się, czy ten będzie chciał żyć tylko z nim do końca.

- Chwila dyrektorze! - sapnął Harry z mieszanymi uczuciami. - Mogę zapytać, czemu to jest takie ważne?

- Ufam, że wspominałem o twojej nieśmiertelności?

- Tak, ale w jakim sensie? - Brunet zmarszczył brwi.

- W każdym. Sądzę, że niedługo, jeżeli nie już, przestaniesz się starzeć. A przynajmniej nie tak szybko jak ludzie. Co dla człowieka będzie dekadą, dla ciebie będzie miesiącem. Jeżeli chcesz, by twój partner - Mężczyzna spojrzał na zszokowanego blondyna. - również był wolny od szybkiego starzenia, musicie się pobrać. Małżeństwa magiczne to nie tylko obrączki i przysięga wierności, to również magiczna więź i dzielenie magii. W części już tego dokonaliście, więc brakuje wam tylko pięknych obrączek i sakramentalnego tak, by dopełnić wspomniany przeze mnie proces przeniesienia twojej umiejętności na Draco.

- Więc Draco będzie umiał to co ja? - Potter ożywił się.

- Niestety nie wszystko. Dzięki tobie potrafi używać magii bezróżdżkowej i stanie się nieśmiertelny po ślubie. Nic więcej - dodał mężczyzna ku zasmuceniu bruneta.

- Posiadanie takiej osoby jak ty przy sobie jest największym skarbem, a to, że będziemy ze sobą żyli o wiele dłużej, napawa mnie ogromną radością - szepnął blondyn do ucha bruneta, który zarumienił się na te słowa.

- Przestań - mruknął Potter chowając czerwoną twarz w zagłębieniu szyi partnera, gdzie jego zapach był najsilniejszy.

- Harry?

- Hmm? - mruknął nadal przytulając się do blondwłosego Ślizgona.

- Wyjdziesz za mnie? - szepnął młody Malfoy, a Harry'emu wydawało się, że wykrzyczał te słowa całemu światu. Potterowi stanęły łzy w oczach. O niczym innym nigdy nie marzył jak o wiecznej miłości, która teraz była na wyciągnięcie ręki. Potrzeba było tylko jednego słowa, a brzmiało ono:

- Tak! - krzyknął szerzący się od ucha do ucha były Gryfon, którego łzy zaczęły płynąć ciurkiem po twarzy. - Zachowuję się jak baba - dodał wycierając ślady łez.

- Oj Harry, nie trzeba kryć łez. To przecież, bardzo szczęśliwy dzień - powiedział dyrektor również uśmiechnięty.

- Tak i to bardzo.

- A teraz wyciągnij swoją prawą rączkę - powiedział Malfoy wstając i zmuszając bruneta, by również wstał. - Nieśmiertelność, czy nie i tak miałem zamiar to zrobić. - Mówiąc to wyciągnął zza fałd szaty prostokątne, małe pudełeczko i uklęknął przed Potterem. - Zapytam jeszcze raz i tym razem tak jak zamierzałem.

- Draco, nie musiałeś. Ten pierścionek jej piękny, ale naprawdę, nie musiałeś - szepnął chłopak nie mogąc powstrzymać kolejnych, cisnących się do oczu łez.

- Ale chciałem tego - blondyn odetchnął głęboko i podjął dalej: - Harry, bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Mam nadzieję, że czujesz to samo. - Gwałtowne kiwanie głową bruneta nieco rozśmieszyło Draco, ale zachował powagę. - Znamy się bardzo długo, lecz nie tak długo jesteśmy razem, ale mimo to, czuję pragnienie by zawsze być przy tobie i cię wspierać. Chcę cię uszczęśliwić Harry, więc zapytam, jedynym z pytań, które od lat zadają zakochani: wyjdziesz za mnie?

- Tak! - krzyknął Potter ponownie tak głośno, że siedzący Mistrz Eliksirów pomyślał, że Ślizgoni w lochach usłyszeli to słowo całkiem wyraźnie. - Wyjdę za ciebie! Jestem taki szczęśliwy, że nie wytrzymam.

Blondyn w międzyczasie złapał za prawą dłoń Harry'ego i wcisnął na palec serdeczny piękny pierścionek, który połyskiwał każdym znanym kamieniem szlachetnym, a był wykonany z pięknego stopu złota.

- To wszystko profesorze? - zapytał blondyn. - Chcielibyśmy jeszcze coś zjeść przed lekcjami.

- Tak, teraz to już wszystko, chłopcy. Teraz możecie już iść - powiedział siwowłosy czarodziej. - Cieszę się razem z wami.

Gdy drzwi za nastolatkami się zamknęły wychodzący z szoku Mistrz Eliksirów się odezwał:

- Nie do wiary. - Pokręcił głową na podkreślenie swoich słów.

- Prawda? - zapytał dyrektor ze śmiechem. - Miłość, to bardzo piękne uczucie, Severusie. Może dropsa cytrynowego?

- Chętnie - mężczyzna wyciągnął dłoń i wziął jednego z oferowanych słodyczy. - Zawsze się zastanawiałem jak smakują. One są, cóż... cytrynowe.

- Sam bym tego lepiej nie ujął - mruknął Dumbledore. - I co teraz zamierzasz zrobić, Severusie?

- Mam kilka pomysłów, ale będę potrzebował twojej pomocy.

- Pytaj o co chcesz.

- Świetnie, a zatem, co myślisz o zmianie mojej garderoby?

***

Harry razem z Draco już znajdowali się przed drzwiami Wielkiej Sali. Przez całą drogę trzymali się za ręce i teraz jakoś specjalnie nie chcieli ich rozłączać.

- To jak, idziemy? - zapytał Malfoy.

- Tak, ale mam małą prośbę - powiedział brunet wyglądając na nieco zawstydzonego. Taki widok bardzo podobał się blondynowi.

- Dla ciebie wszystko - szepnął Draco przysuwając się do Pottera, który już stał oparty o ścianę w oczekującej pozie.

- Pocałuj mnie.

- Już się robi.

Blondyn przysunął swoje usta do oczekujących warg partnera i od razu przy ich spotkaniu pochłonął je całe. Pocałunek był zmysłowy i leniwy. Widać było w nim głębię uczucia, a ci, którzy byli świadkami tego cudu nie mogli nic poradzić na udzielającą się im pasję. Wargi niespiesznie sunęły po sobie zmuszając po chwili języki do czynnej akcji. Język blondyna został wciągnięty w ciepło ust partnera, który miał ochotę zostać pożartym przez tego chłopaka tu i teraz. Harry wydał bardzo niestosowny dźwięk, który oznaczał, że ten powoli się podnieca, ku uciesze partnera. Teraz pocałunek był agresywny i pełen pożądania, a blondyn nieświadomie zaczął ocierać się o przyciśniętego do ściany Pottera. Ich pasja została przerywana przez krzyk jakiegoś ucznia.

- Pani profesor! Malfoy i Potter deprawują uczniów!

- Co to ma znaczyć? Malfoy? Potter? - zapytała chłodno opiekunka Gryfonów, która jakby wzrosła z ziemi. Chłopcy wzięliby na poważnie słowa kobiety, gdyby jej policzki nie pokryły się szkarłatnymi plamami, które ewidentnie pokazały jej zawstydzenie w reakcji na pokaz jakiego była świadkiem.

- Po prostu przypieczętowujemy nową więź - poinformował kobietę Potter zachrypniętym głosem, na dźwięk którego kobieta przełknęła ślinę, a blondyn polizał jego szyję.

- Jaką więź? - zapytała kobieta. - Proszę przestać panie Malfoy! - ryknęła, gdy chłopak zaczął obsypywać szyję partnera mokrymi pocałunkami.

Brunet w odpowiedzi na pytanie kobiety uniósł prawą dłoń, z pięknym, lśniącym pierścionkiem, który świadczył, że miały miejsce:

- Zaręczyny? Jesteście za młodzi na takie rzeczy! - krzyknęła. - Małżeństwo to nie jest zabawa. Nastoletnia miłość to nie jest coś, co można brać na poważnie...

- Bynajmniej Minerwo - powiedział nadchodzący dyrektor.

- I pan się na to godzi, dyrektorze? - zapytała kobieta wskazując niejasno na przytuloną do siebie dwójkę chłopców.

- A czemu by nie? Komu jak komu, ale bogowi Losu nie jestem w stanie odmówić. - Mężczyzna zachichotał i wkroczył do Wielkiej Sali.

- Chodź Harry. - Blondyn pociągnął Pottera do wejścia. Nagle brunet zaśmiał się cicho wchodząc do pomieszczenia.

- Za chwilę stanie się coś ciekawego - zakrył usta dłonią, by zatrzymać chichot.

- Tak? Coś, co przewidziałeś? - zapytał Malfoy z krzywym uśmiechem.

- Yhym. Jeden z Puchonów będzie biegł przez salę z kielichem soku z dyni, który mu się rozleje koło wejścia i McGonagall poślizgnie się tłukąc tyłek. Nic jej poza tym nie będzie.

- Muszę to zobaczyć - powiedział blondyn i uważnie przyglądał się małemu chłopcu, który biegł z kielichem.
Tak jak Potter mówił, tak się stało. Puchon będąc przy wyjściu z Wielkiej Sali nagle zahamował wylewając sok i znów pobiegł, tym razem do swojego stołu. Na to wygląda, że pomylił kielich ze swoją torbą. Draco w napięciu przyglądał się scenie, która się rozegrała. Wspomniana kobieta weszła, poślizgnęła się i upadła.

- No nieźle. Jestem pod wrażeniem. Ale czy te wizje cię nie meczą, Harry? - zapytał blondyn z troską.

- Trochę mnie to dezorientuje, ale widzę to, co chce widzieć, a przynajmniej się staram. Małe rzeczy jak na przykład to, że Parkinson wstając od stołu będzie miała podwiniętą spódnicę tak, że będzie jej widać stringi, nie zostają dłużej w mojej świadomości. Skupiam się na ważniejszych wizjach i tylko tych mających wpływ na mnie lub na ciebie. Ewentualnie jeszcze kilku innych osób.

- Rany, ty jesteś... idealny - sapnął Malfoy. - I tylko mój - zaśmiał się sunąc dłonią w górę uda bruneta.

- Ch-chyba powinniśmy już iść - brunet nagle wstał cały czerwony.

- Jakiś ty uroczy.

- Zamknij się, Malfoy - warknął w odpowiedzi.

- Hej, Harry.

Ich oczom ukazała się grupka Gryfonów w składzie: Hermiona, Ron, Ginny, Dean, Neville.

- No hej - odpowiedział brunet z lekkim uśmiechem.

- Witaj, Malfoy - syknęła Ginny.

- Taa, pewnie - burknął blondyn ziewając. Wolałaby być jeszcze w łóżku... ze swoim narzeczonym oczywiście.

- Możemy porozmawiać, Harry? - zapytała Ginny zaskakując pozostałych.

- Pewnie, słucham - powiedział brunet opierając się jakby nigdy nic o bark Malfoya.

- Wolałabym na osobności.

- Albo mówisz tutaj, albo nigdzie. Wiem o co chcesz zapytać i co powiedzieć.

- Jak niby możesz o tym wiedzieć? - prychnęła dziewczyna.

- Tego już nie musisz wiedzieć. Więc to leci tak: nie obchodzą mnie twoje uczucia, jesteś dla mnie jak zwykła znajoma, jestem gejem; tak, bardzo podoba mi się moje dotychczasowe życie i nie, nie tęsknię za tobą. Wszystko?

- Jak śmiesz?! - krzyknęła rudowłosa, głęboko zraniona słowami chłopaka.

- Tak szczerze, to mam cię dość - warknął Harry. - Czemu nie znajdziesz sobie innego obiektu westchnień?

- Harry! - syknęła Gryfonka - przyjaciółka chłopaka. - Czemu tak mówisz?

- Zapomniałaś, że teraz już nie muszę być miły dla tych, dla których nie chcę? - wykrzywił usta w dziwnym grymasie, lecz po chwili jego oblicze się rozjaśniło. - Ron, uważaj jak będziesz wychodził.

Po tych słowach Potter wyszedł z sali, a za nim blondyn. Chwilę po tym usłyszeli głuchy trzask zwiastujący uderzenie, kiedy to drzwi otworzyły się ponownie wpuszczając spóźnialskich.

- Dlaczego nikt nie słucha takich rad? - zaśmiał się Potter, ruszając w stronę lochów.

- Głupota Wiewióra nigdy nie była dla mnie dziwna. - Blondyn uniósł kącik ust w parodii uśmiechu i złapał rękę bruneta, który w międzyczasie ją wyciągnął.

***

Harry siedział jak na szpilkach w sali do eliksirów w lochach. Zastanawiał się jaki teraz jest Severus Snape. A może mężczyzna nie będzie chciał niczego zmieniać? Czy może wręcz przeciwnie, od razu będzie chciał zaszokować wszystkich wokół swoją odmianą? Tego właśnie nie mógł się doczekać Harry, ale również i Draco, który cieszył się, że odzyskał swojego ojca chrzestnego; odzyskał mężczyznę, pod okiem którego się wychowywał.

Nagle drzwi sali się otworzyły i pewnym krokiem wkroczył mężczyzna z wyglądu podobny do Severusa Snape'a, do starego Snape'a oczywiście. Teraz ich oczom ukazał się mężczyzna, który w ciemnych, eleganckich spodniach, w koszuli podobnego koloru co spodnie i zarzuconej szacie na ramiona wydawał się być osobą zupełnie inną. Dowodem tego były szeroko otwarte oczy uczniów i niektóre głośne sapnięcia i bynajmniej nie obrzydzenia. Mimo wszystko jedna rzecz była niezmienna, a mianowicie szata, która nadal falowała i łopotała w dźwięk kroków mężczyzny. Lecz zmianom nie uległ jedynie ubiór profesora. Czarodziej miał świeżo umyte włosy, spięte w koński ogon z tyłu głowy, a jego twarz okalało kilka ciemnych lekko pofalowanych pasm, które odejmowały mu kilka lat. Mężczyzna teraz wyglądał na naprawdę młodego, a przynajmniej młodszego niż wyglądał dzisiaj rano w gabinecie dyrektora przed zdjęciem blokujących czarów.

- Witam na zajęciach. Zgodnie z umową dzisiaj omówimy wyniki z waszych testów - zaczął mężczyzna, zdejmując wierzchnią szatę, która ku uciesze niektórych odsłoniła więcej szczegółów z anatomii mężczyzny. Przez jego czarną koszulę można było zauważyć mięśnie, które nie wiadomo jak zostały wyrobione. Czy Snape coś trenował? Tego nikt nie mógł sobie wyobrazić. Tak ubrany profesor wydawał się Harry'emu nieco roznegliżowany. Nie miał osobiście pojęcia skąd takie porównanie. Po prostu mężczyzna do tej pory był szczelnie ubrany jakby bojąc się, że zdejmując szatę może się przeziębić, albo złapać co gorszego.

- Ej - szturchnął go siedzący obok Malfoy. - Nie patrz się na niego jak na ósmy cud świata.

- Przyznaj, że teraz wygląda nieźle - powiedział brunet nie widząc sztyletującego wzroku partnera.

- Nie gustuję w swoich profesorach - prychnął w odpowiedzi blondyn.

- Coś sugerujesz? - brunet podniósł jedną brew.

- Skądże - burknął Draco odwracając wzrok.

- Jak słodko - zaśmiał się Potter. - Jesteś zazdrosny.

- Ja? Zazdrosny? Nonsens. - Słowa blondyna sprawiły, że do pierwszej brwi Pottera dołączyła druga. Draco wiedział, że przegrał. - Może troszeczkę.

Harry w odpowiedzi tylko lekko się uśmiechnął.

- Panie Potter i panie Malfoy - usłyszeli głos ich profesora. - Czy ja czasem wam w czymś nie przeszkadzam?

- Przepraszamy - odpowiedział Potter szczerze.

- Świetnie, więc proszę o uwagę. Powtarzać się nie zamierzam.

- Dobrze, przepraszamy - dodał teraz Malfoy z uśmiechem.

- Jestem niemile zaskoczony wynikami tego testu. Dobry wynik otrzymało tylko pięć osób, a jest was niespełna trzydziestka - powiedział mężczyzna z niepodobnym do Snape'a zawodem w głosie. - Dziesięć osób w ogóle postanowiło mieć mnie i mój przedmiot w głębokim poważaniu, więc będę zmuszony te osoby prosić o rezygnację z tego przedmiotu. Nauczanie ich będzie bowiem stratą czasu, a na to nie możemy sobie pozwolić. A teraz, wasze wyniki - powiedział mężczyzna i ruchem dłoni rozesłał testy w stronę ich właścicieli.

- Haha! - wykrzyknął Harry. - Zaliczyłem i, o cholibka, maksymalna ilość punktów! Nie wierzę!

- Wiedziałem, że dasz radę - uśmiechnął się blondyn i pokazał chłopakowi swój test. - U mnie to samo.

- Skoro wszyscy zapoznali się z własnymi wynikami to proszę o osoby z wynikiem dziesięć punktów i niżej o wyjście z sali i udanie się do swoich opiekunów w czasie przerwy na lunch z zamiarem powiadomienia ich o rezygnacji - wyjaśnił powoli profesor i usiadł patrząc na smutnych uczniów, którzy byli zmuszeni wyjść. Wśród nich znalazł się Ron, który wyglądał w sumie na szczęśliwego.

W sali pozostało około dwudziestu osób plus profesor. Chwilę ciszy przerwał znów głos mężczyzny, który o dziwo uśmiechnął się lekko do pozostałych uczniów.

- Świetnie. Skoro mamy już tylko uczniów, który coś potrafią, jestem skłonny zmienić układ zajęć - Snape wstał zza biurka i wystąpił kilka kroków na przód z pergaminem w dłoni. - Nazwiska osób, których wyczytam proszeni są o pozostanie chwilę po zajęciach. Tak więc: Granger, Potter, Thomas, Malfoy i Zabini.

Harry wiedział, że Hermiona również napisała dobrze test, ale Dean był dla niego miłą niespodzianką.

- Profesorze, a co miał pan na myśli o zmianie układu zajęć - zapytała jedna Gryfonka, która wyglądała na przerażoną swoją odwagą.

- Ach tak. Zajmiemy się tym na następnej lekcji. Teraz już nie mamy na to czasu - odpowiedział mężczyzna spokojnie. - Teraz zajmijcie się robieniem notatek z rozdziału dwudziestego w waszych podręcznikach. Do końca lekcji ma być przerobiony ten rozdział. Będę wiedział, kiedy to się nie stanie. Teraz do roboty - zadeklarował profesor Snape i usiadł, na biurku, czytając plik pergaminu zapisanego drobnym pismem. Co jakiś czas ciemnowłosy mężczyzna, opierał plik papieru o kolano by dokonywać poprawek. Takie zachowanie mężczyzny było naprawdę dziwne. Owe gesty wprawdzie nie byłyby czymś dziwnym jeżeli nie wykonywałby ich Severus Snape we własnej osobie.

Harry był tak zajęty swoimi myślami, że nie zauważył Snape'a, który patrzył w jego stronę z pytaniem oczach.

- Ziemia do Harry'ego Pottera - syknął Draco do ucha chłopaka, który drgnął na ten gest. - Profesor zadał ci pytanie.

- Przepraszam, zamyśliłem się. Mógłby pan powtórzyć pytanie? - zapytał Harry nieco zawstydzony.

- A słyszał pan dzwonek, panie Potter? - Chłopak zmarszczył brwi na to pytanie i pokręcił głową jeszcze bardziej zażenowany. Mężczyzna tylko na to westchnął. - Skoro została już tylko wasza piątka - powiedział spoglądając na wyczekujących uczniów. - Co myślicie o małej wycieczce?

- CO?! - Cała piątka uczniów ryknęła niedowierzająco. Czyżby zmiany w profesorze były aż tak duże?

28 komentarzy:

  1. To było piękne. Brakowało mi tylko kilku zawałów na widok nowego wyglądu naszego Mistrza Elektorów. Rozdział naprawdę cudowny i oby tak dalej :)
    Pozdrawiam F :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę już siędoczekać nowego rozdziału. Takiego Severusa to jeszcze nigdzie nie było. Już go kocham :) Niech Ci wen sprzyja. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Yyy... Pierwszy raz widzę fanficka, w którym ktoś przyjął ofiarowanego przez Dumbledore'a cytrynowego dropsa. I jestem z tego powodu przeszczęśliwa, bo zawsze zastanawiałam się, dlaczego nikt nie lubi dobrych cukierków. No jak można?
    Ciekawie by było, gdyby Snape przyszedł na lekcję w ubraniu, które nie byłoby czarne... Ale tak się chyba nigdy nie stanie. W końcu to jednak Snape.
    Genialny rozdział. Kocham cię za tego dropsa.
    Wena, czasu, więcej Wena, pozdrawiam,
    Niktoś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Yey wreszcie wróciłaś :) już nie mogę się doczekać kiedy Harry będzie miał skrzydła, a także co przygotował profesor Snape. Weeeenyyyyy życzę i czekam dalej na rozdzialik ;) (i walkę z gadem) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bardziej mnie intrygujesz tym opowiadaniem ^^ Zwrot akcji świetnie się komponuje do całości. Snape ludzki he he, a to rozładowanie poważnej sytuacji tekstem o zmianie garderoby ^^ fajnie zrobiony. Ciekawe jak zareaguje na tę nową sytuację Voldi? I gdzie Sev zabierze tę piątkę uczniów? A najbardziej zastanawia mnie, jaki kolejny dar rozwinie w sobie Harry...
    No nic, uzbrajam się w cierpliwość i czekam na kolejny rozdział :D
    P.S. Dobrze Ronowi, że trzasnął w te drzwi, mógł słuchać ostrzeżenia. Ginny mnie wkurzała, więc podoba mi się jak rozegrałaś rozmowę pomiędzy nią a Harrym ;)
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny i nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu. ^ ^
    Długo czekałam na ten rozdzial, i jest świetny. ^^
    Liczę że następny pojawi się jak najszybciej. :3

    OdpowiedzUsuń
  8. WOW!
    Jestem w szoku O-O, totalnie. Mistrz Eliksirów, że niby cukrowany będzie? Z tym to sie nie spotkałam jeszcze!
    I dobrze tak rudzielcom! Nigdy ich nie lubiłam! A zwłaszcza Najmłodszej pluskwy Weaslayów! Wrrrr...
    Cudo:)
    Wenki, dużo, duzo wenki:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj :)
    Wczoraj skończyłam czytać całe opowiadanie. Jest świetne! A warto zaznaczyć, że nie do końca przepadam za fanfickami, kilka zaczęłam czytać, ale uznałam, że to nie dla mnie. Ale kiedy trafiłam na twoje opowiadanie, strasznie mnie wciągnęło. Masz bardzo fajny styl pisania. Najbardziej spodobał mi się sposób, w jaki to wszystko opisujesz. Gdyby to była powieść, możnaby powiedzieć, że namiętność, ale przede wszystkim miłość wylewa się między stron. Naprawdę, coś pięknego.
    Żeby jednak za bardzo nie słodzić: pojawiają się pewne niedociągnięcia, aczkolwiek "tragedii nie ma" xD Głównie są to błędy interpunkcyjne, kilka językowych i składniowych. Najbardziej rażącym było "lubiał" xD Jak wspomniałam, nie są to jakieś straszne błędy, ale zawsze wpływają na jakość czytania.
    Poza tym ten ostatni zwrot akcji był moim zdaniem zbyt duży ;) Dopiero za drugim "przeczytaniem" załapałam o co chodzi ;) Oprócz tego ta sprawa ze Snapem wydaje mi się niezrozumiała. Skoro był kontrolowany na tyle, żeby wpływało to na jego codzienne zachowanie, był marionetką, to jakim cudem zdołał sprzeciwić się Voldemortowi? Może po prostu nie zrozumiałam do końca, jeśli tak to proszę o wyjaśnienie i zwracam honor ;)
    No cóż, pozostaje mi jedynie podziękować za dostarczenie świetnej rozrywki i mieć nadzieję na jak najszybsze ukazanie się nowego rozdziału :D
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu ze Snape'm chodzi o to, że owszem potrafił się Voldziowi przeciwstawić, ale mi chodzi konkretnie o wpływ Znaku na czarodzieja. W wypowiedzi Harry'ego o więzi napisałam, że istnieją w Znaku "zaklęcie tłumiące, paraliżujące, wymuszające, manipulujące i jeszcze kilka innych." Tłumiące, czyli dosłownie tłumiące emocje, a raczej ich wylewność. Wiadomo, że Sev jest znany z warczenia, ale tu bardziej chodzi o te pozytywne emocje, które uważają czarnoksiężnicy za słabość. Zaklęcie wymuszające to również o wymuszenia przesadnych reakcji na dane sytuacje np. niepowodzenia itp, ale również o wymuszenie poprzez bodźce bólowe i nie tylko, o stawienie się na "zebraniu śmierciożerców" bo inaczej ból i wewnętrzny przymus nie zniknie. Zaklęcie paraliżujące to dosłownie chodzi o ból, przez który nie można się swobodnie poruszać. Zaklęcie manipulujące... Uznałam, że przed nim Sev potrafi się obronić, dlatego był doskonałym szpiegiem.
      Mam nadzieję, że jakoś rozjaśniłam sytuację. Dodam jeszcze, że ta magia, która stworzyła znaki jest magią starożytną (oczywiście na potrzeby bloga), dlatego prawdopodobieństwo zerwania więzi "Znaku" stało się nikłe, bo te księgi nie są dostępne dla ogółu. A dlaczego Harry o tym wie, przekażę w następnym rozdziale.
      Dziękuję za piękny komentarz :)

      Usuń
    2. Dzięki za wyjaśnienie ;) Teraz już rozumiem. A komentarz w pełni zasłużony ;p Powodzenia z następnym rozdziałem :D
      A.

      Usuń
  10. UWIELBIAM! Uwielbiam Twoje opowiadanie, po prostu uwielbiam!
    Fabuła jest fantastyczna, relacja pomiędzy Harry'm a Draco, taka jaką lubię najbardziej. Tylko dlaczego trzeba czekać tak długo na nowości? :( Umrę z tego wyczekiwania! Dodawaj rozdziały szybciej!
    Pozdrawiam, O.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdy czytam tego bloga sunie mi się na. Język tylko ogromne 'Awwwwww'. I niektóre teksty są naprawdę śmieszne, a gdy czytam niektóre fragmenty nie mogę przestać się śmiać. I O MÓJ BOŻE, ZARĘCZENI!!!! I profesor w stylu hipisa! Hahahahah. Ciekawi mnie tylko, jaka wycieczka... No cóż, muszę czekać.
    Pozdrawiam,
    Q.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super blog, przeczytałam ten rozdział a teraz muszę się zabrać za perwsze ;) POzdrawiam i zapraszam na mojego bloga nie jest o Harry'm ale mam nadzieje, że jest wciągający http://alex2708.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. kocham, kocham, kocham!!!!! ubóstwiam cię no i ten cudowny rozdział *-* nie czytałam parę miesięcy tego bloga, ale ten rozdział upewnił mnie w tym, że jednak warto tu częściej zaglądać!
    Nowy Snape jest genialny :D och, i chłopcy ZARĘCZENI !! *-* to był zdecydowanie jeden z moich najukochańszych rozdziałów na tym blogu! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hm.. Hm.
    Nawet nie będę mówiła, że nie jest tak źle. Bo jest tragicznie.
    Wyhodowałaś piękną Mary Sue, w postaci Harrego.
    Och, dawno nie czytałam blogaska.. *nostalgia*
    Twój Harry jest idealny, gratki <3
    Za idealny.
    Obdarzony mocami. A przy tym skromny.
    Nawet cholerny Albus się mu kłania.
    W fanfikach chodzi o to aby przedstawić inną wersje wydarzeń, jednocześnie nie tracąc względnego kanonu. Względnego, czyli sytuacji, która jest uwarunkowana jakimiś zdarzeniami. A twój Harry po prostu został gwiazdą.. Trochę pocierpiał i został gwiazdą.
    Szkoda, że nie opisałaś po prostu relacji pomiędzy Harrym a Draco, coś czuje, że to wyszło by Ci lepiej.
    Lynx

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz rację. Wiem to ja, wiesz to ty i zapewne każdy, kto przeczyta twój komentarz. Ale wiesz co, powiem ci coś w sekrecie (albo i nie): tak się jakoś złożyło, że to ja jestem autorką tego bloga i mogę (raczej) wszystko w nim wypisywać. Jestem również świadoma, że nie wszystkim może się to podobać i nie liczę nawet na to. Jeżeli należysz do moich anty-fanów to podążaj za moimi wskazówkami: złap za myszkę (jeżeli używasz komputera), poprowadź kursor na prawy górny róg i gdy już tam jest to nad guziczkiem "X" naciśnij lewy przycisk myszy i już! Gotowe!
    Ale jeżeli cię to nie rusza to mam dla ciebie radę i uwagę. Żeby było śmieszniej zacznę właśnie od uwagi: ja jakoś nie trawię gdy ktoś wyskakuje mi z tekstami typu: "nie udało ci się to, czy tamto". Siedzisz mi w głowie, że to wiesz? Nie sądzę...
    A teraz rada: jeżeli wcześniej nie zaleciłaś się do mojej wskazówki dotyczącej kursora myszki itp. to zrób to teraz.
    Hmm... skoro czytasz dalej to jesteś bardziej uparta niż na początku sądziłam. Ale (znowu ale...) teraz pozwól mi na moje ostatnie słowa: może wyszedł mi z Harry-Mery Sue, ale cóż... ja może po prostu jestem niepoprawną marzycielką...
    Ale czy dla ciebie w ogóle parowanie Draco i Harry'ego jest względnie kanoniczne? Pewnie. I ja chyba gdzieś napisałam, cytuję: "moje własne dzieło, praktycznie brak kanonu". I wszystko jasne! :)
    A teraz pozdrawiam cię i twój humor. Mam podobnie. I zacytuję Halinkę Kiepską: "aliwederczi roma" :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ranyy <3 Świetne, genialne, cudowne ! Po prostu nie do opisania. Zaczęłam wczoraj, a tu proszę już prawie koniec ;// Nie mogę doczekać się nexta :) Ten Snape taki intrygujący... Po prostu brak mi słów ! Dużo, dużo, dużo weny życzę ! ;3 + Wybacz brak komentarzy we wcześniejszych rozdziałach, ale czytanie dosłownie mnie pochłonęło! Takiego Drarry jeszcze nie widziałam :)
    Pozdrawiam, Wiktoria ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego snap'e hahha
    Rozdział mnie zaciekawił i zainteresowal
    Harry i Draco sie pobrali <3 jestemszczesliwa razem z wami . a bedą mieć miesiąc miodowy?
    Czekam z szczęściem w oczach na nowy rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczełam to czytac 3-4 dni temu ( troche długo mi zajelo czytanie ) a już jestem na 39 rozdziale.
    To dlatego że masz taki ciekawy blog .
    ( sorki ze pisze w drugi raz komentarz. )

    OdpowiedzUsuń
  19. Omg!!! Jezus ma ryja ;D cudne boskie prześwietne! Uśmiałam się do łez XD Seva bosko zrobiłaś chcem więcej takich rozdziałów!
    Od teraz wierna fanka
    CreepY :D

    OdpowiedzUsuń
  20. eeeeeeeeeeeeee brak słów tak to ujmee ,.......................
    J.

    OdpowiedzUsuń
  21. napiszę tylko że to jest GENIALNE!
    czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wcześniej anonim.

    Eeeam...

    Co tu się właśnie stało?

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj... Dwie sprawy:
    - po pierwsze uwielbiam twojego bloga
    - po drugie zainspirowały mnie twoje one-shot'y i stworzyłam bloga...
    http://ganja-mafia123.blogspot.com/?m=1
    Miło by było gdybyś weszła, gdyż po przeczytaniu pierwszej notki będziesz wiedzieć o co chodzi.
    Więc chciałabym użyć, a także promować twoje one-shot'y.
    -Reach

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam,
    Harry jest naprawdę niezwykłym chłopcem, uwolnił Snape spod mrocznego znaku, Draco och oświadczył się Harremu, a teraz Snape przeszedł istną metamorfozę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej,
    o ja... Harry jest niezwykły, dzięki niemu Snape uwolnił spod mrocznego znaku.. no i Draco oświadczył się nam Harremu... i na dokładkę Severus i jego metamorfoza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses