sobota, 2 maja 2015

Rozdział 43

Bardzo was przepraszam... tyle było na głowie, że nie miałam czasu. Dopiero dzisiaj jakoś z rana nadeszła wena i dokończyłam rozdział, którego ostał się do tej pory ogryzek. Mam nadzieję, że was zadowoli. 
Dobra wiadomość to taka, że czeka nas jeszcze prawdopodobnie jeden rozdział i epilog. 
I jeszcze inna, że nie kończę swojej pisarskiej kariery. Mam w zanadrzu pomysł na coś nowego, ale już nie fandomowego. Po prostu pomysł. Ale o tym wkrótce.
Miłego czytania!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uwaga! Sceny z udziałem dwóch mężczyzn! +18
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Dlaczego on nie znika? - spytała opiekunka domu Gryffindora swojego pracodawcę, czyli dyrektora szkoły, w której wszystko się skończyło.

- Masz na myśli tego uroczego smoka? - spytał siwobrody mężczyzna przyglądając się stworowi z okna skrzydła szpitalnego.

- Uroczego? - Kobieta uniosła brew, a krzywy uśmiech pojawił się na jej twarzy.

- Tak... ma bardzo piękne oczy... takie jak nasz Harry... - zauważył dyrektor. Smok właśnie bawił się na błoniach z uczniami jakby był wytresowanym pieskiem. Podskakiwał i parskał kolorowymi iskierkami. - Wracając do twojego pytania Minerwo. To stworzenie nie zniknie póki jego twórca mu nie rozkaże.

Kobieta zmarszczyła brwi. To oznaczało jedno.

- Czyli jednak to prawda? - spytała zerkając w bok na zajęte łóżko szpitalne.

- Tak, moja droga. Od pokonania Toma minął już niemal miesiąc, a Harry nawet się nie poruszył. Żyje, ale tak jakby jego dusza była gdzie indziej. Według pana Malfoya, sygnatura pana Pottera nie uległa zmianie, czyli nadal posiada magię i to ogromne jej pokłady. Dlatego Poppy zaczyna się martwić, czy Harry kiedykolwiek się obudzi. Wszystko jest w porządku, co dziwi nas jeszcze bardziej... - rzekł dyrektor wpatrując się w nieokreślony punkt na horyzoncie.

- Powinniśmy umieścić go w św. Mungu - zauważyła kobieta podchodząc do wcześniej obserwowanego łóżka. Spojrzała na chłopca i głęboko westchnęła. Smuciło ją patrzenie na niego w takim stanie.

- Nie, nie możemy tego zrobić bez wiedzy pana Malfoya... - Dyrektor od razu odrzucił jej propozycję.

- A co do tego ma młody Malfoy? - spytała zdziwiona odwracając się w stronę Dumbledore'a.

- Ufam, że wiele. Powinniśmy już stąd wyjść. Harry powinien odpoczywać w gronie najbliższych... - Czarodziej w niebieskiej szacie ruszył w stronę wyjścia i gdy za nim znalazła się kobieta, przepuścił ją w drzwiach. Albus jeszcze raz spojrzał na swojego ucznia i wyszedł zamykając drzwi. Gdy tylko to się stało z łóżka dobiegło głośne sapanie i kaszel.

***

Jasnowłosy chłopak urwał się z lekcji, tak jak i rudowłosy oraz brązowowłosa dziewczyna. We trójkę zręcznie mijali korytarze i schody, które dzieliły ich od Skrzydła Szpitalnego. Gdy ich oczom ukazał się cel ich wędrówki, blondyn puścił się biegiem pokonując dzielącą go odległość w krótkim czasie. Otworzył drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego oczy wreszcie zatrzymały się na postaci, którą pragnął przytulić już od tygodni. Gdy jeszcze dodatkowo wychwycił piękne zielone spojrzenie nie mógł się powstrzymać przed szerokim uśmiechem. Zielone oczy odwzajemniły radość, którą ujrzały w tych szarych. Brunet siedział na łóżku, a nad nim kręciła się pielęgniarka, która sprawdzała jego stan. Draco chyba jeszcze nigdy nie był taki szczęśliwy. Wszystko było piękne. Jego ukochany żył i uśmiechał się do niego w taki sam uroczy sposób, Voldemort już nie istniał, a świat znów był spokojnym miejscem. Nie potrzebował już bohatera. Poczekał jak pielęgniarka odejdzie od bruneta zanim do niego ruszył. Gdy to się stało, chwilę później Harry był już w jego ramionach, w których znów czuł się bezpiecznie i komfortowo.

- Hej... - zaczął brunet wtulając się w tors blondyna.

- Witaj kochanie... - mruknął Draco w odpowiedzi całując głowę chłopaka. - Tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest, a ty się jeszcze ze mną żegnałeś... myślałem, że serce mi pęknie...

- Przepraszam... myślałem, że już po mnie. Przez ten czas, gdy byłem nieprzytomny, prowadziłem dysputy... - westchnął brunet głęboko. - Moi rodzice, znaczy rodzice mojej duszy chcieli bym stał się czystym bogiem. Chcieli dać mi królestwo w niebiosach, ale nie chciałem tego. Moje miejsce jest tutaj, przy osobie, którą kocham nad życie. Przekonałem ich wreszcie, ale mieli coś do powiedzenia... To ciało... - Harry dotknął swojej piersi odsuwając się przy tym od blondyna - jest doskonałe i nieśmiertelne. Twoje też będzie, gdy zwiążesz się ze mną magicznie podczas ślubu - powiedział z delikatnym uśmiechem. - Chcieli wymazać również moją bliznę, ale to by znaczyło ucieczkę od przeszłości. Nie chce o niej zapomnieć. Przeżyłem to wszystko po coś.

- Niczym się już nie musisz martwić... - stwierdził blondyn. - Jesteśmy bezpieczni i znów razem. Jak się czujesz? - spytał łapiąc twarz bruneta w dłonie i głaszcząc kciukami jego ciepłe policzki.

- Rewelacyjnie... odpocząłem za wszystkie czasy. - Zaśmiał się brunet, a serce blondyna podskoczyło uradowane tym dźwiękiem.

- Wybacz, ale nie mogę się powstrzymać - szepnął i zanim brunet zdążył zadać pytanie, jego usta zostały delikatnie przykryte przez te należące do blondyna. Harry uśmiechnął się słodko w usta ukochanego i z rozkoszą oddał pocałunek. Pieszczota była niebywale czuła i wyrażała miłość oraz tęsknotę jaką obaj czuli przez te dni.

- Kocham cię... - szepnął brunet w przerwie na złapanie oddechu.

- Ja ciebie również... prawie szaleńczo... - wymruczał Draco w odpowiedzi. - Dlatego, mam coś dla ciebie.

Młody Malfoy odsunął się od chłopaka i szukając czegoś w wewnętrznej kieszeni uklęknął przed siedzącym na łóżku chłopakiem. Otworzył pudełeczko i wystawił na wierzch piękny pierścionek, ten sam, który brunet otrzymał poprzednio.

- Draco... - wyszeptał Harry oniemiały.

- Gdy byłem na czwartym roku byłem świadkiem czegoś naprawdę... pięknego. Wtedy zobaczyłem twój uśmiech. Piękny, szczery uśmiech. Zakochałem się w nim i samolubnie pragnąłem widzieć go częściej. Pragnąłem byś uśmiechał się tak tylko do mnie... - zaczął blondyn patrząc na chłopaka z czułością, ale również delikatnym smutkiem. - Robiłem rzeczy, z których nie jestem dumny, ale zaślepiała mnie zazdrość. Stwarzałem pozory, byś nie dowiedział się o moich uczuciach, bym mógł oglądać twoją piękną, radosną twarz z ukrycia, ale gdy zobaczyłem, że twoja radość gasła przeze mnie, przez moje słowa, moje serce krwawiło i zdałem sobie wtedy sprawę, że zasady, które wpajał mi ojciec nie były prawdziwe, albo ja je źle rozumiałem. Chodziło o uczucia i to, że przez nie człowiek jest słaby. Gdy zdałem sobie sprawę, że przez moje wyniosłe i aroganckie zachowanie oddalałem się od ciebie, postanowiłem spróbować czegoś innego. Po wielu próbach udało mi się wzbudzić twoje zainteresowanie, co nawet jeśli nie można było zobaczyć bardzo mnie cieszyło. Resztę już znasz. Zmieniłem się dzięki tobie. Chcę do końca życia widzieć ten piękny uśmiech i pełną życia twarz. Kocham ten twój ostry język i wybuchowy charakter. Harry Jamesie Potterze... - wyszeptał z uczuciem, czując na sobie nie tylko wzrok bruneta, ale również i innych, znajdujących się w pomieszczeniu osób. - Dostąpisz mi tego zaszczytu i wyjdziesz za mnie?

Harry był oszołomiony słowami ukochanego. Mieli dopiero po szesnaście lat, ale ta miłość z pewnością nie była nastoletnim zauroczeniem. Brunet każdego dnia kochał mocniej tego niepoprawnego, aroganckiego blondyna i gdy dowiedział się, że jest półbogiem był pewien, że to była prawdziwa miłość. Jego rodzice, wyjaśnili mu, że nie jest łatwo zakochać się bogom, bo to stwarzało wiele problemów.

- Tak... - wyszeptał Potter zagryzając wargę, bo ta drżała. - Kocham cię i chcę żyć z tobą... wieczność. 

Draco uradowany tymi słowami wstał z klęczek i wcisnął pierścionek na delikatną dłoń swojego narzeczonego.

- Chciałem oświadczyć się w Wielkiej Sali, ale nie mogłem już wytrzymać. Postanowiłem to zrobić, gdy znów będę mógł spojrzeć w twoje piękne oczy - wyszeptał dotykając czule policzka bruneta, który przypatrywał mu się z miłością i szczęściem.

- Eee, sorry, że przerywam... ale my też tu jesteśmy... - powiedział nagle rudzielec, gdy chłopcy znów przybliżyli do siebie twarze by się pocałować. Jego głos skutecznie to udaremnił.

- Och... Ron... i Hermiona... - powiedział chłopak jakby dopiero teraz się ocknął. Taki był efekt przebywania w obecności tego absorbującego jasnowłosego chłopaka. - Wybaczcie, nie zauważyłem was... - ale wyczułem, dodał w myślach. Wyczuł, ale kompletnie o nich zapomniał, gdy całą jego uwagę zaskarbił sobie Draco.

- Cześć Harry - powiedziała dziewczyna podchodząc bliżej, a zaraz za nią kroczył niepewnym krokiem rudowłosy Weasley. - Jak się czujesz? - W jej głosie brzmiał niepokój.

- Dobrze, tak jak już mówiłem, wypocząłem naprawdę porządnie - powtórzył z cichym chichotem zielonooki chłopak. - Mam nadzieję, że będę mógł stąd wyjść i odpocząć z moim narzeczonym w naszym własnym pokoju.

Z bocznego pomieszczenia wyłoniła się pielęgniarka, która przez czas swojej nieobecności przy pacjencie przygotowywała dla niego eliksiry.

- Jeszcze chwilę, panie Potter... - powiedziała podchodząc z tacą do chłopaka. - Jak pan grzecznie wypije te wywary, będzie pan mógł się oddalić. Ufam, że pan Malfoy będzie miał na pana oko...

- Ależ oczywiście - potwierdził blondyn. Już on doskonale wiedział jak się zająć chłopakiem by niczego mu nie brakowało. Przez cały ten czas delikatnie głaskał jego plecy chcąc pokazać, że cały czas jest tutaj z nim.

Brunet przyjął eliksiry i krzywiąc się tak jak zawsze wypił to co musiał dzielnie powstrzymując się przed marudzeniem nad ich ohydnym smakiem. Profesor Snape chyba robił to specjalnie, bo Harry miał już niejaką wiedzę, że można smak co poniektórych mikstur dowolnie zmieniać. Odstawił już ostatnią fiolkę na tacę i wzdrygnął się czując jeszcze ten smak. Niewiele myśląc złączył dłonie ustawiając je poziomo do podłoża i otwierając je wyczarował puchar z sokiem dyniowym. Draco uśmiechnął się na to, a Ron z Hermioną patrzyli oniemiali na ten jawny pokaz zaawansowanej magii. Puchar po chwili był już pusty i delikatnie się unosząc począł się rozpadać, tak jak chciał tego Harry. Zaraz potem po naczyniu zostały tylko delikatnie wirujące w powietrzu złote drobinki.

- Harry... to bardzo zaawansowana magia... - zauważyła Panna-Wiem-To-Wszystko.

- No tak...

- Ubieraj się, panie Potter... - wymruczał Draco do ucha chłopakowi przerywając mu wcześniejsze słowa. - Bo mam ochotę potem cię ich pozbawić.

Zielonooki chłopak zarumienił się delikatnie i wychodząc z łóżka po chwili stał już w ubraniach. Transmutował piżamę, by nie bawić się w mozolne rozbieranie. A poza tym nie chciał pokazywać znamienia, jakie posiadał na plecach, innym niżeli swojemu narzeczonemu.

Harry westchnął głęboko i przymknął oczy.

- Muszę najpierw zająć się kilkoma sprawami... - zaczął lokalizując położenie  śmierciożerców, którzy według jego słów się poddali. Nie działali wcześniej świadomie. Dzięki jego mocy mogli oni zostać wybawieni. Lochy... jak przewidywalnie. Przewrócił oczami i spojrzał na swojego narzeczonego. - Widziałeś moje skrzydła? - zapytał ze świecącym urzekająco spojrzeniem.

Draco nie mógł się nie zaśmiać z entuzjazmu chłopaka.

- Tylko pobieżnie, skarbie... - stwierdził.

Chłopak skupił się na nich i powoli zaczęły się wyłaniać. Gdy były już całe, zamachnął nimi czując odrętwienie. Poruszył ramionami.

- Chyba nieco nadwyrężyłem mięśnie pleców. Boli mnie gdy nimi poruszam...

Hermiona podeszła do chłopaka z zachwytem.

- Sądziłam, że będą takie normalne... białe z piór, a nie... - dotknęła niepewnie jednego z fragmentów skrzydeł. - Czy to łuski?

- Tak... łuski...

Nagle zza okna dobiegł smoczy ryk. Harry odwrócił głowę widząc jak stworzenie leci w jego stronę. Ruchem ręki rozkazał by się zatrzymał. Otworzył okno i wyciągnął dłoń. Smok polizał ją i wtulił się jakby był małym kotkiem.

- Odeślesz mnie, panie? - zapytał smok wodząc swoim szmaragdowym spojrzeniem po postaci chłopaka i pozostałych. Ron drgnął, Draco się uśmiechniął, a Hermiona wyglądała na zainteresowaną.

- A chcesz tego? - odpowiedział Potter pytaniem na pytanie. Nie chciał go odsyłać, bo był nieszkodliwy, ale skoro zwierze by tego pragnęło nie mógłby odmówić.

- Chcę panie, byś pozwolił mi żyć...

- Więc niech tak będzie. Ale gdy tylko zobaczę jak ranisz kogokolwiek, nie będzie litości, jasne? - Głos bruneta był władczy i nakazujący. Smok mógł tylko skłonić głowę zanim odleciał w stronę Zakazanego Lasu.

- Idziemy do lochów... - dodał brunet i chowając skrzydła ruszył przed siebie w towarzystwie Draco i przyjaciół.

Będąc na miejscu zdziwił się widząc dyrektora, profesora Snape'a i kilku nieznanych aurorów. Dumbledore wytłumaczył ciemnowłosemu chłopcu, że to od niego samego zależy co się stanie z tymi śmierciożercami.

- Nie widzę w nich prawdziwego zła - powiedział młody Potter. - Oni naprawdę byli zaślepieni. Los o tym wie, dlatego... nie chcemy ich karać...

- My? - zapytał jeden z aurorów unosząc brew w irytacji.

- Ja i moi rodzice - wytłumaczył brunet podchodząc do jednego ze śmierciożerców. 

- Państwo Potter tak uważa? - odezwał się inny z aurorów wykazując obawę nad stanem psychicznym chłopca.

- Potterowie są rodzicami tego ciała, a ci o których mówię to bogowie Geniusz i Fortuna - rodzice mojej bożej duszy. - Szatyn nie przejął się szeptami zgromadzonych obcych ludzi i zaczął usuwać zbladłe Mroczne Znaki z przedramion byłych sług Czarnego Pana.

- To chyba jakieś żarty! - wykrzyknął mężczyzna jeszcze bardziej zirytowany. - Dlaczego od jakiegoś gówniarza ma zależeć to, czy skarzemy tych morderców.

- Ej! - syknął inny, przestraszony słowami kolegi. - On jest półbogiem... nie wolno ci bluźnić! 

Draco, który przyglądał się poczynaniom bruneta usłyszawszy tę wymianę zdań uśmiechnął się kpiąco. Harry zapewne również to usłyszał.

- Czym niby się od nas różni? Wygląda jak normalny dzieciak! - Auror kłócił się dalej.

- Radzę się uspokoić... - zaczął brunet. - Charakter mam po matce, a jak wiadomo... Fortuna, potrafi być kapryśna...

Głos chłopca nabrał mocy, gdy jednym krokiem znalazł się tylko metr przed tym człowiekiem, którego prosił o przemyślenie zachowania. Powiódł twardym, lecz obojętnym wzrokiem po całej postaci mężczyzny i uśmiechnął się pod nosem.

- Twoja matka nie żyje... - syknął uparty człowiek, a Harry zrobił współczującą minę. Draco lekko się przeraził tej miny, ale dziękował w duchu, że to nie do niego była skierowana.

- Moja matka... może akurat zachcieć byś na przykład... - zastanowił się brunet - stracił nogę! - dodał z triumfem, a facet, który nadal uparcie zachowywał arogancką postawę uniósł brwi w wyrazie drwiny.

Harry uśmiechnął się szeroko i wyciągnął rękę w stronę prawej nogi mężczyzny. Potem pociągnął, dłoń jakby chciał ciągnąc za niewidzialny sznurek zaciśnięty w jego pięści. Mężczyzna upadł na kolano lewej nogi, gdy nagle poczuł rozdzierający ból, gdy prawa noga zaczęła wyginać się w różne strony łamiąc kości, rwąc mięśnie i ścięgna. Brunet uśmiechał się widząc panikę na twarzy aurora, który chwilę potem zaczął wrzeszczeć wniebogłosy, gdy rzeczywiście zaczął tracić nogę w tak brutalny sposób jak oderwanie jej. Nie minęło dużo czasu, gdy oderwana noga upadła obok siedzącego mężczyzny, który z krzykiem i płaczem trzymał się za kikut pozostały po prawej nodze.

- Ale kapryśny Los... postanowił sprawić, byś stracił... lewe oko i lewą dłoń! - powiedział Harry rozbawiony i kilkoma gestami powtórzył czyn, taki jaki miał miejsce na prawej nodze. Mężczyzna prawie mdlał, a reszta zebranych patrzyła na to z przerażeniem.

- J-jak możesz coś takiego robić! - krzyknął inny z aurorów cofając się o krok. Harry jednak go nie słuchał tylko podszedł do okaleczonego człowieka.

- Zrozumiałeś moją lekcję? - zapytał dotykając podbródka mężczyzny, by go unieść nieco w górę. Był ledwie świadom otaczającego go świata. Brunet odstąpił od niego o trzy kroki i powiódł złotym spojrzeniem po zebranych. Wszyscy wyglądali na nieco przerażonych prócz Draco, Snape'a i Dumbledore'a. Harry posłał im uśmiech, a Hermiona zmartwiła się tym, że jej przyjaciel czerpie radość i satysfakcję z zadawania cierpienia, a jeszcze gorsze było to, że nikt go nie powstrzymał. Pobladła, gdy zdała sobie z tego sprawę.

- Harry... jak mogłeś... ten mężczyzna... - pokręciła głową. - Okaleczyłeś go! - dodała z wyrzutem.

- A teraz... - powiedział Harry nie zważając na słowa Gryfonki - otwórzcie oczy!

Większość zdębiała, ale gdy Hermiona mrugnęła wszystko było po staremu. Powiodła spojrzeniem na zebranych. Draco stał, gdzie stał wcześniej, tak samo jak profesorowie, a Harry znów zajął się usuwaniem Mrocznych Znaków. Była coraz bardziej zdezorientowana.

- Doskonała iluzja... - westchnął Dumbledore. - Na początku nawet dałem się nabrać - dodał ze szczerym śmiechem, na co Snape lekko się uśmiechnął w swój nowy, nawet nieco uroczy sposób.

Harry zakończył czyszczenie znamion i odetchnął głęboko, gdy poczuł znużenie i delikatne mroczki. Zbyt wiele magii zużył biorąc pod uwagę, że miał jej tak dużo przez czas śpiączki i do tego wcale nie używanej. W jednej chwili znalazł się przy nim Draco, który go objął, gdy ten się zachwiał.

- Dziękuję kochany, a teraz... - machnął dłonią tworząc w ścianie przejście do Hogmeade. - Jesteście wolni... zostało wam przebaczone.

Gdy tylko te słowa padły z ust młodego półboga ci, do których były one kierowane, uklękli i skłonili głowy z szacunkiem. Nie potrzeba było więcej słów by stwierdzić, że byli wdzięczni i pełni wyrzutów sumienia po dokonanych czynach. Jednak w ostatecznym rozrachunku byli bardzo pomocni podczas Ostatecznej Bitwy. I Bogowie Losu to docenili, dlatego działania Pottera były właśnie takie jakie były. Gdy byli śmierciożercy przeszli przez portal, ten od razu zniknął.

- Jeszcze znak panny Doer... - powiedział chłopak i w tej chwili drzwi od sali się otworzyły wpuszczając do środka jasnowłose rodzeństwo. Szatyn uśmiechnął się i lekkim krokiem podszedł do kobiety. - Jak się pani czuje?

- Mów mi Alona... - Kobieta posłała mu uroczy uśmiech, a gdy jej wzrok padł na Severusa od razu puściła do niego oczko, na co odbiorca lekko się uśmiechnął.

Brunet bez zbędnych zabaw położył dłoń na jej przedramieniu usuwając znak i wszystkie związane z nim efekty. Kobieta musiała to poczuć, bo syknęła lekko czując jakby coś zostało z niej wyrwane. Spanikowana spojrzała na bruneta.

- Spokojnie, to tylko twoja druga osobowość... znika razem ze znakiem... dlatego może nieco boleć. Przepraszam... - powiedział szeptem nie przerywając skupienia. Gdy odsunął dłoń znaku już nie było. Uśmiechnął się nieco zmęczony i chwilę potem znów przy jego boku znajdował się Draco.

- Dziękuję ci bardzo, boże! - Westchnął profesor Doer. Szatyn tylko pokręcił głową.

- Jestem szczęśliwy, że mogłem pomóc. Teraz chciałbym nieco odpocząć, dlatego razem z moim narzeczonym... znikniemy - powiedział i nie czekając na nic innego Draco go podniósł i zaczął iść. Szatyn pisnął na pierwszą chwilę zmiany pozycji.

- Jesteś zmęczony, mój piękny, dlatego puszczę cię dopiero wtedy, gdy będziemy w naszych komnatach - wyszeptał mu do ucha blondyn, chcąc przytulić się do tego ciepłego, delikatnego i zmysłowego ciała. Harry w odpowiedzi delikatnie się zarumienił i skinął głową zgadzając się z ukochanym.

I tak też się stało. Brunet został delikatnie położony na łóżku i skrupulatnie rozebrany, aż do naga. Blondyn przez pewien czas sycił wzrok tym pięknym widokiem i również się rozebrał. Chwilę potem położył się obok kochanka i z szerokim, szczęśliwym uśmiechem zawładnął jego ustami. Tak bardzo za nimi tęsknił. Zaborczo przysunął do siebie to ciało, gdy usta pracowały zachłannie, penetrując gorące wnętrze swoim językiem w taki sposób, że z gardła Harry'ego uciekł słodki jęk. Draco był zadowolony tym dźwiękiem, dlatego odsunął się i ich przykrył miękka kołdrą.

- Nie chcesz...? - zapytał brunet zdziwiony mrugając szybko, co było dla blondyna niezwykle ujmujące.

- Oj wierz mi, pragnę cię prawie szaleńczo, ale chcę byś odpoczął... mamy bardzo dużo czasu by nadrobić zaległości w... ćwiczeniach - powiedział Draco cmokając jeszcze partnera w uroczy, lekko zadarty nosek.

- Masz rację... chcę czerpać z naszego zbliżenia przyjemność całymi garściami, dlatego jutro... liczę na to... - powiedział z delikatnym rumieńcem brunet przytulając się do gorącego ciała kochanka.

- O to się nie martw. Jutro porządnie cię wyobracam - wymruczał blondyn w odpowiedzi zmysłowym głosem, na co Harry jęknął pobudzony. - Śpij już, kochanie. Jutro nadejdzie szybciej niż myślisz...

Brunet nic już nie odpowiedział, bo pomimo trzepoczącego z oczekiwania serca zasnął, gdy tylko zamknął oczy. Już nie mógł się doczekać.

Następnego ranka obudził się czując ciepłą dłoń, która głaskała niespiesznie jego plecy. Poruszył się i przeciągnął mocno w ramionach narzeczonego wyginając plecy w łuk. Podniósł swój zielony wzrok na twarz ukochanego i posłał mu szczęśliwy, słodki uśmiech.

- Dzień dobry... - powiedział blondyn, gdy jego szare spojrzenie napotkało piękne zielone.

- Dzień dobry... - wymruczał Harry czule całując chłopaka obok. Po chwili zmysłowym ruchem wdrapał się na niego umyślnie ocierając o najważniejszą partię ciała.

- Jak się czujesz? - Przez ciało Draco przeszedł dreszcz podniecenia, więc jego dłonie praktycznie od razu znalazły się na kształtnej pupci kochanka.

- Doskonale... a teraz... pragnę spełnienia twojej obietnicy.

- Z przyjemnością... - wyszeptał przejeżdżając palcami między pośladkami chłopaka, na co ten cicho jęknął i drgnął z zaskoczenia, ale też i zachwytu. Blondyn uśmiechnął się zadowolony i pochylił się by posmakować tych słodkich ust. - Tak bardzo cię pragnę... - Z jego gardła wydobył się pomruk, który sprawił, że dreszcz przebiegł po plecach bruneta.

Harry czuł jak jego serce przyspiesza, a podbrzusze oblewa przyjemne gorąco. Nie przerywając namiętnego pocałunku zaczął ocierać się o partnera pod nim całym ciałem, wyrywając z jego gardła seksowne pomruki i zachwycone westchnienia. Nie potrzeba im było wiele czasu by stać się pobudzonym. Blondyn sprawnie obrócił się, teraz górując na swoim narzeczonym. Opuścił teren ust całując całą linię szczęki, gardło i smukłą, erotycznie wyglądającą całkowicie odsłoniętą, szyję. Chłopak pod nim cichutko jęczał i posapywał dopingując młodego Malfoya do kolejnych działań. Czując smukłe dłonie we włosach zsunął się niżej by posmakować różowych, teraz ślicznie odstających guziczków na piersi. Objął jeden ustami i zaczął ssać. Jego dłonie wyprzedziły usta i zsunęły się na wąskie biodra by głaskać je, badać i leciutko drapać wywołując drżenie całego ciała pod nim. Brunet był zachwycony. Zawsze będąc w ramionach ukochanego czuł się jak skarb, który wreszcie znalazł swojego właściciela. Jęczał i stękał, gdy wrażliwa skóra wokół bioder i podbrzusza została w tak cudowny sposób podrażniona. Przymknął oczy delektując się pieszczotami, jakimi zostawał obdarowywany przez te utalentowane dłonie i usta.

- Och... Draco... tak bardzo cię kocham... - wymruczał wyginając plecy w łuk, gdy w jego ciało uderzyło nagłe gorąco po odczuciu mokrego języka w pępku.

- Ja ciebie również... jesteś mój, cały mój. To jest wszystko... czego pragnę... - wyszeptał jasnowłosy chłopak w odpowiedzi. Jego usta ruszyły niżej, na podbrzusze, składając tam mokre, gorące pocałunki na równie gorącej skórze. Dłońmi rozsunął smukłe uda i umieścił się wygodnie między nimi.

Brunet jęknął podniecony czując między nogami gorący oddech Draco. Spojrzał w dół i poczuł jak jego policzki się rumienią. Takie widoki były zdecydowanie zbyt erotyczne, ale chłopak cieszył się, że tylko on był świadkiem tego spektaklu. Po chwili nie był już zdolny do patrzenia, gdy gorące usta zachłannie objęły jego wyraźnie zainteresowaną męskość. Do mówienia Harry również nie był już zdolny, gdy do uczucia obezwładniającego gorąca doszło uczucie śliskiego palca w jego ciasnym, gorącym i oczekującym wnętrzu. Posapywał czując się strasznie wyposzczonym i cholernie niecierpliwym.

- Draco... proszę... wystarczy... wejdź we mnie... bo oszaleję... - wyjęczał, gdy poczuł w sobie już trzy śliskie palce.

- Nie chcę sprawiać ci bólu, kochanie... - wymruczał blondyn unosząc się wyżej by przyjrzeć się twarzy kochanka, tak bardzo otwartej i tak bardzo potrzebującej. Potrzebującej Draco we wnętrzu tego pięknego, nieskazitelnego, dzięki bożym aspiracjom, ciała. Nachylił się by pocałować słodkie, różowe usta, które wypuszczały najpiękniejsze dźwięki świata. Po chwili Harry mógł poczuć wokół swojego wejścia główkę gorącego penisa, na którego już tyle czasu oczekiwał. Wydawałoby mu się, że całe wieki.

- Proszę... - wyszeptał błagalnie, kręcąc zmysłowo biodrami i nagle krzyknął, gdy otrzymał to czego chciał. Draco wszedł w niego od razu cały, by chłopak pod nim poczuł ogrom jego podniecenia i niecierpliwości, którą tylko podsycały prośby i nawoływania bruneta.

Blondyn patrzył na wykrzywioną w grymasie rozkoszy twarz, gdy czekał, aż na jego męskości zelżał uścisk mięśni, przez swoje nagłe wtargnięcie.

- Zacznę się poruszać - poinformował chłopaka w swoich ramionach i jego biodra zaczęły wykonywać ruchy w przód i w tył.

- Tak... tak bardzo tego pragnąłem... - wysapał Harry drapiąc kochanka po plecach za każdym razem, gdy uderzenie w jego wnętrzu było celne i wywoływało jego wysokie jęki oraz niekiedy pokrzykiwania.

Ich ciała były idealnie ze sobą zgrane. Jedno wiedziało czego pragnie drugie, a ich gorąca miłość ściśle oplatała ich w tym namiętnym akcie. Brunet co chwilę jęczał i wołał imię kochanka, gdy Draco zapewniał go o swojej miłości i oddaniu, ubierając każde słowo z zmysłową litanię. Sami nie wiedzieli ile trwał ich namiętny akt, a gdy obaj doszli w swoich objęciach przeczuwali, że pragną więcej, mocniej i głębiej. Draco odzyskał rezon jako pierwszy kiedy wyszedł z przytulnego wnętrza ukochanego, a razem z jego męskością zaczął wypływać owoc jego szczytowania. Położył się obok i przygarnął nadal drżące po orgazmie ciało bruneta.

- Kocham cię... - Usłyszał słodki szept tuż przy swoim uchu, które chwilę potem zostało delikatnie ugryzione. - Możemy kochać się jeszcze raz? - zapytał Harry nieco nieśmiało, a gdy Draco na niego spojrzał, chłopak delikatnie się zarumienił. Ten widok sprawił, że blondyn poczuł jak jego męskość staje. Ten brunet nieraz był taki słodki, że to było niesamowite.

- Obiecałem, że się tobą zajmę... - poinformował go blondyn odgarniając włosy przyklejone do jego czoła. - I nigdy nikomu nie pokazuj takiej miny. Stawia na nogi, nie tylko mnie... - dodał i wskazał na swoje krocze, na widok którego brunet zarumienił się mocniej.

Nagle wszedł na Draco i usiadł na jego biodrach okrakiem kręcąc zmysłowe kółeczka swoim tyłeczkiem.

- Możemy teraz w ten sposób? - zapytał z erotycznym westchnieniem.

- Jak najbardziej... - Draco przełknął ślinę na tak lubieżny widok. Teraz na pewno jego członek był gotów do działania. Przymknął oczy z przyjemności i chyba właśnie na to czekał Harry, który lekko uniósł biodra i nadział się z całych sił na jego penisa, wyrywając przy tym z jego gardła głośny, zaskoczony jęk. - Jesteś bezwstydny, ale to jest piękne... i cholernie podniecające - dodał, gdy jego uszu dobiegł również krzyk tej cudownej istoty. - Nigdy mi się to nie znudzi.

- Ani mnie... - dodał od siebie brunet i zaczął ujeżdżać swojego ukochanego tak, jakby miało od tego zależeć jego własne życie. I chyba tak właśnie dla niego było.

Gdy doczekali się orgazmu po tym seksie, obaj nie wyszli tego dnia z komnat przeznaczając czas na rozmowy, jedzenie i namiętny seks, nienasyconych sobą kochanków.

17 komentarzy:

  1. Pierwsza~!
    Wbijam zmęczona, paczam i od razu cała w skowronkach <3
    Nie będę się nawet czepiać tego, jak długo czekałam.
    Wiem, że jak nie ma weny ani czasu to się nic nie napisze ;-;
    Rozdział baaardzo mi się podoba.
    Ciekawie napisany, każda informacja uzupełniała poprzednią więc nie ma nieodmówień.
    Przyznam, że ta iluzja była dla mnie zadziwiająca.
    Albo w sumie, strasznie realistyczna xDDD
    Smoczek słodki, ale tak szczerze to zgłupiałam; jakich on jest rozmiarów? :o
    Końcówka taka... Mrrrr~... <3 <3
    Aż się głodna zrobiłam ;)
    To w sumie tyle z mojej strony :3
    Błędów nie widziałam - ewentualnie jakieś literówki - treść pochwaliłam, wszystko ocenione...
    No. To ja będę dalej czekać na kolejne notki :D
    I jestem bardzo ciekawa Twojego pomysłu na kolejne opo ^^
    Pozdro~ =]
    //~Rena Ryuugu

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekałam się. *^*
    Az miło było mi czytać, bardzo mi się podobało. ^^
    Awww, po ostatnim rozdziale był taki straszny niedosyt i panika o Harre'go, ale teraz jestem w pełni spokojna. :3
    Dziękuj za rozdział, dużo weny życzę. ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wescir sie doczekalam ^^
    Cudo poprostu cudowny rozdzial.
    Aww kolejny niedosyt. Ja chce kolejny rozdzial. (=^.^=)
    /Riki

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie wyczekiwany przeze mnie rozdział!
    Kochana nawet nie wiesz jak nie cierpliwie na niego czekałam. Eh gdyby nie brak internetu bym wcześniej przeczytała i skomentowała, ale cóż siła wyższa.
    Rozdział jak zawsze cudowny, chyba nie muszę ci o tym mówić bo pewnie już ktoś ci wcześniej to powiedział, ale ja powtórzę. Cudowny po prostu cudowny. Nie mogę doczekać się następnego. Oby wena tym razem nie pojechała na wakacje zostawiając tylko liścik '' Do kiedyś tam'', ale skoro już wróciła to tak szybko chyba już ci nie ucieknie .
    Życzę weny ( najlepiej przykuć ją grubym łańcuchem z stali nierdzewnej) oraz Czasu oraz chęci w dalszym pisaniu (ponieważ to też jest ważne)
    Pozdrawiam// Nerra (alians Lilith vel Narieen)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jjjjjjaj!!!!! Nareszcie nowa notka. Przez cały czas( jak twierdzą moi rodzice) miałam uśmiech jak psychopata. Nie mogłam się tej notki doczekać. Pisz dalej, proszę.l Nie będę Cię popędzać, ani nic, bo wiem, że wena sama z siebie nie przychodzi. Więc zamiast tego życzę Ci baaardzo dużo pomysłów i weny twórczej.

    Cece

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak strasznie się cieszę że Harry się obudził :D To było piękne. Tyle miłości w jednym rozdziale, aż się łezka w oku zakręciła :) Cieszę się że będą jeszcze dwie notki i że nie kończysz swojej pisarskiej kariery. To by była wielka strata. Piszesz po prostu cudownie. Czyta się lekko i szybko :) Mój tata stwierdził że jak czytam twoje opowiadanie to się uśmiecham do monitora jakbym miała coś z głową hihi. Tak jak napisała Cece Backer nie będę cię popędzać bo wiem że nie zawsze wena jest. Czasu masz tyle ile potrzebujesz :D Dlateko życzę ci duuuuużooo weny, żebyś mogła nam umilać czas swoją twórczością.
    Serdecznie pozdrawiam Senri97 :P

    OdpowiedzUsuń
  7. I to jest to na co czekałam :D chcesz pisać dalej? To świetnie bo jeżeli będzie to tak samo dobre jak to to masz gwarancję wiernych czytelników. Pozdrwiam i życzę weny Majka

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaawwww~!!! So kawaiii~!!! Strasznie fajny ten rozdział. Szkoda, że to już końcówka tego opowiadania. Naprawdę strasznie bardzo mi się podoba. Jest strasznie ciekawe!! Więc naprawdę szkoda... :( No, ale cóż... Tak czy inaczej, cieszę się strasznie, że dodałaś nowy rozdział.. :) I przepraszam cię bardzo, że przeczytałam go dopiero po ponad tygodniu... Naprawdę strasznie przepraszam. :( :( :(
    Cóż, miejmy nadzieję, że wena cię nie opuści i będziesz miała chęci na dalsze pisanie. I czas. Tego właśnie ci życzę. No i mam nadzieję, że twoje następne opowiadanie będzie równie wielkie. :)
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    o tak wspaniały, ta iluzja cudowna, dał szansę tym ludziom, obaj się za sobą stęsknili, Draco poprosił o jego rękę… już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile jeszcze mamy czekac !?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciągle czekam na zakończenie :) mam nadzieję ze wkrótce je dodasz :D
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    droga autorko co się dzieje, od tak dawna nic nie pojawiło się tutaj, a ja czekam wciąż na kontynuację....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Wenyyyyy :-* Oby kolejny rozdział był jak najszybciej

    Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniale opowiadanie!!! Nie mogę się doczekać kolejnej notki!!!
    Weny, chęci i czasu!!
    Kaiko

    OdpowiedzUsuń
  15. Ej tu się czeka...!
    Żyjesz?
    Daj znać czy umarłaś, bo tu się tęskni ;____;
    Ja dalej mam szczerą nadzieje na kolejne notki.
    Pozdro ~ =]
    Rena Ryuugu

    OdpowiedzUsuń
  16. czy to już koniec? :O
    zapraszam do mnie http://basiliskis.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejeczka,
    wspaniale, cudowna iluzja, dał szansę tym ludziom, no i Draco poprosił o jego rękę…
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Magical Wand Harry Potter Chibi Draco Malfoy Harry Potter Glasses